Projekt Blue Beam

Opublikowano: 16.11.2010 | Kategorie: Paranauka

Liczba wyświetleń: 1083

Według zwolenników pewnej oryginalnej teorii spiskowej, bliżej nieokreślona siła sprawcza ma na celu wywołanie wśród ziemskiej populacji wielkiego zamieszania poprzez coś w rodzaju masowej halucynacji, w trakcie której ludzkość otrzyma „podrobiony” przekaz od Boga/bogów, ujrzy inwazję UFO i będzie świadkiem powrotu Mesjasza. Tylko po co to wszystko? Choć Projekt Blue Beam pozostaje popularną internetową teorią spiskową, bliższa analiza jego zbieżności z innym dziełem daje wiele do myślenia…

Każdy kto interesuje się zjawiskiem UFO z pewnością natknął się kiedyś na coś o nazwie „Project Blue Beam” (czasami pisane razem). Nazwa ta pojawia się również często w Internecie przy tematach związanych z zagadką niezidentyfikowanych zjawisk powietrznych. Co rusz pojawiają się też daty „rozpoczęcia projektu”.

Dla niektórych stał się on tak pasjonującą ideą, że podpinano podeń każdą obserwację UFO, nawet tę najbardziej banalną. Starano się także za jego pomocą tłumaczyć zdarzenia, które nie mają nic wspólnego ze zjawiskiem NOL. Często można spotkać np. w zestawieniu z HAARP – realnym programem, którym próbowano usprawiedliwiać wiele różnego rodzaju dziwnych teorii.

Oryginalny „Projekt Blue Beam” (czyli “Niebieski Promień”) zaczął swe życie w 1994 r., choć trudno znaleźć on nim jakiekolwiek informacje aż do roku 1996, kiedy to zmarł jego pomysłodawca, kanadyjski „mistyk” Serge Monast [1] (z jego śmiercią wiąże się również cała seria spiskowych teorii). Rok 1994 ważny jest jednak, jeśli idzie o rozpatrywanie całej sekwencji wydarzeń.

Pisarz zajmujący się tematyką UFO i bezpieczeństwa narodowego, Richard Dolan miał na tyle dość plotek o mitycznym projekcie, że napisał nawet krytykujący go artykuł w świetle pogłosek o wydarzeniach, jakie miały miejsce całkiem niedawno. Otóż w październiku 2010 r. wśród rozentuzjazmowanej i rozegzaltowanej amerykańskiej społeczności ufologicznej, a dokładniej przedstawicieli UFO folkloru, zapanowało przekonanie, że 13 dnia tego miesiąca dojdzie do masowej obserwacji UFO. Jedynym wydarzeniem, które przyciągnęło tego dnia uwagę była relacja o UFO nad Nowym Jorkiem, które jak się okazało, było w rzeczywistości balonem.

Dolan przeanalizował twierdzenia Monasta zawarte w jego oryginalnej pracy:

– Po pierwsze, miało dojść do serii sztucznie wygenerowanych trzęsień ziemi w „kilku dokładnie wybranych miejscach na naszej planecie”, dzięki którym doszłoby do odsłonienia miejsc, w których znalezione miały zostać dowody „dyskredytujące wszystkie doktryny religijne”.

– Drugim sprawdzianem dla ludzkości miał być „wielki kosmiczny show”. Dokładniej rzecz ujmując chodziło o „trójwymiarowe optyczne hologramy i pokazy dźwiękowe, projekcje laserów i grup hologramów w różnych częściach świata, przy czym każdy projekt dostosowany byłby do dominującego w danym rejonie wyznania. Ten nowy boży głos mówiłby we wszystkich językach.” Wydarzenia te miały ujawnić ludzkości „nowego Chrystusa” (czy jak kto woli Mesjasza) i stanowić sfabrykowaną wersję jego ponownego przyjścia.

– Po trzecie miało dojść do „komunikacji wzmocnionej działaniem telepatii i elektroniki” mającej stanowić sposób na przekazanie wszystkim „sfałszowanej” wiadomości od Boga.

– Po czwarte, zgodnie z opinią Monasta, miało dojść do „uniwersalnej manifestacji o charakterze paranormalnym za pomocą środków elektronicznych. Miały być to trzy specyficzne „scenariusze”, z których jeden symulować miał inwazję obcych. Wszystko miało na celu zastąpienie obecnego ładu światowego nowym (czyt. NWO).

Dolan obficie czerpie z pism pomysłodawcy Projektu, który zrobił internetową furorę a cytaty te wskazują nam na stan umysłu ich autora i jego wizję wydarzeń na światowej arenie:

„Tak długi cytat umieściłem po to, aby każdy mógł przekonać się o stanie w jakim znajdował się ten człowiek – był to stan bardzo „intensywny”, ale pozbawiony zrozumienia dla nauki. W żadnym miejscu Monast nie oferuje żadnych dowodów mających uzasadniać jego teorie, nie mówiąc już o fantastycznych zdolnościach, które przypisuje NASA lub ONZ.

Wszystko to wydaje się być, również pod względem logistycznym, zakrojone na nazbyt szeroką skalę. Po pierwsze, scenariusz związany z podrobioną inwazją obcych mógłby zostać wykonany za pomocą floty słynnych czarnych trójkątnych NOL-i. Ale czy jest ich aż tyle, aby mogły zakryć całe niebo? Z kolei w przypadku wizji natury religijnej, czy są „oni” [częste określenie bliżej niezidentyfikowanych sił sprawczych stosowanych w teoriach spiskowych – przyp. INFRA] w stanie zalać świat holograficznymi obrazami… właściwie kogo? Boga, a może Jezusa, Kriszny lub Allacha? A co z przesyłaniem bezpośrednio do naszych mózgów wiadomości dostosowanych do naszych wierzeń i narodowości? Według Monasta wszystko to miało skłonić nas do porzucenia naszych dotychczasowych wierzeń…”

Jednak Dolan nie zdaje sobie sprawy z najważniejszego. Monast, a raczej ten kto, karmił go bajkami o Blue Beam, pożyczał wątki na prawo i lewo z całkiem innego źródła. Na jego identyfikację będzie jeszcze czas, a na razie przyjrzyjmy się temu, co Dolan mówi o bzdurnych założeniach omawianego projektu: „Nigdzie nie pojawiają się dowody mogące w jakikolwiek sposób wesprzeć istnienie projektu. I nie muszą to być twarde dowody, wystarczą byle jakie.” Jednak mało kto spodziewałby się prawdziwych źródeł historii o tym spisku. Aby się im przyjrzeć, trzeba przenieść się z powrotem do roku 1994.

ODKURZONE SCENARIUSZE

Na niedługo przed tym, jak Serge Monast wyłonił się ze swoją kolejną teorią, pojawiła się książka poświęcona twórcy serii “Star Trek”, Gene’owi Roddenberry’emu. Zawierała ona informacje, o których dobrze wiedzą zapewne wszyscy fani serii, a dokładniej, proponowany scenariusz filmu z połowy lat 70-tych.

Autor ksiązki, Joel Engel, pisze w niej: „W maju 1975 r. Roddenberry zaakceptował ofertę wytwórni Paramount o przeniesieniu “Star Trek” na ekran. Jego wersja mówiła o latającym spodku, który krążył nad Ziemią i był zaprogramowany, aby zsyłać na nią wizje ludzi, którzy wyglądali na proroków, w tym Jezusa.”

Niedługo potem koncepcję tą zaadoptował do swoich potrzeb Monast. W tym przypadku to satelita wyświetlać miał wizerunki świętych postaci: „Dzięki animacji komputerowej i dźwiękom dochodzącym zewsząd, wyznawcy różnych religii będą świadkami powrotu swoich mesjaszów w czasie przekonującego przedstawienia. Następnie projekcie Jezusa, Mahometa, Buddy i Kriszny złączą się ze sobą.” [2]

Do tej pory spotkaliśmy się z dwoma twierdzeniami Monasta odnośnie Blue Beam, a więc sfabrykowanymi scenariuszami obcej inwazji oraz inwazji proroków, z których obie oparte zostały na scenariuszu “Star Treka”. A jak ludzie mieli otrzymać te obrazy? Oczywiście telepatycznie…

Monast pisał w 1994 roku: „Postęp w technice sprawi, że dojdzie do aktywacji trzeciej części Projektu Blue Beam, gdzie za pomocą telepatii i elektroniki dojdzie do przekazu skierowanego do każdego człowieka […], który skutecznie przekona go, że przemawia do niego bóg.” O czymś podobnym już w 1976 r. pisał Roddenberry: „Na planecie ludzie otrzymywać zaczną mentalne obrazy mówiące o powrocie Boga.”

Ale to jedynie część projektu. Istnieje jeszcze przecież scenariusz „zmasowanej inwazji UFO”. Warto zauważyć, że Monast zaczerpnął tą koncepcję opierającą się o scenariusz Roddenberry’ego do „Earth: Final Conflict”. Ojciec Blue Beam pisze: „Najpierw pojawi się „kosmiczny show”. A skąd on pochodzi? Owe holograficzne obrazy zostaną wykorzystane do zaprezentowania danej wizji końca świata w takiej postaci, jak wyobrażają to sobie wyznawcy danej religii. Jednym z celów będzie także sprawienie, aby ludzkość uwierzyła w inwazję kosmitów na wielkie aglomeracje, co sprawi, że mocarstwa nuklearne nastawią się na możliwość kontruderzenia.”

Monast twierdził, że celem tych wszystkich zaplanowanych z góry kroków miało być przedstawienie ludzkości nowego mesjasza Matrai (Maitreyi) i zapoczątkowanie nowej ogólnoświatowej religii, co miało zapoczątkować nowy ład światowy. Przy okazji zwiedzeni mieli zostać wszyscy, „nawet najbardziej uczeni”. Roddenberry w swej fikcyjnej wizji widział to w nieco bardziej skomplikowany sposób: sam obiekt nie był jedynie statkiem, był skomplikowanym tworem, który żył sam z siebie. Wkrótce odkryto jednak, że manifestujący się Bóg to tak w zasadzie chochlik – pozostałość po rasie, która została wrzucona ze swojego wymiaru do naszego.

Jak zatem widzimy, cała koncepcja Projektu Blue Beam opiera się o pracę Roddenberry’ego. W obydwóch przypadkach mamy do czynienia z programami umieszczonymi na latających platformach tworzącymi elektroniczne wizje związane z wierzeniami Ziemian. Jedyna różnica zawiera się w tym, że gdy twórca Star Treka uznał ich źródło za wadliwie działający system obcego pojazdu, Monast widzi jego realne źródła w Amerykańskiej Agencji Kosmicznej (NASA): „Komputery koordynować będą satelity a oprogramowanie zajmie się sprawą całego przedstawienia” – prezentował sprawę Monast. Roddenberry widział to z pozycji znacznie bardziej rozwiniętej cywilizacji. Twór, który zwodzić miał Ziemian operował „mocą tysiąckrotnie większą od tej, jaką widziała cywilizacja intergalaktyczna. Mógł to być Bóg, mógł Szatan”.

Pewne wątki ze scenariusza Roddenberry’ego były wykorzystywane w dalszych częściach serii “Star Trek”. W odcinku pt. „Devil’s Due” z 1991 r. pobrzmiewają silnie echa młodszego o 3 lata Projektu Blue Beam. Mówiąc krótko, USS Enterprise-D odpowiada na niepokojący sygnał ze stacji naukowej na Ventaxie II, gdzie zapanował chaos wskutek pojawienia się istoty nazywającej się diabłem. Co ciekawe, powtarzają się tam również inne wymienione tu wątki. […] Innych kosmitów imitujących bóstwa odnajdziemy w “Star Trek V”.

W 1994 roku, a więc w tym samym, gdy narodziła się koncepcja Projektu Blue Beam, w licznych publikacjach pojawiło się wiele informacji nt. odrzuconego scenariusza Roddenberry’ego. Zbieżności jest aż nazbyt wiele, aby ich nie uznać.

CIĘŻKIE PRZEBUDZENIE

Biorąc pod uwagę to, że agencje wywiadowcze używały podobnych teorii do rozsiewania fałszywych informacji, można założyć np. że Projekt Blue Beam mógł być kolejnym tego typu przedsięwzięciem „sprzedanym” Monastowi i innym osobom. Wątpliwy w świetle jego zbieżności z koncepcjami Roddenberry’ego pozostaje fakt, że autorem założeń projektu był Kanadyjczyk, być może za wyjątkiem pewnych punktów związanych z religią.

Richard Dolan ma rację mówiąc, że Projekt Blue Beam nie jest podparty żadnymi dowodami. Nie ma też większego sensu. Tylko co powiedzą na to zwolennicy teorii spiskowych w cyberprzestrzeni? Czy dotrą do nich fakty?

Autor: Christopher Knowles
Źródło oryginalne: Secret Su
Tłumaczenie, przypisy i źródło polskie: Infra

PRZYPISY

[1] Urodzony w 1945 r. Monast był kanadyjskim dziennikarzem, poetą, a przede wszystkim twórcą popularnych do dziś teorii spiskowych z elementem chrześcijaństwa w tle i z Projektem Blue Beam na czele. Ale to nie wszystko. Spekulował także o NWO i Masonach, a dzisiejszy internetowy spiskowy folklor zdaje się czerpać z niego pełnymi garściami, nie zdając sobie z tego sprawy. Charakterystycznym elementem internetowych fascynacji teoriami spiskowymi jest ich budowa – rzadko wiadomo, kto jest ich autorem, bazują na powszechnych przekonaniach i każdy może dodać do nich swój własny wątek. Kolejnym elementem przypisywanym Projektowi Blue Beam była słynna sprawa „norweskiej spirali”, która okazała się być w rzeczywistości nieudanym startem pocisku.

[2] Trudno powiedzieć, ile o religiach świata Monast wiedział i czy zdawał sobie sprawę z zakazu przedstawiania wizerunków Boga i proroków, jakie istnieją np. w Islamie lub o kompleksowości hinduizmu. Ponadto co z ateistami? Ponadto scenariusz ten przypomina nieco proponowaną przez wielu autorów wersję wydarzenia w Fatimie, które również interpretuje się niekiedy w podobnym ujęciu.


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

19 komentarzy

  1. Slawomir 16.11.2010 09:40

    Ponoć autor artykułu był obserwowany w Loży Mędrców, wśród osób z kategorii Wielce Inteligentnych i Przenikliwych. Potem okazało się być w rzeczywistości, że była to tylko dmuchana, tajwańska podróbka.

  2. Slawomir 16.11.2010 13:04

    Jeśli owe objawienie to nie wynik technologii:
    http://www.youtube.com/watch?v=OOCQeYECWU0&feature=related
    to na kolana i do różańca!

  3. Hanah 16.11.2010 13:10

    Widzę, że Jadzia mnie już uprzedziła swym komentarzem. Całkowicie się z nim zgadzam.Do niedawna ludzie nie wierzyli w HAARP, nikt do końca nie wie jaki scenariusz szykują nam twórcy NWO. Co do możliwości technicznych to dziś “stworzenie” takich zjawisk jest już zupełnie możliwe. Można ultradźwiękami wysyłać impulsy, które ludzki mózg będzie wyłapywał. Wszelkie hologramy i obrazy laserowe to już rzeczywistość, a nie science-fiction. Celem tego jest doprowadzenie do całkowitej histerii bo wtedy najłatwiej jest przejąć kontrolę nad ludźmi.
    Dobrze byłoby by to wszystko okazało się bajką, ale niestety obserwując co dzieje się na świecie i do czego są zdolni ludzie – nic mnie już nie zdziwi. Naturalnie należy zachować zdrowy rozsądek i nie dać się ogłupić.
    Już sama świadomość takiego ewentualnego zagrożenia czy istnienia takich technologii stawia nas wyżej od tych, którzy jeszcze wierzą, że Ziemia jest płaska, a ich aktywność ogranicza się do włączenia TV i przeskakiwania po kanałach 🙂

  4. Hanah 16.11.2010 19:59
  5. Trinollan 16.11.2010 20:15

    “Sfałszowanie tych informacji zostanie wykorzystane w taki sposób, aby wszystkie narody zrozumiały, że ich religie zostały źle zrozumiane i przez wieki były błędnie interpretowane. Psychologiczne przygotowania do pierwszego kroku zostały już poczynione chociażby przez filmy takie jak: “2001: Odyseja Kosmiczna”, Serię Star Trek czy Dzień Niepodległości. Filmy takie jak Jurajski Park poruszające temat ewolucji miały dać podstawy w dyskusji na temat tego, że słowa Boga są kłamstwem.”
    Bardzo zabawny fragment. Tonący w obliczu braku argumentów każdego, nawet najśmieszniejszego, się chwyta. 😉
    .
    “Istnieje także pewna teoria alternatywna wobec zjawiska tzw. channelingu, którą warto bez wątpienia rozważyć. Zanotowano, że w ostatnich latach wzrasta liczba tzw. channelingowców tj. osób, które rzekomo potrafią odbierać przekazy od innych (czy to fizycznych czy niefizycznych) bytów.”
    To też. Po prostu coraz więcej ludzi chce zarobić na głupocie ludzkiej i przeświadczeniu wielu, że takie moce może mieć przeciętny cwaniaczek z ulicy, odpowiednio wystrojony.
    .
    “Fale ELF budzą kontrowersje, gdyż znane jest ich niezwykłe oddziaływanie na ludzki mózg. W artykule David’a S. Walonicka [http://www.raven1.net/elf.htm] opisano możliwe interakcje i skutki działania fal ELF na człowieka. Studia przeprowadzone na zakresie fal o częstotliwości 6-10 Hz pokazały, że fale takie mogą zmieniać naturalną częstotliwość pracy ludzkiego mózgu.”
    A cóż to? To nazwa ‘infradźwięki’ jest już zbyt mało pasująca do teorii spiskowych i konspiracji? Trzeba to nazwać inaczej i wyolbrzymiać wpływ infradźwięków na organizm żywy?
    http://en.wikipedia.org/wiki/Infrasound#Human_reactions_to_infrasound
    .
    A, no i gratuluję autorowi tej teorii wyobraźni – powinien napisać książkę o tych niezwykle tajnych i misternych planach, które w całości rozszyfrował i wypuścił w Internet!
    .
    Bardzo fajnie jest uważać, że jest się lepszym i widzi się więcej niż przeciętny człowiek. Mile łechta to po brzuszku każdego z nas. Ale ileż można się pławić w takiej rozkoszy, ile pustej dumy może to wzbudzić; kiedy przekonamy się, że zaczynamy popadać w paranoję?

  6. Prometeusz 16.11.2010 22:09

    @Trinollan:

    Zazwyczaj nie lubię się w takich tematach wypowiadać, ale postanowiłem zrobić mały wyjątek. Nie ku uciesze własnego ego, ale z ciekawości, by zbadać reakcję.
    ‘Blue Beam’ czy ‘udoskonalone technologie Tesli’ to słowa-klucze o dużej popularności. Miliony wyników – filmy, teksty, zdjęcia. Znakomita większość to badziew i hipotetyzowane brednie w stylu powyższego ‘artykułu’ (z całym szacunkiem dla autorów i tłumaczy, ale bezpodstawne wyśmiewanie tego, czego nawet nie przedstawiliśmy/sami nie znamy, to albo działalność agenturalna, albo arogancka głupota.

    Do rzeczy więc.
    1) HAARP, wywoływanie trzęsień ziemii i technologie Tesli. Zacznijmy od podstaw, znanych z życia codziennego, które każdy zna i rozumie i domorosły geniusz, chłopek-roztropek typu Nicolo mógł wymyślić bez trudu. Dobra śpiewaczka operowa potrafi zbić śpiewem szklankę/kieliszek; oddział wojska maszerujący przez most może doprowadzić do jego zawalenia (co się już zdarzało w przeszłości i na skutek czego od wielu lat oddziały wojska przez mosty przemieszczają się tyralierą). Każdy, kto nieco zna się na fizyce, połączy oba te fakty ze zjawiskiem drgań oraz częstotliwości. Otóż każdy obiekt/materiał, ze względu na określoną budowę atomową, posiada pewną właściwą dla siebie wartość częstotliwości drgań, powiązanych z długościami wiązań atomowych, które prowadzą do jej rozpadu. Szklanka, most, balterie, wirusy i komórki nowotworowe (*kolejny amerykański geniusz wczesnego XX wieku, który odkrył dla medycyny niezawodną metodę leczenia niemal wszystkich chorób pasożytniczych przy pomocy dźwięku (drgań ośrodka) oraz elektromagnetyzmu (oscylacja pola elektromagnetycznego), który został, wraz ze swoim pomysłem, pogrzebany przez AMA ROckefellerów wraz z wieloma innymi światłymi ludźmi dobrej woli), a także człowiek, ołówek, płyta tektoniczna i Planeta Ziemia bez wyjątku również. Owszem – w przypadku tych ostatnich oddział wojska to zbyt mała energia, nie mówiąc już o piszczącej kobiecie (nie ujmując nic jej zdolnościom wokalnym). Ale co by było, gdyby przy pomocy gigantycznej elektrowni produkować megawaty, gigawaty prądu, a następnie wykorzystać go do wygenerowania określonej częstotliwości drgan pola elektromagnetycznego? Drgania wystarczy tylko wzbudzić energią do prawdy minimalną w stosunku do wymaganej, a następnie jedynie ‘doładowywać’, wykorzystując zjawiska związane z amplitudą i nakładaniem się fal – tak, jak kolejni żołnierze w maszerującym oddziale zwiększają strzałkę wyhylenia dla drgań, oryginalnie zainicjowanych przez pierwszego, prowadzącego oddział. Można nie tylko wywołać zawalenie mostu, ale także trzęsienie Ziemii, a nawet pękanie skorupy ziemskiej, czy wreszcie rozpadnięcie się na kawałki całej planety. W świetle powyższego, krótkiego objaśnienia, nawet dla laika z pozoru buńczuczne stwierdzenie Teskli, iż potrafi rozłupać Ziemię na pół, jawi się w zupełnie innych barwach… To już nie teorie spiskowe, ale zwyczajny fakt.

    Blue Beam, chanellingi i inne. Skupię się na początek na aspekcie wokalnym/dźwiękowym, a konkretniej na przykładzie patentu pewnego zdolnego młodego człowieka, który zbudował proste urządzonko, umożliwiające głuchym słyszeć. Tak samo, jak nam. Nie ‘ślimaczek’ dla przygłuchych, ale realny słuch dla całkowicie niesłyszących. Znów – brednia? Ależ SKĄD – prosta fizyka. Dźwięk to fala, zaburzenie ośrodka o określonej częstotliwości, które dzięki superczułemu receptorowi (narząd słuchu) zamieniane jest na bodźce elektryczne; praca mechaniczna zamieniona w impulsy prądu elektrycznego. Czy jest jeszcze inny sposób wzbudzenia prądu elektrycznego? No OCZYWIŚCIE!!! Magnes!!! Tak powstaje niemal cały użytkowany przez ludzkość prąd – przez indukowanie prądu w obwodzie potężnymi elektromagnesami, dla których źródłem ruchu jest energia mechaniczna. Tak działa niemal każda elektrownia. Wystarczy rejestrator fal dźwiękowych, przetwarzający je na określone drgania pola magnetycznego, które zaindukują przepływ prądu w obwodzie – mózgu! Słyszenie ‘głosów’? Żaden problem, nawet dla głuchych, psów, kotów i w pełni zdrowych na umyśle nieukowców z Uniwersytetu Powtarzactwa.
    Każdy mądry (nie: wyedukowany, ale mądry – duża różnica) poczuje w tym miejscu ciarki na plecach i zada sobie przerażające pytanie…: jeżeli mózg zamienia dźwięk na prąd, to czy aby na pewno obraz też nie…? No OCZYWIŚCIE! Ślepy zobaczy, głuchy usłyszy!!! (A także, co sięga znacznie dalej i w bardziej przerażające zakamarki – niechętny zrobi, a oporny – przełamie opory. O ile te ostatnie są znacznie trudniejsze do wykonania – choć znów, implancik w mózgu może sprawę dalece ułatwić: polecam znaleźć sobie w internecie pokazy uniweryteckie karaluchów, sterowanych joystickiem – tak tak, to nie żaden makabryczny żart!!! – o tyle dwa powyższe, tj. wzrok i słuch to kaszka z mleczkiem, szczególnie przy dostępnych energiach, funduszach i technologiach). Na niebie nic nie będzie, żadnych pokazów czy laserów. W powietrzu nie będzie się niósł żaden dźwięk. Ale i tak wszyscy go usłyszą i wszyscy go zobaczą. Ten sam, choćby i na całym globie. Przysłowiowa ‘goła baba’ czy ‘Chrystus Król Świata’, ‘Lucyfer-Zbawiciel’? Żaden problem. Zamówienie -> program -> satelita -> 3…2…1…AKCJA!!

    Pozdrawiam i życzę więcej wyobraźni,
    Prometeusz

  7. Trinollan 17.11.2010 13:56

    @Prometeusz
    Interesujący komentarz. Jednakże zapominasz o pewnych faktach, a inne najwyraźniej przemilczasz.
    Neurofon, o którym wzmianka się pojawiła, jest narzędziem, które do swojego działania potrzebuje pośrednictwa skóry, przewodzącej impulsy. Jest wymagane dokładne i precyzyjne pole elektromagnetyczne, które taki aparat możne zapewnić. Zapewne tak samo sprawa ma się (a raczej będzie miała) w przypadku aparatów zapewniających zastępstwo dla zmysłu wzroku.
    Z kolei kilka zdań dalej stwierdzasz, że wszystko zapewnią implanty w mózgu – i tu nie sposób się nie zgodzić, problem jednak jest taki, że takie implanty są póki co w fazie marzeń, a tematem tej dyskusji jest rzekome istnienie projektu, który samymi falami ogarnąłby całą (albo jej większą – decydującą – część) kulę ziemską i oszukał żyjących na niej ludzi. Kaliber tych rzeczy jest zupełnie nieporównywalny.
    Bardzo wygodnie jest móc przyjąć coś za pewnik, fakt, aksjomat – nie musieć się nad tym zastanawiać. Ale można zapomnieć, że nie chodzi o znajdowanie ‘prawdy’, a samo szukanie jej… ja o tym nie chcę zapominać i podchodzę sceptycznie dla zasady. Widzę tutaj sporo naciągniętych faktów i nadużyć – tak w artykule źródłowym, jak i zalinkowanym w komentarzu – dlatego nie pozostaje mi nic innego jak być niepewnym.
    Ponadto uważam za komplikujący fakt, iż tak skomplikowane teorie spiskowe (obojętnie czy niosące z sobą ziarno prawdy, czy nie) pochodzą przeważnie od ludzi mających niewielki związek z nauką. A może tylko przez takich są rozgłaszane…? Z chęcią przeczytałbym o tym temacie z naukowego punktu widzenia od podstaw i odpoczął od ‘oczywistych faktów’…
    .
    Przy okazji, istnieje wiele filmów pokazujących niszczenie szklanych kieliszków własnym głosem, a także równie wiele filmów w których prowadzący stwierdzają niemożliwość zniszczenia niemodulowanych głosem kieliszka o nienaruszonej strukturze krystalicznej, wykonanego ze szkła krystalicznego. Sam nie wiem jak się do tego odnieść. 😉

  8. Prometeusz 17.11.2010 15:40

    @Trinollan:

    1) Chipy/implanty w sferze marzeń. Postaram się przetłumaczyć dla Ciebie pewien francuskojęzyczny artykuł (chyba, że nie ma takiej koniecznosci i wystarczy oryginał?) na temat testowanych OBECNIE nanochipów, wykorzystujących zjawisko filtracji krwi w celu wytwarzania płynu mózgowo-rdzeniowego do dostania się do mózgu. Zwyczajna kewstia obiektów odpowiednio wypornych (o małej gęstości), które będą pociągane wraz z różnicą ciśnień parcjalnych do przenikania bariery krew-mózg. Dokładny opis budowy i działania, wielkość ziarna piasku. O sterowanych chipem karaluchach już w powyższym komentarzu wspominałem, zaś o tym, jakiej wielkości chipy są obecnie, OFICJALNIE w fazie rozwojowej. Nie mówimy o tajnych technologiach, tylko o tym, co jest dostępne na ‘rynku’.

    *Jedni twierdzą, że napęd grawitacyjny czy bomba atomowa to sfera marzeń. Mohendżo Darro sprzed tysięcy lat przypomina Hiroshimę i jest tak napromieniowane, że trudno obecnie prowadzić tam badania, zaś hinduskie opisy wojen jądrowych mają tysiące lat. Co ciekawe, opis ‘napędu grawitacyjnego’, określanego ‘latającym wimanem boga Ramy’, poruszanego cyt.”dzięki magicznej mocy rtęci” w przerażający sposób kontrastuje z projektem Ch(K)ronos/Laternentrager, który to ‘odtworzył’ ową technologię dla współczesnych (i przy okazji dość solidnie przyczynił się do dyskusji na temat UFO – wszak taka technologia ‘nie istnieje’, prawda?

    2)Neurofon i kwestia układu ‘kontaktowego’. Układ kontaktowy jest wymagany, by osobnik odbierał realne dźwięki, docierające do niego z otoczenia, nie zaś zaprogramowaną wcześniej wiadomość. Wiąże się to z prostym faktem, iż nie tylko należy stymulować określone obszary mózgu określoną częstotliwością, ale także – zależność pełnego ‘środowiska’ sonicznego od ruchów osobnika, syn. idealne odwzorowanie narządu słuchu. Wywołanie masowego ‘omamu’ wzrokowo-słuchowego to zadanie dużo prostsze: wszak dźwięk ten ‘jest wszędzie’, dobiega ‘z każdej strony jednakowo’, podobnie jak i obraz. Skala to tylko kwestia tego, jak duże środki poświęci potencjlny twórca na układ nadajników.

    3)Ostatni Twój paragraf: Z całym szacunkiem dla Twojej próby zrozumienia tematu, ale zwyczajnie – nie Zrozumiałeś istoty kwestii. W skócie więc – niszczenie obiektów szklanych własnym głosem jest znacznie prostsze, niż niszczenie układów krystalicznych, ponieważ szkło w swej naturze jest amorficzne (jest specyficzną odmianą cieczy) i posiada szeroki zakres częstotliwości o niskich energiach, które prowadzą do rozpadu. Kryształ jest primo stabilniejszy, a secundo – wymaga wyższych energii. Jak zaznaczyłem – mostu nie Zburzysz przepuszczając przez niego jednego żołnierza ani stado myszy. A im większy to będzie most – tym większa amplituda jest potrzebna; więcej żołnierzy.
    By się do tego odnieść (jako całości) Musisz zrozumieć ZASADĘ DZIAŁANIA, nie przykład. Musisz nieco postudiować fizykę; poziom licealny w zupełności wystarczy. A stąd jeszcze krok do kolejnego rozważania – mechaniczne drgania to jedno, ale elektromagnetyczne (z racji elektromagnetycznej natury atomów) to prawdziwy potwór, zdolny zniszczyć kazdy obiekt, szczególnie stały, złożony z atomów. potrzebna jest tylko określona amplituda określonej częstotliwości.

    Pozdrawiam,
    Prometeusz

  9. Prometeusz 17.11.2010 15:49

    PS: Co Jezus z Nazaretu miał do powiedzenia na temat Końca Czasów, zapytany przez uczniów? Po pierwsze: “(…) Przykładajcie uwagę, coby żaden człowiek Was nie zwiódł (…)”. Interesujące, nieprawdaż?

    Pozdrowienia,
    Prometeusz

  10. qazsew 17.11.2010 16:06
  11. Trinollan 17.11.2010 16:18

    Dziękuję za odpowiedź.
    To, co piszesz, jest dość interesujące. Przeczytawszy kilka artykułów o Mohenjo-daro zaczął niepokoić mnie fakt, iż informacje o użyciu broni atomowej pojawiają się w stosunkowo niszowych źródłach, a nigdy na większych portalach czy serwisach (np. wikipedia). Niektóre wręcz kopiują całości, przeważnie z tej strony: http://www.bibliotecapleyades.net/esp_ancient_atomic.htm .
    Ciężko mi odnieść się do takich rewelacji. Dziwi fakt, że nigdy wcześniej o czymś takim nie słyszałem, nikt w mediach szerszego kalibru o tym nie mówi.

    Odnośnie neurofonu: nie mam kompetencji, aby mówić o tym z całym przekonaniem, ale sądzę, iż ewentualna próba wykorzystania na szeroką skalę fal elektromagnetycznych czy akustycznych zakończyłaby się fiaskiem – zbyt wiele barier, ekranów odbijających, urządzeń zakłócających pola elektromagnetyczne, tuneli zniekształcających drogę fali… zbyt dużo przeszkód aby bez wbudowanych przekaźników coś takiego było skuteczne.

    Odnośnie niszczenia kieliszków o ‘zabrudzonej’ strukturze szkła: takie (podobno) rzeczywiście nietrudno roztłuc. Celowo wspomniałem o szkle kryształowym (z którego, notabene, są wykonywane DOBRE kieliszki)… wiem, że strukturę kryształu ciężej zniszczyć i jest ona mniej podatna na drobne pęknięcia, które mogą dać taki a nie inny rezultat pod wpływem ‘śpiewania’. 😉

  12. Prometeusz 17.11.2010 20:16

    @Trinollan:

    Co do starożytnego użycia broni jądrowej, Mohendżo Darro i innych: to bardzo długi temat, ale spróbuję w skrócie.

    *Miasta zniszczone bombą atomową: miast tych było znacznie więcej i odkryto niejedno. Składa się tak, że mieszkam na stałe w Wielkiej Brytanii i miałem dostęp do odpisów oryginalnych raportów Służb Królewskich w Indiach, które jako pierwsze prowadziły tam badania: centrum (cetra) miast(a) były wypalone do gołej ziemii, wyparowały nawet kamienne mury, zaś czym dalej od centrum, tym więcej było szczegółów – lepiej zachowane gruzy i struktury budowli, wewnątrz zaś wielkie bryły stopione i częściowo zrekrystalizowane – stopiona ceramika. Im dalej od centrum, tym więcej zachowanych szkieletów, a także wypalonych w kamieniu ludzkich sylwetek – efekt znany współczesnym tylko z Hiroshimy i Nagasaki. Szkielety były tak napromieniowane, że do teraz wszystkie spoczywają w ziemii w ołowiannych trumnach. Natychmiast po odkryciu dalsze badania zarzucono i nikt już nigdy na poważnie tam nie wrócił. Nie dziwota, dlaczego, ale o tym poniżej.

    Rasa Aryjska, bomba i UFO.

    Tak sie składa, że w internecie nie ma wielu źródeł, które mówią o tym, co wiemy o cywilizacji Aryjskiej (tej, która zbudowała Puma Punku, zatopione piramidy u wybrzeży Japonii, zrównane z ziemią miasta Środkowego Wschodu a także olbrzymie Moai na Wyspie Wielkanocnej. Ale tak się składa, ze jest szereg książek – mało popularnych, ale stricte naukowych i na temat – z najnowszych polecam ‘Oś Świata’ Witkowskiego: zawiera referencje do pozostałych, jak i bezpośrednich wyników badań naukowych w terenie na przestrzeni lat. Co niezwykle intrygujące – udało się odczytać starożytne pismo tej cywilizacji – to samo (!!!) dla wszystkich wymienionych miejsc, a także powiązać ten język ze źródłami późniejszych kultów i języków, jak j. akaddyjski czy… węgierski! (Żeby dodać pikanterii sprawie, ostatecznie język – tak, tak, nawet osławione rongo-rongo! – odczytał polski językoznawca). Czy Słyszysz o tych odkryciach? Nie? Dziwne, prawda? Otóż tak dziwnie się składa, iż była to cywilizacja wielkich (do 3m wzrostu) BIAŁYCH ludzi, których pozostałości w formie szkieletów, zachowanych mumii (np. Chiny, Ameryka Pd.) i legend, oraz strzępków jezyków przetrwały do naszych czasów. Np. wśród Inków aż do czasów konkwisty rasa panująca była zupełnie inna, niż poddani.
    Dawni ‘giganci’, wielkoludy, biblijni królowie sprzed potopu to owa rasa Aryjska, której śladów szukali tak obsesyjnie naukowcy z Ahnenerbe.

    [Teraz fragment najtrudniejszy do uwierzenia, ale nie mam innego wyjścia – jak chodzi o pełnej długości tekst, to właśnie pracuję nad serią artykułów, bo ilości są po prostu zatrważające – Prometeusz]
    Była to wiedza znana już sto lat temu. O ile szarym ludziom przetłumaczona Mahabharata nic nie mówiła, o tyle ‘wybrani’ wiedzieli, że opowiada prawdziwą historię (juć w latach 60, w erze powszechnej wiedzy o efekcie eksplozji jądrowej kazdy, kto przeczytał to dzieło, odkrywał z przerażeniem, że ‘oni’ też to znali…!). III Rzesza została założona wraz z Thule Gesellschaft w Monachium w 1919 roku w celu tajnego (z dala od ludzkiej wiedzy) odtworzenia owej technologii – 1)tego, co zostało nazwane bombą atomową 2)’latających wimanów’ napędzanych ‘magiczną mocą’ rtęci. W tym celu powstało SS i projekt ‘Kriegsendshiendend’, który zakończył się pełnym sukcesem. Jako przykrywki użyto kompleksu obozów koncentracyjnych, których ponura legenda odstraszyła ciekawskich, a także zapewniła, iż nikt nigdy nie będzie ani się dziwił, ani chciał poznać realnej liczby i miejsca spoczynku ofiar (odkryłby niechybnie wówczas, że kompleks Auschwitz I, II, III był fabryką wzbogacania uranu i plutonu, który, poprzez koneksje IBM – KL/SS trafiał do USA, zaś Góry Sowie/Sudetenland/Gross Rosen to miejsce, gdzie wydobywano rudę uranu a także stworzono najbardziej zaawansowany projekt – to, co zostało określone mianem Foo Firghters czy też Die Glocke – różne aspekty tego samego projektu, określanego kryptonimem Chronos/Laternentrager; naped grawitacyjny, lub, jak kto woli, napęd oparty na solitonach plazmy, wytwarzanych przy pomocy wysokich napięć z rtęci). Stworzono obie technologie i obie trafiły, zgodnie z umową, do USA. Pierwszą ujawniono (bomba) i użyto publicznie, zaś drugą utajniono (stąd całe rządowe ‘mieszanie’ wokół Roswell i UFO – kosmici, balony meteorologiczne, byle co – byle tylkonie ‘wyciekło’, że to ‘nasza’ . Uprzedzam pytanie – w Roswell rozbito pojazd zdalnie sterowany, taki, jak niemieckie Kugelblitz’e (aliancki kryptonim: Foo Fighters); nie rozumiano do końca technologii, a i zdalne sterowanie nie było tak doskonałe, jak obecnie. Prawdopodobnie nie uporano się wówczas jeszcze z efektami dylatacji czasu i promieniowania, związanymi z owym napędem – po to powstał stacjonarny Dzwon (Die Glocke) – by badać efekty i możliwości ich ekranowania. Zresztą nie tylko to cacko ‘rozbito’ – rozbito wiele pierwszych odrzutowców ze skrzydłami typu ‘delta’, gdyż skopiowano ogólny koncept bez skosultowania się z jedynymi na Świecie specjalistami, którzy znali szczegóły – Niemcami (co oczywiście natychmiast naprawiono).
    Projekt żyje i pewnie ma się znacznie lepiej dziś, ponad 60 lat od rozpoczęcia, zasilany nieprzeliczonymi ‘czarnymi’ funduszami i najświatlejszymi umysłami. Coby ktoś nie pomyślał, że oskarżam bezpodstawnie, iż kopiowano i odtwarzano dawną wiedzę – sam J.R. Oppenheimer wypowiedział te słowa w Los Alamos po pierwszej eksplozji jądrowej: “(…) Now I became Death, destroyer of Worlds (…)”* – a są to słowa, podobno wypowiedziane ponad 10 000 lat wcześniej w podobnych okolicznościach, przez jednego z ‘bogów’, przytoczone w… Mahabrharacie! Jednym słowem – doskonale wiedziano, o czym owe dzieło traktuje (przypomnijmy – furorę zrobiło dopiero po wojnie; w 1945 roku było dla przeciętnego nawet akademickiego nauczyciela nieprawdopodobne i baśniowe), a na pewno wiedzieli jego odtwórcy po obu stronach Atlantyku.

    Dlaczego nikt o tym nie pisze? Załóż tylko na chwilkę, że mogę mieć rację. Wydaje mi się, że odpowiedź jest więcej, niż oczywista.

    Pozdrawiam,
    Prometeusz

  13. nefalin 18.11.2010 07:53

    @Prometeusz
    Twoje komentarze są rewelacyjne. Masz może jakąś stronę internetową gdzie publikujesz? Z chęcią więcej bym poczytał. Posiadasz imponująca wiedzę.

    Pozdrawiam

  14. Prometeusz 18.11.2010 14:49

    @Trinollan:

    “(…) Nie mam kompetencji, ale wydaje mi się (…)” – nie Obraź się, Przyjacielu, bo dyskusje z Tobą są na prawdę rzeczowe i interesujące, ale taki cytat, jak powyższy, dyskwalifikuje Cię w jakiejkolwiek dyskusji, szczególnie z zakresu technologii. Jak juz wspominałem – podobnie, jak w przypadku konceptu broni oscylacyjnej (HAARP) itp. nie Rozumiesz w ogóle podstaw fizycznych, tak i tu – nie Rozumiesz podstaw fizycznych, ale także Wykazujesz brak wyobraźni. Żeby nie być gołosłownym – przykład poniżej.

    Kiedy doszło do zestrzelenia amerykańskiego samolotu szpiegowskiego U2, we wczesnej fazie Zimnej Wojny, powstał międzynarodowy skandal, zakończony pokazowymi procesami i wymianą jeńców. Po latach jednak bohater tamtych wydarzeń napisał wiele książek, wziął udział w programach telewizyjnych etc. Jednym z ciekawych szczegółów, który został odtajniony, i którym podzielił się on z opinia publiczną, był tak mało znaczący (pozornie) szczegół jak rozdzielczość aparatów fotograficznych. Na zdjęciach wykonanych z wysokości 15 kilometrów można było odczytać bez większej trudności nagłówki w gazetach. Przypomnę – w latach 60, kiedy nie było satelitów, technologii cyfrowej etc. Mało tego – to fragment nt. lat 60, który ODTAJNIONO. Ile zawierają nadal UTAJNIONE akta, sam Zgadnij.
    Jednym słowem – trzeba być wyjątkowo naiwnym i bezmyślnym, by wierzyć, że to, co można przeczytać na wikipedii i korporacyjnych stronkach w internecie, a nawet dowiedzieć się z ‘przecieków’, w jakikolwiek sposób reprezentuje najnowsze technologie, będące obecnie w użyciu.
    Nie liczy się, czy Twoim zdaniem neurofon wykonany przez jego autora w zaciszu przydomowego laboratorium jest w stanie to zrobić. Liczy się, czy jest to w stanie zrobić sieć satelitów, tworzona pod kierunkiem największych umysłów za koszt nieprzeliczonych miliardów dolarów przez 60 lat. Jak wytłumaczysz, ze zdjęcia satelitarne OFICJALNIE sięgają z orbity na kilometr POD powierzchnię Ziemii, niezależnie od zachmurzeniaa i czynników atmosferycznych? Za dużo przeszkód? Nie da się? Bzdura – wszystko się da (w uproszczeniu). Jeżeli znasz zasadę działania (bo o to chodzi w każdym nowym wynalazku i technologii, o nic więcej) to reszta jest tylko kwestią parametrów. Zakłócenia i jeden megawat nie wystarcza? To co za problem, Panie – dajcie na wszelki wypadek 50 terawatów i zagłuszy nawet hałas na dyskotece i przejdzie przez 2 m zbrojonego betonu. Poczytaj sobie, jak Amerykanie ‘spacyfikowali’ Iracką armię w czasie ofensywy na Irak – tamci siedzieli w bunkrach wiele metrów pod ziemią i zbrojonym betonem. ELF i po problemie – wszyscy w stanie totalnej apatii i bezradności wychodzili jak szczury. Czyli jednak bunkry – nie problem?

    Trinollan, Przyjacielu, by nie przedłużać – szanuję Cię i twoje sceptyczne podejście. Ale sceptyzm nie polega na kwestiowaniu czegoś tylko dlatego, że nie ogarnia tego nasza wyobraźnia: to najgorsza z odmian taniego racjonalizmu dla mas, o której krąży wspaniały zresztą cytat “(…)Racjonalista widzi to, w co wierzy (…)”. Sceptycyzm polega na zaprzęganiu rozsądku oraz tak przez Ciebie wychwalanego instynktu poznawczego. Nie rozumiem zasad działania? To olewam przykłady i czytam od podstaw tak, aby zrozumieć. Nie Wierz mi na słowo, sam sprawdź – bez znajomości tzw. ‘nauk ścisłych’ oraz podstawowej wiedzy z zakresu teorii i ewolucji jezyków, szczególnie martwych – jakiekolwiek poszukiwania utkną ‘w kozie’. Jak Możesz oceniać doniesienia i szacować wiedzę dostępna współcześnie najświatlejszym, kiedy nawet nie Dysponujesz najskromniejszymi podstawami? W ten sposób Możesz jedynie odrzucić ze ‘sceptycyzmem’ pewne tezy i oczekiwać dnia, w którym z nieba przyjdą do Ciebie ‘Bogowie’, czyniący cuda (e.w. ‘Bogowie z Kosmosu’, bo u nas, na Ziemii, nic takiego nikt nie mógłby wymyślić – wszak dla mnie to niemożliwe, więc dla innych – także).

    @Nefalin:
    Dziękuję. Niestety, póki co, nie mam czasu na własną stronę a i z publikacjami jest ciężko. Póki co tylko jeden tekst tutaj, na WM; mam nadzieję, że w przyszłym roku będzie więcej czasu.

    Pozdrawiam Panie i Panów,
    Prometeusz

  15. Trinollan 18.11.2010 21:22

    Prometeuszu, problem nie w tym, iż nie rozumiem podstawowych zasad fizyki (czego Twój przykład się nie tyczył zupełnie), tylko braku faktów w postaci dowodów. W świecie, w którym nic nie jest pewne rewelacyjny fragment tekstu w żadnym wypadku nie wystarcza. Byłoby najłatwiej, gdybyś udostępnił jakiekolwiek źródła dla swoich tez.

  16. Obi-Bok 18.11.2010 21:43

    Oglądałem kiedyś film przedstawiający wykłady Monasty o powrocie ‘Annuki’. Facet totalnie oddany temu co robi.
    Samą koncepcję oceniam jako ciekawą. Gdyby ktoś rzeczywiście byłby zdolny do takiego zabiegu technologicznego, zrobiłby z ludzi bydło bez woli. To przytłoczyłoby zdecydowaną większość ludzi i byliby jak mapety – co “Bóg” powie.

  17. Prometeusz 18.11.2010 22:03

    @Trinollan:

    Problem wlasnie na tym polega; co sam z reszta Udowadniasz swoimi odpowiedziami. Moj ‘wyklad’ tyczyl sie wlasnie tego – jezeli podstawowe prawa fizyki, zaaplikowane w praktyce do zycia codziennego, daja okreslone rezultaty w skali a, to dlaczego mialyby ich nie dac w skali b?

    Jezeli Liczysz, ze w kazdym komentarzu bede podawal wszystko w formie ‘gotowe na tacy’ dla kazdego, dla jego ‘widzimisie’, to sie Mylisz. Przedstawiam nie teorie, ale fakt. Jezeli da sie indukowac przeplyw impulsow w mozgu przy pomocy manipulacji pola magnetycznego, to dlaczego taka technologia mialaby nie istniec? Bo ja nie umiem sie z tym pogodzic? Nieco zalosna postawa – nie Sadzisz? Sam tez nie doszedlem do swoich pogladow, bo ktos podal mi gotowca lub nawet piec. Jak juz nadmienilem nie raz – to sa setki stron roznorodnej dokumentacji, historii etc. Jezeli znajde czas na napisanie serii artykulow, to wowczas bibliografia, i to diablo obszerna, na pewno sie tam znajdzie. Ale: 1) nie bedzie to bynajmniej ani 10% potrzebnej do zrozumienia tematu literatury; 2) bedzie to zwiazane z wysunieciem postulatow wzgledem konkretnych nazwisk i dat – z cytowaniem. Poki co, nie robie nic wiecej, tylko rzucam wyzwanie. Podniesienie rekawicy przyjmuje z szacunkiem, ale uderzenie ‘argumentem’ w stylu ‘nie jestem kompetentny, ale wydaje mi sie’ powala mnie na ziemie… smiechem. Jednym slowem nie wiem, nie sprawdzilem, ale i tak to Ty nie masz racji, bo moja wyobraznia czegos tam nie dopuszcza.

    Podalem ci powyzej dziesiatki nazw, przypadkow i przykladow. O ilu z nich Mozesz powiedziec, ze powaznie i rzeczowo Przeszukales wszystkie dostepne zrodla, by zrozumiec temat? I niby dlaczego mam ja zrobic to za Ciebie? No i wreszcie final – co Uwazasz za wiarygodne zrodlo? Wielka Sowiecka Encyklopedie, Biblie, Wikipedie, czyjas prace naukowa/eksperyment? Podejrzewam, ze w kwestii tego typu projektu jedynym dowodem dla Ciebie bylaby wypowiedz rzecznika okreslonej frakcji, zarzadzajacym tym przedsiewzieciem?

    Pozdrowienia,
    Prometeusz

  18. Trinollan 18.11.2010 23:17

    Chyba się nie zrozumieliśmy. Fragment o podstawowych prawach fizyki w różnych skalach jest wręcz bzdurny, gdyż nie mówimy tu o samych skalach, a o różnych podejściach do zagadnienia – zresztą w miarę wzrostu wymaganej dokładności (a taki wiąże się ze zwiększaniem skali) trzeba zaprząc do równań coraz więcej czynników i zmiennych, co w efekcie, na pewnym etapie, może całkowicie uniemożliwić wykonanie. Tak czy siak, z kuchenki mikrofalowej nie zrobisz anteny nadawczej a z kabla od radia przewodów wysokiego napięcia.
    Absurdalne jest Twoje podejście: “przedstawiam fakty, pogódź się z nimi”. A więc zrozum, że nie mam jakichkolwiek podstaw aby z przedstawionymi przez Ciebie ‘faktami’ się godzić tylko dlatego, że napisałeś kilka komentarzy. Być może posiadasz olbrzymie zasoby wiedzy, ale jesteś zwyczajnie nie-wia-ry-god-ny jako anonimowy użytkownik na forum.
    Poza tym gdzieś w swoim tłumaczeniu się zgubiłeś – nie chcesz podawać niczego gotowego na tacy, a jestem po lekturze Twoich kilku obszernych komentarzy, przedstawiających Twoje ‘fakty’. Jeśli zadałeś sobie trudu, aby je wyprodukować, to odrzucenie prośby o źródła czy wskazówki, argumentowane niechęcią do wskazywania wszystkiego palcem jest bzdurne. Wręcz przeciwnie – Ty przedstawiłeś wszystko na tacy, nie dając nawet komukolwiek możliwości zgłębienia tej wiedzy na własną rękę. Ot, “patrzcie, co mam, ale nie dotykajcie”. Gotowcem jest dla mnie właśnie taki komentarz jak Twój, dodatkowo w żaden sposób nieodwołujący się do zewnętrznych źródeł.
    Nie rozumiem również dlaczego tak przypadło Ci do gustu moje stwierdzenie, iż nie mam odpowiednich kompetencji odnośnie neurofonu. Czy powinno być odwrotnie, jeśli nawet nie widziałem tego urządzenia na oczy? Jest spora różnica między nieobejmowaniem wyobraźnią a próbą domyślenia się zasad działania i odniesienia do praw fizyki, nie sugeruj więc nieprawdy.
    To urządzenie nawet nie ma porządnej dokumentacji czy opisu w Internecie. Co Ty o nim wiesz, co pozwala Ci na taką pewność siebie?

    Przez Twoje pierwsze dwa komentarze tutaj przebrnąłem mniej lub bardziej wnikliwie, ale trzeci, pod numerem 15. jest zwyczajnie surrealistyczny, a Ty jesteś w wielkim błędzie jeśli sądzisz że Twoje niczym niepoparte słowa wystarczą. Jest wielka różnica między żądaniem ‘wypowiedzi rzecznika określonej frakcji, zarządzającym tym projektem’ a żądaniem podania jakiegokolwiek źródła.
    Twoje komentarze nie mogę potraktować inaczej niż jako rozpowszechniane opium dla paranoików, którym do posiąścia tajemnej wiedzy wystarczą strony wątpliwej reputacji pisane przez takich samych paranoików.

    Dopiero co był na WM temat, w którym wszyscy niemal jednogłośnie ustalili, że lądowanie USA na Księżycu było niemożliwe z powodów technologicznych. Tutaj spiskowcy nie widzą ukrytych technologii? Przecież wszystko jest możliwe w każdej skali…

  19. Prometeusz 19.11.2010 02:45

    @Trinollan:

    Nie sadze, ze sie zrozumiemy. Nazywasz mnie paranoikiem, ale nic nie Udowadniasz. Ja z gory zaznaczylem, ze nie mam zamiaru udowadniac! Zaznaczylem, ze chce SPROWOKOWAC (i poniekad, musze przyznac, udalo mi sie 🙂 Przedstawilem fakty, praktycznie bez zrodel, a i owszem. Uwazasz, ze to nie fakty – w porzadku. Podaj wiec zrodla i cytaty, ktore Twoim zdaiem sa wiarygodne i udowadniaja mnie, ze sie myle. Ja udowodnilem Tobie, ze wszystkie Twoje argumenty opieraja sie na jednej zasadzie: nie da sie, bo sie nie da (w domysle: moim zdaniem to niemozliwe, moja wyobraznia na to nie pozwala).
    Wiem, ze sam krece na siebie nieraz bicz, ale niestety – lubie to. Niejaki Sokrates zle z tej przyczyny skonczyl, ale mnie niewiele widac to nauczylo 🙂 Bedac zas powazniejszym, zaznaczylem – to tysiace stron dokumentacji i nie wykluczam, ze kiedys natrudze sie po to tylko, by inni dostali cos ‘gotowego’ pod nos. Ale lubie tez popatrzec, jak inni tudza sie i sami cos sprawdzaja – i stad taka, a nie inna forma mojej ‘tworczosci’, m.in. w powyzszych komentarzach.
    ‘Wszystko jest mozliwe w kazdej skali’ oraz zaprzegania czynnikow, dokladnosci i skal – Przyjacielu, w jakim temacie konkretnie sie Wypowiadasz? O jakie rownania Ci chodzi? O co – o to, ze wiazania Tlen – Tytan sa rozne dla bryl je zawierajacych o masach odpowiednio kilograma i miliona ton i dlatego mozna rozbic mala bryle, a duzej – nie? Jaka wiec kompetencje Reprezentujesz, przedstawiajac taki ‘argument’?
    Co do neurofonu i kompetencji – nie znam zasady dzialania, to albo szukam, bo chce poznac, albo nie. Ale skoro tkwie w niewiedzy, to przynajmniej sie nie wypowiadam ex catedra, podpierajac sie ciasnota wlasnej wyobrazni. Podalem ci przyklad – zdjecia analogowe w latach 60 i ich jakosc. Maly przyklad, obok kilku innych, ktore zwinnie Ominales. Kolejny? Niech bedzie. Mikroskop tunelowy – Wiesz co to takiego? Poszukaj sobie, moze nieco otworzy Ci oczka na mozliwosci technologiczne i ‘skale’, o ktorych z takim uwielbieniem sie Wypowiadasz.
    Ksiezyc? Nikt nie mowi, ze ‘nie polecieli’. Pada argument, ze tania podpucha, sprzedana ‘publiczce’ pod kryptonimem ‘Programu Apollo’ nie poleciala. Czy w ogole polecieli – przychylam sie do stwierdzenia, ze polecieli i to nie raz i nie dwa. Czemu o tym nie wiemy? – to pytanie byloby na prawde szczytem naiwnosci w wydaniu wiernego widza ‘Teleexpress’u.

    Pozdrowienia,
    Prometeusz

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.