Powtórzenia

Opublikowano: 21.07.2021 | Kategorie: Prawo, Publicystyka, Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 1997

Nie mogę przestać myśleć o informacji, którą podała „Rzeczpospolita”. Opublikowaliśmy wnioski gazety na naszym portalu. „Rz” podała, że w zeszłym roku w Polsce dokonano legalnie 1076 aborcji. Gdyby zastosować prawo, które wprowadził Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej, to 1053 z nich by nie przeprowadzono.

To znaczy, że zgodnie z prawem 1053 matki i ojcowie stanęliby w obliczu niewyobrażalnych tragedii. Ich dzieci albo umarłyby zaraz po urodzeniu, albo niewiele po nim. Te, które by przeżyły, byłyby kalekami z różnym stopniem niepełnosprawności, najczęściej z ciężkim. Przede wszystkim dlatego, że prawo wprowadzone przez TK zakazuje dokonywania aborcji płodu, uszkodzonego w tak znacznym stopniu, że w opinii normalnych lekarzy aborcja jest dobrodziejstwem. Teraz byłaby zakazana.

Kilkanaście lat temu, jako dziennikarz w innym medium pisałem reportaż o rodzinie, w której urodził się głęboko niepełnosprawny chłopak. Gdy matka była brzemienna, wszyscy lekarze mówili, że płód jest uszkodzony i sugerowali przerwanie ciąży. Miejscowy ksiądz oraz fanatycznie katolicka rodzina przekonywali, by tego nie robiła. Argumenty, których używali, są znane, wciąż obecne w dyskusji o aborcji. Oczywiście obiecywali, że nie zostawią jej samej z kalekim dzieckiem.

Urodziła chłopaka, który nie był zdolny do samodzielnej egzystencji. Nie mówił, kontakt z nim był ograniczony. By oddał mocz, trzeba go było stymulować ręcznie kilkanaście minut. Wypadała mu odbytnica, którą trzeba było palcami włożyć z powrotem. Podczas mojego kilkugodzinnego pobytu w ich domu monotonnie wył. Jego rodzice, ludzie z wyższym wykształceniem przez lata walki o jego funkcjonowanie, utracili wyższe potrzeby. Przestali czytać, chodzić do teatru, oglądać telewizję. Zajmowali się tylko dzieckiem. Gdy w końcu spytałem matkę, czy nie żałuje, że nie przerwała tej ciąży, ona, stojąc nad garnkami na kuchence, nie patrząc na mnie, powiedziała głucho: „Codziennie. Codziennie”.

Jasne, gdy urodziło się to dziecko, nikt im nie pomógł. Ani Kościół, ani rodzina. Zostali sami. Zupełnie sami.

I obecna publikacja „Rzeczpospolita” uświadomiła mi jedną prawdę. Dziś, tak samo jak kilkanaście lat temu bez problemu znajdę takie rodziny. Pozostawione same sobie, ze zdegradowanymi potrzebami, skupione tylko na walce o egzystencję swojego dziecka. Kościół i fanatyczni obrońcy „życia poczętego”, wspierani autorytetem i przemocą państwa są doskonali w słowach i obietnicach. Potem znikają. Na ich sumieniach pozostają ludzkie tragedie i cierpienia. Ale ich to już nie obchodzi, bo sumienie piorą w konfesjonale.

Autorstwo: Maciej Wiśniowski
Źródło: Strajk.eu


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

1 wypowiedź

  1. Donjon 23.07.2021 08:09

    od 26 lat pracuję z niepełnosprawnymi, różnym stopniu, znam ich rodziców. Prawdą jest że system pomocy nie działał i nie działa, ponieważ system realizują ludzie, którzy często udzielają możliwej pomocy, a wręcz ją utrudniają. Natomiast stwierdzenie, że alternatywą jest zabicie dziecka w związku z podejrzeniem ciężkiej niepełnosprawności jest dla mnie nie do przyjęcia. Przekonanie, że stworzymy świat bez cierpienia, bez potrzeby zmierzenia się z sytuacjami trudnymi , bez brania odpowiedzialności za swoje decyzje i działania jest utopią, i to o tyle szkodliwą w swej atrakcyjności, że przekonuje szczególnie młodych ludzi, że wystarczy usunąć przyczynę trudności, żeby znowu życie wróciło na pożądane tory. Niechciana ciąża, po co nam to, niepełnosprawne dziecko, nie, nie, nie , starzy rodzice, niech ktoś się nimi zajmie, np. DPS. I w ten sposób tworzymy społeczeństwo frywolnych lekkoduchów, ludzi niezdolnych do zmierzenia się z trudnościami, niezdolnych do poświęcenia, uznania wartości wyższych niż ich osobista korzyść, za to chodzących do teatru, jeżdżących po świecie, wege, proLGBTQ+itp, z niczym nie związanych i niczemu nie służących, cytując klasyka
    ” Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem;
    Goniąc za żywiołkami drobniejszego płazu,
    To się wzbija, to w głąb wali:
    Nie lgnie do niego fala, ani on do fali;
    A wtem jak bańka prysnął o szmat głazu!
    Nikt nie znał jego życia, nie zna jego zguby:
    To samoluby!”

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.