Potrzeba nowej ordynacji

Opublikowano: 16.05.2015 | Kategorie: Polityka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 642

Obowiązująca w Polsce, i nie tylko, proporcjonalna ordynacja wyborcza jedynie stwarza pozory demokracji, zaś faktycznie oznacza jej istotne ograniczenie. Dzieje się tak za sprawą progu wyborczego, który prowadzi do wypaczenia wyniki wyborów oraz już na samym starcie powoduje nierówność szans uczestniczących w wyborach partii i koalicji. Argumentem na rzecz wprowadzenia progu wyborczego była chęć uniknięcia tzw. rozdrobnienia Sejmu, utrudniającego utworzenie koalicji rządowej.

Argument przeciwko rozdrobnieniu parlamentu brzmi zgoła dziwacznie w ustach tych, którzy uważają siebie za demokratów a takich wśród polskich polityków jest 100 procent. Z przyjęcia modelu parlamentarnej demokracji przedstawicielskiej wynikają bowiem określone konsekwencje. Skoro parlament ma być reprezentatywnym odzwierciedleniem politycznych preferencji wyborców, to ustanawianie progów wyborczych jest równoznaczne z odbieraniem pewnej liczbie wyborców prawa do posiadania swojej reprezentacji w najwyższym organie władzy państwowej. Warto też zauważyć, że mechanizm progu wyborczego działa w podwójny sposób. Z jednej strony eliminuje on z parlamentu partie, które nie przekroczyły progu wyborczego. Z drugiej zaś, powoduje zjawisko unikania tzw. głosów straconych. Część wyborców nie decyduje się bowiem na oddanie swojego głosu na partię, która w sondażach opinii publicznej nie przekracza progu wyborczego, traktując swój głos jak głos stracony.

Jakie jest wyjście z tej sytuacji? Niektórzy proponują wybory w okręgach jednomandatowych. Powstaje jednak pytanie: a dlaczego nie w dwumandatowych, jak to praktykowano w wyborach do Senatu? A jeżeli w dwu- to dlaczego nie w trzy- lub więcej mandatowych? Rozwiązaniem tego dylematu byłoby wprowadzenie ordynacji większościowo-proporcjonalnej. Różniłaby się ona od wszystkich praktykowanych do tej pory rozwiązań a ponadto byłaby korzystna dla wszystkich partii oraz w optymalnym stopniu uwzględniałaby preferencje wyborców.

Czas przejść do konkretów. Proponuję następujący model wyborów. Sejm liczy 460 deputowanych. Cały kraj zostaje podzielony na 120 trzymandatowych okręgów wyborczych o zbliżonej liczbie osób uprawnionych do głosowania. W głosowaniu wyborca oddaje swój głos na trzech kandydatów, przy czym mogą to być kandydaci z różnych list wyborczych. Do Sejmu z każdego okręgu zostałoby wybranych trzech kandydatów, którzy uzyskali największą liczbę głosów niezależnie od tego z jakiej listy startowali. Dawałoby to szanse dostania się do Sejmu politykom popularnym w kraju czy w danym regionie, którzy reprezentują partie „podprogowe”. Ponadto wyborcom odpadłby dylemat: czy głosować na kandydata z partii, którą popiera czy też na znanego sobie i cenionego kandydata z innej listy. Rozwiązanie takie byłoby również korzystne i dla samych partii. Dzięki możliwości głosowania na więcej niż jednego kandydata drugorzędnego znaczenia nabiera kwestia miejsca na liście kandydatów. Politycy mający ambicje parlamentarne mogliby swój czas, energię i inwencję poświęcić na kampanię wyborczą a nie wewnątrzpartyjne zabiegi o możliwie wysokie miejsce na liście kandydatów.

Można by też rozważyć wariant podziału na 72 okręgi pięciomandatowe lub 90 czteromandatowych. Wydaje się jednak, że okręgi trzymandatowe są rozwiązaniem optymalnym. Głosowanie na więcej niż trzech kandydatów mogłoby bowiem mieć charakter przypadkowy.

Jak łatwo policzyć, w opisanym wyżej modelu elektorat dokonuje wyboru tylko 360 posłów. W jaki natomiast sposób wyłaniana byłaby setka pozostałych? I tu dochodzimy do proporcjonalności wyborów w jej czystej postaci. Oprócz karty do głosowania zawierającej listy wszystkich kandydatów wyborca otrzymuje kartę na której umieszczony jest zestaw list wyborczych. Obok każdej listy znajduje się pusta rubryka. Wyborca stawia krzyżyk obok tej listy, której udziela swojego poparcia. Jak widzimy poniżej, wyborca zagłosował na dwóch kandydatów z listy nr 1 i jednego z list nr 3. Jednocześnie udzielił swego poparcia dla listy nr 1.

Podział stu mandatów nie obsadzonych w wyborach większościowych następowałby proporcjonalnie do wpisów wyborców. Przykładowo, partia, która uzyskała 48 proc. poparcia miałaby dodatkowych 48 deputowanych, a partia z poparciem 1 procenta – jednego posła. W tym systemie dodatkowe mandaty byłyby przydzielane według ilości uzyskanych głosów tym kandydatom z danej listy, którzy nie przeszli w wyborach większościowych.

Przy takiej ordynacji wyborczej znika podział progowy na listy jednopartyjne i koalicyjne. Każda bowiem z list, w tym listy obywatelskie nie powiązane bezpośrednio z konkretnym ugrupowaniem politycznym, ma równe szanse wyborcze.

Nieco podobny system wyborczy funkcjonuje w Nowej Zelandii, gdzie wyborca oddaje dwa głosy: na kandydata z danego okręgu wyborczego i oddzielnie na kandydata z listy partyjnej. Proponowane przeze mnie rozwiązanie jeszcze dalej wychodzi poza schematy obowiązujące w systemach przedstawicielskiej demokracji parlamentarnej. Skoro jednak przyjęliśmy system politycznego pluralizmu wyborczego, to logiczne i zrozumiałe jest podejmowanie prób w kierunku stworzenia ordynacji wyborczej bardziej sprawiedliwej i w większym stopniu uwzględniającej polityczne preferencje i oczekiwania wyborców. Ponadto znacznie upraszcza sposób dzielenia mandatów bez korzystania z dotychczasowych skomplikowanych przeliczników, które niekiedy powodują zniekształcenie wyniku wyborów. Warto by zatem poważnie zastanowić się nad przyjęciem bardziej demokratycznej ordynacji wyborczej.

Autorstwo: Bolesław K. Jaszczuk
Źródło: Lewica.pl


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

5 komentarzy

  1. beth 16.05.2015 12:12

    Warto poznać trend eliminacji polaków ze swojego kraju, polecam poznać treści n/w linku i koniecznie podawać dalej

    http://pressmix.eu/2015/05/06/katastrofalny-podatek-katastralny-juz-za-rok-czemu-kandydaci-na-prezydenta-o-nim-milcza/

  2. Konter 16.05.2015 12:19

    Największy wpływ na wynik mają i tak media, kto ma władze nad mediami ten ma władzę w kraju. Należy sobie zadać pytanie do kogo należą polskie media, jak odpowiemy sobie na to pytanie, to będziemy znali odpowiedź kto tu rządzi.

  3. agama 16.05.2015 13:06
  4. Roger 16.05.2015 18:57

    Istnieje duża możliwość, że wszystkie 3 głosy wyborcy oddadzą na tę samą partię. Praktycznie uzyskamy zatem 3 mandatowe okręgi wyborcze (z jednym głosem). To słabe rozwiązanie bo szalenie podwyższa próg wyborczy. Ja preferuję 20 mandatowe okręgi wyborcze. Wtedy próg wyborczy spadnie poniżej 5%. W 20 mandatowych okręgach wyborczych można dać np. 3 głosy każdemu wyborcy. Liczą się proporcje a nie liczby bezwzględne.

  5. hashi 16.05.2015 22:45

    Po co te teorie wymyślne systemy przekonywanie który lepszy. Wystarczy zrozumieć prostą prawdę: Do puki jestem wstanie kontrolować podaż pieniądza w danym kraju nie obchodzi mnie kto sprawuje w nim władzę i jaka panuje ordynacja wyborcza. Cytat z Talmudu: Cały majątek gojów należy do żydów. Wadliwy system kreacji i dystrybucji pieniądza sprawił że 1% populacji posiada 99% bogactwa tego globu. Wszystkiego jest pod dostatkiem mamy nadmiar dóbr i pieniędzy, możemy utworzyć z powodzeniem raj na ziemi. Więc w tym kraju ani Kukiz ani Korwin z pustego nie naleje. Prosta prawda nic skomplikowanego.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.