Potęga mitów. Stworzenie świata i Eden

Opublikowano: 28.12.2015 | Kategorie: Publicystyka, Wierzenia

Liczba wyświetleń: 1045

„Człowiek nowoczesny nie ma prawdziwej mitologii, do której mógłby się zwrócić. Stare mity są martwe, a na ich miejsce nie powstały nowe. Tymczasem człowiek potrzebuje mitologii, aby światu w którym żyje, nadać pewien emocjonalny sens i trwałość. Mity są jakby kodyfikacją na poziomie emocjonalnym stosunku człowieka do życia, śmierci i całego ogromnego, a nierzadko przerażającego Wszechświata” – Joseph Campbell,wieloletni badacz mitologii.

Kiedyś przeczytałem książkę Josepha Campbella Potęga mitu, lecz mimo to nie wiem jakie mity miał na myśli twierdząc, że „stare mity są martwe”. Być może mity dotyczące religii starożytnych, nie mających już swych wyznawców, są rzeczywiście martwe. Jednakże mity leżące u podstaw współczesnych religii (jak chociażby te, które zawiera “Biblia” i podobne święte księgi), żyją w najlepsze i cieszą się niesłabnącą estymą u ich wyznawców. I jak na razie księża i katecheci robią wszystko, aby nie zaszła potrzeba tworzenia nowych mitów na ich miejsce, tak w katolicyzmie jak i w innych religiach.

Dlaczego poruszam ten problem? Otóż nie tak dawno, „rozśmieszony” amerykańską komedią “Evan Wszechmogący”, traktującą o budowie współczesnej arki Noego i zbulwersowany przeczytanym tego samego dnia artykułem Arka bez potopu, opisującym budowę repliki arki Noego w religijnym parku rozrywki w stanie Kentucky, napisałem tekst pt. “Potęga mitów. Arka i potop”. Przedstawiłem w nim sprzeczności i niedorzeczności zawarte w tym micie, na które zazwyczaj nie zwracają uwagi wierzący (co nie dziwi wcale) i twórcy filmów o tematyce religijnej (co może dziwić, ale nie aż tak bardzo).

Potem przypomniałem sobie o tekście napisanym w 1992 r., analizującym mit o Wieży Babel i postanowiłem włączyć go do tego cyklu. Teraz (jeśli tylko zaakceptuje to Redaktor Naczelna tej strony) chciałbym – niezgodnie z chronologią, co prawda – przedstawić pierwsze z mitów jakie zawiera “Biblia”: o stworzeniu świata i ludzi, oraz rajskim ogrodzie. Skoro saga o wojnach gwiezdnych rozpoczęła się od czwartej części, by bodajże po szóstej wrócić do pierwszej, to dlaczego ja nie miałbym zastosować podobnego pomysłu? Do rzeczy zatem.

“Księga rodzaju” rozpoczyna się mitem o stworzeniu świata i Kosmosu. Nie będę dosłownie cytował całej tej historii (rozpisanej na ponad 3 strony), lecz pozwolę sobie na jej niewielkie streszczenie, zachowując najważniejsze elementy przedstawionych „wydarzeń”.

Otóż opisany akt stwórczy trwał 6 dni; wpierw Bóg stworzył niebo i ziemię, potem światłość, następnie sklepienie niebieskie, a później całą przyrodę na powierzchni ziemi. To mu zajęło 3 dni. Potem Bóg stworzył Słońce, księżyc i gwiazdy, następnie ptaki i zwierzęta morskie, później bydło i różne dzikie zwierzęta, a na końcu stworzył parę ludzi: mężczyznę i kobietę i pobłogosławił im. A że była to już końcówka dnia szóstego, Bóg odpoczął w siódmym dniu i pobłogosławił go, uczyniwszy go świętym.

Dalej następuje opis powtórnego stworzenia ludzi i to zupełnie inny od poprzedniego: Bóg lepi z prochu ziemi człowieka, ożywia go tchnieniem w nozdrza, później zasadza ogród w Eden i tam go umieszcza, aby uprawiał go i doglądał. Na rozkaz Boga w środku ogrodu wyrosło drzewo życia, oraz drzewo poznania dobra i zła, z którego Bóg zakazał człowiekowi zjadać owoce, mówiąc mu, że niechybnie umarłby od tego. Następnie Bóg uznał, iż przyda się mężczyźnie pomoc, więc ulepił z gleby wszelkie zwierzęta lądowe, oraz ptaki, chcąc przekonać się jaką da im nazwę i czy wśród nich znajdzie dla siebie pomoc.

Jednakże, kiedy już mężczyzna nadał wszystkim zwierzętom i ptakom nazwy, okazało się, iż nie ma wśród nich odpowiedniej dla niego pomocy, czyli istoty równej jemu. Wtedy Bóg uśpił go, wyjął mu żebro i zbudował z niego niewiastę. Oboje byli nadzy, lecz nie odczuwali wobec siebie wstydu, a wręcz przeciwnie; wyraźnie spodobali się sobie.

W tym ogrodzie był także przebiegły wąż, który umiał mówić ludzkim językiem i który postanowił skusić kobietę do zjedzenia zakazanego owocu z drzewa poznania dobra i zła. Namówił ją bez trudu perfidnie pomyślanym argumentem, że ludzie dzięki temu będą bardziej podobni do swego Stwórcy; będą tak jak on, znali dobro i zło. Kobieta nie tylko sama zjadła zakazany owoc, ale też dała go zjeść mężczyźnie, który ją posłuchał. Po tym akcie nieposłuszeństwa względem Boga, otworzyły się im oczy i zobaczyli, że są nadzy.

Kiedy Bóg przechadzając się po ogrodzie podczas powiewu wiatru zorientował się, że ludzie zjedli zakazany owoc, ukarał wpierw węża atrofią odnóży (później też zapewne afazją), a potem surowo ukarał ludzi różnymi dolegliwościami. Od tego czasu kobiety rodzą w bólach i wszyscy ludzie są śmiertelni. Na koniec wygonił ich z rajskiego ogrodu, przedtem jednak sporządzając im odzienie ze skór i wypowiadając tajemnicze słowa:

„Oto człowiek stał się taki jak My: zna dobro i zło; niechaj teraz nie wyciągnie przypadkiem ręki, aby zerwać owoc także z drzewa życia, zjeść go i żyć na wieki” (Rdz 3,22). Aby ludzie nie wrócili i nie zjedli owocu z drzewa życia, by żyć wiecznie, przy bramie wejściowej postawił dwóch aniołów z błyszczącymi mieczami, broniących wszystkim dostępu do środka. To tyle w niewielkim skrócie.

Nie będę analizował tego mitu z religioznawczego punktu widzenia, zrobił to już dawno temu i w wyczerpujący sposób Zygmunt Kosidowski w swoich doskonale napisanych książkach m.in. “Opowieści biblijne” i “Opowieści ewangelistów”. Chodzi mi o coś innego: skoro „prawdy” religijne wpaja się dzieciom już od wieku przedszkolnego, każąc im wierzyć, że opisują one autentyczne (czyli prawdziwe) wydarzenia, to chyba mam prawo w taki sam sposób potraktować ten biblijny mit i rozpatrzyć go z pozycji rozumu, posługując się logiką i racjonalnym myśleniem. W podobny sposób, w jaki analizowałem poprzednie mity.

A zatem: religia twierdzi, że Bóg stworzył pierwszych ludzi doskonałych, a oni już sami „popsuli się”, nie posłuchawszy bożego zakazu. Gdyby ludzie byli naprawdę doskonali, Bóg nie musiałby im niczego zakazywać, bo i po co? Istota doskonała sama powinna wiedzieć co jest dla niej dobre, a co złe, aby dokonywać właściwych wyborów i samemu stanowić o swym losie. Poza tym, gdyby byli doskonali nie posłuchaliby węża, bowiem doskonałość bożego stworzenia – co potwierdza cała religijna doktryna – polega na ślepym posłuszeństwie, czyli na owej bogobojności tak bardzo przez Boga cenionej. Jak tacy ludzie mogliby sprzeciwić się Bogu? Musieli już wcześniej (tzn. przed upadkiem) nie być doskonali.

Jak w ogóle mogło dojść do „upadku” pierwszych ludzi w raju, skoro jednym z atrybutów Boga jest wszechwiedza? Zatem musiał już on nieskończenie wcześniej wiedzieć (ba! widzieć nawet, skoro jest także wszechobecny w swym dziele), że ludzie będą kuszeni przez węża, i że ulegną tej pokusie. Dlaczego więc pozwolił na to, aby ów gad znalazł się w tym najmniej odpowiednim dla niego miejscu? (bo po co go stworzył, obdarzając możliwością używania mowy ludzkiej, nawet nie spytam). A przynajmniej dlaczego nie uwzględnił tej okoliczności, nakazując powtórzyć(tym razem bez udziału węża), tę dziwną próbę w raju? Wszak Bóg jest także doskonale sprawiedliwy, czyż nie?

Dalej: dlaczego Bóg nie przebaczył ludziom tego występku popełnionego w nieświadomości? Dopiero po zjedzeniu owocu zakazanego uświadomili oni sobie, jakie zło popełnili. Nawet ludzkie prawo jest w tym względzie lepsze, bo odpowiedzialność sprawcy łączy z jego całkowitą poczytalnością. Chociaż Bóg jest ponoć nieskończenie miłosiernyi kochający ludzi, to jednak ukarał ich nakazem rozmnażania się z grzeszną naturą, wiedząc doskonale, jakie to będzie miało tragiczne konsekwencje w przyszłości dla rodzaju ludzkiego. Dlaczego wtedy nie okazał się litościwy, lecz bezlitosny, okrutny, małostkowy i mściwy?

Wszak karze tylko ten, kto nie może zapobiec złu, a Bóg mając nieskończone możliwości mógł ten problem rozwiązać na wiele sposobów, bez uciekania się do karania. Widząc, że pierwsza para ludzi (po upadku) nie nadaje się na protoplastów rodzaju ludzkiego, mógł np. cofnąć czas i stworzyć drugą lepszą parę i z niej wywieść nasz gatunek. Zamiast tego, Bóg ludzi karze i to w tak perfidny sposób, że każdy człowiek w przyszłości odczuje tę karę, mimo, że nie będzie ponosił żadnej odpowiedzialnościza winę swych przodków sprzed tysięcy lat. Czy nie jest to aby religijna odpowiedzialność zbiorowa, tak bardzo potępiana przez wszelkiej maści moralistów?

W tym micie znajduje się tyle sprzeczności i nielogiczności, iż nietrudno dostrzec, że pisali go kapłani i że to oni nadali mu ten złowieszczy i zakłamany wydźwięk: złem jest dążenie człowieka do nabywania wiedzy o istocie dobra i zła (jakoby wbrew woli Boga),ponieważ jest ona zarezerwowana dla duchowych pasterzy ludzkości i to oni mają jedyne prawo przekazywać ją wiernym w imieniu Stwórcy. Sam człowiek (bez pomocy kapłanów) nie powinien starać się poznawać tej zakazanej wiedzy, bo stałby się niezależny od ich pośrednictwa i mógł samemu stanowić o swym losie, dokonując właściwych wyborów moralnych.

Dlatego w przypisach znajdujących się na dole każdej strony “Biblii”, przy tym micie napisano: „Wąż kusiciel jest wrogiem Boga, uosobieniem zła (…) Jego pokusa obiecuje pierwszym rodzicom równość z Bogiem przez uzurpowanie sobie samostanowienia o dobru i złu moralnym. (…) Gorzka ironia: ludzie chcieli dorównać Bogu, sięgając po samostanowienie o dobru i złu moralnym, a srodze się zawiedli”. Co w pełni potwierdza powyższe rozumowanie.

Z tej racji uważam, iż owo tajemnicze zdanie wypowiedziane przez Boga po wygnaniu ludzi z raju, odzwierciedla odwieczny strach kapłanów przed utratą władzy nad umysłami wiernych, przed uniezależnieniem się człowieka od ich rządów i powinno się je rozumieć w następujący sposób: „Oto człowiek chce stać się taki jak my: znać dobro i zło, czyli chce sam wiedzieć, co jest dla niego dobre, a co złe. Niechaj teraz nie wyciągnie przypadkiem ręki, aby odebrać nam władzę nad sobą i rządzić się bez nas, przez wieki”.

Nie przypadkiem więc ten ich Bóg przedstawiony w “Biblii” był tak mocno dotknięty faktem, że człowiek chciał coś wiedzieć sam, bez jego pośrednictwa. Dlatego właśnie musiał zostać tak srogo ukarany, aby jego następcy wiedzieli, że bezkarnie nie wydziera się Bogu (a tak naprawdę kapłanom) tajemnic bytu. Oni dobrze wiedzieli, że wiedza to władza, i że każda tajemnica, każda wiedza im wydarta, w jakimś stopniu uniezależnia człowieka od ich „duchowej posługi” i czyni niepotrzebnym ich pośrednictwo między bóstwem, a ludźmi.

Zatem ukryty sens mitu o „upadku” człowieka w raju, to odzwierciedlenie strachu kapłanów przed zdobyciem wiedzy przez człowieka, która w konsekwencji doprowadzi do tego, iż stracą oni nad nim odwieczną władzę, a przez to przemożny wpływ na życie ludzkie. Strachu przed wiedzą, która wybawi człowieka spod ich obłudnej (i nie bezinteresownej) opieki i wyzwoli od religijnych „prawd”, tak pomyślanych, aby człowiek zawsze był ich bezwolnym niewolnikiem. „Co do tłumu, nie ma on innych obowiązków, jak dać się prowadzić i jak trzoda posłuszna iść za swymi pasterzami” (papież Pius X, 1910 r.). O to zawsze chodziło kapłanom wszechczasów i to chyba większości religii.

Patrząc na ten teologiczny problem z perspektywy religioznawczej, ta sprawa jest łatwa do wyjaśnienia. Otóż poprzez mit o upadku pierwszych ludzi i ich grzechu pierworodnym , ówcześni kapłani starali się wytłumaczyć religijne przyczyny (innych nie brali pod uwagę) istnienia zła w dziele bożym, a przy okazji winą i odpowiedzialnością za nie obarczyć człowieka, a nie jego Stwórcę.

Zasugerowali przy tym perfidnie, że gdyby człowiek ślepo słuchał swego Boga (czyli ich właściwie), to praktycznie biorąc nie miałby żadnych problemów egzystencjalnych i byłby nieśmiertelny. Ten sam pomysł zostanie później wykorzystany przy idei zbawienia człowieka przez Syna Bożego; dostąpią go tylko ci, którzy będą ślepo w niego wierzyli (a tak naprawdę jego kapłanom), bez zbędnych wątpliwości i rozterek moralnych.

Jeszcze lepiej przedstawił ten problem Zenon Ziółkowski w książce Najtrudniejsze stronice “Biblii”, wydanej w latach 80-tych ub. wieku (pozwoliłem sobie na niewielkie skróty): „W X w. p.n.e. nieznany mędrzec hebrajski (nazywany przez biblistów Jahwistą) podjął się heroicznego trudu, aby odpowiedzieć na bardzo ważne pytanie: „Skąd się bierze zło i grzech? (…) Kiedy opisywał historię zbawienia, musiało go uderzyć jedno tajemnicze zjawisko. Mimo dobrodziejstw Boga, mimo zawarcia z Nim przymierza i otrzymania daru Prawa, które wytyczało drogę życia świętego, czyli życia bez grzechów, Izrael nadal grzeszył, podobnie jak poganie, nad którymi nie rozciągało się Boże błogosławieństwo, tak jak nad narodem wybranym (…) Czyżby grzech był złączony z człowiekiem nierozerwalnie i na zawsze?” To mu dało asumpt do głębszych przemyśleń, które autor książki przedstawił w pięciu punktach, a wynikającą z nich konkluzję tak opisał: „Jeżeli grzech uciska obecnie ludzi i nikt nie może się od niego uwolnić, to “na początku” musiało zaistnieć coś, co spowodowało ten stan. Owo cofniecie się, opierało się na oczywistym fakcie: ludzkość powstała przez rodzenie, na początku więc musiała istnieć w jednej parze – mężczyźnie i kobiecie. Opowiadanie o ich stworzeniu nie stanowi u jahwisty celu samego w sobie, lecz jest wstępem do opowiadania o ich upadku, tak, że jedno i drugie tworzą razem zwartą całość i są od siebie współzależne. Ażeby opisać rzeczywistość, autor natchniony układa „historię” tego, co musiało być na początku, skutki bowiem domagają się odpowiadającej im przyczyny”.

Skutki bowiem domagają się odpowiadającej im przyczyny. Oto mamy wyjaśnienie wg jakiego schematu były tworzone mity religijne: ten hebrajski mędrzec (będący też zapewne kapłanem, gdyż we wstępie biblijnym napisano: “”Księga rodzaju” w dzisiejszej swej postaci wywodzi się z kół kapłańskich, które wycisnęły na niej szczególnie wyraźnie znamię teologiczne”), po prostu wymyślił “przyczynę” pasującą do późniejszych skutków, czyli „tłumaczącą” je na zasadzie analogii do znanych mu faktów z historii Izraela (to te jego przemyślenia i co ciekawe dotyczące wyłącznie narodu wybranego).

Schemat tego rozumowania jest wszędzie taki sam: leżące u podłoża przekonanie, że człowiek jest dziełem bogów (potem Boga), do którego należy dopasować inne „prawdy”, uzasadniające (wg mniemania ich twórców) różne aspekty bieżącej rzeczywistości. I oto mamy wyjaśnienie winy, która została dopasowana do hipotetycznej kary! W ten prosty sposób, logiczny ład doświadczanej rzeczywistości, czyli wizerunek „porządku” panującego w świecie rządzonym przez Boga, zostaje zachowany i umotywowany.

A zatem, czy grzech pierworodny istnieje naprawdę, czy jest tylko wymysłem człowieka? W sensie religijnym gdzie jest synonimem nieposłuszeństwa człowieka przeciwko swemu Stwórcy – nie istnieje (tzn., nie istnieje poza “rzeczywistością” religijną). Natomiast można by uznać, iż prawdziwym „grzechem pierworodnym” człowieka (w umownym znaczeniu), jest jego pochodzenie zwierzęce. Pozostałości tego rodowodu tkwiące w ludzkiej naturze, skłonnej do czynienia podłości, gwałtów, zbrodni, grabieży, wojen, oraz nacjonalizmu, szowinizmu, nietolerancji i wielu innych cech naszej ułomnej natury, których człowiek się wstydzi – to jest nasz prawdziwy „grzech pierworodny”.

Dziedzictwo naszej natury, czyli pozostałość po zwierzęcych przodkach.A więc już wtedy ludzie będąc świadomi swej ułomności, szukali wytłumaczenia w niebie, nie podejrzewając, że przyczyny tkwią na ziemi, obok nich i w nich samych. Ludzie nie chcieli i nie chcą w to wierzyć nadal. Wolą się żywić iluzją, która jest im bliższa gdyż zżyli się z nią od dziecka. Jako antidotum na zło immanentne ich naturze, nadal wolą stosować magiczne zaklęcia, rytualne zachowania i symboliczne gesty, wierząc w oczyszczającą moc „słowa bożego”, wody święconej i kadzidła. I są nadal przekonani, iż nad naturą, której są dziećmi, również można zapanować przy pomocy „świętych” symboli, słów i rytuału. Tak, jak wierzyli ich przodkowie tysiące lat temu.

Lecz piętno wyciśnięte na naturze człowieka przez jego zwierzęce pochodzenie jest zbyt głębokie, aby człowiek mógł się od niego całkowicie uwolnić lub zapomnieć o nim. Póki więc nie przyjmie on tego do świadomości i nie zaakceptuje, będzie miotał się bezsilnie w sieci sprzecznych „prawd” religijnych, które niczego nie wyjaśniają a wręcz odwrotnie; sprowadzają rozum na manowce myślenia, łudząc go sprytnie pomyślanymi iluzjami życia wiecznego (po śmierci, oczywiście!) w zamian za doczesne panowanie kapłanów nad ludzkimi sumieniami (i nie tylko).

Wydaje mi się, iż na takie „manowce myślenia” został też sprowadzony rozum francuskiego jezuity, filozofa-teologa P. Teilharda de Chardin, który jako uczony przyrodnik-paleontolog miał wielkie problemy z pogodzeniem swej wielkiej wiedzy przyrodniczej z dogmatami Kościoła, tak, aby jedno i drugie połączyć w logiczną i niesprzeczną całość. Zgodną z wiarą religijną, ale też z rozumem. Dlatego jego interpretacja biblijnego „grzechu pierworodnego” różni się znacznie od powszechnie przyjętej przez Kościół.

Z książki “Teilhardowskie rozumienie grzechu”, napisanej przez ks. Józefa Kulisza SJ można zrozumieć tę interpretację w taki sposób (w dużym skrócie): Otóż stan świata będącego w ciągłej sytuacji „wielości”, Teilhard de Chardin utożsamia z „grzechem pierworodnym”, gdzie niezorganizowana „wielość” jest równoznaczna ze „złem”, które Bóg stopniowo eliminuje poprzez zjednoczenie świata ze sobą, podczas realizowania historii Zbawienia.

„I tak ewolucja staje się, w rozumieniu naszego autora, wyrazem stwórczego działania Boga w czasie. Działanie to ma charakter jednoczący, zbieżny, ukierunkowany na coraz to wyższe formy bytowe. (…) Podstawowym więc prawem ewolucyjnego rozwoju – wyrazu twórczego działania – jest przezwyciężenie wielości. Wielość i jedność – to podstawowe elementy w ewolucyjnej strukturze bytu. Wielość niezorganizowaną, podlegającą różnym formom jednoczenia utożsamia Teilhard ze złem. (…) Jawi się ono na wszystkich płaszczyznach bytu: w świecie nieorganicznym jako rozkład materii; jako cierpienie i śmierć w świecie istot żywych, w świecie ludzkiej wolności jako zło moralne – grzech. Tak rozumiane zło – przenikające całą tkaninę stworzenia – wskazuje, iż cała rzeczywistość, cały Kosmos potrzebuje zbawienia – wyprowadzenia z sytuacji zła. Dlatego to, dla Teilharda działanie stwórcze Boga jest jednocześnie procesem zbawczym. Powszechność zła ukazuje nam prawdziwie kosmiczne wymiary Chrystusa jako Zbawiciela”.

Dla mnie ta interpretacja jest rozpaczliwą próbą pogodzenia naukowej wiedzy z religijną wiarą (teorię ewolucji i akt kreacji bożej), gdyż ani jednej ani drugiej ów nieprzeciętny człowiek nie mógł i nie chciał się wyrzec. I już na koniec przytoczę bardziej rozsądną interpretację mitu o upadku pierwszych ludzi (już nie pamiętam źródła z którego ją pozyskałem ani jej autora). Nie jest ona też wewnętrznie sprzeczna jak w wersji religijnej i co ważniejsze, zgodna z religioznawczymi poglądami na ten temat.

Oto ona: “Na początku swej drogi rozwoju człowiek żył w raju nieświadomości; nie znał praw rządzących przyrodą, nie uświadamiał sobie własnej przemijalności i śmiertelności. Nie istniało dla niego pojęcie śmierci z przyczyn naturalnych. Przeciętna jego życia wynosiła wtedy ok.18 lat i człowiek miał prawo wierzyć, że gdyby nie przytrafiło mu się coś złego — mógłby żyć nie wiadomo jak długo. Nabycie wiedzy popartej doświadczeniem, spowodowało psychiczny upadek człowieka, ponieważ uświadomił on sobie własną śmiertelność. Był to proces bardzo długi, rozciągnięty na wiele tysięcy lat. Ta gorzka świadomość i wcale niechciana (co odzwierciedla sam mit) spowodowała, iż człowiek został wygnany z raju niewiedzy dotyczącej własnego losu. Stan niewinnej nieświadomości został zastąpiony stanem wyższego uświadomienia, a więc także i odpowiedzialności, co wiązało się z utratą wolności (także wyboru). Odtąd człowiek zawsze będzie tęsknił do powrotu, do tego beztroskiego stanu szczęścia, jaki cechuje ludzi nie obarczonych wyższą świadomością. Stanu, który można porównać do szczęśliwego dzieciństwa, lecz do niego – niestety – nie można powrócić w świecie rzeczywistym. Jedynie w bajkach i opowiadaniach SF”.

To tyle o tych dwóch biblijnych mitach. W następnej części postaram się przedstawić któryś z kolejnych mitów, jakie jeszcze zawiera “Biblia”.

Autorstwo: Lucjan Ferus
Źródło: ListyzNaszegoSadu.pl


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

18 komentarzy

  1. goldencja 28.12.2015 14:25

    Autor miesza logikę z idiotyzmami.
    “…iż prawdziwym „grzechem pierworodnym” człowieka (w umownym znaczeniu), jest jego pochodzenie zwierzęce. Pozostałości tego rodowodu tkwiące w ludzkiej naturze, skłonnej do czynienia podłości, gwałtów, zbrodni, grabieży, wojen, oraz nacjonalizmu, szowinizmu, nietolerancji i wielu innych cech naszej ułomnej natury, których człowiek się wstydzi – to jest nasz prawdziwy „grzech pierworodny”.” – to które zwierzęta nie będące człowiekiem prowadzą wojny, ideologię nacjonalizmu, szowinizmu? Które zwierzęta prowadzą kontrolę zasobów na poziomie globalnym?

    “Gdyby ludzie byli naprawdę doskonali, Bóg nie musiałby im niczego zakazywać, bo i po co? Istota doskonała sama powinna wiedzieć co jest dla niej dobre, a co złe”. Po pierwsze, ludzie nie mogli wiedzieć co jest dobre, a co złe, dlatego rosło sobie drzewo poznania dobra i zła. Po drugie, co oznacza pojęcie “istota doskonała”? Doskonała pod jakim względem? Po trzecie, człowiek łamiący zakaz, a nie znający jeszcze czym jest dobro, a co zło, zakazu nie łamie, więc nie powinien być nawet ukarany.

    “niezorganizowana „wielość” jest równoznaczna ze „złem”, które Bóg stopniowo eliminuje poprzez zjednoczenie świata ze sobą, podczas realizowania historii Zbawienia.” – Bóg z założenia jest twórcą wszechświata, czyli twórcą zarówno dobra i zła, Bóg jest dobrem i złem.

    Moralność, czyli odróżnienie dobra od zła, może być cechą wyłącznie nabytą. Brak umiejętności odróżniania dobra od zła automatycznie neguje istnienie moralności u danej jednostki. Ludzie uczą się moralności od otoczenia. Wychowywani przez ludzi nauczą się moralności społeczności, w której wzrastają. Wychowywani wśród zwierząt nauczą się moralności zwierzęcej. Nie potrzeba do tego żadnych drzew.

    Moje pytanie tylko takie. Czy Szatan był zły namawiając ludzi do poznania moralności? Czy Bóg jest dobry pilnując, by człowiek przypadkiem nie stał się taki jak on?

    Oczywiście wszystko to postacie wymyślone na potrzeby opowiadań, postacie, które swój obraz mają w umysłach ówcześnie kapłanujących mężczyzn.

  2. agama 28.12.2015 14:40

    Skąd wiesz, że to wymyślone postacie? A może miały swoich rzeczywistych odpowiedników, tylko trochę “ubajkowionych”? Nie wydawaj takich definitywnych stwierdzeń, nie mając podstaw, inaczej wyjdziesz na ignorantko-arogantkę.

  3. goldencja 28.12.2015 14:54

    Skoro Biblia jest zbiorowiskiem tylu bzdur, to postacie będące bohaterami tych bzdur również są zmyślone. Nic nie wskazuje na to, by były prawdziwe. Wiele wskazuje na to, że nie istnieją. Wolę być arogantką i ignorantką niż naiwną krową.

  4. agama 28.12.2015 15:27

    Naiwnie i wygodnie to jest myśleć, że wszystko jest zmyślone. To, że pełno w Biblii ewidentnych bajek i nieścisłości, nie znaczy, że nie mogą mieć jakiegoś oparcia w rzeczywistości. Prawdopodobnie, tak jak dziś, istnieli wówczas megalomani, rzeźnicy i psychopaci-karierowicze, którzy mianując się bogami, dali początek kultom lub je rozwinęli, wykorzystując ludzką naiwność i podatność na manipulacje.

  5. Wujek Polonii 28.12.2015 15:35

    Fajnie się czytało. Ale…
    ” Odtąd człowiek zawsze będzie tęsknił do powrotu, do tego beztroskiego stanu szczęścia, jaki cechuje ludzi nie obarczonych wyższą świadomością.”
    Tego nie rozumiem. Większość wielkich myślicieli dążyła do większego poznania, a nie powrotu do beztroskiego dzieciństwa. Szukanie, odkrywanie, poznawanie, a nie wymyślanie. Gdzie byśmy byli jako ludzkość, gdyby nie ludzie, niegodzący się na rzeczywistość w której żyli, walczący i kształtujący nową?
    Czy M. Kopernik pierwszy sprawił, że Ziemia zaczęła krążyć wokół słońca, a G. Bruno spłonął by to udowodnić? Nie. To wiedzieli już starożytni i wbrew pozorom ta wiedza nie zaginęła. Była nieznana masom europejskim, bo świadomość kształtowała elita religijna.
    Motorem postępu jest dziecięca ciekawość (dzieci są czyste, nieskażone) i dziecięcy bunt.
    I rzeczywiście sporo ludzi późno dojrzewa, albo wcale, nie wszyscy jednak chcą być wiecznie dziećmi.
    Powyższa twórczość także wpisuje się w kanon walki z religijnym ciemnogrodem. Może nie tak doniośle jak odkrycia M. Kopernika, ale czas robi swoje. I Internet.

    P.S. Jest teoria, mówiąca, że stan, w którym cały czas jest ludzkość (świadomość zbiorowa), to trauma po zagładzie wcześniejszej cywilizacji, po tym, jak byliśmy “na krawędzi” wyginięcia.
    Po takim kataklizmie, dla odbudowania cywilizacji ludzkiej, potrzebne były jakieś mechanizmy w nowopowstającym społeczeństwie. Znaczenia nabrali ci, co uratowali najwięcej wiedzy i umiejętności. Tak powstały religie, które były zaczątkami nowych cywilizacji (np. Sumer, Egipt).

    P.S.2. Kiedyś, jeszcze w liceum, popełniłem taki okruch jako pracę domową:

    “Na początku był chaos
    (…)
    Później Bóg stworzył kobietę…
    …i znowu był chaos.”

    I widziałem, jak się nauczycielka uśmiechnęła przy lekturze. Bezcenne.

    pOZDRAWIAM niePOPRAWNIE niePOLITYCZNIE

    Wujek Polonii

  6. Kot z Cheshire 28.12.2015 15:49

    Ludziom wmówiono, że 6 dni stworzenia Świata to niby 6 ziemskich dni, a Bóg co stworzył świat, to ten sam co „tworzył” w Edenie. „Wąż” natomiast to jeszcze inna rasa, według mnie znacznie nam bliższa. W końcu Słowianie to „Żmijowe Plemię”, które Watykan usilnie próbuje wytępić za pomocą tak zwanego „niemca”, nie mającego nic wspólnego z rdzenną ludnością tamtych ziem, zresztą w dużej mierze słowiańskich.

  7. Kot z Cheshire 28.12.2015 16:25

    @Wujek Polonii

    Chaos zapisane po “słowiańsku” to Całość. Przybliża to do zrozumienia “0” i “1” starożytnych.

    Religie nie powstały z wiedzy, religie powstały żeby wiedzę ukryć.

  8. Wujek Polonii 28.12.2015 17:21

    Kot z Cheshire!

    Mnie zawsze wydawało się, że ten siódmy dzień wciąż trwa, a Bóg wciąż odpoczywa i dlatego tyle zła wśród żyjących. Można tę rachubę przełożyć na geologię Ziemi.
    Ósmego dnia (symbol nieskończoności), Bóg przyjdzie ponownie i będzie sądzić żywych i umarłych???

    Nigdzie nie napisałem, że religie wiedzę odkrywają (sic!).
    Przed oczami mam scenę z “Faraona”: bunt ludności, przemówienie kapłana i zaćmienie słońca… Genialne!!! I kto to napisał? Jeden ze “żmijowego plemienia”- Aleksander Głowacki herbu Prus.
    Żeby coś ukrywać, trzeba jednak to coś posiadać. Nawet tajemnicę niewiedzy trzeba chronić, aby ją zachować. Religie powstały wykorzystując wiedzę. A ściślej: coś sprawiło, że niektórzy mający wiedzę i umiejętności (a raczej ich mniej zdolni potomkowie), zostali wywyższeni, uznani za lepszych od innych i wykorzystali to, by modelować mechanizmy społeczne, wedle własnych korzyści. Pasuje?

    O tym chaosie, to pisałem dawno temu, na styku lekcji o antyku i biblii.
    Wtedy nie wiedziałem, że życie jako całość, to mąż i żona.
    Dziś zastanawiam się, czy jest sens mieć potomstwo, a czy nie lepiej przerwać cykl reprodukcji i zdać się na karmę.

    “Urodził się gdy było ciemno.
    Żył gdy było ciemno.
    Umarł gdy było ciemno.
    I nawet nie wiedział, że był ślepy”.

    pOZDRAWIAM niePOPRAWNIE niePOLITYCZNIE

    Wujek Polonii

    P.S. Na zero “wpadły” jako pierwsze cywilizacje amerykańskie- prekolumbijskie, dużo wcześniej niż mezopotamskie czy inne.

  9. lukaszstaszewski 28.12.2015 17:22

    Czytałem te wypociny jeden raz, drugi raz i nie mam pojęcia co autor ma na myśli. Może Lucjan Ferus to kolega tego węża z obrazka, bo śmierdzi siarką ten artykuł na kilometr.

  10. MasaKalambura 28.12.2015 21:00

    Ale jest kilka zupełnie aktualnych dla nas zagadnień z historii Adama i Ewy.

    1. Ewa została stworzona z Adama – genetycznie chromosomy płci u mężczyzny to XY a u kobiety XX.
    2. Zjedzenie zakazanego owocu było nieposłuszeństwem wobec Boga. Poznanie dobra i zła z byciem posłusznym Bogu (lub nie) jest nierozerwalnie związane. Z tego co wiem wszyscy wciąż uczymy się dobro od zła rozróżniać, i im bardziej grzeszymy, tym ta zdolność rozróżniania słabnie.
    3. Zjedzenie owocu spowodowało wyjście z wyższego stanu świadomości i postrzegania – stąd zauważyli że są nadzy. Do tego stanu zapewne mamy możliwość powrócić.
    4. Zjedzenie owocu spowodowało naszą śmiertelność. Wszyscy umierają. To jedyny pewnik naszej egzystencji.
    5. Ludzie są z natury owocożerni. Mięs jadać nie powinniśmy, kiedy owoców jest w bród. Z pewnością są takie mięsa i posiłki, których nie powinniśmy jeść w ogóle. Skoro Bóg wypróbował pierwszych ludzi pokarmem, nas raczej też pod tym kontem testuje.

  11. jarekch 29.12.2015 00:40

    Napiszę krótko o 2 rzeczach nie rozpisując się za bardzo.

    1. Kiedyś natrafiłem na film dokumentalny w jednej z polskich TV odnośnie tego gdzie kiedyś mógł być Eden na ziemi (chyba produkcja brytyjska ale nie pamiętam). Na podstawie różnych analiz autorzy wysnuli hipotezę, że mogłyby to być jakieś tereny bodajże na obszarze obecnej Afryki, które obecnie raczej są pustynne.

    2. Jakiś czas temu spotkałem się z następującą interpretacją odnośnie tego na czym polegała nasza utrata kontaktu z Bogiem. Tu musimy użyć pojęć świadomości, podświadomości i nadświadomości. Podobno kiedyś ludzie mogli komunikować się bezpośrednio z nadświadomością (czyli z Bogiem) ale zostało nam to zabrane i to był moment wypędzenia ludzi z Raju. Dla większości osób dorosłych obecnie kontakt z podświadomością stanowi barierę trudną do przejścia której nie mają dzieci, bo nie mają one w tym względzie ograniczeń. Podobno też dojrzewamy w naszym rozwoju cywilizacji do osiągnięcia kolejnych poziomów wtajemniczenia/świadomości/energii i ogólnie nasza świadomość będzie rosła (Bóg będzie nam ją zwiększał).

  12. vannamond 29.12.2015 04:35

    Potega mitow… jesli w 21 wieku mity wciaz sa potega, to tylko dowod na potege glupoty ludzi. Swoja droga, polecam zapoznanie sie z Neanderthal Predation Theory.

  13. MasaKalambura 29.12.2015 11:23

    1. Mylisz akt tworzenia z aktem kopiowania. Bóg wyjął kobietę z mężczyzny co znaczy, że kobiety informacja genetyczna jest pomniejszona o chromosom Y. Kobietą staje się biorąc informację o swej budowie z podwojonego X.
    Powtarzam, nie mylić kopiowania z tworzeniem na podstawie.

    Na odwrót tak by się nie dało. I trzeba by od nowa stworzyć Y. A tak wystarczyło tylko usunąć Y. Taki symbol. Łapiesz?

    2.3. Zapomniałem że ty złapać nie chcesz. Uważasz, że dobre jest zatopienie w złu, aby móc je rozróżnić od dobra.
    I rzeczywiście dla świadomości i jej rozwoju to dobre. Choć dla egzystencji w trakcje nauki jest to zwykle złe. Całe to cierpienie, głupota i strach. Dlatego Bóg na to pozwolił i dlatego obiecał tez, że szkoła dobrego i złego zostanie zakończona w tym wymiarze w Dniu Sądu, który będzie Dniem ocen dla dusz w ciałach oraz dniem promocji i jej braku.

    4. A skąd wziąłeś informację, że rajskie zwierzęta umierają? One wciąż tam są i na nas czekają, aż wrócimy z tego wymiaru, z tej egzystencji pouczeni o tym co jest dobre i co jest złe.

  14. Kot z Cheshire 29.12.2015 15:13

    @jarekch

    Eden był (i nadal jest choć już opuszczony) w Andach. Telewizja prawdy Ci nie powie.

    Barierę w telepatii, jasnowidzeniu i innych zdolnościach stanowi przede wszystkim magia czarodziejów, znana jako sakramenty.

  15. MasaKalambura 29.12.2015 19:55

    1. A może logiczne jest że najpierw nauczył człowieka czym jest dobro bycia z kimś. W porównaniu do zła bycia samemu. A potem następnym krokiem było nauczenie go czym jest dobro w byciu w zgodzie z Bogiem i zło bycia bez Niego. Ciąg dalszy wymagający aktu woli niezgodnego z wolą Boga – zjedzenia Owocu Poznania. Mądrość nie musi być logiczna. Logika często za mądrością nie nadąża.

    2. Nigdzie takiego pomysłu nie podsunąłem. Majaczysz.

    3. Gdzie napisałem, że Bóg wygnał zwierzęta z Raju? Znowu majaki. Bóg wygnał ludzi i węża z Raju na Ziemię, która pełna jest cierpienia, bólu, ciężkiej pracy, śmierci oraz plemienia wężowego. Raj nie mieści się na Ziemi. A jeśli mieści się, to nie w naszym wymiarze czasu i przestrzeni.

  16. MasaKalambura 29.12.2015 20:59

    Widać się nie dogadamy. Ale czy to kogoś zaskakuje?

    Oczywiście żadnego dowodu na to być nie może, szczególnie jak sam piszesz, że w Biblii Eden to ogród założony przez Boga gdzieś na wschodzie. Co może znaczyć tu na Ziemi jak sądzą jedni, albo w innym wymiarze jak sądzą inni. A może oba jednocześnie jak twierdzą jeszcze inni na zasadzie co na górze to na dole.

    Zakładając tę trzecią możliwość – z nią mi najbliżej w tej dyskusji- istotom wzniosłym w Niebie odpowiadają te na ziemi, materialne. I tylko te materialne mają geny które można badać. Oraz ciała, którymi mogą umierać. A Raj to stan, w którym to co wzniosłe połączone jest z tym co na Ziemi. Zbadamy to dopiero, jak znowu nastanie.

    Jak dopowiada Koran, Bóg stworzył zwierzęta parami, zatem dyskusję o ich chromosomach i wyprowadzaniu samic z żeber samców proponuję zakończyć. Nic nie wniesie. Stworzenie zwierząt i ludzi to dwa oddzielnie procesy. Biblia ich nie łączy. Ja również nie zamierzam.

    Ty rozumiem jako Darwinista twierdzisz, że pochodzisz od małpy, więc możesz chcieć to łączyć. Ja mam inne zdanie. Dalej iść nie zamierzam.

    Skoro grzech Adama spowodował przeklnięcie jego i Ewy, oraz miał spowodować naukę czym jest dobro i zło, to istotną w tej nauce jest chyba potrzeba przemiany Ziemi w koszmar, co by zła człowiek mógł doświadczyć. Pytasz o winę zwierząt? Nie ma jej. Ten świat i jego cierpienie to wina człowieka.

  17. MasaKalambura 30.12.2015 11:07

    Nie jest problemem ani Twój interwencjonizm ani darwinizm. Problemem jest materializm i absolutny brak wiary w potęgę Ducha i Boga jako Stwórcy z Ducha materię tworzącego przy pomocy Słowa je ustanawiającego.

    Wszystko co dalej jest tego konsekwencją.

    Odrzucasz święte pisma, bo opisują one stworzenie uwzględniając Słowo i moc Ducha, które od początku aż do końca zupełnie panują nie tylko nad materią ale i czasem, dowolnie nimi manipulując.

    Odrzucasz autentyczne przekazy, bo nie mieści ci się w głowie bezpośrednie połączenie Bóg – człowiek. Umysł-umysł. Mimo tego, że sam prawdopodobnie nieświadomie takimi zdolnościami władasz.

    Odrzucasz nauki świętych pism (nie tylko Koranu, NT czy Tory ale również pozostałych, które wymieniłeś – tak znam je) bo ich cechą główną nie jest nauczanie o prawach materii ale raczej o prawach ducha i świadomości oraz uczą dróg do uchwycenia Ducha świadomością. Zawsze tak samo – nieskazitelne życie, czyny miłosierdzia, skupienie na sercu i formy medytacji – od modlitw, poprzez ćwiczenia, po czystą kontemplację ciszy i otaczającego świata w odniesieniu do Otaczającej nas Praprzyczyny, Stwórcy, Boga – błogosławione niech będzie Jego Imię.

    Dlatego dogadać się nie możemy.

  18. realista 31.12.2015 21:20

    ech… człowiek to jednak ma nieograniczoną fantazję. i jeszcze da się za te bajdy pokroić. no, ale skoro czyni go to szczęśliwym to w sumie na zdrowie… .. .

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.