Porażeni przepisami

Opublikowano: 11.04.2013 | Kategorie: Gospodarka, Prawo, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 758

Polski elektryk z wieloletnim stażem i zdobytymi w kraju dyplomami nie dostał uprawnień do wykonywania zawodu w Wielkiej Brytanii. To kolejny taki przypadek. Czy Brytyjczycy bronią swojego rynku przed imigrantami, czy może polscy pracownicy nie posiadają odpowiednich kwalifikacji?

Robert Raichel jest z wykształcenia technikiem elektrykiem. Pracuje w zawodzie od kilkunastu lat. Cały czas podnosi swoje kwalifikacje. Doszedł do uprawnień inspektora instalacji elektrycznych. To jeden z najwyższych stopni wtajemniczenia w branży.  11 lat temu pan Robert przyjechał do Londynu. By pracować tu w swoim zawodzie, musiał zdobyć brytyjskie uprawnienia. Zawód elektryka jest na Wyspach ściśle regulowany. Trzeba ubiegać się o licencje, które są potwierdzeniem kwalifikacji do wykonywania określonych zadań. System jest skonstruowany w taki sposób, by motywować do podnoszenia kwalifikacji. Robiąc kursy i zdobywając doświadczenie, elektrycy mogą starać się o szersze uprawnienia, a tym samym wyższe stawki wynagrodzenia.

Wydawaniem licencji odpowiednich do posiadanych umiejętności i wiedzy zajmuje się branżowa organizacja o nazwie Joint Industry Board (JIB). W przypadku licencjonowania zagranicznych elektryków JIB współpracuje z organizacją UK NARIC. Odpowiada ona za tłumaczenie zagranicznych dyplomów i certyfikatów oraz określanie ich odpowiedników w brytyjskim systemie oceny kwalifikacji zawodowych.

– W moim przypadku wszystko się udało. Uznali mi w 2007 r. polskie szkoły, które zostały zakwalifikowane jako NVQ Level 3, i dostałem złotą kartę Instalation electirician – mówi Robert Raichel. W ubiegłym roku pan Robert chciał wejść poziom wyżej. Zaliczył brytyjski egzamin inspektorski i złożył w Joint Industry Board aplikację o licencję Approved electrician, czyli odpowiednika polskiego inspektora.

– I tutaj zaczął się problem. JIB już nie uznaje mojego wykształcenia, które specjalnie dla nich tłumaczyłem i płaciłem pieniądze. Polecili mi zrobienie jeszcze raz szkoły technicznej, bo nie rozpoznają moich szkół z Polski. Tymczasem pracodawcy nie są zainteresowani zatrudnieniem mnie na stanowisku inspektora, bo nie mam licencji JIB – tłumaczy Robert Raichel. Mimo pisemnej prośby pan Robert nie uzyskał wyjaśnienia, dlaczego Joint Industry Board tym razem nie uznało jego wykształcenia jako odpowiednika wymaganego NVQ Level 3. O swoim problemie zaczął rozmawiać z kolegami. Okazuje się, że kilku z nich znalazło się w podobnej sytuacji.

UK NARIC

Jest to agencja stworzona przez brytyjski rząd do udzielania informacji i doradztwa imigrantom z całego świata w zakresie uznawania ich wykształcenia i kwalifikacji zawodowych na terenie Wielkiej Brytanii. UK NARIC tłumaczy również krajowe dyplomy i wskazuje ich brytyjskie odpowiedniki na potrzeby organizacji branżowych, takich jak Joint Industry Board. Nie jest to łatwa praca. Nie każdy kraj ma system oceny kwalifikacji zawodowych, a te, które mają, stworzyły twory, które trudno porównywać.

– Pan Robert Raichel uzyskał od nas certyfikat zgodności w lipcu 2007 r. Przedstawił dwa dokumenty potwierdzające kwalifikacje. Jeden z nich – wyższy – oceniliśmy, że mieści się między poziomem 2 a 3 systemu oceny kwalifikacji N/SVQ – potwierdza Tim Buttress, Deputy Director, Marketing and Communications UK NARIC.

Tim Buttress informuje też, że od tamtego czasu zasady oceny kwalifikacji zawodowych uległy jednak zmianie i pan Robert powinien jeszcze raz wystąpić o certyfikat zgodności. Przyznaje też, że każda aplikacja jest rozpatrywana indywidualnie, a pod uwagę są brane różne czynniki.

JIB

Ostateczną decyzję o uznaniu kwalifikacji zawodowych podejmuje Joint Industry Board. To niezależna organizacja, która reguluje rynek pracy elektryków. Ustala standardy pracy, minimalne stawki wynagrodzenia na poszczególnych stanowiskach, a przede wszystkim przyznaje licencje, bez których w tym zawodzie na Wyspach trudno znaleźć pracę.

– Każda osoba starająca się o uzyskanie karty ECS (pozwalającej na wykonywanie zawodu elektryka – przyp. red.) musi udowodnić, że jej kwalifikacje w pełni odpowiadają wymaganiom w Wielkiej Brytanii – stwierdza Kate Wilson z Credible Communication, agencji PR reprezentującej Joint Industry Board. – Czasami przedstawione dokumenty uniemożliwiają ocenę zgodności z warunkami uzyskania karty ECS. Może to być frustrujące dla aplikujących, ale jest niezbędne, by zapewnić, że tylko osoby z odpowiednimi kwalifikacjami wykonują zawód elektryka. JIB nie chce ujawnić statystyk dotyczących liczby aplikacji rozpatrzonych pozytywnie i odrzuconych. Zasłania się tajemnicą handlową. Nie chce też komentować indywidualnych przypadków, takich jak aplikacja pana Roberta. Kate Wilson zdradza jedynie, że na terenie Wielkiej Brytanii jest obecnie w użyciu 100 tys. kart ECS. Wnioski o ich wydanie na ogół nie są odrzucane, a jedynie przyznawane są niższe licencje, niż życzyliby sobie aplikujący.

– Trzeba pamiętać o tym, że kwalifikacje określone jako „Level 3” nie są tym samym co ocena kompetencji NVQ Level 3. W takim przypadku zalecamy udział w kursie. Szkolenie jest prowadzone przez doświadczonego asesora, który sprawdza przebieg kariery zawodowej, kwalifikacje i doświadczenie pod kątem wymagań brytyjskiego systemu. Jest to najprostsza droga do uzyskania karty ECS – radzi Kate Wilson.

Kursy są prowadzone przez firmy szkoleniowe. Trwają od 3 do 12 miesięcy i kosztują kilkaset funtów.

AMBASADA

Polacy walczący o uznanie swoich kwalifikacji na Wyspach często szukają pomocy w ambasadzie w Londynie, ale i tu są odprawiani z kwitkiem.

– Odsyłamy do brytyjskich instytucji, takich jak UK NARIC, która jest agencją właściwą w sprawach uznawania wykształcenia, oraz do UK NCP – brytyjskiego punktu informacyjnego zajmującego się uznawaniem kwalifikacji zawodowych – informuje Robert Szaniawski, rzecznik prasowy Ambasady RP w Londynie.

Zdaniem ambasady problemy z uznaniem kwalifikacji mają podłoże formalne. Wynikać mogą ze skomplikowanych, czasem może za mało przejrzystych procedur.

– Nie spotkaliśmy się jeszcze ze skargami na dyskryminację i odmowę uznania kwalifikacji ze względu na to, że ktoś jest obywatelem polskim. Warto dodać, że podjęcie pracy w Wielkiej Brytanii wiąże się nieraz z koniecznością uzyskiwania dodatkowych kwalifikacji na miejscu, poza tymi uzyskanymi w Polsce i uznanymi w Wielkiej Brytanii – dodaje Szaniawski.

Autor: Marcin Urban
Źródło: eLondyn


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

3 komentarze

  1. bro 11.04.2013 13:04

    Angielske słowo slave pochodzi bezpośrednio od Slav. Pan Robert powinien to wiedzieć jak wyjeżdżał, wpuszczono go do GB aby pracował, a nie podnosił kwalifikacje

  2. religiatoPCPdlaludu 11.04.2013 22:56

    bro łał! Zawsze to powtarzam rodakom. Poza tym, kto by chciał polskiego elektryka? Mało biedy na świecie? Nic osobistego panie Robercie.

  3. Rozbi 12.04.2013 10:21

    I jak zwykle – nikt nie wskaże na to że regulacja sama w sobie jest zła.. Tylko że regulacja jest źle zarządzana..
    Ech. Nie bądźmy hipokrytami – u nas jest jeszcze gorzej w sprawie regulacji zawodów i specjalista powiedzmy z Ukrainy – nie może liczyć na awans społeczny w regulowanym zawodzie.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.