Populizm liberalizmu

Opublikowano: 19.02.2014 | Kategorie: Gospodarka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 998

Oskarżenie o populizm to jedno z cięższych dział wytaczanych i ochoczo używanych przez zwolenników rozwiązań wolnorynkowych. W końcu nikt nie lubi wychodzić na głupka nierozumiejącego mechanizmów rządzących gospodarką i światem, którego słowa mają na celu jedynie cyniczne uzyskanie łatwego poklasku. W ten sposób oskarżenie o populizm jest skutecznym narzędziem zamykającym usta niewygodnych. Narzędziem odwołującym się do najprostszych ludzkich motywacji: po stronie oskarżonego – strachu przed ośmieszeniem, po stronie właściwego odbiorcy przekazu – poczucia intelektualnej wyższości. Tak więc w istocie samo oskarżenie o populizm jest populistyczne.

W kulawej polskiej debacie publicznej, która obok pluralizmu nigdy nawet nie stała, pewnej grupie interesów udało się wytworzyć nad sobą nimb prawdziwych ekspertów. Pracownicy sektora finansowego lub reprezentanci pracodawców stali się w oczach dużej części opinii publicznej bezstronnymi fachowcami od gospodarki. Dobrze ubrani, posługujący się piękną polszczyzną (i nie tylko polszczyzną) oraz zawsze skorzy do ironicznego uśmiechu w reakcji na głupotę prostaczków. Jakimś cudem zapomniano, że są oni przecież jedynie stroną w ekonomicznej debacie, równie uwikłaną w partykularne interesy jak wszystkie pozostałe. Dzięki wsparciu wielu ekonomistów akademickich oraz publicystów głównego nurtu udało im się wytworzyć poczucie, że ideologia neoliberalna nie jest tylko jedną z wielu doktryn ekonomicznych (i to dosyć skrajną). Wręcz przeciwnie, przekonują, że jest ona naukowym konsensusem, obiektywnym wynikiem wielu lat badań. Na tym tle pozostałe strony dyskursu (pracobiorcy, związkowcy, a często także politycy) jawią się jako ignoranci próbujący przepchać swoje niesłuszne żądania. Jako reprezentanci grup interesów, które w najbardziej prymitywny sposób starają się zdobyć poparcie nieuświadomionych i niewykształconych mas. Nie ulega oczywiście wątpliwości, że polskim związkowcom przydałyby się solidne szkolenia z zakresu kompetencji miękkich. Jednak fakt, że prezentują się gorzej niż ich antagoniści, nie oznacza jeszcze wcale, iż głoszone przez nich tezy zasługują jedynie na drwinę. I nie oznacza, że są populistami.

Tymczasem gdyby się przyjrzeć, nawet pobieżnie, strategii, którą obrały środowiska liberałów gospodarczych, aby uzyskać aprobatę dla swoich racji, należy dojść do wniosku, że jest to strategia stricte populistyczna. W końcu wytworzenie wokół siebie aury fachowości i autorytetu to jeden z najprostszych sposobów pozamerytorycznej perswazji, na który już Schopenhauer zwracał uwagę w swej „Erystyce” (argumentum ad verecundiam). Co więcej, jest to sposób bazujący na bardzo prymitywnych ludzkich motywacjach. Któż nie lubi posłuchać prawdziwego eksperta, a następnie zabłysnąć zasłyszaną mądrością w towarzystwie? Jak prostacko przyjemne jest wykpienie ignoranta, wytykając mu nieznajomość rzeczy. A jak przerażający jest spoglądający w oczy strach zbliżającego się ośmieszenia. Wręcz obezwładniający – jeszcze do niedawna wydające się silnymi, argumenty pod naciskiem kpiącego tonu eksperta nagle zaczynają wydawać się zupełnie bezpodstawnymi. Tak więc lepiej siedzieć cicho – po co się afiszować, skoro można wyjść na idiotę? Bezpieczniej jest przytaknąć i przyswoić. I właśnie na takich podstawowych motywacjach, jak wstyd czy skłonność do pychy, oparli swą strategię przekonywania adepci doktryny wolnorynkowej. Zwyczajni populiści, ubrani w szaty ekspertów, sami jak gdyby nigdy nic szermują oskarżeniami o populizm. Jednak ich populizm nie zasadza się tylko na metodzie perswazji. Dotyka samej istoty ich argumentów.

Jedną z najczęstszych reakcji liberalnych ekonomistów jest oburzenie na wszelkie próby podniesienia jakichkolwiek obciążeń finansowych – podatków lub składek. Zawsze pojawiają się w takich sytuacjach standardowe argumenty: „rząd kładzie łapę na naszych pieniądzach”, „państwo naszym kosztem zasypuje dziurę budżetową” etc. W bardzo sprytny sposób zaciemniono istnienie dość oczywistej relacji między płaconymi przez nas daninami a otrzymywanymi przeróżnymi świadczeniami. I nie mówię tu tylko o świadczeniach, z których ową relację można wyciągnąć wprost – jak chorobowe czy darmowa opieka medyczna – ale chociażby o mniej rzucającym się w oczy (bo spowszedniałym) korzystaniu z dróg krajowych albo dotowanej i dzięki temu tańszej komunikacji publicznej.

Tymczasem w polskim dyskursie składka stała się zupełnie abstrakcyjną i niesprawiedliwą daniną zdzieraną przez państwo z obywateli, a najczęściej z uciemiężonych pracodawców. Nikogo oczywiście nie zainteresuje, że Polska z wpływami podatkowymi (wraz ze składkami na ubezpieczenia społeczne) na poziomie nieco ponad 30% PKB sytuuje się w tym względzie sporo poniżej średniej UE. W końcu każdy podatek, obojętnie jakiej wysokości, to rozbój w biały dzień. W takich warunkach zwiększenie wysokości np. składki zdrowotnej jest w zasadzie niemożliwe i fakt, że z nakładami na służbę zdrowia na poziomie ok. 4,5% PKB znajdujemy się w ogonie Europy, staje się zupełnie nieistotny. Przecież każdy z nas chciałby mieć więcej niż mniej w portfelu i niechętnie patrzy na każde plany zwiększenia obciążeń. Liberalni ekonomiści bardzo sprawnie wykorzystują te motywacje, tworząc w debacie publicznej atmosferę, w której każde podniesienie danin publicznych staje się kradzieżą.

Zdyskredytowano w ten sposób także redystrybucję – jeden z podstawowych sposobów walki z postępującym rozwarstwieniem – która stała się w oczach wielu zakamuflowanym złodziejstwem. Najświeższym przykładem opisywanego populizmu była histeria, jaką próbowały wszcząć środowiska liberalne na wieść o oskładkowaniu umów cywilno-prawnych. Drugorzędne było, że osoby zatrudnione na takich umowach to zaledwie ułamek ogółu pracowników (wg różnych szacunków od kilkuset tysięcy do miliona osób przy ok. 16 milionach wszystkich pracowników), a duża część tych umów już jest oskładkowana, tak więc planowane zmiany mają w istocie marginalny charakter. Tutaj do rozpoczęcia zwyczajowego koncertu wystarczyło samo pojawienie się słowa „oskładkowanie”.

Sztandarowym chłopcem do bicia w liberalnym przekazie stało się państwo. Po wielu latach doświadczeń z okresu PRL u dużej części naszego społeczeństwa wykształciło się podskórne przekonanie, że jest ono narzuconym z zewnątrz nieprzyjaznym tworem, z którym trzeba się na co dzień użerać. Wystarczyło jeszcze tylko ekstrapolować przeżycia wielu Polaków w związku z nieefektywną państwową gospodarką PRL-u na czasy współczesne i oznajmić wszem i wobec, że państwowe gospodarowanie jest nieefektywne z samej zasady. W ten sposób środowiska liberalne wytworzyły odwróconego homo sovieticusa – osobnika, który podejrzliwie patrzy na państwo i wszystko co publiczne, traktując je jak obce ciało pasożytujące na jednostkach łaknących wolności. Neoliberalny odwrócony homo sovieticus jest równie skrzywiony przez oddziaływanie PRL-u jak homo sovieticus właściwy, tylko że w drugą stronę. Zamiast instynktownie szukać całkowitego podporządkowania się władzy, zawsze i wszędzie węszy ciemiężyciela, którym jest państwo.

Po „zaprojektowaniu” w ten sposób mentalności sporej części Polaków stosowanie populizmu stało się banalne. Wystarczyło tylko przy każdej okazji dyskredytować sektor państwowy i tworzyć na jego temat przeróżne mity, które następnie spokojnie kwitły na odpowiednio użyźnionej glebie. I tak np. emerytura z ZUS-u stała się niepewna i iluzoryczna („wirtualne zapisy księgowe”), z kolei emerytura z OFE, pochodząca ze środków ulokowanych w płynnych aktywach finansowych lub w państwowych (!) obligacjach, miała zapewnić spokojny byt na starość.

Jedną z bardziej idiotycznych liberalnych opowieści, ale znakomicie wpadającą w ucho, jest mit szczególnej skłonności sektora publicznego do korupcji. Po latach afer Polacy stali się na takie argumenty bardzo podatni. Tutaj odsuwana na bok jest już zwyczajna logika – w końcu w procederze korupcji potrzebne są dwie strony i ta druga najczęściej jest reprezentantem sektora prywatnego. Wystarczy przypomnieć, że zdecydowanie największa pod względem liczby postawionych zarzutów afera korupcyjna w Polsce miała miejsce w sektorze prywatnym – a dokładnie w polskiej lidze piłkarskiej. Tak więc skłonność do korupcji w obu sektorach jest przynajmniej taka sama. Gdybyśmy wyeliminowali zupełnie sektor państwowy, liczba łapówek wcale by nie spadła – po prostu byłyby one rzadziej ujawniane, gdyż w sektorze prywatnym przekupstwo dużo trudniej wykryć, a udowodnić czasem nie sposób.

Innym mitem, którym neoliberałowie karmią odwróconego homo sovieticusa, jest nieefektywność sektora państwowego. Przykładów nieefektywności sektora prywatnego jest co najmniej tyle samo. Znakomicie ilustruje to np. prywatna służba zdrowia w Stanach Zjednoczonych. Jeśli chodzi o średnią siłę nabywczą na osobę, USA plasują się z reguły na 2. miejscu na świecie (po Luksemburgu), za to już pod względem stanu zdrowia obywateli na miejscu około 30. Najświeższym przykładem nieudolności firm prywatnych są obecne kłopoty sądów z dostarczaniem listów przez InPost. Włos się jeży na głowie, gdy pod koniec stycznia br. słyszy się od pracowniczki jednego z sądów, że od początku roku nie otrzymała z powrotem jeszcze żadnej „zwrotki” z wysłanych pism (czyli dowodu odbioru). Nie byłoby wcale dziwne, gdyby pracownicy InPost po prostu je wyrzucali – po co komu jakiś świstek papieru?

Przykłady populistycznych wycieczek liberałów gospodarczych można mnożyć w nieskończoność. Większość neoliberalnego przekazu składa się z wyświechtanych i dawno obalonych frazesów, które można przewidywać w ciemno jeszcze przed dyskusją oraz recytować bez zająknięcia, nawet będąc obudzonym w środku nocy. Każde podniesienie płacy minimalnej oczywiście skończy się wzrostem bezrobocia (pomimo że są koncepcje mówiące, iż w niektórych sytuacjach jej podniesienie może spowodować wzrost zatrudnienia), a każdy dodruk pieniądza naturalnie zakończy się szalejącą inflacją (to nic, że Japonia drukuje na potęgę, a o inflacji raczej marzy, aniżeli się z nią zmaga). Gdybym miał przeprowadzić wywiad z Leszkiem Balcerowiczem, wcale nie potrzebowałbym do tego Leszka Balcerowicza. Sam odpowiedziałbym na postawione pytania. Co więcej, prawdopodobnie uzyskałbym autoryzację, gdyby zabiegany profesor uznał, że wywiad umknął mu z pamięci.

Na szczęście dominacja neoliberalnej doktryny powoli zaczyna się kruszyć. Jak lubi ostatnio powtarzać Rafał Woś z „Dziennika Gazety Prawnej”, krytycy kapitalizmu w końcu powyłazili ze swych nor i coraz śmielej wskazują jego słabe strony. Oby jego obserwacja okazała się prawdziwa. A więc drodzy sceptycy wolnego rynku – powyłaźmy z nor. To nie my jesteśmy populistami.

Autor: Piotr Wójcik
Źródło: Nowy Obywatel


TAGI: , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

15 komentarzy

  1. lboo 19.02.2014 14:07

    Tylko czekać na komentarze że przecierz w Polsce mamy socjalizm a nie kapitalizm.

  2. mr_craftsman 19.02.2014 18:14

    Komuś wdać tęskno do czasów towarzysza Stalina, przymusowej redystrybucji – jak tak dalej będziecie narzekać, to faktycznie ktoś was weźmie za mordy i przyciśnie do betonu.

    Lemingi nie mogą zrozumieć, że elity zawsze sobie poradzą – tyle tylko, że w przypadku komunizmu który tak się niektórym marzy, wszystkim jest bezwarunkowo źle, zaś elitom jest bardzo dobrze – ale w cichości.
    Jeśli ktoś uważa, że mu będzie lepiej, bo on będzie żarł trawę, ale sąsiad też, i nikt nie będzie oficjalnie jadł parówek – to niech jedzie do Korei Północnej i niech sobie poużywa systemu redystrybucji.

    Resztę bredni można łatwo odeprzeć – system prywatny skłonny do korupcji ? LOL
    Cóż, tylko w przypadku kiedy mamy styk państwa i sektora prywatnego.
    Innymi słowy – jeśli jest pole do – uwaga, trudne słowo – uzyskania MONOPOLU.
    Kiedy mamy do czynienia z samym prywatnym – co gdzie tu korupcja ? “Łapówka” to po prostu w tym wypadku czysta konkurencja – klient płaci więcej, więc ma usługę szybciej lub lepszą.
    To nie nazywa się łapówka, tylko droższa cena.

    W sytuacji, kiedy koncesje czy pozwolenia wydaje państwo – mamy jedną organizację, która może wywindować kogokolwiek do pozycji monopolisty, łatwo jest stworzyć kartel – i taniej!
    Wystarczy przekupić urzędników wydających koncesje – zamiast walczyć na rynku z innymi – ceną, jakością, wydawać na marketing.

    Kolejnym faktem dowodzącym zidiocenia dziennikarzyny jest sytuacja służby zdrowia w USA.
    Czy w USA jest wolny rynek usług zdrowia ?
    Teoretycznie tak.
    Ale naprawdę?
    Cóż – koncesje na terapie i tak wydaje…no kto? PAŃSTWO

    Przykładowo – są 3 dozwolone terapie antyrakowe – radioterapia, operacja, chemioterapia.
    Każda inna terapia jest zakazana – EDYKTEM PAŃSTWOWYM.
    Nawet nie jest to kwestia braku refundacji. Po prostu jest zakaz.

    Już Niemcy są bardziej wolnorynkowe pod tym względem – gdyż kasy chorych mogą zwrócić koszty leczenia alternatywnego typu akupunktura, jeśli tylko pacjent i lekarz się na taką terapię zdecydują.

    Niemcy bardziej wolnorynkowe niż USA ? Czy coś to mówi o “sile” pozostałych “argumentów” przytaczających USA jako symbol wolnego rynku ?

    Jeśli jeszcze nie – to przytoczę Bailout – przykład czysto socjalistycznej “redystrybucji dóbr” – dobra składające się z podatków, rząd zdecydował zredystrybuować do kieszeni kilku wybranych firm – których prezesi okazali się oszustami i idiotami nie potrafiącymi zarządzać.
    Czy sytuacja tych firm poprawiła się ? Nie1 =) Pieniądze poszły do kieszeni kilki kolesi z klucza towarzyskiego. Zostały w ramach elity.
    Samo dobro z tej redystrybucji dóbr, prawda ?

    Taka mieszanka socjalizmu – czyli kontroli państwa nad zasobami i ich redystrybucji, i kapitalizmu kumoterskiego – czyli możliwości łatwego przelania tych zasobów na konta kolegów rządu – to jak widać w niedouczonej główce pismaka “wolny rynek”.

    Pan Wójcik, który domaga się więcej kontroli i więcej kumoterstwa albo zidiociał, albo ten pamflet jest pisany za pieniądze, na zamówienie.
    W 1 przypadku Pan Wójcik powinien zostać wysłany natychmiast na przymusowe, 3 miesięczne szkolenie z wprowadzania komunizmu do Korei Północnej, alternatywą będzie przeszczep mózgu, może być od owcy, i tak będzie lepiej.
    W 2 przypadku – cóż, zapewne poszło to z jakiejś dotacji koncernowej, czy z czego tam się finansuje to komunistyczne pisemko, które ewidentnie idzie w stronę poglądów “Wodzu Prowadź, ocal nasz kraj od kułaków i kontrrewolucjonistów! “.
    W tym wypadku nic nie mogę zrobić – na wolnym rynku po prostu nie dałbym idiocie ani złotówki, kupiłbym np. buty u szewca.
    W socjalizmie moje podatki są wydawane właśnie na to, aby taki buc mógł pisać pierdoły, za które inaczej nikt by nie zapłacił.

  3. biedak 19.02.2014 18:19

    Skończyłem czytać na “marginalnym znaczeniu oskładkowania umów cywlino-prawnych”. Proponuję żeby twórca artykułu zapłacił tę składkę za mnie i za wiele innych osób zatrudnionych w ten sposób. Wtedy porozmawiamy o marginalnym znaczeniu takiej decyzji nierządu.
    Dofinansowana komunikacja miejska, kosmiczna akcyza na benzynę i diesla. No po prostu całujmy ich po rękach. Jedyne za co muszę pochwalić twórcę artykułu to wspomnienie o drogach. Tu muszę się z nim zgodzić, wielu o tym zapomina, ale jak na wysokość podatków to powinniśmy fruwać państwowymi helikopterami.

    Ten artykuł trochę wydaje mi się odpowiedzią na program “Tak czy Nie” ze związkowym komuchem i panem Gwiazdowskim. W tym programie jest również odpowiedź na tego typu zarzuty: Gwiazdowski zarabia na skomplikowanym prawie podatkowym, więc jemu jest na rękę nawet 75% dochodowego – więcej ludzi przyjdzie do niego po poradę i każdy zostawi trochę swojej gotówki.

    Każdy wróg wolnego rynku powinien porównać Chiny dzisiejsze z tymi sprzed 30 lat. Czemu większość najwyższych budynków w USA zbudowano już dawno, a Chińskie przez ostatnie 15 lat? Czemu wśród 100 najwyższych budynków te europejskie można policzyć na palcach? Oczywiście wysokość budynków to nie wyznacznik bogactwa, jednak na pewno jakoś to ze sobą koreluje. Chińczyków stać na drapacze chmur, europejczyków nie. Dlaczego? Ktoś odpowie?

  4. MichalR 19.02.2014 18:57

    1. O populiźmie możemy mówić gdy ktoś robi coś pod większość. Liberalizmu w Polsce nie ma na arenie politycznej. Nie sposób więc mówić o tym że liberalizm gospodarczy jest populistycznym nurtem jeśli jest nieobecny w poppolityce.

    2. Liberaliści oburzają się zarówno na wszelkie próby podniesienia podatków jak i na wszelkie próby rozdawnictwa pieniędzy publicznych. Pomoc osobom prywatnym powinna odbywać się przez przede wszystkim rodzinę i przyjaciół a w dalszej kolejności fundacje, kościół, caritas, ect. Obecnie więzi rodzinne uległy całkowitej degradacji bo nikomu już rodzina nie jest potrzebna. Rodzina została sprowadzona do pewnego dobra luksusowego – jak Cię stać to utrzymujesz dobre więzi rodzinne i masz trójkę dzieci. Jak Cię nie stać – to nie masz takiej możliwości. Kiedyś żeby mieć zapewnioną godziwą starość należało mieć kilkoro dzieci. Dziś dzieci są wydatkiem. Jeśli państwo odbiera 20% naszej pensji w podatku to odbiera nam tym samym możliwość posiadania jednego dziecka.

    Zasiłki socjalne są złe! Uczą ludzi nieróbstwa i kombinatorstwa. Sam żyje z dotacji unijnych (moja rodzina zawodowo składa wnioski o kasę z unii) – bo uważam że szczytem naiwniactwa byłoby nie dojenie tego sytemu skoro on aż się prosi żeby go ograbić. Chcę zmiany nie dlatego że jest mi źle, ale dlatego że jestem idealistą.

    3. Emerytura z OFE była równie pewna jak emerytura z ZUS. Ja jestem drugim pokoleniem Polaków które nie doczeka się emerytury państwowej. Dlatego walczę już teraz o to żeby ludzie zauważyli że jedyną szansą na godną starość jest rodzina – nie ZUS. Uczestnictwo w systemie ZUS powinno być dobrowolne dla rodzin wielodzietnych (a najlepiej dla wszystkich – choć to pogrążyłoby system). Zmuszanie do uczestnictwa w OFE, czy w ZUSie to jest jeden i ten samo socjal – dbamy o obywatela bo on sam o siebie nie zadba.

  5. mr_craftsman 19.02.2014 19:10

    Dla poparcia tego, że tzw Obywatel, bez wsparcia państwa – czyli na wolnym rynku – zwyczajnie by padł, bo wypisują takie pierdoły – zestawię kwoty.

    W 2012 roku
    Przychody dobrowolne, uzyskane w ramach wolnego rynku:
    Z darowizn i składek – 20 tys
    Z gospodarczo-finansowej – 2,5 tys
    Przychody z działalności odpłatnej (biznes)- 101 tys

    Ze środków publicznych – przymusowe wpłaty obywateli – 420 tys
    Koszty – 690 tys

    W 2011
    Przychody dobrowolne, uzyskane w ramach wolnego rynku:
    Darowizny – 37 tys
    Z gospodarczo finansowej – 14 tys
    Przychody z działalności odpłatnej (biznes) – 430 tys

    Ze środków publicznych – przymusowe wpłaty obywateli – 274 tys
    Koszty 564 tys

    i najlepsze
    2010
    Przychody dobrowolne, uzyskane w ramach wolnego rynku:
    Darowizny – 22 tys
    Przychody z działalności odpłatnej (biznes) – 72 tys

    Ze środków publicznych – przymusowe wpłaty obywateli – 274 tys
    Koszty 386 tys

    Podsumowując – jeśli ktoś w biznesie, na ogół kosztów 1 mln 640 tysięcy
    otrzymuje od kogoś – państwa – środki ukradzione obywatelom pod przymusem na sumę 968 tys, czyli prawie 2/3 to jest oczywiste, że będzie bronił systemu, gdzie bandyta okrada innych, i odpala mu działkę za dobre pisanie o tym, jaki to bandyta jest dobry i wspaniały.

    Jest to przykład skandalicznej korupcji państwowo-prywatnej, podobnie jak wykupywanie w niektórych Gazetach wielkich reklam przez spółki skarbu państwa

    Uderzymy w ton narracji Obywatela:
    Jak osoby prowadzące to pismo mogą uczciwie patrzeć w oczy czytelnikom wiedząc, że 2/3 ich środków pochodzi m.in od głodnych matek, którym zmniejszono zasiłki, czy od kalek, którym ZUS odmówił renty ?

  6. MichalR 19.02.2014 19:17

    4. Jeśli chodzi o komunikację miejską to jest to fatalny przykład interwencjonizmu państwa. Wiadomym jest, że gdyby komunikacja miejska była darmowa to ludzie wręcz oblegaliby autobusy. Obecnie za komunikację miejską z podatków dopłacamy około 60% ceny przejazdu. Ja się pytam gdzie tu logika?! Albo w jedną albo w drugą. Albo 100% kosztów powinno być pokryte z podatków tak aby wszyscy – bogaci i biedni mieli lepiej. Albo 0%. W tej sprawie nie ma złotego środka. Prywaciarze w moim mieście jeżdża za mniejsze pieniądze a nie mają dotacji z podatków. JAK TO JEST MOŻLIWE?!

    Problem pojawia się przy dystrybucji pieniędzy – podatków pomiędzy wykonawców – bo nie sposób przekazywać 100% pieniędzy tylko jednemu monopoliście (przy kolejnym przetargu może on podnieść ceny po tym jak zlikwidował konkurencję). Jednak jak rozdzielić pieniądze publiczne aby zachować bezpieczną sytuację wielu przewoźników? Pojawia się konieczność weryfikowania tego ilu pasażerów korzysta z usług przewoźnika na odpowiednich trasach to z kolei dopiero wymusza konieczność zatrudniania urzędników… W tym momencie zaczynamy zabawę od początku. Wprowadzając darmową komunikację skazujemy się na machinę urzędniczą gdzie na każdych pięciu urzędników niższego szczebla potrzeba 1 kierownika, a na każdych 15 pracowników jedną księgową itd…

  7. edek 19.02.2014 22:11

    Oczywiście bardziej sprawiedliwe jest finansowanie różnych organizacyjek szerzących ideologię liberalną (choćby centrum shmita) finansowanych przez pieniądze finansjery zrabowane reszcie społeczeństwa. Żeby jeszcze lepiej, jeszcze więcej, łupiła ludzkość garstka cwaniaków bez sumienia…
    Jak czytam wypociny niektórych ludzi zarażonych ideologią liberalną wymyśloną przez bogaczy dla bogaczy to mi się śmiać z nich chce.
    Co do komunikacji miejskiej. Prywatnej i publicznej. Prawda że prywaciarze jeżdżący busami nie mają dotacji i mniej biorą za bilety. Ale nie mają rozkładów jazdy (albo są one często kpiną z pasażerów). A przede wszystkim mają głęboko gdzieś linie mało uczęszczane przez pasażerów i takie same godziny przewozów. Komunikacja publiczna natomiast jest też po to, by zapewnić pasażerom dojazd w możliwie najpełniejszy sposób. Dotyczy tok to sieci komunikacyjnej na danym terenie jak i do gęstości pokrycia dobowego w rozkładzie jazdy. Np. po to, by ludzie mogli dojechać do pracy, szkoły itp.
    Jak ktoś tego nie rozumie, to sorry…
    I tego, że często wartością organizacji publicznej (np. komunikacji) jest polepszenie jakości życia ludzi, a nie przymus (liberalny) zysku za wszelką cenę.

  8. Sebek 19.02.2014 23:22

    edek to sobie polepszaj życie ludzi, ale za SWOJE pieniądze, rozumiesz?! Czemu wy zawsze tak chętnie sięgacie do cudzych kieszeni?

  9. robi1906 20.02.2014 15:14

    Wszystko w przyrodzie istnieje , państwo bez ZUS-u i darmowej komunikacji i paru innych rzeczy też , a nazywa sie Haiti .
    A krainy w którym większość zarobków jest zabierana na darmozjadów też są , nazywają
    je Skandynawią .
    Gdzie , kto , chciałby mieszkać już chyba wiadomo.

  10. edek 20.02.2014 19:13

    Ja też wyobraź sobie Sebek płacę podatki. A pieniądze nie są tylko tych, którzy je zarobili. Każdy biznesmen robi pięniądze dzięki i na społeczeństwie. Oczywiście ideologia liberalna odrzuca takie oczywistości…
    Niech każdy, kto chce mieć dla siebie swoje pieniądze, wyjedzie na bezludną wyspę i tam je pomnaża 😀
    Żyjecie w społeczeństwie, to musicie płacić na innych. Tych samych, dzięki którym robicie pieniądze.
    A Skandynawia jest przykładem na to, że można pogodzić państwo socjalne z kapitalizmem. Liberalizm i libertarianizm nigdzie nie doprowadził do dobrobytu CAŁEGO społeczeństwa. I teraz przez finansjerę wykorzystywany jest do przejęcia całego kapitału świata. Zresztą czołowi ideologowie liberalizmu wywodzą się z finansjery. Często mają powiązania z arystokracją i masonerią. Choćby z polskiego podwórka K.M. To w czyim imieniu i dla czyjej korzyści stworzono tą ideologię? Dla dobra ludzkości? Czy dla zysku i chciwości garstki uzurpatorów? Finansjery, nowych władców Ziemi? Śmieszni tylko są ludzie zapier….cy za 2k zł i wierzący w te kłamstwa. Objawioną prawdę o ekonomii stosowanej 😀 😀 😀
    Oczywiście tego też nie wiecie 😀 Albo cynicznie udajecie.

  11. mr_craftsman 20.02.2014 22:53

    @ admin – właśnie nie. 1% zawiera się w “darowiznach”.

    Poza tym utrzymują się z dotacji ogólnych i dotacji celowych, na tzw. programy i projekty.
    Poza dotacjami unijnymi – czyli w zasadzie redystrybucji podatków, które wpłaca Polska – są dotacje ministerialne i dotacje rozmaitych agend rządowych.
    Mogą być też dotacje na poziomie niższych szczebli administracyjnych, do gminnych włącznie – wszystko zależy, kogo się ma w organie redystrybucji i czy się np. dobrze napisze o radnym z komisji czy burmistrzu.

    Tak czy siak – łatwo mówić o fantastycznym komunizmie, jak się dostaje 2/3 kasy dzięki komunistycznej redystrybucji.

    edek – bredzisz. Skandynawia ma socjal dzięki 100 lat dyscypliny. Albo dzięki potężnym złożom ropy naftowej.
    Wiesz jak się żyło 100 lat temu w Szwecji ? Bida była, więc wszyscy wspierali przedsiębiorczość.
    A “socjalizm” wtedy polegał na tym, że się zbierali mieszkańcy i uchwalali, czy warto zebrać podatki na drogi, czy na planowanie miasta.
    Nie było żadnej socjalistycznej kasty urzędniczej, a ta, co narosła ma jeszcze coś takiego jak wstyd i odpowiedzialność – co uwaga – jest wynikiem kilku tysięcy lat życia w trudnych warunkach. To wymusza solidarność, że tak powiem, jak pamięć genetyczną. Do tego protestantyzm ze sztywnymi zasadami.

    Z kolei Polska – mieszcząca się w dość łagodnej równoleżnikowej europejskiej krainie, od dawna sprzyjała rozwoju indywidualizmu.
    Do tego nałożyć dość niesprzyjającą kalkę zwyczajów etatystycznych z czasów zaborów, a potem komunistyczny etatyzm w stylu azjatyckim – choć nie tak tragiczny jak ten mongolsko-moskiewski – to wszystko to jest potencjał na same tragiczne skutki.

    Jeśli ktoś cały czas wali głową w ścianę i narzeka, że go głowa boli, to jest zwyczajnym kretynem.
    Jeśli ktoś cały czas próbuje wprowadzić w Polsce silną władzę i rozbudowane struktury socjalne, a potem narzeka, że etatyzm, feudalizm i bieda dla maluczkich – to także jest kretynem.

    To jest ta sama sytuacja – w Polsce socjalizm to sobie możemy budować, ale po 100 latach wolnego rynku, jaki trwał jakiś miesiąc po Ustawach Wilczka.

    Bo wtedy to będzie za co ten socjalizm wprowadzać. Na razie nawet nie starcza dla rozbudowanej kasty urzędniczo-rządowej – która zawsze w socjalizmie powstaje i się rozrasta.

  12. robi1906 20.02.2014 23:39

    mr_craftsman
    Wilczek był ministrem w rządzie Rakowskiego ostatniego premiera w socjaliźmie,(Rakowski , moim osobistym zdaniem był jednym z najmądrzejszych ludzi obok Gomułki kórzy rzadzili tym krajem),

    Dlaczego udały się reformy Wilczka ,
    otóż wynikało to z tego że w Polsce w ówczesnym czasie wszyscy polacy mieli kasę , było mnóstwo pieniędzy do wydania , za bardzo nawet temu nie przeszkodził Balcerowicz z Lewandowskim ,pierwszymi rzeźnikami polskich robotników i chłopów z PGR-ów ,bowiem na razie tych pierwszych bezrobotnych było w stosunku do pracujących jeszcze niewielu .
    Widząc to ,światowa sitwa finansowa kazała pierwszemu neoliberałowi (Balcerowicz) przychamować polska gospodarkę jeszcze bardziej , żeby obok bezrobocia pojawił się jeszcze brak pieniądza na rynku , stąd to słynne “ochłodzenie gospodarki ” ,oprócz tego podwyższono niebotycznie raty bankowe , itp, .
    Brak pieniądza na rynku , jest jedyną główną przyczyną bezrobocia i biedy w naszym kraju , a nie podatki .

    A co do Skandynawii ,to ropę ma tylko Norwegia.

  13. Drill 21.02.2014 11:33

    “W bardzo sprytny sposób zaciemniono istnienie dość oczywistej relacji między płaconymi przez nas daninami a otrzymywanymi przeróżnymi świadczeniami. I nie mówię tu tylko o świadczeniach, z których ową relację można wyciągnąć wprost – jak chorobowe czy darmowa opieka medyczna(…)”. W jednym zdaniu już widać, jak autor wyrzucając zniekształcanie rzeczywistości w “bardzo sprytny sposób” samemu jeszcze sprytniej fałszuje ją używając wyrażenia ” darmowa opieka medyczna”.

    Dalej w artykule widać podobny język, przeczenie sobie w tym samym zdaniu, jeszcze np.” Po latach afer Polacy stali się na takie argumenty bardzo podatni. Tutaj odsuwana na bok jest już zwyczajna logika – w końcu w procederze korupcji potrzebne są dwie strony i ta druga najczęściej jest reprezentantem sektora prywatnego”( zapomnijmy o tym, że pierwszą stroną jest państwo, bo to nie je chcemy teraz opluć).

    Autor samemu jest pod wpływem haseł populistycznych, nie kierując się przy rozpatrywaniu przedstawionych kwestii prostą logiką. Po powyższych komentarzach widzę, że nie jest ona przynajmniej obca innym.

    Hasła liberalne nie są populistyczne tylko popularne, a to z tej prostej przyczyny, że ludzie chcą wolności w decydowaniu o sobie. I miejmy nadzieję, że nie będą chcieli jej tracić zmamieni socjalnymi obietnicami.

  14. robi1906 21.02.2014 15:18

    Drill
    wyżej napisalem jaki kraj ze swoim światopoglądem możesz sobie wybrać ,
    mogłeś w skrócie napisać że wybierasz Haiti , byłoby prościej i szybciej

  15. biedak 25.02.2014 19:44

    @edek odpowiedz dlaczego Chiny mogą sobie pozwolić na budowę drapaczy chmur, a Europa (w tym twoja ukochana skandynawia) niestety nie. Jeśli masz na to rozsądne wyjaśnienie popierające socjalizm to ci przyklasnę i oddam ci połowę swojego majątku.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.