Pomagający bez pomocy

Dwustu pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Łodzi od stycznia protestuje. Walczą nie tylko o podwyżki. Są zbyt przeciążeni niebezpieczną i odpowiedzialną pracą.

Według informacji programu „TVN Uwaga”, łódzki MOPS to największa tego typu placówka w kraju. Tutejsi pracownicy mają prawie 30 tysięcy podopiecznych, podczas gdy we Wrocławiu „tylko” siedmioma tysiącami potrzebujących pomocy zajmuje się zbliżona liczebnie kadra.

W styczniu Związek Zawodowy Pracowników Socjalnych rozpoczął w placówce strajk. Pracownicy codziennie stawiają się w miejscu pracy, nie wykonują jednak swoich zawodowych obowiązków. Zamiast tego rozmawiają, czytają gazety, śpiewają. „Miejcie świadomość, że walczymy o poprawę sytuacji wszystkich pracowników socjalnych w całej Polsce!” – zagrzewa protestujących do walki Agnieszka Głąbska ze związku.

Protestujący podkreślają, że ich praca jest bardzo odpowiedzialna i trudna. Bywa także niebezpieczna. „Pracownice socjalne wchodzą same, co najwyżej z koleżanką do miejsc, gdzie policja idzie z obstawą” – mówi pracownik socjalny Igor Langer. „Wielu ludzi nawet nie byłoby w stanie sobie wyobrazić rzeczy, z jakimi my stykamy się na co dzień w swojej pracy” – dodaje protestująca Renata Bednarek.

Strajkujący skarżą się też na zbyt wysoki poziom biurokracji. Obowiązek wypełniania masy dokumentów powoduje, że papiery trzeba zabierać do domów. Pojedynczy pracownik terenowy z łódzkiego ośrodka pomocy społecznej zajmuje się ponad 70 rodzinami. Powinien mieć ich nie więcej niż 50 , również dlatego, by każdej z nich móc poświęcić odpowiednią uwagę.

Płace za tak ciężką i obciążającą psychicznie pracę nie są oszałamiające. Pracownicy socjalni otrzymają średnio około dwóch tysięcy złotych netto. Mimo wcześniejszych protestów i manifestacji organizowanych przez związki zawodowe, a także obietnic ze strony władz miasta i dyrekcji, ich dochody nie uległy zmianie. Zapowiadają oni wobec tego zaostrzenie protestu: biorą pod uwagę strajk okupacyjny, a nawet głodówkę. Sprawą zainteresował się wojewoda łódzki, który będzie szukał dodatkowych funduszy na podwyżki.

Źródło: NowyObywatel.pl