Polska zapowiada zakaz krytycznego myślenia?

Rząd Donalda Tuska, obejmując prezydencję w Radzie UE 1 stycznia, ogłosił walkę z tzw. dezinformacją klimatyczną jako jeden z priorytetów. Ministerstwo Klimatu i Środowiska zapowiedziało wdrożenie narzędzi mających karać za kwestionowanie polityki klimatycznej Unii Europejskiej. W praktyce oznacza to, że każda krytyka Europejskiego Zielonego Ładu czy systemu handlu emisjami może zostać uznana za „dezinformację” i być podstawą do sankcji.

To, co zapowiada rząd Tuska, to nie tylko próba ograniczenia dostępu do informacji, ale przede wszystkim atak na wolność słowa i możliwość wyrażania odmiennych poglądów. Porównania z reżimami totalitarnymi nasuwają się same – w Korei Północnej również karze się za krytykę partii i oficjalnej ideologii. Jeśli obywatele nie będą mogli swobodnie wypowiadać się na temat polityki klimatycznej, wkraczamy na bardzo niebezpieczną drogę, gdzie rząd decyduje, co jest „prawdziwe”, a co „fałszywe”.

Sposób, w jaki próbuje się forsować narrację o „jedynie słusznej” polityce klimatycznej, przypomina metody znane z czasów komunizmu. Wówczas marksizm-leninizm był traktowany jako dogmat, którego nie można było kwestionować. Każda próba krytyki była surowo karana. Dziś podobną rolę wydaje się pełnić Europejski Zielony Ład, a władze chcą ścigać każdego, kto odważy się postawić pytanie: czy ta polityka rzeczywiście działa i komu przynosi korzyści?

Warto zauważyć, że otwarte debaty są podstawą rozwoju nauki i skutecznych działań politycznych. Jeśli jednak krytyka polityki klimatycznej zostanie zakazana, to dowodzi, że mamy do czynienia z ideologią, a nie z nauką. Nauka nie boi się pytań, ideologia – zawsze.

W praktyce narzędzia, które zapowiada rząd, mogą skutkować daleko idącymi ograniczeniami wolności obywatelskich. Platformy internetowe będą zmuszone usuwać treści, które rząd uzna za „dezinformację”. Może to oznaczać cenzurowanie każdego, kto wyrazi krytyczne zdanie o Zielonym Ładzie czy protesty rolników przeciwko polityce klimatycznej.

Jeśli krytyka polityki klimatycznej będzie traktowana jako „dezinformacja”, może to oznaczać grzywny, a nawet wyroki dla osób głoszących odmienne opinie. Obawa przed sankcjami sprawi, że ludzie przestaną wyrażać swoje opinie, a społeczeństwo zostanie zdominowane przez narrację jednostronną, forsowaną przez rząd, jak za PRL.

Jeśli polityka klimatyczna jest tak doskonała, jak twierdzą jej zwolennicy, to dlaczego obawiają się krytyki? Czy zakaz myślenia i mówienia to rzeczywiście sposób na rozwiązanie problemów z nią związanych? Historia uczy nas, że próby narzucania jednej wersji rzeczywistości zawsze prowadzą do sprzeciwu społecznego.

Jeśli prezydencja Polski w UE rzeczywiście wprowadzi mechanizmy karania za poglądy, Polska stanie się przykładem państwa, które zamiast bronić wartości demokratycznych, zaczyna je ograniczać, zbliżając się do wschodnich dyktatur. Wolność słowa i prawo do wyrażania opinii, nawet tych kontrowersyjnych, są podstawą funkcjonowania każdej demokratycznej społeczności. Bez tego stajemy się społeczeństwem strachu, a polityka klimatyczna – nową wersją ideologii, która nie toleruje sprzeciwu.

Źródło: ZmianyNaZiemi.pl