Polscy sadownicy są zdesperowani

Opublikowano: 04.08.2018 | Kategorie: Gospodarka, Wiadomości z kraju

Liczba wyświetleń: 703

Polscy sadownicy są zdesperowani. Produkowanie owoców już im się praktycznie nie opłaca. Eksport spadł, popyt na jabłka w krajach Unii Europejskiej znacznie się zmniejszył, a sama produkcja powoli przestaje być opłacalna. To bardzo zły czas dla polskich jabłek.

Sadownicy rwą włosy z głowy. Ich protest wpisuje się w większą akcję polskich rolników niezadowolonych z polityki rządu, który nie troszczy się dostatecznie o rozwój polskiej wsi.

3 sierpnia o 13:00 rozpoczął się protest sadowników przed zakładem przetwórni owoców Döhler w Kozietułach Nowych koło Grójca (jakieś 55 km od Warszawy). Akcję zorganizowała Inicjatywa „Młodzi dla Sadownictwa”. Właściciele gospodarstw mają dość drastycznie niskich cen. Za kilogram jabłek przemysłowych (czyli takich używanych na przykład do produkcji soków) otrzymają w skupie lub przetwórni 15 groszy. Za kilogram lepszej jakości jabłek deserowych przeznaczonych na eksport — 90 groszy. Za to w supermarketach przebicie cenowe powala. Za kilogram owoców zapłacimy nawet 4 złote, a na stacjach benzynowych Orlen 1,20 za jedną sztukę jabłka. To sprawia, że produkcja owoców przestaje być opłacalna.

“Porażająco niskie ceny za polskie owoce, brak środków na dokonanie zbiorów i zatrudnienie pracowników, a w konsekwencji niszczenie polskich gospodarstw i niechęć młodego pokolenia do ich rozwoju. Czy taka musi być nasza rzeczywistość? Czy takiej przyszłości pragniemy dla młodych sadowników? Czy naprawdę gotowi jesteśmy oddać jedną z ostatnich, prawdziwie polskich gałęzi gospodarki w ręce zagranicznego kapitału?” — skarży się mediom Mateusz Dąbrowski z Inicjatywy „Młodzi dla sadownictwa”.

Inicjatorzy wydali oficjalne oświadczenie. Są źli na rząd. „Rozpoczyna się walka o godność i o przetrwanie, o teraźniejszość i o przyszłość. Czas powstrzymać niszczenie polskiej wsi. Premier Morawiecki nie odważył się spotkać z nami w Warszawie, nie chciał słyszeć nas w Kraśniku, uciekł przed planowaną konferencją w Grójcu, gdzie zorganizowaliśmy spontaniczny protest. Nie damy się zagłuszyć i idziemy o krok dalej — w miejsce, w którym zapadają decyzje dotyczące cen naszych produktów” — napisali w notatce dla mediów.

Zwracają uwagę, że niskie ceny to nie jest ich jedyny problem. Praktycznie co roku przez zmiany klimatyczne muszą mierzyć się z klęskami żywiołowymi — suszami, powodziami. Odnotowują straty. Wbrew pozorom jest też problem z rynkiem pracowników, którzy buntują się i nie przychodzą już zbierać owoców za dotychczasowe stawki. W ten sposób nakręca się spirala ubożenia rolników. W ocenie właścicieli gospodarstw rząd PiS nie przeciwdziała temu procesowi w wystarczającym stopniu.

13 sierpnia przewidziano spotkanie z wiceministrem rolnictwa Rafałem Romanowskim.

“Będziemy rozmawiać o m.in. umowie kontraktowej i o sposobach dochodzenia do ceny, bo to będzie spotkanie nie tylko Związku Sadowników, ale wszystkich organizacji, które zajmują się produkcją owoców miękkich, jak również przetwórców” — zapowiedział przedstawiciel rządu. 2 sierpnia delegacja Związku Sadowników RP złożyła w KPRM petycje do premiera Morawieckiego. Związkowcy domagali się „wykupu 500 tys. ton jabłek na cele bioenergetyczne, wdrożenia umów wieloletnich kontraktacyjnych, czy skutecznego przeciwdziałania polityce cenowej względem zakładów przetwórczych”.

W eksporcie polskich jabłek również panuje zastój. Zresztą cała UE wyeksportowała o 180 tys. ton (45 proc.) mniej niż przewidywano pod koniec 2017 roku. Mniej polskich jabłek powędrowało m.in. na Białoruś i do Kazachstanu. Wciąż trwa embargo na polskie jabłka w Rosji wywołane antyrosyjską polityką władz Polski. Tańsze, szybsze i bardziej konkurencyjne okazały się jabłka, które przyjechały z Azji, przede wszystkim z Chin.

Autorstwo: Dawid Blum
Źródło: pl.SputnikNews.com


TAGI: , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

3 komentarze

  1. Szwęda 04.08.2018 15:51

    Dlaczego niemal do wszystkiego używa się słowa “produkcja” – przecież w odniesieniu do owoców, warzyw itd powinno się używać słowa hodowla albo jeszcze innego. Podobnie jest ze słowem “produkt”, którego używa się do rzeczy nie mających nic wspólnego z produktem jako takim.

  2. Harnas22 04.08.2018 19:35

    Owoce i warzywa się uprawia.
    Zwierzęta się hoduje.

  3. Strangersama 04.08.2018 19:41

    Uprawa lepiej ale wiem co masz na myśli, “produkcja owoców” nie brzmi zachęcająco

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.