Liczba wyświetleń: 1561
Polacy mieszkający w Wielkiej Brytanii lub ci, którzy niedawno wrócili do Polski, nie mogą wręcz uwierzyć w galopujące nad Wisłą ceny. Jeden z internautów dał temu wyraz na „Facebooku”, gdzie szczegółowo wypisał, ile trzeba obecnie zapłacić za produkty, wydawałoby się, podstawowej potrzeby.
Polacy mieszkający nad Wisłą do stałego wzrostu cen (w tym zwłaszcza żywności) zdążyli się już nieco przyzwyczaić, jako że zmiany, choć dotkliwe, obserwują stopniowo. Tymczasem dla wielu Polaków, którzy nad Wisłę przyjeżdżają od czasu do czasu, lub dla tych, którzy co dopiero powrócili do kraju, drożyzna w Polsce może być swego rodzaju szokiem. Jeden z internautów dał nawet wyraz swojemu rozgoryczeniu na Facebooku, gdy szczegółowo przyjrzał się cenom w polskich sklepach.
„Jestem w Polsce. Ceny bardzo wysokie!!! Banany 5 zł/kg, miks salat 4 zł, kiwi 10 zł/kg, mandarynki 7 zł/kg, ananas 5 zł/kg, jabłka 3 zł/kg, cukier 2,5 zł/kg, chleb 3,5 zł, halloumi 10 zł, pampersy 20 zł za 45szt, bataty 10 zł/kg, kalafior 6 zł/szt, marchew 3 zł/kg, pomidor 18 zł/kg, ogórek 10 zł/kg, cukinia 10 zł/kg, pierś z kurczaka 17 zł/kg. Ceny zaokrągliłem delikatnie w górę” – napisał młody mężczyzna.
Niezadowolenie Polaka z powodu galopujących cen nad Wisłą nie jest odosobnione – wielu naszych rodaków przebywających w Wielkiej Brytanii lub tych, którzy niedawno zdecydowali się na powrót do kraju przyznaje, że z obecną drożyzną jest lub będzie w Polsce bardzo ciężko. „Ceny kosmiczne” – pisze internautka. A inna dodaje: „Mamy dom bez kredytu, ale i tak ceny jedzenia, ubrań itd. przerażają (…). Suma summarum trochę żałuję powrotu”.
Ekonomiści nie mają jednak na razie dla Polaków mieszkających nad Wisłą dobrych wiadomości. Inflacja będzie rosła jeszcze przynajmniej w I kwartale bieżącego roku, a warto przypomnieć, że w samym tylko grudniu wzrosła ona do 3,4% r/r z 2,6% r/r miesiąc wcześniej. Na galopujące ceny w Polsce wpływ mają przede wszystkim zmiany regulacyjne, tzn. wzrost akcyzy na alkohol i tytoń, podwyżki cen wywozu śmieci, obniżenie limitów emisji CO2 przez samochody i wzrost płacy minimalnej do 2600 zł brutto. Poza tym za wyższymi cenami stoją też wyższe koszty produkcji i koszty transportu, na które wpłynął ubiegłoroczny wzrost cen prądu dla przedsiębiorstw i niestabilna sytuacja w Zatoce Perskiej.
Źródło: PolishExpress.co.uk