Polacy – bezsilni, bezradni, bezbronni?
Naród bez broni, to naród bezbronny, zarówno wobec wrogów zewnętrznych, jak i demokratycznie wybranej władzy, która po wyborach nie tylko może zrobić z ludźmi co zechce, ale też nie cofnie się przed użyciem siły przeciw nim. Kroniki z PRL-u doskonale obrazują to jak władza, co prawda nie wybrana przez naród, ale „ciesząca się poparciem ludu pracującego miast i wsi” nie miała problemu, aby wysłać ZOMO, ORMO, a nawet Ludowe Wojsko Polskie przeciw protestującym górnikom, czy stoczniowcom. Podobne obrazki, choć nieco mniej brutalne, widzieliśmy też w III RP, gdzie za rządów PO, a teraz także PiS, wysyła się uzbrojone oddziały policyjnej prewencji na pokojowe protesty. Czy powszechny dostęp do broni palnej zmieniłby nastawienie rządu wobec wyborców? A może doprowadziłoby to do stanu notorycznych rewolucji, wojen domowych, częstych rozbojów i napadów, których liczba ofiar rosłaby w zastraszającym tempie? Niestety, nie ma wiarygodnych badań, ani literatury naukowej, która jednoznacznie wskazuje jak mogłaby zmienić się nasza rzeczywistość, ponieważ zależy ona od tradycji, kultury, poziomu życia, systemu sprawowania władzy i wielu innych czynników różnych dla każdej szerokości geograficznej. Jedno jest natomiast pewne. Rząd, który wydaje zgodę na powszechny dostęp do broni palnej z całą pewnością nie boi się własnego narodu. Oczywiście nie zawsze ludzie będą postrzegani jako sojusznik władzy, lecz tylko słabe, skorumpowane rządy, które podejmują działania wbrew woli narodu pilnują, aby podległe im służby mundurowe miały monopol na broń. Czy ten obraz rzeczywistości dotyczy także Polski? O tym już dziś w programie z cyklu „Dokąd Zmierzamy” opowie Tomasz Nepelski, były operator jednostki GROM, instruktor strzelectwa i trener jednostek antyterrorystycznych.