Pół dnia z życia starego pacjenta

Opublikowano: 13.01.2012 | Kategorie: Publicystyka, Zdrowie

Liczba wyświetleń: 522

Wczoraj bladym świtem udałem się do przychodni lekarskiej, gdzie miałem z dawna umówioną wizytę. Fakt wcześniejszego zaplanowania wizyty w niczym oczywiście nie zmienia postaci rzeczy w placówce służby zdrowia. W środku kłębił się cały tłum ludzi i wszyscy mieli wcześniej umówione wizyty. Planowanie jakoś nie bardzo się sprawdza się w publicznej opiece zdrowotnej. To niezwykle specyficzna dziedzina.

Mnie ten tłum jednak ani nie zdziwił, ani nie przeraził, gdyż byłem sumiennie przygotowany. Ponieważ jestem długoletnim pacjentem po przejściach, posiadam system obronny, który wykształcił się u mnie prawdopodobnie na darwinowskiej zasadzie przystosowania gatunku. Kiedy mam zamiar odwiedzić placówki służby zdrowia, ZUS, Poczty Polskiej; udać się w podróż za pomocą taboru PKP albo złożyć reklamację w biurze operatora telefonii, dokonuję przezbrojenia mentalnego umysłu i technicznych zmian w trybie życia.

Przezbrojenie jest to operacja relatywnie prosta, z tym że w fazie merytorycznej wymaga skupienia i nastroju powagi, co nie jest łatwe wbrew pozorom. Natomiast techniczne historie sprowadzają się do bardzo prozaicznych czynności. W przeddzień gotujemy obiad na dwa dni, odwołujemy wszystkie spotkania w dniu wizyty lub przesuwamy je na późne godziny wieczorne. Jak komu wygodniej. Jeśli ktoś ma dzieci w wieku szkolnym, powinien jednostronnie ogłosić abolicję od sprawdzania postępów w nauce na dzień wizyty. Na wszelki wypadek. Szkoda ich zdrowia psychicznego, a może i fizycznego.

Część merytoryczna przezbrojenia opiera się na pewnej frazie, którą należy powtarzać jak mantrę przez określony czas. Jednak od samego powtarzania nie ma efektów, należy się maksymalnie wsłuchać i wczuć, żeby trafiła do podświadomości. Ważny też jest miarowy, głęboki oddech w trakcie. Na swój użytek stosuję prostą frazę „Trzeba przez to przejść!”. Mam już taką wprawę w koncentracji duchowej, że wystarcza mi kilkuminutowe przygotowanie i jestem gotowy na każde bliskie spotkanie trzeciego stopnia w wyżej wymienionych placówkach.

Dla kontroli czy przezbrojenie już działa wyobrażamy sobie jakiś tuzinkowy przypadek – ot choćby, że czekamy od trzech i pół godziny na badanie USG, a kiedy w kolejce przed nami zostało tylko kilkanaście osób, lekarz oznajmia, że maszyna uległa awarii. Jeśli na taką myśl zaczniecie się obficie pocić, dopadnie was szczękościsk, a ręce zaczną wam latać, to nie jesteście gotowi. Trzeba próbować dalej. Ponieważ udane przezbrojenie działa do 24 godzin, operacji można dokonać w przeddzień.

No więc, znalazłem się w końcu w przychodni i zgodnie z moimi oczekiwaniami zastałem tam średniej wielkości tłum obywateli (na pewno mniej niż stu pięćdziesięciu), którzy szamotali się w co najmniej trzech kolejkach. Tymczasem ja, opanowany i spokojny niczym angielski dżentelmen, najpierw żmudnie ustaliłem swoje miejsce we właściwej kolejce. Cały czas na luzie. Po zajęciu miejsca, wyciągnąłem uprzednio zakupioną Gazetę Polską i oddałem się lekturze. Notabene, zacząłem od tekstu na temat Bronisława Geremka, jeśli to kogoś interesuje.

Trzeba powiedzieć, że atmosfera ogólna w przychodni była ciężka i gęsta od podejrzeń, insynuacji, wyrafinowanych epitetów oraz oskarżeń pod adresem rządu ze szczególnym uwzględnieniem obecnego premiera. Mocno dostawało się też byłej minister zdrowia, a także jej następcy oraz kilku innym osobom zajmującym wysokie stanowiska państwowe. Nie będę oczywiście przytaczał konkretnych sformułowań ze względu na obrazę moralności publicznej. Zdradzę tylko, że większość pacjentów z upodobaniem poniżała przodków różnych prominentów z kierownictwa partii i rządu. Muszę też się przyznać, że aby nie wyjść na idiotę z tym moim olimpijskim spokojem, kilkakrotnie ochoczo przytaknąłem nawet dość wulgarnie sformułowanym zarzutom.

Oczywiście nie poczytałem długo o Geremku w Gazecie Polskiej, bo już wkrótce zostałem zagadnięty przez czerstwego starca, który zajmował miejsce tuż przede mną. Podzielił się on ze mną filozoficzną uwagą, że ma wrażenie, iż w miarę postępu reform służby zdrowia wydłużają się kolejki pacjentów. Na co ja mu odpowiedziałem równie filozoficznie, że to jest przecież nic innego, jak praktyczne odzwierciedlenie znanej z PRL zasady, że w miarę postępu w budowie socjalizmu zaostrza się walka klasowa. Starzec po krótkim namyśle przyznał mi rację i nawet pochwalił za celną analogię.

Wymiana poglądów zapowiadała się więc bardzo interesująco, lecz niestety rwała się co chwila z powodów logistycznych. Trzy kolejki zawijały się bowiem w wymyślnych meandrach i zmuszeni byliśmy do wytężonej uwagi, żeby nie zgubić swojej oraz kierować mniej rozgarniętych osobników na właściwe tory. Udzieliliśmy także pomocy psychologicznej pewnej pani, która myślała, że stoi w kolejce do urologa i dopiero po dobrej godzinie się zorientowała, że nic podobnego! – stała w ogonku do punktu pobierania krwi do analizy.

W ten sposób, łącząc przyjemny dialog ze służbą bliźniemu, na przemian czytając, dyskutując i udzielając bezinteresownych porad, dotrwałem w dobrej formie psychicznej mniej więcej do południa. Gdzieś tak w połowie Gazety Polskiej zostałem przyjęty przez lekarza, który przeczytał opis badania i powiedział mi to, co już wcześniej w tym opisie wyczytałem. W mojej jamie brzusznej nic nowego nie wyrosło, ale też nie odrosło nic z tego, co mi onegdaj wycięto.

Zgodziliśmy się więc obaj, że to jest dobra wiadomość. Po czym w podskokach, na ile mi moja sprawność pozwalała, opuściłem ten przybytek publicznej opieki zdrowotnej. I już do końca dnia byłem w takim pogodnym nastroju, że tylko mnie do rany przyłożyć. Tak działa właściwie zaordynowane przezbrojenie mentalne.

Autor: Seaman
Źródło: Niezależna.pl


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

11 komentarzy

  1. Murphy 13.01.2012 11:39

    Mogli przynajmniej zrobić system numerków zamiast tasiemca kolejki. Każdy wtedy by mógł sprawdzić jak się to posuwa i przyjść za jakiś czas jak się zmniejszy.

    Do tego stanie w takich kolejkach niejednokrotnie kończy się tym że się jeszcze jakiegoś wirusa złapie i zachoruje. W końcu w takim skupisku i przy prawdopodobnie złej wentylacji nieźle się tego wszystkiego może nazbierać.

  2. Aida 13.01.2012 14:18

    U nas w łodzi na Kozinach ul. Kasprzaka 33 w publicznej przychodni, żeby dostać się do lekarza w miarę wcześnie(nie czekać pół dnia w kolejce, trzeba przyjść przed otwarciem placówki czyli około 7:15. Przychodnie otwierają o 8:00, widać oczywiście, że ludzie kręcą się w środku, ale pacjentów mają gdzieś. Co z tego, że czekam z zapaleniem oskrzeli, co z tego, że na mrozie. Paranoja, którą opłacam w podatkach. Wrrrrr

  3. norbo 13.01.2012 15:31

    To może pojedziecie do USA? Tam na pewno nie ma kolejek…… Mądre przysłowie mówi, że wszystkim dogodzić się nie da. Nie jest mi znany przykład znacząco lepszego systemu opieki zdrowotnej finansowanego ze środków publicznych, więcej – pośrednio znam pewien prywatny system, który także pełen jest absurdów. Odnoszę wrażenie, że całe to publiczne utyskiwanie na publiczną służbę zdrowia służy głównie propagandzie wolnorynkowej przygotowującej społeczeństwo na całkowitą prywatyzację polskiej służby zdrowia, a wówczas narzekania ustaną a ich mejsce zajmie milcząca frustracja w obliczu konieczności płacenia za każdą wizytę w gabnecie lekarskim… Podobne zjawisko miało miejsce np. w przypadku socjalistycznych żądań zmniejszenia czasu pracy, mityczna walka o wolne soboty przekształcona została w narzędzie demontażu społecznego i bezpiecznego systemu pracy – zamiast wolnych sobót robotnicy wywalczyli bezrobocie i własną biedę ale porażkę okrzyknięto zwycięstwem, a przynajmniej uczyniła to krzykliwa propaganda prokapitalistyczna i ci, jeszcze niedawno gotowi byli zginąć za robotniczą sprawę zamilkli…

  4. Aida 13.01.2012 16:02

    Norbo no dobra, ale czy to znaczy, że w państwowej służbie zdrowia nie mogę już liczyć na szacunek do pacjenta. Czy to taki ogromny problem otworzyć drzwi placówki 1 godzinę wcześniej, żeby pacjenci nie musieli czekać przed budynkiem. Takie czekanie zaraz kojarzy mi się z PRL’em. Albo pracownica służby zdrowia wchodząca do gabinetu, w którym znajduje się pacjent bez pukania. Szczyt chamstwa, niewychowania, albo wychowania w czasach PRL’u. A później dziwić się, ze mamy taka służbę zdrowia jaką mamy, sami ją tworzymy, nie zwracając uwagi, nie reagując na takie zachowania.

  5. eandra 13.01.2012 16:26

    Trafność Autora w ocenie obecnej sytuacji “w miarę postępu w budowie socjalizmu zaostrza się walka klasowa” nie podlega wg mnie dyskusji.

    norbo 13.01.2012 15:31 przyznaję rację, ku temu to zmierza: do prywatyzacji służby zdrowia!…

  6. dinozaur 13.01.2012 17:22

    A jednak można inaczej…Miałem wizytę u lekarza na godzinę i dzień jaki mi odpowiadał. Pielegniarka uprzejmnie zaprowadziła mnie do gabinetu z poczekalni(wygodne sofy mają).Nie było kolejek. Pełna kultura.To nie sen, a moja przychodnia w UK.

  7. ManiekII 13.01.2012 20:28

    Cytat “Na co ja mu odpowiedziałem równie filozoficznie, że to jest przecież nic innego, jak praktyczne odzwierciedlenie znanej z PRL zasady, że w miarę postępu w budowie socjalizmu zaostrza się walka klasowa.” Brawo dla autora.
    Czy zamiast stania w kolejce parę godzin pacjent mógłby pracować w tym czasie i z części zarobionych pieniędzy zapłacić za wizytę prywatnie bez NFZ i całej tej biurokratycznej machiny, czy Polacy są zdolni do takiego myślenia.

  8. norbo 13.01.2012 21:19

    @dinozaur, a ja słyszałem, że brytyjska służba zdrowia jest fatalna… może to kwestia podejścia? albo przypadku…

    ***

    “Czy zamiast stania w kolejce parę
    godzin pacjent mógłby pracować w
    tym czasie i z części zarobionych
    pieniędzy zapłacić za wizytę
    prywatnie bez NFZ i całej tej
    biurokratycznej machiny, czy Polacy
    są zdolni do takiego myślenia. ” (ManiekII)

    @ManiekII, twoja wypowiedź jest dowodem na słuszność postawionej przeze mnie powyżej tezy. Nawet przykład najbardziej podobno wolnorynkowego kraju świata – USA, w którym miliony ludzi pozbawionych jest dostępu do opieki medycznej, ponieważ nie stać ich na taki luksus, nie przekona orędowników wyższości wolnego rynku. Proponowane przez ciebie rozumowanie zawiera istotny błąd – taki pracujący pacjent raczej nie opłaciłby opieki medycznej za część wynagrodzenia, pewnie nie udałoby się to nawet z całym wynagrodzeniem (dowód: USA); poziom wynagrodzeń za pracę musiałby być wielokrotnie większy.

  9. Il 14.01.2012 10:15

    kret, w którym miejscu ta obraza?
    …bo jakoś nie zauważyłem

    znam kilka przypadków wysłania pacjentów na tamten świat ponieważ lekarze okazali się konowałami.
    wielu z nich pracuje prywatnie, wielu chce prywaty bo są chciwi pieniędzy a zdrowie i życie pacjentów tak naprawdę mają w d… . stwarzają pozory dbałości o pacjentów i oszukują wciskając przereklamowane farmaceutyki.

  10. sim 14.01.2012 14:44

    Ja korzystam z niepublicznej OM. Lekarz jest juz moim znajomym, do którego mogę zadzwonić z konsultacją i nic za to nie chce, ale na jednego lekarza pracują dwie pielęgniarki i wszystko idzie sprawnie i spokojnie. W publicznym POZ dwie pielęgniarki pracują przy pięciu lekarzach i tworzą sztuczne zatory.w moim NZPOM lekarz przyjmuje do 18.00 w PZPOM lekarz przyjmuje do ostatniego pacjenta czyli zawsze krócej niż jest napisane na wywieszce.

  11. dinozaur 14.01.2012 17:01

    @norbo Też tak słyszałem, ale nie potwierdzam. Miałem niedawno szytą rękę [w innym przypadku nie wybrał bym się do lekarza:-)] Nie czekałem w szpitalu, bez najmniejszych problemów i szybko. Może dlatego ,że nie mieszkam w mieście ,a na prowincji.Potem odwiedziłem mojego GP. W moim miasteczku są 3 przychodnie i jak opisałem, jestem zadowolony.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.