Pokusa większego zła

Opublikowano: 09.10.2012 | Kategorie: Gospodarka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 606

Gangrena finansjery amerykańskiej spowodowała światowy kryzys gospodarczy, którego skutki są znane: krwotok miejsc pracy, upadek milionów właścicieli nieruchomości, demontaż ochrony socjalnej. Tymczasem, w 5 lat później, jesteśmy świadkami osobliwego paradoksu: otóż nie można wykluczyć, że w Białym Domu zasiądzie człowiek zawdzięczający swoją olbrzymią fortunę spekulacjom finansowym, delokalizacjom miejsc pracy i urokom (fiskalnym) wysp Kajmanów. Chodzi o Willarda Mitta Romneya.

Dobrał on sobie kandydata na wiceprezydenta w osobie kongresmana Paula Ryana. Można więc sobie wyobrazić, jak będą wyglądały Stany Zjednoczone, jeśli 6 listopada br. wyborcy amerykańscy ulegną pokusie większego zła. Barack Obama zaakceptował już plan redukcji deficytu budżetowego, polegający na amputacji wydatków socjalnych i odmowie podniesienia – anormalnie niskiego – poziomu podatków od najwyższych dochodów [1]. Ryan uważa jednak, że ta kapitulacja demokratów jest zupełnie niewystarczająca. Jego program, poparty przez Romneya i zatwierdzony już przez (w większości republikańską) Izbę Reprezentantów, to obniżka podatków o dalsze 20%, bo ich maksymalna stopa nie mogłaby przekraczać 25% – tak niskiego pułapu nie było w Stanach Zjednoczonych od 1931 r. Jednocześnie chce on zwiększyć wydatki wojskowe. Udział deficytu budżetowego w amerykańskim PKB chce podzielić przez 10. Jak zamierza tego dokonać? Oddając w ręce prywatne – lub w ręce organizacji dobroczynnych – to wszystko, co stanowi o misji socjalnej państwa. Np. wydatki państwa na opiekę medyczną nad ubogimi zmalałyby o… 78% [2].

Od początku br. Obama prowadzi równie nieefektywną i okrutną politykę obostrzeń budżetowych jak ta, którą prowadzi się gdzie indziej. Raz zaciera ręce z powodu (rzadkich) dobrych nowin gospodarczych, twierdząc, że to zasługa jego prezydentury, a innym razem winą za (częste) złe nowiny (w tym na polu zatrudnienia) obciąża republikańską obstrukcję parlamentarną.

Taka „dialektyka” nie jest w stanie mobilizować jego elektoratu, toteż amerykański prezydent liczy, że drugą prezydenturę zapewni mu lęk przed prawicowym radykalizmem jego adwersarzy. Czego jednak można spodziewać się po tej drugiej, wiedząc, że nie dotrzymał obietnic, które zapewniły mu pierwszą, i że pogodził się z myślą o tym, iż wybrany w listopadzie Kongres będzie jeszcze bardziej prawicowy niż ten, z którym miał do czynienia wprowadzając się do Białego Domu?

System zaryglowany przez dwie partie rywalizujące z sobą o to, która bardziej przypodoba się kapitalistom, zmusi jednak miliony Amerykanów zniechęconych uległością ich prezydenta do ponownego zagłosowania na niego. Będą musieli pogodzić się ze zwyczajowym w Stanach Zjednoczonych wyborem między tym, co złe a tym, co jeszcze gorsze. Mimo wszystko ich werdykt nie pozostanie bez wpływu na sytuację w innych krajach. Zwycięstwo partii republikańskiej, zdecydowanej unicestwić to wszystko, co jeszcze pozostało z państwa opiekuńczego, rozsierdzonej na „asystencjalizm”, ciągnącej się w ogonie fundamentalizmu chrześcijańskiego i z powodu nienawiści do islamu ogarniętej paranoją, nagle ożywiłoby prawicę europejską, która bardzo chętnie ulega takim samym pokusom.

Autor: Serge Halimi
Tłumaczenie: Zbigniew M. Kowalewski
Źródło: Le Monde diplomatique – edycja polska

PRZYPISY

[1] Zob. S. Halimi, „Szantaż w Waszyngtonie”, Le Monde diplomatique – edycja polska, sierpień 2011 r.

[2] D. Wessel, „Ryan Reflects Arc of GOP Fiscal Thinking”, The Wall Street Journal, 16 sierpnia 2012 r.


TAGI: , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

5 komentarzy

  1. saal 09.10.2012 17:45

    Pomijając fakt, że obaj niewiele mogą, to jednak uważam za większe zło Obamę. To jego wprowadzanie wszechobecnej opieki socjalnej (czytaj socjalizmu) doprowadziło, obok wojen, do ogromnego wzrostu zadłużenia Stanów. Gdyby nie zgodzili się na bilionowe pompowanie pieniędzy w gospodarkę, mieli by kryzys przez parę lat. A tak wydrukowali kolejne miliardy nic nie wartych papierków, sztucznie utrzymali korporacje i banki przy życiu, przez co końca kryzysu nie widać. Jak na razie to się tylko pogłębia i pogłębiać będzie. Ludzie sami by się podnieśli z upadku.

  2. saal 09.10.2012 18:01

    Chociaż z drugiej strony gdy wygra Romney to wojna z Iranem pewna.

  3. lboo 09.10.2012 22:55

    @saal – “To jego wprowadzanie wszechobecnej opieki socjalnej (czytaj socjalizmu) doprowadziło, obok wojen” – Znaczy o jakie konkretnie opieki socjalne toczą się amerykańskie wojny? Bo ja słyszałem ze w USA biednych przybywa, a na wojnie zarabiają mega-korporacje, ale może Ty masz lepsze informacje.
    “A tak wydrukowali kolejne miliardy nic nie wartych papierków, sztucznie utrzymali korporacje i banki przy życiu, przez co końca kryzysu nie widać.” – Dziwny to socjalizm w którym pompuje się pieniądze obywateli w banki i korporacje.

  4. Herstoryk 10.10.2012 01:17

    Amerykanie prowadzą ciekawy eksperyment – próbują mieć i armaty i masło. Jak dotąd, nikomu w historii nie udało się tego osiągnąć. Rząd USA wydaje co najmniej bilion (USA trylion) rocznie na zbrojenia i wojny, rozbudowując równocześnie socjal, coraz bardziej potrzebny ubożejącemu społeczeństwu.

  5. Pooky 10.10.2012 08:48

    Innymi słowy wybór Romneya na prezydenta USA przyspieszy III Wojnę Światową, do której teraz Obama zmierza małymi kroczkami…??

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.