Liczba wyświetleń: 553
Minister finansów Mateusz Szczurek myśli o ograniczeniu prawa do wspólnego rozliczania podatku dochodowego tylko do małżonków wychowujących dzieci – informuje “Gazeta Polska Codziennie”. Ma to zachęcić małżeństwa, które nie mają dzieci, do ich rodzenia. – To absurd – uważają eksperci. – Zniesienie wspólnego opodatkowania małżonków służy wyłącznie łataniu dziur w budżecie.
Podczas konferencji poświęconej podatkowemu wsparciu dla rodzin minister Szczurek zastanawiał się, czy nie byłoby zasadne zlikwidowanie możliwości wspólnego rozliczania się małżonków, którzy nie mają dzieci. Tym samym dał do zrozumienia, że przymierza się do likwidacji tego przywileju – pisze “Gazeta Polska Codziennie”. Resort finansów wprawdzie oficjalnie zaprzeczył, by prowadził jakiekolwiek prace nad zmianami w systemie ulg podatkowych, ale jednocześnie przyznał, że minister zastanawia się nad tym, „jakie są funkcje ulg podatkowych i czy na pewno spełniają one swoje cele”.
Sugestia Szczurka, aby odebrać bezdzietnym małżeństwom prawo do wspólnego rozliczania podatku PIT, spotkała się z ogromną krytyką. – To absurdalny pomysł. W żaden sposób nie wpłynie na poprawę sytuacji demograficznej w Polsce – argumentują eksperci. Ich zdaniem to właśnie z powodu obaw o jakość życia młode małżeństwa wzbraniają się przed rodzicielstwem. Nie można więc karać małżonków za to, że z powodu niestabilnej sytuacji życiowej, związanej z funkcjonowaniem rynku pracy czy z brakiem samodzielnego mieszkania, odkładają decyzję o powiększeniu rodziny. Odebranie możliwości wspólnego rozliczania podatku dochodowego raczej zniechęci młode małżeństwa do posiadania pierwszego dziecka, bo pogorszy ich finansowy status.
Autor: Dorota Skrobisz
Źródła: Gazeta Polska Codziennie, Niezależna.pl
e tam, zrobi się referendum i się odwoła typa. W końcu mamy demokrację.
Mam nadzieje, że ten komunista nie będzie dużo gorszy od jana vincenta.
Nie, nie będzie bo to nie on podejmuje decyzje. Warto to zapamiętać. W naszym rządzie czy parlamencie nie ma niezależnych ludzi – to są marionetki i nawet nie wiemy kto im wydaje polecenia. Możemy się jedynie domyślać.
Za to pewne jest, że podatki w Polsce i innych krajach będą rosły do momentu super kryzysu lub podobnego punktu zwrotnego bo tak wynika z matematyki. Takie mamy system finansowy wspierany systemem społeczno politycznym.
To, że te podatki przyjmują różne nazwy i formę wynika jedynie z ich wiedzy socjologicznej na temat tego jak najskuteczniej wprowadzać te podatki by ludzie się nie zbuntowali. System dziel i rządź bardzo dobrze się sprawdza.
Mogli by przykładowo wprowadzić jeden podatek dla wszystkich ale to by połączyło ludzi w niezadowoleniu. Korzystają więc z niskich pobudek polaków (zawiści) i wprowadzają dwa podatki. Pierwszy dla bezdzietnych by osoby z dzieckiem mogły się z nich śmiać a drugi dla tych co mają dzieci (na przykład większy wat na pieluszki) i z tego podatku szydzą bezdzietni. Jedna i druga strona uważa się za wygraną. Bo tak myśli przeciętny polak.
@ Komzar – dokładnie. Większość tego nie ogarnia, a ci co ogarniają często dają się co chwilę na to nabierać i tak to się kręci.