Platforma Obiecanek

Opublikowano: 06.07.2015 | Kategorie: Polityka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 770

„Nigdy w życiu nie będziemy obiecywać rzeczy niemożliwych po to, żeby wygrać wybory” – oświadczyła premier Ewa Kopacz na konwencji wyborczej swojej partii.

Kilka tysięcy działaczy PO, którzy 20 czerwca zjechali do Warszawy, nie usłyszało nowego programu na wybory, lecz zapowiedź tworzenia takiego programu przez najbliższe tygodnie. To zaś oznacza, że partia rządząca Polską od ośmiu lat dopiero w panice przedwyborczej bierze się za prace programowe, po których zresztą nie należy się zbyt wiele spodziewać.

Jeżeli szefowa Platformy zapewnia, że jej ugrupowanie nigdy nie obiecuje rzeczy niemożliwych, to warto przypomnieć postępowanie jej poprzednika i politycznego mentora. W październiku 2007 roku, w ostatnim dniu kampanii przed wyborami, które wyniosły PO do władzy, Donald Tusk na oczach milionów telewidzów sygnował swoim podpisem dziesięć zobowiązań Platformy. Nigdy się tych zobowiązań nie wyparł ani w ogóle nigdy więcej do nich nie nawiązywał, możemy więc uznać, że nadal obowiązują. Przypomnijmy te dziesięć punktów:

1. Przyspieszymy i wykorzystamy wzrost gospodarczy.

2. Radykalnie podniesiemy płace dla budżetówki, zwiększymy emerytury i renty.

3. Wybudujemy nowoczesną sieć autostrad, dróg ekspresowych, mostów i obwodnic.

4. Zagwarantujemy bezpłatny dostęp do opieki medycznej i zlikwidujemy NFZ.

5. Uprościmy podatki – wprowadzimy podatek liniowy z ulgą prorodzinną, zlikwidujemy ponad 200 opłat urzędowych.

6. Przyspieszymy budowę stadionów na Euro 2012.

7. Szybko wypełnimy naszą misję w Iraku.

8. Sprawimy, że Polacy z emigracji będą chcieli wracać do domu i inwestować w Polsce.

9. Podniesiemy poziom edukacji i upowszechnimy Internet.

10. Podejmiemy rzeczywistą walkę z korupcją.

POLSKA PO TUSKU

Dziś, po ośmiu latach rządów PO, te obietnice brzmią jak gorzkie szyderstwo. Poza wycofaniem żołnierzy z Iraku i niezwykle kosztowną budową stadionów na Euro 2012 (obie te sprawy wynikały z zobowiązań zewnętrznych Polski, a nie z dobrej woli Platformy) wszystkie punkty podpisane przez Tuska okazały się „rzeczami niemożliwymi” – by użyć określenia Ewy Kopacz. Wzrost gospodarczy radykalnie zwolnił, co oczywiście można w nieskończoność zrzucać na kryzys światowy, ale też odpowiedzialny polityk powinien wiedzieć, że obiecywanie przyspieszenia wzrostu w sytuacji, gdy za rządów PiS wynosił on blisko 7 procent produktu krajowego brutto (najwięcej w dziejach III RP), było po prostu „rzeczą niemożliwą”.

Jednak wśród zobowiązań Tuska były i takie, które dałoby się zrealizować, tyle że wymagałoby to silnej woli politycznej i niepoddawania się naciskom wpływowych grup, także w partii rządzącej. Można było zbudować sieć autostrad i nowoczesnych dróg, bo były na to pieniądze (zwłaszcza z UE), tyle że wzięli się za to nieudacznicy, którzy w dodatku bardzo długo tolerowali korupcję przy przetargach na te inwestycje. Można było zlikwidować Narodowy Fundusz Zdrowia i na przykład wybrać znacznie tańszy model finansowania służby zdrowia bezpośrednio z budżetu państwa, ale kolejni ministrowie – Ewa Kopacz i Bartosz Arłukowicz – nawet się o tym nie zająknęli.

Uproszczenia podatków również się nie doczekaliśmy (raczej dalszego ich komplikowania), za to „liberalna” Platforma okazała się pierwszą od wielu lat partią rządzącą, która zdecydowała się na podnoszenie obciążeń podatkowych (zwłaszcza VAT). A realna ulga prorodzinna – czyli taka, na której korzystają nie tylko dobrze zarabiający – została wprowadzona dopiero w ósmym roku rządów PO, w sytuacji, gdy jej liderom zajrzało w oczy widmo utraty władzy. O obietnicy „rzeczywistej walki z korupcją” nawet nie warto wspominać – wystarczy przypomnieć sobie kolejne afery z udziałem posłów, ministrów czy samorządowców Platformy. A mianowany przez Tuska szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego wmieszał się w dziwne gry polityczne i Ewa Kopacz jakoś nie spieszy się z jego odwołaniem, tak jak jej poprzednik spieszył się z dymisją Mariusza Kamińskiego.

“NOWE TWARZE” STAREJ PARTII

Na czerwcowej konwencji nie doczekaliśmy się więc nowego programu PO, ogłoszono za to nazwiska polityków, którzy będą odpowiedzialni za „poszczególne obszary prac programowych”. Te dziesięć osób najwyraźniej ma się stać nowymi „twarzami Platformy”, choć w rzeczywistości ich dobór świadczy głównie o słabościach kadrowych partii rządzącej. Cóż bowiem nowego mogą zaproponować wicepremier i minister obrony Tomasz Siemoniak w kwestiach bezpieczeństwa, a wiceszef MSZ Rafał Trzaskowski w sprawach polityki zagranicznej i europejskiej? Również nowy minister zdrowia, prof. Marian Zembala, będzie miał co robić w swoim resorcie, zwłaszcza w sytuacji narastających protestów pracowników służby zdrowia, po co mu więc dodatkowa funkcja koordynatora programu zdrowotnego Platformy? Zresztą czy Platforma w ogóle ma jakieś poglądy na służbę zdrowia, skoro Zembala sięga dziś do rozwiązań PiS-owskiego ministra Zbigniewa Religi, które swego czasu podważała minister Ewa Kopacz?

A już powołanie marszałka województwa małopolskiego Marka Sowy na koordynatora prac w obszarze „polityki wiejskiej” jest czystą fikcją, skoro resort rolnictwa i wszystkie jego agendy znajdują się pod kontrolą PSL. Ale być może chodziło tu o ukłon w kierunku Kościoła, zwłaszcza kurii krakowskiej – wszak marszałek Sowa jest rodzonym bratem księdza Kazimierza Sowy, swego czasu wpływowego w otoczeniu kardynała Dziwisza. Czyżby w ten sposób Platforma miała zamiar ścigać się o łaski „Kościoła łagiewnickiego”, który dziś znacznie przychylniej patrzy na PiS, zwłaszcza po wyborze krakowianina Andrzeja Dudy na prezydenta i w perspektywie premierostwa Beaty Szydło, której syn studiuje w krakowskim seminarium duchownym?

Zgodnie z obowiązującą dziś „równościową” modą, połowę spośród koordynatorów prac programowych PO stanowią kobiety. Za „politykę miejską” będzie odpowiadać prezydent Łodzi Hanna Zdanowska, za „program dla młodych” – gdańska posłanka Agnieszka Pomaska (szefowa sejmowej Komisji ds. Unii Europejskiej), za „politykę rodzinną” – tarnowska posłanka Urszula Augustyn (od niedawna wiceminister edukacji i pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa w szkołach), za „politykę senioralną” – posłanka Elżbieta Achinger, również pochodząca z Tarnowa, a za edukację – szczecińska posłanka Zofia Ławrynowicz (z zawodu nauczycielka).

PARTIA WAŁĘSY I LEWANDOWSKIEGO

Najbardziej charakterystyczny jest jednak wybór polityka odpowiedzialnego za nowy program gospodarczy PO. Podobno funkcję tę miał otrzymać nadzwyczaj ambitny Jan Vincent-Rostowski, ale po ostatniej odsłonie afery taśmowej stracił posadę szefa doradców pani premier, więc trzeba było znaleźć kogoś innego. I znaleziono… Janusza Lewandowskiego, co tylko świadczy o „krótkiej ławce” Platformy w dziedzinie ekonomii. Skoro bowiem „nowe otwarcie” partii rządzącej firmuje polityk, który w pierwszej połowie lat 1990. stał się prekursorem wyprzedaży majątku państwowego w ręce obcego kapitału, i autor programu Narodowych Funduszy Inwestycyjnych, który okazał się jednym z największych oszustw III RP, to cóż to mówi o Platformie? Oczywiście w każdej innej partii polityk z takim „dorobkiem” już dawno byłby skończony, lecz nie w PO, gdzie Donald Tusk nie tylko tolerował, ale wręcz awansował swojego przyjaciela z Kongresu Liberalno-Demokratycznego. Bo przecież tylko dzięki Tuskowi Lewandowski już trzykrotnie otwierał pomorską listę Platformy do europarlamentu i zdobywał mandat w Brukseli, tylko dzięki Tuskowi przez pięć lat był komisarzem UE ds. budżetu, a również jego ostatni awans – na szefa Rady Gospodarczej przy premierze – wynika z lojalności Ewy Kopacz wobec Tuska.

Na czerwcowej konwencji przemawiał także nowy szef Instytutu Obywatelskiego, Jarosław Wałęsa. Syn byłego prezydenta dotąd nie dał się poznać jako polityk, który miałby coś istotnego do powiedzenia (choć przez cztery lata był posłem, a od sześciu lat jest europosłem), raczej słynie z motocyklowych eskapad, zatem jego awans na szefa partyjnego think tanku ma charakter wyłącznie propagandowy. Po prostu na fali spóźnionej czystki po aferze taśmowej trzeba było szybko zdjąć z tej funkcji Bartłomieja Sienkiewicza, a prawdziwych intelektualistów, którzy popieraliby Platformę, ze świecą dziś szukać. Zresztą sam Instytut Obywatelski stanowi tylko „intelektualne alibi” dla partii, którą już w roku 2009 jeden z jej założycieli, Andrzej Olechowski, nazwał „bezideową partią władzy”. Jedyne, co jest prawdziwe w tym Instytucie, to partyjne pieniądze (pochodzące z budżetu państwa), które idą na jego utrzymanie.

Wszystko wskazuje na to, że zbliża się kres rządów PO. Ale zanim ten kres nastąpi, czeka nas kampania wyborcza, w której partia rządząca od ośmiu lat kolejny raz będzie chciała omamić wyborców. W najbliższych czterech miesiącach z pewnością usłyszymy nowe obietnice Platformy – być może równie „hojne”, jak te Donalda Tuska z 2007 roku. I być może wielu Polaków jeszcze się na nie nabierze. Na szczęście tych, którzy przejrzeli na oczy, jest znacznie więcej.

Autorstwo: Paweł Siergiejczyk
Źródło: NaszaPolska.pl


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

2 komentarze

  1. hashi 06.07.2015 11:06

    Pani Kłamacz mówi innym językiem wszystko trzeba tłumaczyć na odwrót. To jest szczyt hipokryzji ona musi mówić to co naród chce usłyszeć przecież nikt niej nie rozliczy za oszustwo. Ale jeśli byłaby kara publiczne ukamienowanie zastanowiłaby się sto razy nad każdym słowem. A tak czyta teks przygotowany przez sztab PRowców.

  2. hashi 06.07.2015 11:32

    Ja pozwolę sobie podsumować postulaty PO w praktyce:
    1. Wzrost PKB na kredyt obecnie mamy 40% lukę nabywczą nie dajemy rady konsumować wszystkich dóbr i usług. Dodatkowo do PKB zaczęliśmy wliczać szarą strefę i prostytucję.
    2. Podniesienie pensji aparatowi kontroli państwa by mieć większy elektorat. Nagrodzimy najbardziej zasłużonych dla klanu.
    3. Wybudujemy za pożyczone pieniądze płatne autostrady 3x drożej niż koszty nominalne by tiry z
    zachodu łatwiej mogły docierać do rynku zbytu w tym kraju.
    4. Bezpłatny dostęp na takim poziomie by każdy musiał leczyć się prywatnie jeśli go w ogóle stać inaczej padnie na ulicy.
    5. Podniesiemy podatki i wniesiemy dodatkowe opłaty.
    6. Zrezygnujemy z 4 tego podwykonawcy i wybudujemy stadion tylko za 300% ceny nominalnej
    nie 400%, koszt utrzymania ma zrujnować stolice by oddawała po kawałku swoje ziemie.
    7. Amerykańską misję w Iraku nie naszą, wypełnimy i zaczniemy nową w innych krajach.
    8. Sprawimy by migranci wrócili i zabrali kolejne 4 mln znajomych. Ich inwestycje będą polegać na
    zakupie mieszkań pod wynajem by biedniejsi bracia mieli dach bo nie będzie ich stać na własne przy
    rosnących cenach sztucznego popytu.
    9. Poziom edukacji tak wzrośnie, że co drugi maturzysta oleje ja i nie pójdzie na studia.
    Nie widząc ich sensu. A najlepsi zdolni absolwenci opuszcza ten kraj.
    Darmowy Internet i TV o tak aby zamknąć naród w ich własnym świecie.
    10. Wyłączymy korupcję od tej pory tylko kolesiostwo z klanu się liczy, nie chcemy mieć
    niepotrzebnej konkurencji.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.