Liczba wyświetleń: 1030
Polacy chcą wiedzieć już na etapie rekrutacji, ile zarobią na danym stanowisku pracy. 55 proc. badanych przez serwis GoldenLine wskazało, że w ogłoszeniach najbardziej brakuje im właśnie informacji o wynagrodzeniu.
Użytkownicy znanego serwisu Wykop.pl zorganizowali ostatnio internetową akcję pod hasłem „Nie ma tabu, pisz za ile!”. Chcą, by w polskim prawie pojawiły się przepisy nakazujące podawanie tej informacji podczas rekrutacji.
W Niemczech osoby pracujące w firmach zatrudniających ponad 200 pracowników mają prawo zapytać pracodawcę o zarobki swoich kolegów. Z kolei w Finlandii ludzie mogą wysłać zapytanie o zarobki współpracowników do urzędu skarbowego. Obywatele Norwegii mają dostęp do baz danych, w których można sprawdzić, kto ile dokładnie zarabia. Podobnie jest w Szwecji. Brytyjczycy natomiast podają przewidywany poziom wynagrodzenia w ofertach pracy. W Polsce zarobki to nadal temat tabu, choć pracownicy chcieliby transparentności w tym obszarze. Niestety zmiany prawne na razie nie nadchodzą.
Jak wynika z najnowszego badania GoldenLine „Efektywność narzędzi rekrutacyjnych”, najczęstszym powodem odrzucenia przez kandydata finalnej oferty zatrudnienia są zbyt niskie oferowane zarobki. Z taką sytuacją spotkało się 65 proc. rekrutowanych. Brak informacji o widełkach wynagrodzeń na początku rekrutacji sprawia, że w procesie biorą często udział osoby, które i tak nie przyjmą finalnej oferty.
Źródło: NowyObywatel.pl
Potwierdzam.
Sam miałem kilka rozmów, które praktycznie kończyły się po dojściu do kwoty wynagrodzenia.
Niestety nadal pracodawcy nie są w stanie (lub nie chcą) płacić godziwie.
Osobnym tematem jest nadmierne obciążenie podatkami, które to tak naprawdę wpływa na wysokość Twojego wynagrodzenia.
Najważniejszym zadaniem jest obecnie zakazać podawania wartości wynagrodzenia brutto i wydać prawny nakaz informowania pracowników o wypłacie netto. Mają być zawsze informowani ile wezmą na rękę.
A temu, kto wprowadził brutto należy się 5 lat więzienia albo lepiej robot przymusowych za 1200 brutto.
Bezadziejne pytanie na rekrutacji. Ile by pan zarabiać? To tak jakby spytać: Co pan ma w majtkach? No i tak samo retoryczne.