PiS uderza w demokrację i praworządność

Opublikowano: 26.04.2020 | Kategorie: Polityka, Prawo, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 604

Trybunał Konstytucyjny, działając jak część aparatu władzy Prawa i Sprawiedliwości, bezprawnie zdecydował o tym, co wolno i czego nie wolno czynić Sądowi Najwyższemu.

Pod propagandową przykrywką zmagań z koronawirusem, ekipa z Prawa i Sprawiedliwości dokonała kolejnego zamachu na demokrację i praworządność w Polsce. Uderzenia dokonał Trybunał Konstytucyjny, przejęty przez nominatów z PiS. Można by powiedzieć, że Trybunał Konstytucyjny spełnia oczekiwania PiS-owskiej władzy – ale trafniejsze byłoby stwierdzenie, iż TK dziś po prostu sam jest jednym z organów PiS-owskiej władzy.

Tak więc, Trybunał Konstytucyjny, działając jako część władzy PiS, uznał w tym tygodniu, że to oczywiście władza PiS ma prawo zatwierdzać lub odrzucać rozstrzygnięcia Sądu Najwyższego. Innymi słowy – że to partia powinna w Polsce decydować o wyrokach, a nie jakieś niby niezależne sądy (Sąd Najwyższy jeszcze nie został w pełni przejęty przez Prawo i Sprawiedliwość, więc wciąż może wpływać na to, że wyroki polskich sądów nie zawsze będą zgodne z oczekiwaniami obecnej ekipy).

Trybunał Konstytucyjny w swym orzeczeniu stwierdził, że niezgodna z Konstytucją i prawem międzynarodowym jest uchwała Sądu Najwyższego stanowiąca, iż wyroki wydawane z udziałem sędziów, w których powoływaniu uczestniczyła obecna Krajowa Rada Sądownictwa, mogą być podważone w kolejnej instancji.

To orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego jest epokowe. Uznawanie, iż rozstrzygnięcia Sądu Najwyższego mogą być bezprawne i nie obowiązujące, stanowi bowiem krok milowy do wyjścia Polski z Unii Europejskiej, gdzie nie ma miejsca dla państw, w których nie panują rządy prawa. Najpierw zaś, za sprawą obecnego orzeczenia TK nastąpi bardzo znaczne zmniejszenie pomocy, otrzymywanej przez Polskę od UE – co znacznie ułatwi PiS-owi przekonywanie ludzi, że Unia nie jest nam do niczego potrzebna.

Wrogowie wolności

Sąd Najwyższy w styczniu tego roku (działając w rozszerzonym składzie, z sędziami trzech izb SN) przyjął uchwałę, że wyroki wydawane przez sądy z udziałem sędziów, w których powoływaniu uczestniczyła obecna Krajowa Rada Sądownictwa (czyli przejęta przez PiS), mogą być podważone w kolejnej instancji – z powodu zarzutu niewłaściwej lub sprzecznej z prawem obsady składu orzekającego tych sądów.

Ta styczniowa uchwała Sądu Najwyższego stanowiła realizację wcześniejszego orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Oba te najwyższe i w Unii, i w Polsce organy wymiaru sprawiedliwości uznały bowiem, że istnieje niebezpieczeństwo, iż sędzia powołany z udziałem Krajowej Rady Sądownictwa obsadzonej przez obecną ekipę rządzącą, może nie być niezawisły w swoich decyzjach. To zaś może także – choć nie musi – oznaczać, że wyda wyrok taki, jakiego sobie życzy obecna ekipa rządząca, a nie wyrok, który będzie sprawiedliwy.

Jest to sprzeczne z istotą sądownictwa, które, jak stwierdza polska Konstytucja, jest władzą odrębną i niezależną od innych władz, a sędziowie są niezawiśli (art. 173 i 177 Konstytucji).

O tym, że sędziowie są niezawiśli i bezstronni stanowi również Karta Praw Podstawowych Unii Europejskiej, do przestrzegania której zobowiązała się Polska.

Tak więc, Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej oraz Sąd Najwyższy bronią polskiej Konstytucji oraz unijnych i po prostu ogólnoludzkich praw podstawowych – natomiast ekipa rządząca Prawa i Sprawiedliwości łamie Konstytucję i wszystkie te prawa.

Ci którzy łamią Konstytucję i prawo, łamią zaś także praworządność i demokrację – i w ten sposób pozbawiają Polaków wolności, czyniąc ich sobie podległymi. PiS-owskim prominentom warto zasugerować, że należy nieco mitygować totalitarne zapędy. Niech nie zapominają o osiemnastowiecznej, ale wciąż żywej zasadzie: „Nie ma wolności dla wrogów wolności”.

Na drodze do dyktatury

W łamaniu praworządności, demokracji i wolności przeszkadzają instytucje Unii Europejskiej – i właśnie chcąc się pozbyć tej przeszkody, liderzy Prawa i Sprawiedliwości dążą do wyprowadzenia naszego kraju z Unii.

PiS-owska ekipa już wkrótce po styczniowym orzeczeniu Sądu Najwyższego rozpoczęła kolejny atak na praworządność i demokrację. PiS-owska marszałek Sejmu stwierdziła – niezgodnie z prawdą – że w wyniku styczniowej uchwały SN nastąpił spór kompetencyjny pomiędzy Sądem Najwyższym i Sejmem. Wystąpiła wiec z wnioskiem o rozstrzygnięcie tego sporu do Trybunału Konstytucyjnego, przejętego już przez PiS. Prezes Rady Ministrów, działając z nią wspólnie i w porozumieniu, wystąpił zaś do TK o zbadanie konstytucyjności przepisów, na mocy których Sąd Najwyższy podjął swą uchwałę.

W rzeczywistości, nie ma i nie było żadnego sporu kompetencyjnego między Sejmem a Sądem Najwyższym, co stwierdził sam Sąd Najwyższy. Mimo to jednak Trybunał Konstytucyjny jeszcze w styczniu br. uznał, niezgodnie z prawem, że spór kompetencyjny istnieje, a do czasu jego rozstrzygnięcia wstrzymane zostaje wykonywanie wspomnianej uchwały Sądu Najwyższego, mówiącej iż wyroki wydane przez sąd z udziałem sędziów, w których powoływaniu uczestniczyła obecna Krajowa Rada Sądownictwa, mogą być podważone w kolejnej instancji z powodu zarzutu niewłaściwej lub sprzecznej z prawem obsady składu orzekającego. TK zakazał też Sądowi Najwyższemu podejmowania jakichkolwiek uchwał dotyczących Krajowej Rady Sądownictwa czy prawidłowości powołań sędziowskich.

Tak więc, TK działając jako część aparatu władzy Prawa i Sprawiedliwości, bezprawnie zdecydował o tym, co wolno i czego nie wolno czynić Sądowi Najwyższemu (formalnie przecież niezależnemu i niezawisłemu od innych władz).

Teraz zaś Trybunał Konstytucyjny orzekł, że styczniowa uchwała Sądu Najwyższego, dotycząca sędziów powołanych z udziałem obecnej Krajowej Rady Sądownictwa, jest sprzeczna z Konstytucją i prawem międzynarodowym – a więc nie wolno jej stosować na zawsze.

Nam wszystko wolno

Może nieco dziwić, dlaczego Trybunał Konstytucyjny, będący przecież – choćby z nazwy – również sądem, tak chętnie podjął się roli organu PiS-owskiej władzy, opresyjnej wobec niezależnego i niezawisłego sądownictwa w Polsce.

To zdziwienie jednak mija, gdy uświadomimy sobie, że ekipa rządząca z Prawa i Sprawiedliwości odkomenderowała do TK swych oddanych ludzi, dobrze wiedzących, co mają robić, oraz w ogóle nie będących sędziami – czyli takich, którym obce mogą być zasady niezależności i niezawisłości sędziowskiej.

Wyrok Trybunału Konstytucyjnego mówiący o tym, iż styczniowa uchwała Sądu Najwyższego dotycząca sędziów powołanych z udziałem obecnej, PiS-owskiej Krajowej Rady Sądownictwa jest jakoby (jakoby – czyli zdaniem Trybunału, który nie miał uprawnień, by wydawać jakiekolwiek orzeczenie w tej sprawie) niezgodna z Konstytucją, odczytał oraz uzasadnił PiS-owski nominat Stanisław Piotrowicz.

W rzeczywistości „sędzia” Trybunału S. Piotrowicz nigdy wcześniej nie był sędzią – lecz prokuratorem, oskarżającym opozycjonistów w stanie wojennym, a także zasłużonym członkiem egzekutywy Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w Prokuraturze Wojewódzkiej w Krośnie. Komunistyczny, partyjny prokurator oskarżający opozycjonistów w stanie wojennym, to widocznie według prominentów Prawa i Sprawiedliwości, dobry materiał na wykonawcę poleceń obecnej władzy.

Sędzią sprawozdawcą w tej sprawie była zaś Krystyna Pawłowicz, także skierowana do TK przez PiS. Wcześniej nie pracowała ona jako sędzia, a jej kariera również zaczęła się w komunistycznej Polsce, czyli w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. W tym „niesłusznym” ustroju działała ona w Socjalistycznym Związku Studentów Polskich. To poniekąd łączy ją z Julią Przyłębską, prezes PiS-owskiego Trybunału Konstytucyjnego, która także była działaczką Socjalistycznego Związku Studentów Polskich.

Wszystko to nie stanowi broń Boże żadnych pretensji wobec wszelkich wymienianych tutaj osób, a także wobec żadnych innych członków obecnego Trybunału Konstytucyjnego, robiących kariery „za komuny”. Przeciwnie, pokazuje jak świadomie ekipa z Prawa i Sprawiedliwości obsadza ważne stanowiska, troszcząc się o to, by byli na tych stanowiskach ludzie, dający rękojmię odgadywania i spełniania oczekiwań obecnej ekipy.

Prominenci Prawa i Sprawiedliwości doskonale przecież znają – i konsekwentnie stosują – zasadę Włodzimierza Lenina, że „Kadry decydują o wszystkim”. Oraz jego drugą zasadę, jeszcze ważniejszą: „Nasz kodeks moralny jest absolutnie nowy. (…) nam wszystko wolno”.

Autorstwo: Andrzej Leszyk
Źródło: Trybuna.info


TAGI: , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.