Pilot bohater ocalił pasażerów

Opublikowano: 02.11.2011 | Kategorie: Wiadomości z kraju

Liczba wyświetleń: 757

Było o krok od tragedii! Awaryjne lądowanie na brzuchu samolotu mogło skończyć się katastrofą. Ale dzięki kunsztowi pilotów zakończyło się szczęśliwie. Nikt nie zginął. Nikt nie został nawet ranny. Dzięki pilotom – Tadeuszowi Wronie i Jerzemu Szwarcowi. Ponad godzina nerwów, 231 osób w powietrzu, a na lotnisku dziesiątki płaczących ludzi. Do tragedii był tylko krok. W boeingu 767 wczoraj po południu nie otworzyło się podwozie w czasie podchodzenia do lądowania na warszawskim lotnisku im. Fryderyka Chopina.

– Włożyłem kurtkę motocyklową, bo stwierdziłem, że będę mniej poobijany. Na szyi powiesiłem dokumenty, żeby w razie katastrofy umożliwić identyfikację. Niektórzy żegnali się już z życiem” – mówi Andrzej, pasażer samolotu.

Pilot Tadeusz Wrona mistrzowskim lądowaniem uratował życie pasażerów. – To, co zrobił Tadeusz, to majstersztyk – mówi „Codziennej” kapitan Janusz Więckowski, wieloletni pilot LOT-u. Samolot Polskich Linii Lotniczych LOT boeing 767 leciał do Warszawy z Newark w Stanach Zjednoczonych. Na Okęciu miał wylądować o 13.35. Jednak już pół godziny po starcie z lotniska w USA piloci zgłosili awarię techniczną systemu hydraulicznego. Podczas podejścia do lądowania w Warszawie okazało się, że jest ona poważna – samolot nie mógł wypuścić podwozia. Stało się jasne, że po raz pierwszy w historii LOT-u samolot będzie lądował „na brzuchu”. Przez godzinę boeing krążył nad Warszawą, bo musiał spalić paliwo. Zamknięta została aleja Krakowska, pasażerowie samolotu i ludzie zebrani w hali przylotów przeżywali horror. Widać było karetki pogotowia i wozy straży pożarnej. Około 14.35 eskortowany przez dwa polskie F16 samolot szczęśliwie wylądował – pilot posadził maszynę „na brzuchu”. Na chwilę pod boeingiem pojawił się niewielki ogień, ale strażacy natychmiast zdusili go w zarodku. Nikomu nic się nie stało. Wszyscy byli zgodni – pasażerowie uniknęli śmierci dzięki świetnej postawie załogi.

Tadeusz Wrona od 30 lat jest pilotem LOT-u. Za sterami samolotów spędził ponad 15 tys. godzin. Drugim pilotem był Jerzy Szwarc. Służby ratownicze na warszawskim lotnisku też stanęły na wysokości zadania. By uniknąć pożaru, strażacy wylali na pas startowy pianę gaśniczą. Po wylądowaniu pasażerowie i załoga boeinga ewakuowali się z samolotu w ciągu 90 s.

Pasażerowie w powietrzu przeżyli horror. – Chwile przerażenia przeżyliśmy, gdy samolot dotknął ziemi. Po szczęśliwym lądowaniu wszyscy starali się jak najszybciej opuścić samolot – mówi Krzysiek, 17 lat, pasażer boeinga. – Było trochę paniki, szczególnie wśród kobiet – dodaje Hubert, który również był na pokładzie boeinga. – Podczas lądowania byliśmy jednak przekonani, że siadamy na kołach – dodaje. – Z ziemi wyglądało to bardzo nieciekawie, ale okazało się, że nie ma rannych. Piloci powinni zostać bohaterami narodowymi – mówi obecny na lotnisku pracownik służb medycznych. Samolot, który wczoraj awaryjnie lądował w Warszawie, jest najmłodszą maszyną w polskiej flocie długodystansowej. Maszyna żartobliwie nazywana jest Papa Charlie. Jej stan techniczny był według przedstawicieli LOT-u bardzo dobry. Najbardziej awaryjnym boeingiem we flocie LOT-u jest inny 767 – nazywany Papa Error. Kilka razy psuł się w nim układ paliwowy. Do 2015 r. wysłużone boeingi 767 zostaną zastąpione przez nowe dreamlinery. Po wczorajszym szczęśliwym lądowaniu samolotu lotnisko Okęcie było zamknięte do dziś, do godziny 8 rano.

Tadeusz maszynę posadził ze spokojem, wręcz po mistrzowsku – z kapitanem Januszem Więckowskim, wieloletnim pilotem Polskich Linii Lotniczych LOT, rozmawiał Przemysław Harczuk.

– Co Pan, wieloletni pilot, czuł, oglądając relację z awaryjnego lądowania boeinga na warszawskim lotnisku Okęcie?

– Zdjęcia z lądowania oglądałem kilka razy. Jestem pod wrażeniem. Tadeusz maszynę posadził ze spokojem, wręcz po mistrzowsku.

– Tadeusz Wrona to jeden z najbardziej doświadczonych pilotów w LOT?

– Pilotem jest od wielu lat, ma tysiące wylatanych godzin. Wielkie doświadczenie widać po sposobie, w jaki posadził samolot. To był majstersztyk.

– Podczas lądowania widzieliśmy dym, iskry spod silnika, wyglądało to dosyć groźnie.

– Ale dym pochodził w rzeczywistości z piany, którą strażacy wylali na pas po to, by uniknąć pożaru. Iskry pochodziły z tarcia, podczas lądowania. Dzięki postawie załogi tragedii udało się uniknąć.

– Czy do takich sytuacji można się przygotować?

– Było to pierwsze lądowanie „na brzuchu” w dziejach LOT-u, jednak wszyscy piloci mają je przećwiczone podczas wielogodzinnych treningów na symulatorach. W takich sytuacjach wiele daje doświadczenie.

Autorzy: Przemysław Harczuk, Magdalena Michalska
Fragment artykułu z „Gazety Polskiej Codziennie”
Źródło: Niezależna.pl


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

14 komentarzy

  1. Raptor 02.11.2011 11:37

    I samolot nie rozleciał się na drobne kawałki… dziwne.

  2. ARTUR 02.11.2011 12:44

    Ten samolot miał się rozbić tak jak została zamordowana młodzież w Norwegii ,nawt Bardzo Ważna Osoba była zaskoczona że się udało ,a miało być inaczej .Pilot miał rację że nie wrócił do USA bo tam na pewno doszłoby do katastrofy ,plan byl dobry bo dziś nikt nie myślałby o Grecji i kryzysie lecz o żałobie narodowej .

  3. senseimarcel 02.11.2011 12:54

    Nielichy bohater, uratował tylu ludzi a przecież mógł po prostu zginąć razem z pasażerami. Co mogło go skłonić do tego heroicznego czynu?

  4. ARTUR 02.11.2011 14:56

    Każdy człowiek ma w życiu do wypełnienia pewne cele ,w tym przypadku celem miał być pilotaż tego samolotu ,były pilotowi dane umiejętności których nie da się nauczyć bo nikt nie jest zdolny wylądować 3 piętrowym budynkiem bez podwozia .W takim przypadku chyba nawet ateiści odzyskują wiarę w Boga.

  5. the1funky 02.11.2011 15:08

    @artur O jakim ty bogu mówisz. Jak dla mnie to pokaz umiejętności CZŁOWIEKA, który ciężką pracą potrafi osiągnąć perfekcję w dowolnej dziedzinie. Sugerując, że jakaś siła wyższa kierowała p. Wroną, obrażasz jego i każdego myślącego człowieka.

  6. danieln57 02.11.2011 15:13

    Aż dziwne, że nie zahaczył o brzozę…

  7. dfg 02.11.2011 15:39

    Podobno przy lądowaniu pojawiła się mgła…

  8. ARTUR 02.11.2011 20:45

    @the1funky.Jeżeli podasz mi nazwisko chociażby jednego pilota który tym samolotem potrafi na symulatorze wylądować w ten sposób to uwierzę że nie był to cud .Po wylądowaniu powinno się jeszcze udać wysunąć podwozie aby samolot ściągnąć z pasa.

  9. Staszek 02.11.2011 22:37

    the1funky na prawdę masz taką wiedzę,że P.Wrona i każdy myślący człowiek może czuć się obrażony w kontekście siły wyższej?Może twoim wywodem ty ich obrażasz?

  10. dr_Nos 02.11.2011 23:37

    Każdy kto ma choć cień pojęcia o lotnictwie, wie że to nie był cud, tylko dobrze zaplanowana akcja. Dodatkowo pas startowy został pokryty specjalną pianą, aby zmniejszyć tarcie.

  11. ARTUR 03.11.2011 00:17

    drNos.Już nawet pilot mówił że nie ma piany która zmniejszy tarcie uderzającej w beton 80 tonowej maszyny ,piana ma gasić i chłodzić blachę ,cała reszta to bicie piany.

  12. Sianti 03.11.2011 05:50

    kpt Tadeusz Wrona – tak myślę , że jest w tym człowieku dużo opanowania , a w tym opanowaniu dużo modlitwy – prawdziwy bohater – myślę , że do końca nie wie jak wielką rzecz uczynił – uratował tyle istnień i ich rodziny również .

    Pozdrawiam Cię Panie kapitanie !

  13. Xall 03.11.2011 06:00

    Pilot bohater ocalił pasażerów, a co więcej zaoszczędził kupę pieniędzy nie lądując w dziesięć minut po starcie, gdy (podobno) zauważono awarię. Swoją drogą potrzeba wiele brawury, by lecieć niesprawnym samolotem przez cały ocean…

  14. Raptor 03.11.2011 17:39

    “Swoją drogą potrzeba wiele brawury, by lecieć niesprawnym samolotem przez cały ocean…”

    Też mnie taka decyzja zastanawia.
    Widać jednak, że Polacy to luzacy 😉

    …a może to intuicja.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.