Pierwszy krok to zatrzymać napływ nowych uchodźców

Opublikowano: 12.09.2015 | Kategorie: Polityka, Publicystyka, Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 555

Zewnętrzna granica Unii Europejskiej jest bardzo słabo chroniona, masowy napływ uchodźców trwa, a władze Węgier, które stały się głównym korytarzem dla nielegalnych migrantów w drodze do bogatych państw europejskich, nawet nie wiedzą dokładnie, ilu uchodźców znajduje się w tej chwili w ich państwie, mówi rzecznik rządu Zoltán Kovács.

— Ilu uchodźców wjechało do Węgier w ostatnim czasie?

— Od początku roku do początku lipca przyjechało 80 tysięcy osób. Potem, w ciągu kolejnych dwóch miesięcy — jeszcze 80 tysięcy. Wzrost wykładniczy. Łącznie do tej pory wjechało 172 tysiące osób.

— Ile z nich pozostało na Węgrzech?

— To bardzo trudne pytanie, nie możemy odpowiedzieć na nie dokładnie. Nie wiemy, ile osób znajduje się, jeśli można tak powiedzieć, w drodze — w drodze do obozów albo z obozów na granicę (z Austrią- przy.red.), albo pomiędzy obozami. W tej chwili w tymczasowych punktach policyjnych przy granicy znajduje się około 4000-4500 osób. W obozach migracyjnych, dokąd ich przerzucano z punktów policyjnych, ale do których wielu nie chciało iść, jest ich mniej więcej dwa razy tyle. Wielu uchodźców, choć już rozpoczęło proces rejestracji i ich wnioski (o azyl — przy.red.) już są rozpatrywane, nie docierają do obozu. Uciekają. Wiedzą, że wewnątrz strefy Schengen nie ma granic i kontroli granicznych. Choć tak naprawdę tych granic nie ma tylko dla obywateli państw Schengen i dla tych, którzy mają wizę, ale uchodźcy nadużywają tych możliwości.

— Dlaczego teraz jest taka słaba kontrola przemieszczania się uchodźców wewnątrz Węgier? Na przykład w miejscowości Peske, gdzie w tej chwili otwarta jest granica dla uchodźców, najbliższy patrol policji pojawia się w odległości półtora kilometra od „dziury” w granicy.

— Granica to nie jedyna linia kontroli. Istnieje o wiele głębszy „echelon”. Nielegalnych migrantów znajduje się na przykład w Segede (miejscowość przygraniczna — przy. red.), w Budapeszcie, na trasach.

— Przyjechały do was 172 tysiące uchodźców. Pozostało 12-20 tysięcy. W jaki sposób wyjechali pozostali? Czy istnieje u was teraz zorganizowany wywóz migrantów do Austrii, jak to się zdarzyło w miniony weekend?

— Wtedy miała miejsce wyjątkowa sytuacja. Miała miejsce trudna sytuacja na kolei i na autostradach (gdzie uchodźcy przemieszczali się piechotą — przyp.red.). Jeden raz autobusy zostały podane, ale więcej to się nie powtórzy. Państwo nie ma obowiązku pomagać nielegalnym migrantom, żeby z punktu A trafili do punktu B.

— Jakie są Pana prognozy w związku z tą sytuacją? Co będzie dalej?

— Nikt nie może odpowiedzieć na to pytanie. Wiele zależy od pogody. Jeśli będzie dobra, to przybędzie wielu uchodźców (dlatego, że można pokonać morze i spokojnie przemieszczać się na lądzie — przyp.red.). Jeśli będzie deszcz i chłód, to przybędzie niewielu. Z drugiej strony, nasze zdobyte doświadczenie pokazuje, że w ciągu ostatnich dwóch miesięcy w roku przybywa więcej migrantów, niż w ciągu pierwszych 10 miesięcy. Jednak wszystko może się zmienić we wrześniu. 15 września wejdzie w życie ustawa o granicy państwowej Węgier. Jednocześnie dobudowywany jest mur ochronny na granicy z Serbią. Mur powinien zostać oddany do użytku pod koniec października. (Premier) Wiktor Orban dał nakaz, aby przyspieszyć budowę. Wszystkie siły są w to włożone. W tej chwili już prawie wykonano podstawę, pierwszą „szybką” część — ogrodzenie z drutem kolczastym. Będzie jeszcze drugie ogrodzenie, jego budowę dopiero rozpoczęto. To jedyny sposób, w jaki można powstrzymać migrantów. Swego rodzaju pierwsza linia, podstawa prawnej i siłowej obrony. Dokładnej daty, kiedy będzie ono gotowe nie ma, jednak staramy się zakończyć jak najszybciej. W tej chwili doświadczenie pokazuje, że jeśli 200-300 uchodźców wyrwie się i zacznie biec, to jesteśmy bezsilni. Ale jeśli będzie stało ogrodzenie, za nim policja z psami i żołnierze, plus zasłona prawna, nowe przepisy…

— Na czym polega sens nowych węgierskich przepisów, które wejdą w życie 15 września?

— 15 września pojawi się nowa sytuacja prawna. Nielegalne przejście przez granicę stanie się przestępstwem. Przekażcie kolegom, że także dla nich będzie przestępstwem, ponieważ w tej chwili wielu z nich (dziennikarzy — przyp. red.) przechodzi do Serbii. Przestępstwem będzie także, jeśli ktoś zacznie niszczyć ogrodzenie (w celu przejścia — przyp. red.). przemytników (którzy przewożą ludzi przez granicę — przyp.red.) będzie się karać o wiele surowiej. Zacznie się nowa era. Być może policję, która ochrania granice, wzmocni armia (taki projekt ustawy również jest rozpatrywany — przyp. red.). Żołnierze będą mieć broń, ale użyć jej będą mogli tylko w wypadku zagrożenia własnego życia.

— Czy pozostali członkowie Unii Europejskiej pomagają wam wystarczająco?

— Nie, zupełnie nie pomagają. Ten nowy system jest głównie finansowany przez węgierskie państwo. Z przetargów europejskich fundacji i od Brukseli otrzymujemy tylko mizerną część. Te sumy nie mogą się nawet równać z tymi, jakie wydają Węgry. Na przykład, w tym roku z fundacji otrzymaliśmy 2,5 miliona euro. W sierpniu (kiedy już zaczął się kryzys z uchodźcami — przyp.red.) poprosiliśmy Brukselę o 8 milionów euro, a dostaliśmy tylko 4 miliony euro. Dlaczego — nie ma odpowiedzi. Austria (której ludność jest mniejsza od węgierskiej i która nie ma zewnętrznej granicy Unii Europejskiej — przyp.red.) dostała pięć. Przy czym tych pieniędzy nie można wydać na mur. Można wydać na cokolwiek związanego z migrantami, ale na ogrodzenie nie można. My wydaliśmy w tym roku 40 miliardów forintów (128,2 miliony euro), a w zeszłym roku — 30 (96,1 miliona euro). Czyli w ciągu półtora roku — 70 miliardów forintów (224,3 miliony euro).

— A pomoc fizyczna — w postaci armii czy policji — czy chcielibyście ją otrzymać od Unii Europejskiej?

— O taką pomoc nikogo nie prosiliśmy, ponieważ to jest nasze zadanie — bronić naszych granic. Czwórka Wyszechradzka w swojej rezolucji napisała, że jej członkowie w razie konieczności pomagają sobie logistycznie i wojskowo. Poza tym, obowiązują umowy dwustronne pomiędzy niektórymi państwami — Węgrami i Francją, Węgrami i Niemcami. W związku z nimi jest jakaś pomoc. Ale w tym nie pomaga Unia Europejska. Ani policja, ani armia, ani sprzęt, ani żadne rzeczy nie płyną, tylko pieniądze. Ale to, jak już mówiliśmy, małe kwoty.

— Jaka jeszcze pomoc jest potrzebna?

— Najważniejsze, o co prosimy Unię Europejską, to stworzenie systemu minitoringu granicy — to techniczny i prawny aspekt. Stworzyć system to za mało, ważne, żeby on efektywnie działał. Na przykład, jeśli w Grecji ten system działałby efektywnie, to nie mielibyśmy tych wszystkich problemów. W tej chwili nie widać, żeby Unia Europejska miała jakąś efektywną strategię, żeby rozwiązać ten problem. Można powiedzieć, że oni cały czas chcą wykonać drugi i trzeci krok, ale nie wykonali pierwszego. Mówimy, że pierwszym krokiem powinna być budowa muru. Pierwsze zadanie to zatrzymać nielegalną imigrację. Do tej pory nie ma co mówić o limitach, nie ma sensu mówić o tym, jak będziemy integrować tych ludzi. To już drugi i trzeci krok. A pierwszy to zatrzymać napływ nowych uchodźców.

Źródło: pl.SputnikNews.com


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

3 komentarze

  1. Gylhyrst 12.09.2015 11:39

    Przewalona sytuacja, żeby zrobić wszystko podręcznikowo należałoby w pierwszych krajach, do których docierają (Grecja, Włochy) zakładać obozy, trzymać ich, segregować, inwentaryzować, przeprowadzać testy medyczne na możliwe choroby jakie ze sobą przywożą i dopiero wtedy kierować ich dalej. Operując setkami tysięcy jest to fizycznie niemożliwe. Nie widzę rozwiązania sytuacji. Popieram Orbana i rząd Czech i Słowacji, a oni stawiając się Unii zabezpieczają sami naszą południową stronę. Jeśli chodzi o zachodnią – to raczej martwmy się o odpływ uchodźców od nas do Niemiec zamiast odwrotnie, a skupmy się na granicy wschodniej – bo w mediach na jej temat cisza i obudzimy się z ręką w nocniku.

  2. Piechota 12.09.2015 18:29

    Były fale dziesiątków tysięcy, teraz płyną setki tysięcy, a w przyszłym roku to już będą miliony!

  3. jeszcze 12.09.2015 20:12

    “Widziałem żołnierzy przeprawiających się przez morze na takich małych, okrągłych stateczkach, ale po twarzach widać było, że to nie Europejczycy. Widziałem domy walące się i dzieci włoskie, które płakały. To wyglądało jak atak niewiernych na Europę. Wydaje mi się, że jakaś wielka tragedia spotka Włochy. Część buta włoskiego znajdzie się pod wodą. Wulkan albo trzęsienie ziemi ? Widziałem sceny jak po wielkim kataklizmie. To było straszne”

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.