Pierwsze państwo trzeba ukraść

Opublikowano: 02.04.2012 | Kategorie: Historia, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 856

W Europie są państwa osadzone na swych ziemiach od ponad 10. wieków. Państwa te przechodziły różne koleje, lecz w świadomości ludów zawsze istniały. Cóż zrobić, aby założyć nowe państwo, skąd wziąć na to fundusze? Trzeba je ukraść.

Przykładem takiego rodzącego się państwa były z pewnością Prusy Fryderyka II Wielkiego. Po ojcu, Fryderyku I, odziedziczył on maleńkie państewko, które z pewnością bardziej można porównać do garnizonu wojskowego niż państwa przyjaznego obywatelowi oraz potężną traumę, której nie wyzbył się do końca życia. Fryderyk I gardził nauką, salonami – przedkładając nad to proste męskie rozrywki: polowania i koszary. Z pewnością nie był zadowolony ze swego potomka, który po matce odziedziczył zamiłowanie do filozofii, literatury, muzyki. Recepta była prosta, zimne koszarowe wychowanie, kary za każde wykroczenie. Jak każdy młody, również Fryderyk II któregoś dnia zbuntował się i postanowił wraz z przyjacielem z dzieciństwa uciec spod panowania ojca, co skończyło się osadzeniem w więzieniu i egzekucją przyjaciela wykonaną na oczach Fryderyka. Takie wychowanie skutkowało ukształtowaniem charakteru Fryderyka II jako człowieka bezwzględnego, zamkniętego w sobie, który nawet latem grzał się przy kominku.

Do utworzenia państwa, które miało podporządkować sobie wszelkie dostępne tereny, niezbędna była silna, dobrze zorganizowana armia. Armia zaś ze swojej strony wymagała pieniędzy. Tak więc państwo Fryderyka II zostało całkowicie podporządkowane zaspokojeniu potrzeb armii. Wszelkie zbędne koszty były ograniczane do minimum. Zgodnie ze zdaniem Fryderyka II urzędnik, nauczyciel powinien zadowolić się samym faktem służenia państwu. Gdy któregoś dnia ambasador Prus we Francji poprosił króla o zwiększenie budżetu na koszty reprezentacyjne, ten mu odpowiedział, że spacer jest dużo zdrowszy niż jazda karocą, zaś uczty, na które można się wprosić, są równie smaczne, jak te, które samemu się urządza, a znacznie tańsze. Zresztą dyplomacja Fryderyka II znacznie bardziej opierała się na zdolnościach armii niż na zdolnościach dyplomatów.

Jednak nawet drakońskie oszczędności nie przysparzają pieniędzy. Tych Fryderyk II postanowił szukać, rujnując gospodarki państw ościennych. Na początku wojny siedmioletniej armia pruska pod Lipskiem w Saksonii zdobyła prasę menniczą z matrycami do wybijania monet polskich. Ówczesny elektor saski i król Polski August III nic o tym nie wiedział, gdyż zbiegł do Warszawy starając się zachować neutralność Polski w tej wojnie. Dzięki tej prasie menniczej i matrycom Fryderyk II znalazł metodę czerpania korzyści z Polski i Saksonii, bez konieczności angażowania armii. Zawarł on kontrakt z dwoma żydowskimi przedsiębiorcami Efraimem i Fräncklem, którzy we Wrocławiu, a później również w Królewcu i Lipsku, zajęli się potajemną produkcją monet polskich, identycznych jak znajdujące się w obiegu, lecz z minimalną zawartością kruszcu. Początkowo za te pieniądze armia pruska zakupywała w Polsce zaopatrzenie, lecz gdy okazało się, że interes kwitnie, rozpoczęto masowe dostarczanie do Polski sfałszowanych pieniędzy. Spowodowało to kompletny chaos gospodarczy w kraju.

August III był królem znanym ze swej bezwolności, dlatego też z dużym opóźnieniem zabrał się za reformę. Zgodnie z jej postanowieniami należało wprowadzić w Polsce nową walutę i uszczelnić granicę. Jednak operacja ta wymagała zgody Sejmu. Uprzedzony o wszystkim Fryderyk II poprzez swego ambasadora przekupił jednego z posłów, który posługując się liberum veto zablokował całą reformę. Zniecierpliwione społeczeństwo wzięło sprawy w swoje ręce i na granicach ustanowiło patrole obywatelskie, które bezwzględnie wyłapywały wszelkie próby przemytu. Zaś ze strony polskiej jedyną możliwą operacją stała się tylko dewaluacja podejrzanych monet. Dopiero jednak pojawienie się podrabianych monet w innych krajach, co doprowadziło do kryzysu również ich gospodarki oraz wiele bankructw spowodowało odpowiednią reakcję tamtych państw, zmuszającą Fryderyka II do zamknięcia mennic, wybijających fałszywe monety.

Jesienią 1762 na zachodnich ziemiach Rzeczypospolitej pojawiły się wojska pruskie dowodzone przez pułkownika von Lossowa, które nałożyły na województwa poznańskie, końskie, kaliskie, krakowskie i sieradzkie obowiązek dostawy zboża, za które wystawiono pokwitowania opłacane sfałszowanymi pieniędzmi. Rozbój ten powodował nawet protest urzędników pruskich. Pruski minister prowincji śląskiej Schlabrendorf obliczył, że wypłacony ekwiwalent nie pokryje nawet jednej sześćdziesiątej rynkowej wartości zboża. Pytał się więc Berlina, “Czy to nam zjedna miłość i zaufanie Polaków”. Szlachta polska, gdy zrozumiała oszustwo, zaczęła stawiać opór. W odpowiedzi na to oddziały pułkownika von Lossowa zaczęły porywać chłopów ze wsi w tych rejonach i osadzać ich na ziemiach pruskich.

Pogrążona w anarchii Rzeczypospolita, z bezwolnym królem i niewielką armią, nie była w stanie odpowiednio przeciwstawić się tym działaniom. Dopiero po wyborze Stanisława Augusta Poniatowskiego w roku 1764, z inicjatywy rodu Czartoryskich, przeforsowano ustawę ujednolicającą stawki celne dla towarów przewożonych przez granice. Widząc wychodzenie Polski z kryzysu, Fryderyk II w Kwidzynie, w jedynym miejscu, gdzie granice Prus stykały się z Wisłą, ustawił punkt celny, w którym nakładał na eksportowane towary 10% cła. To praktycznie paraliżowało eksport Polski i groziło odebraniem z rynku wszystkich monet zawierających prawidłową ilość kruszcu. Na reakcję króla zaproponowano mu łapówkę w formie pensji w wysokości 20 tysięcy talarów rocznie, pochodzących z dochodów z komory celnej. Król łapówki nie przyjął, lecz udał się po pomoc do swej protektorki Katarzyny II, carycy Rosji. Reakcja Rosji otrzeźwiła Fryderyka II i punkt celny zlikwidowano, za cenę wycofania się Polski z reformy. Wtedy to Fryderyk II podjął decyzję o rozbiorach Polski. Jego działania otrzeźwiły z kolei władze polskie, które podjęły ostatnią próbę wprowadzenia reform, lecz na to było już za późno.

No cóż, historia to może zamierzchła, lecz warto ją wspomnieć, gdy dziś podziwia się prężną gospodarkę i państwo prawa, tak czułe na roszczenia majątkowe za nieruchomości utracone przez swoich obywateli w czasie II wojny światowej.

Autor: Faral
Źródło: Nowy Ekran

BIBLIOGRAFIA

1. Andrzej Krajewski, „Gospodarcze Inwazje na Rzeczypospolitą”, “Focus”, grudzień 2007.


TAGI: , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

2 komentarze

  1. herodotrk 03.04.2012 00:54

    Taaak… faktycznie. Co za okropny typ z tego Fryderyka. Nie urządzął uczt, nie wydawał kasy na pierdoły tylko oszczędzał – Miał maleńkie państewko i… skopał dupę wielkiej Rzeczypospolitej Obojga Narodów.

    Co tam Rzeczypospolita… W sumie jego sukcesy z RON-ów to pikuś. Wygrał wojnę siedmioletnią! Mając za przeciwników Austrię, Rosję i Francję. Wielu historyków uważa właśnie tą wojnę za pierwszą wojnę światową bo zmagania wojenne ogarnęły inne kontynenty. Oglądaliście film “Ostatni Mohikanin” ? Prowadzone tam walki pomiędzy Francuzami i Anglikami to część wojny siedmioletniej, którą rozpętał Fryderyk II. I wszyszedł z niej zwycięsko, kładąc podwaliny pod przyszły podbój krajów niemieckich przez Prusy ( bo Niemcy nigdy nie zostały zjednoczone tylko “sprusaczone” )
    W każdym razie, można Fryderyka II nie lubić ale lepiej nie umniejszać jego talentów bo na jakich idiotów wychodzą Polacy, którzy dopuścili do sytuacji, w której pruska armia robiła co chciała w Rzeczypospolitej Obojga Narodów.

  2. herodotrk 03.04.2012 01:46

    doczytałem, ale nie chciało już mi się tego komentować.
    Wojny ekonomicznej nie wymyślił Fryderyk II. Manipulowano walutami i fałszowano monety odkąd tylko pojawiły się pieniądze. To raz.

    A dwa. Ostatnie 50 lat to Niemcy wypłacały odszkodowania. Nie znam przypadku w którym Niemcy otrzymali rekompensatę.
    Takie są fakty na dziś.

    Autor natomiast sugeruje, że Niemcy domagają się zwrotu mienia niemieckich obywateli.
    W takim razie, niech poda, choć jedną uchwałę, jakikolwiek niemiecki akt prawny wspominający o tym? Zaznaczam, chodzi mi o oficjalny rządowy dokument, odwołujący się do strat poniesionych w II wojnie i z tego tytułu oczekują odszkodowania.
    Bo ja o takowym nie słyszałem

    Słyszałem natomiast o Erice Steinbach i związku wypędzonych. Większość Niemców – nie słyszała. A ci co słyszeli traktują ich jak folklor polityczny.
    Ale jeśli ciekawi Cię ten temat to chętnie coś jeszcze wyjaśnię

    W rzeczywistości temu związkowi wypędzonych chodzi tylko o jedno. Aby niemiecki rząd oficjalnie zrzekł się wszelkich roszczeń do majątku straconego w wyniku II WŚ. Dlaczego? Bo gdy rząd niemiec to zrobi to natychmiast złożą pozwy o odszkodowanie do niemieckich sądów pozywając swój kraj. Wiedzą doskonale, że od Polski, Czech, Rosji niczego nie dostaną. To wujek Helmut ma kasę… Problem w tym, że rząd niemiecki nigdy nie wydał takiego oświadczenia o zrzeknięciu się wszelkich roszczeń. Dlaczego? Ano właśnie po to aby nie zostać zasypanym lawiną pozwów od własnych obywateli.
    Niemcy mają pełną świadomość skutków prawnych i politycznyc II wojny św. Wiedzą, że to temat nie do ruszenia. Oni po prostu chronią swój budżet i… czekają aż wymrą ostatni spadkobiercy wypędzonych.
    Jak nie wiadomo o co chodzi to zawsze chodzi o kasę…

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.