Pasje lingwistów – Anglicy odchodzą, angielski zostaje

Opublikowano: 28.01.2017 | Kategorie: Kultura i sport, Publicystyka, Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 657

Brexit nie zagrozi w niczym pozycji języka angielskiego, który już pełni w Unii Europejskiej rolę przewidywaną kiedyś dla esperanto.

Wielka Brytania nigdy nie była typowym członkiem Unii Europejskiej. Jest jedynym krajem, którego przyjęcie do Unii było dwukrotnie zawetowane (przez Francję). Przystąpiła do Unii dopiero w 1973 roku, prawie 20 lat po tym jak pierwotna szóstka zawiązała Europejską Wspólnotę Gospodarczą. Zawsze była bardziej „atlantycka” niż reszta kontynentu. Jest jedynym krajem, który przeprowadził referendum w sprawie wystąpienia – tez zresztą dwukrotnie: pierwszy raz w 1975 roku, a drugi raz w czerwcu 2016 roku. I jedynym, który postanowił wystąpić.

Wydaje się więc dziwnym, że instytucje UE w tak wielkim stopniu zdały się na język najmniej wiarygodnego członka organizacji. Oficjalnie każdy z 24 języków, którymi mówi się w 28 państwach członkowskich UE ma równe prawa z pozostałymi. Stopniowo jednak angielski wyparł francuski z pozycji wspólnego języka dwóch eurokratów lub europarlamentariuszy, którzy nie mówią wspólnym językiem narodowym. Francuski zachował jednak mocną drugą pozycję i często zdarza się przechodzenie na francuski w czasie publicznych debat, co wynika głównie z tego, że faktyczna stolica UE – Bruksela to miasto frankofońskie i wszyscy na co dzień mówią tam po francusku. Żaden inny język nie ma już takiego znaczenia, nawet jeśli mówi się czasem o niemieckim, że zajmuje pozycję „trzeciego języka roboczego” w UE.

Angielski jest więc zdecydowanie pierwszym pośród równych. Oznacza to, że związek zrzeszający ponad 500 milionów obywateli zdominowany jest przez język, którym na co dzień mówić będzie teraz tylko Irlandia (4,6 mln mieszkańców) i Malta, gdzie mieszka tylko 450 tysięcy ludzi a angielski jest tylko drugim językiem oficjalnym. Nawet jeżeli dojdzie do referendum w Szkocji i wyjścia Szkotów z Wielkiej Brytanii oraz pozostania ich w UE, będzie to tylko nieco ponad 10 milionów tzw. „native speakers”, którzy zresztą z pochodzenia są albo Celtami (Szkoci i Irlandczycy) albo Semitami (Maltańczycy). Wprawdzie raport z 2012 roku stwierdza, że aż 38% Europejczyków włada angielskim jako językiem obcym, i znają go także prawie wszyscy pracownicy instytucji unijnych w Brukseli, ale pozostaje otwartym najważniejsze pytanie: co to będzie za angielski jeśli zabraknie Anglików?

W instytucjach UE już teraz używa się czegoś w rodzaju Euro-English, czyli eurobełkotu. Mówi się np. “control” w znaczeniu “monitor”, ponieważ takie jest znaczenie francuskiego czasownika “contrôler”. Tak samo używa się słowa “assist” w znaczeniu “attend” bo takie jest znaczenie francuskiego “assister” i hiszpańskiego “asistir”. W wielu innych przypadkach eurobełkot jest po prostu naiwnym, ale niepoprawnym przedłużeniem angielskich reguł gramatycznych, np. używając liczby mnogiej dla takich rzeczowników, które jej po angielsku nie mają: “informations”, “competences”, itp. W eurobełkocie szeroko i często stosuje się również takie słowa, jak “actor”, “axis”, “agent” itd. wychodząc nimi daleko ponad wąskie znaczenie, jakie mają one w rodzimym angielskim.

Jeremy Gardner, urzędnik w Europejskim Sądzie Audytowym, napisał nawet specjalny przewodnik po „Misused English Words and Expressions in EU Publications”, w którym usiłuje korygować wiele z tych potknięć eurolengłydżu. Prawdopodobnie jest jednak tak, że niezależnie od tego, co sądzą o tym rodowici Anglicy, ówże Euro-English staje się osobnym dialektem, którym swobodnie posługuje się coraz większa liczba ludzi, którzy się świetnie rozumieją. Taka sama sytuacja występuje przecież np. w Indiach lub w RPA, gdzie garstka native-speakerów już od dawna tonie w morzu tych, dla których angielski jest językiem drugim, ale którzy posługują się nim sprawnie i biegle na codzień. Jednym ze skutków będzie najpewniej to, że taki dialekt zgubi niektóre mało potrzebne w praktyce struktury, takie jak np. czas future prefect progressive („We will have been working”). Także w Anglii niewielu już go używa.

A co będzie z pozostałymi językami w Europie? Francuski bardzo chciałby w tej sytuacji odzyskać swą dawną czołową pozycję, ale to raczej nie nastąpi. Nieszczęsny francuski uczony, który przewidywał, obliczał i udowadniał, że do 2007 roku francuski stanie się jedynym oficjalnym językiem Unii Europejskiej, został już dawno wyśmiany i upokorzony. Niemniej jednak, drugie miejsce francuskiego jest w Unii pewne. Zwłaszcza starsze pokolenie urzędników i środowisko dyplomatów widzi w nim nadal dawną lingua franca. Niemiecki natomiast, mimo gospodarczej i politycznej potęgi Niemiec, do takiej roli nawet nie pretenduje i w ogóle wydaje się zamykać jako język “tylko dla swoich”.

Lingwistyczny wynik jest zatem dziwny. Wielka Brytania okazała się krnąbrnym i chybionym członkiem UE, ale angielski w swej wersji “kontynentalnej” stał się neutralnym i użytecznym środkiem powszechnego porozumiewania. Większość Europejczyków nawet słabo już kojarzy angielski z Anglikami. Wielu ludziom zawsze marzył się jakiś wspólny dla wszystkich język międzynarodowy, niektórzy – jak dr Zamenhof – wymyślali w tym celu języki sztuczne. Rozchodzenie się dróg Wielkiej Brytanii i języka angielskiego w Europie pogłębia klimat neutralności wokół tego ostatniego. Jego rosnące znaczenie także na innych kontynentach (Ameryka, Indie, Chiny, Afryka) sprawia, że kwestia języka międzynarodowego wydaje się przesądzona i angielski zaczyna pełnić na świecie rolę przewidywaną kiedyś dla esperanto.

Autorstwo: Bogusław Jeznach
Źródło: NEon24.pl


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

4 komentarze

  1. agama 28.01.2017 14:51

    tja, do czasu aż upowszechni się arabski

  2. janpol 28.01.2017 15:47

    Po co tworzyć euro-english jak już jest i to uznany za jeden z języków UE język międzynarodowy czyli Esperanto?

    To jest jedno z tych pytań na które nie ma nadal odpowiedzi a powinna ona być. Ba już dawno powinna być stosowana w praktyce.

  3. agama 28.01.2017 20:35

    akurat na to pytanie już odpowiedzano. Z pamięci, bo źródeł badań nie znajdę: dla ludzi ważne jest również tło kulturowe, historyczne i geograficzne danego języka, a tego esperanto prawie nie ma. Ot paradoks.

  4. janpol 28.01.2017 21:44

    agama 28.01.2017 20:35:
    Jak się chce uderzyć psa to kij zawsze się znajdzie lub daj mi człowieka a paragraf zawsze się znajdzie itp. itd. Jak się chce coś udowodnić (szczególnie jakąś bzdurę) to argumenty zawsze się znajdą. Mnie uczono rosyjskiego bo taki był przymus w prl a angielskiego bo trzeba było sobie wybrać jakiś drugi język w LO, łaciny i greki bo byli tacy nauczyciele (greki zresztą tylko rok, bo nauczyciel poszedł na emeryturę i nie było nowego). Esperanto uczyłem się sam, bo chciałem. Myślę, że większość uczących się jakiegoś języka nie kieruje się “tłem kulturowym” tylko ew. potrzebą lub jakimś przymusem. Jakby Esperanto było językiem urzędowym w UE to na jego kursy byłyby kolejki.

    PS. Esperanto nie jest językiem sztucznym (tak jak np. BASIC, C# itp.) tylko językiem opartym na łacinie z uproszczoną gramatyką i słowotwórstwem opartym o inne języki europejskie.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.