Liczba wyświetleń: 944
Państwo polskie zamierza wycofać się z ochrony zabytków, pozostawiając tę sprawę wyłącznie w gestii inwestorów. Godzi to w bezpieczeństwo naszego dziedzictwa kulturowego.
Stowarzyszenie Naukowe Archeologów Polskich wystosowało list otwarty do Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Małgorzaty Omilanowskiej, w którym protestuje przeciw negatywnym konsekwencjom proponowanych przez ten resort zmian w rozporządzeniu w sprawie prowadzenia prac specjalistycznych przy zabytkach. MKiDN proponuje m.in. odstąpienie od wymogu imiennego wskazywania kierownika badań w pozwoleniu na prace (badania), wprowadzając w to miejsce oświadczenie wnioskodawcy (inwestora), że do wykonywania badań (prac) specjalistycznych zatrudni osobę o odpowiednich kwalifikacjach. W efekcie nowelizacji wojewódzcy konserwatorzy zabytków zostaną pozbawieni wpływu na poziom większości wykonywanych badań i prac konserwatorskich, restauratorskich, badań architektonicznych, robót budowlanych i innych działań przy zabytku wpisanym do rejestru zabytków oraz badań archeologicznych.
W liście otwartym czytamy: “Należy wziąć pod uwagę negatywny skutek proponowanego rozwiązania, a mianowicie: co będzie w przypadku, gdy wnioskodawca nie zatrudni odpowiedniej osoby albo osoba ta nie będzie posiadała odpowiednich uprawnień? Co będzie w przypadku, gdy po przeprowadzeniu badań firma przestanie istnieć? Uważamy, że proponowane rozwiązania są nie tylko zbędne, ale przede wszystkim bardzo niebezpieczne dla ochrony zabytków w Polsce.” Zdaniem naukowców istnieje realne zagrożenie, że po wprowadzeniu nowelizacji w życie, badania archeologiczne oraz prace i badania konserwatorskie będą wykonywać osoby nieposiadające niezbędnych kwalifikacji.”
Petycję w tej sprawie można podpisać TUTAJ.
Źródło: Nowy Obywatel
Wbrew pozorom to może uratować wiele zabytków przed całkowitym zniszczeniem. Ze swojego regionu znam conajmniej kilka przypadków w kórych stare dworki szlacheckie albo nie znajdują kupca, albo mimo inwestora stoją zniszczone i zaniedbane – głównie przez konserwatora zabytków który nie pozwala na przeprowadzenie wielu prac renowacyjnych gdyż wg interpretacji konserwatora – zniszczy to zabytkowy charakter budynku / czy coś w tym stylu.
Inwestorowi który wydał grube miliony na stary dworek będzie zależało na tym żeby ekipa nie spartaczyła inwestycji, więc o to bym się nie bał – a z głowy będzie miał chociaż konserwatora który nie pozwala m.in. na wymianę okien gdyż now kłócą się z zabytkowym charakterem nieruchomości.
Jeśli ma to spowodować że z zabytków i ruin powstaną w miare nowoczesne dworki / pałacyki to jestem jak najbardziej za – nie ma nic smutniejszego niż patrzeć jak XIX czy XVIII wieczny dworek / pałacyk niszczeje przy wiejskiej drodze, a później w tygodniku lokalnym przeczytać że właściciel nie uzyskał pozwolenia konserwatora zabytków na wymianę dachu, tzn możliwa jest wymiana ale tylko w przypadku położenia dachówki dwukrotnie droższej – tylko po to żeby wyglądało tak jak 200 lat temu.
W niektórych wypadkach takie decyzje konserwatorów de facto prowadzą do tego że stoi w naszym pięknym kraju tyle ruin, mimo iż znalazły kupca i ktoś miał chęć je wyremontować.
Ciekawy sposób na obniżanie wydatków budżetowych.
Z całej działalności Ministerstwa Dziedzictwa… to właśnie zabytkom (również tym ruchomym) należy się największa dotacja i opieka ze strony państwa. Czemu od czasów Zdrojewskiego tak nie jest? Gdyby chodziło o kasę/ oszczędności to czemu dotuję się kulturę (wysoką taką jak teatry, niską taką jak imprezy plenerowe) o ogromnym znaczeniu propagandowym i światopoglądowym? Czy ochrona zabytków nie jest promocją Polskości?