Panslawizm czy Eurazja?

Opublikowano: 02.07.2018 | Kategorie: Historia, Polityka, Publicystyka, Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 1198

Ideologia panslawizmu autorstwa Danilewskiego od dawna jest skompromitowana. Zwalczał ją sam profesor Koneczny. Jest jednak w niej i pierwiastek ogólny, pierwiastek którym wciąż można zwodzić wielu, pierwiastek wciąż mogący siać ferment i żądze.

Panslawizm to ideologia głosząca przede wszystkim, że można połączyć cywilizacje – dokonać zbitki, konglomeratu, choć już zatajająca, że da się to podtrzymywać tylko siłą władzy polityczno-ideologicznej wynoszącej się “ponad wszystko”. Taki twór nigdy nie może wyrosnąć do faktycznej rangi cywilizacji, bo jest w nim sprzeczność wewnętrzna, zaczątek destrukcji, siła która musi przy najbliższej okazji spowodować rozpad tego tworu niezdolnego do bytu samodzielnego.

Bloger MacGregor mówi o Danilewskim: “gość bresze jak mało kto”. Brechają i ci co go chwalą, np.:

1. “Za główne wyznaczniki cywilizacji uważał cztery obszary: religię, kulturę, ustrój polityczny i ustrój społeczno-ekonomiczny”.

Kultura tak, w tym religijna, nawet polityczna, społeczna czy ekonomiczna, ale nie ustrój – ustrój polityczny to już szczegół – umowa społeczna – cywilizacja się nie zmieni kiedy umowa społeczna się zmieni. Ustrój względem kultury to rzecz szybko przemijająca, łatwo podlegająca deformacjom i alienacjii władzy, w tym podlegająca “względowi na osoby”. Taki pogląd jak Danilewskiego można wynosić chyba tylko z cywilizacji turańskiej gdzie wszystko stoi na niekontrolowanej, nawet niemoralnej władzy i autorytecie władcy, albo chińskiej lub bizantyjskiej, gdzie wszystko stoi na władzy lokalnej urzędnika, władzy zdecentralizowanej, ale historycznie w tle i autorytecie władcy, zaś faktycznie policentrycznej i z multi-kulti.

2. “Podkreślał, że nauka nie może być synonimem cywilizacji”.

Jest dokładnie odwrotnie. Cywilizacja to to, co ma być trwałe – i nauka w swojej rzetelności stoi na świadomości rzeczywistości, na niezmiennikach wpisanych w naturę przez Boga, na tym co trwałe. Rzetelność naukowa to szukanie prawdy jedynej, a tylko w oparciu o nią ludzie sa w stanie budować swoje trwałe konstrukcje, konstrukcje spójne wewnętrznie;

3. “(…) wskazywał, iż rozwój dziejowy zachodzi poprzez tarcie i walkę między cywilizacjami”.

Jest dokładnie odwrotnie. Przez “tarcia i walki między cywilizacjami” zwycięzcami zostają zawsze cywilizacje niższe, a więc nastepuje nie dziejowy rozwój, a dziejowy regres. Rozwój duchowy może następować tylko w warunkach pokoju i rywalizacji w dobru, lepszości i doskonałości, w człowieczeństwie dojrzałym.

4. “(…) wychodził z założenia, które dziś można by nazwać cywilizacyjnym policentryzmem”.

Czyli, że w jednym organizmie politycznym może być wiele centrów cywilizacyjnych – w praktyce więc będzie to twór polityczne tak wielki, iż obejmie wiele cywilizacji, a dla każdej będzie tyle miejsca ile będzie potrzebowała aby robić swoje i jeszcze pokojowo współżyć z innymi. W praktyce musiałby obejmować wszystkie cywilizacje, a nawet ideologie, czyli być i internacjonalizmem, i syjonizmem i globalizmem. Jakże tu się nie dopatrzeć inspiracji dla “Międzynarodówki: “i związek nasz bratni ogarnie ludzki ród”? Jakże tu nie dopatrywać się samozatraczeńczych teorii, że “polityka może być ponad moralnością”, że ludzi na świecie jest za dużo, że pieniądze można drukować bez ograniczeń, że naturę można eksploatować do ostatniego źdźbła trawy, a “nowych pastwisk” na które się można przenieść nie zabraknie. Tu chyba Danilewski najmocniej przybrechał, bo policentryzm to może dotyczyć tylko władzy politycznej ale tylko jako rygorystycznie podporządkowanej celom narodu, celom ku którym wszyscy zmierzają z pobudek ściśle ideowych, dobru wspólnemu mimo zajmowania się jego lokalnym zakresem, a i tak władzy niezawodnej bo kontrolowanej przez naród. To jest w teorii Danilewskiego ten pierwiastek ogólny, pierwiastek którym wciąż można zwodzić wielu, pierwiastek wciąż mogący siać ferment i żądze. To, co jest słuszne dla władzy w pewnych warunkach jest tu podmienione na to, co jest jakoby już zasadą cywilizacyjną. W rezultacie Danilewski jest tu hochsztaplerem oferującym dowolnym uzurpatorom pozór legalności ich władzy już na dowolne warunki i poza kontrolą i odpowiedzialnością karną, władzą typowo autorytarnej nawet tam, gdzie ma być demokracja.

5. Sprzeciwiał się dominacji jednego typu kulturowo-historycznego.

Dominacja może być wynikiem a) zdrowej rywalizacji w tym kto dobry i lepszy, szlachetny i doskonalszy lub b) konkurencji i przywileju, brutalnej siły bez względu na stan uczciwości, prawości i moralności. Jasne, że typ a) będzie prowadził do ukształtowania się jednego typu kulturowo-historycznego (rozumieć trzeba, że w danej społeczności politycznej) jako najlepszego, a więc i najbardziej zdolnego do życia, a typ b) do organizacji stabilnego bytu organizmu politycznego zdolny nie będzie. Najwyraźniej chodziło mu i o równouprawnienie kultur i spojrzeń na prawdę historyczną, z odrzuceniem jednej prawdy dla wszystkich. Jasne, że w tych warunkach muszą być liczne sprzeczność wewnętrzne i zewnętrzne wspólnot, i że będą tu odgórnie: raz terrorem i gwałtem wspierane nie tylko starcia, dezintegracje i wojny, w których do władzy, wpływów i zysków będą dochodziły typy najbardziej niemoralne, a więc i ich zwycięstwa będą bez przyszłości dobrej dla ogółu, a i dla nich samych niosące złe skutki perspektywicznie, ale i aktualne władze będą od razu promowały swoich faworytów do wygranej, nadając im “prawa do zysku”, “ulgi podatkowe”, pozycję będących ponad prawem, a dwa – terrorem i gwałtem pacyfikowane typy najuczciwsze, najmoralniejsze, najbardziej bezkompromisowe, prawe i sprawiedliwe. W ogóle odmawiał prawa istnieniu charakteru i typu – jasno określonego, jednoznacznego i ze zdecydowanymi sferami panowania i służebności, co znaczyło, że w to miejsce domagał się braku takiej kultury oraz potrzeby uznawania prawdy jedynej i to na niej budowania ludzkich planów i konstrukcji materialno-duchowych. Za tym już musiało przyjść bałaganiarstwo i kapelusz czarnoksiężnika (czy nawet worek bez dna z którego “da się wyjąć” nawet to, czego tam się nie włożyło), a z którego w sytuacjach krytycznych będzie wyciągał to na co jest zapotrzebowanie – żeby za chwilę wyciągać coś innego dla innych, bo teraz tam będzie zapotrzebowanie, zapotrzebowanie z czasem już tylko na socjal…

6. “Był zwolennikiem zróżnicowania cywilizacyjnego świata. W swojej książce koncentrował się głównie na przeciwstawieniu sobie dwóch typów kulturowo-historycznych: romano-germańskiego i słowiańskiego. Danilewski wychodził z założenia, że cywilizacja słowiańska dopiero zaczyna się kształtować i nabierze ostateczną formę dopiero w starciu z cywilizacją europejską”.

Są wartości duchowe których szkielet stanowi system wartości, a które są szkieletem duchowym raz narodu, raz kultury (w tym religii będących wewnętrznym spoiwem kultur, a także kultury materialnej i naukowej oraz technicznej oraz politycznej), a raz cywilizacji, przy czym wartości cywilizacyjne zmierzają zawsze ku zapewnieniu spójności i harmonijności związków dla zapewnienia samopodtrzymania ,a więc i trwałości systemu cywilizacyjnego. “Rewolucja kulturalna” jest przeciwko wszelkim rodzajom kultur, nie tylko “burżuazyjnej” (niezależnie od definicji, ale zawsze bazującej na osobach) – a przez to zawsze kłamliwa, kiedy dalej chce swoje konstrukcje opierać na osobach (choćby to były wyniesione do ludzkiej godności świnie jak u Orwella – tam gdzie wchodzi w rachubę władza osób zmiany mogą być tylko kosmetyczne i co najwyżej nastąpi wymiana burżuazji). “Rewolucja kulturalna” jest zwłaszcza anty- kulturze politycznej, czyli przeciw dbałości o dobro wspólne narodów, dobro wraz ze sprawiedliwością wewnątrzwspólnotową, z moralnością wspólnoty będącymi centrum ich ładu wewnętrznego, najważniejszych wartości których uchwalane pod ten cel prawa polityczne i powoływane pod ten cel władze polityczne muszą strzec. A mimo to, jak podawałem powyżej, Danilewski twierdził, że ustrój polityczny to element cywilizacji. Oczywiście, że tak nie będzie. Będzie elementem antycywilizacji, elementem “cywilizacji śmierci”.

Gdyby tak ustrój polityczny był elementem cywilizacji, to by był i ponad narodami. A jak tak to i władza polityczna stawałaby ponad dobrami wspólnymi narodów, a jak tak, to i nad każdą własnością, każdym posiadaniem, każdym prawem politycznym i umownym. Wypisz wymaluj – cywilizacja turańska. Niby jedna z wielu, ale chyba tylko w niej i niektórych biurokratycznych coś takiego może występować. Mało tego – byłby i ponad demokracją, bo to też “ustrój polityczny”. Niszczyłby demokrację, bo ta ma charakter priorytetowo wspólnotowy, a na rzecz właśnie władzy odgórnej, bezwzględnie autorytarnej, turańskiej. Gdyby zlikwidował narody, to któż miałby “odpowiadać” za politykę jak nie władza państwowa, a jeszcze lepiej globalna – oczywiście totalitarna i bezkarna – no bo przed kim odpowiadać?

Wyłania się z tego sugestia, że wszelka komuna globalistyczna teraz wręcz potrzebuje teorii Danilewskiego – właśnie na użytek “rewolucji kulturalnej” właśnie ze względu na to jej wywyższanie polityki do rangi wartości cywilizacyjnej. Oczywiście polityki rozumianej w kategoriach “rewolucyjnych” – szczególnie ponadnarodowych – co już samo w sobie jest niemoralnością, zdradą władz państwowych, zdradą narodów zmierzającą do ich likwidacji tak jak panslawizm zmierzał (gdzieniegdzie jeszcze zmierza) do likwidacji Słowian. Tylko czy dadzą radę wypromować teorię Danilewskiego, kiedy już znamy dobitnie obalającą ją teorię Profesora Konecznego?

Już w tym temacie pisałem w komentarzu usuniętym przez autora notki, który okazał się być nie tylko faryzejsko zakłamanym, ale i ideologicznie zbzikowanym na punkcie antypolskości i antykatolicyzmu. Np. pisał: “Poprzekręcał niemiłosiernie to co atakował, na jedno wielkie pochlebstwo pod adresem polskich czytelników”, jakby to nie Danilewski niemiłosiernie poprzekręcał rzeczywistość, czy to, że Koneczny dobrze o Polakach pisał było naganne.

Pisałem więc: “Nie powtarzaj panslawistycznych bredni. Sami Rosjanie nie traktowali teorii o cywilizacji słowiańskiej poważnie i na pewno nie zamierzali jej rozwijać w swoim państwie. Zbitek turańszczyzny i słowiańszczyzny – w skrócie autorytaryzmu i wspólnotowości jest bez sensu, a Danilewski mocno lansował właśnie ten idiotyzm. Koneczny przeciwnie – wykazał, że nie można być cywilizowanym na dwa sposoby, a w przypadku równouprawnienia dwóch cywilizacji, ta, która stawia niższe wymagania moralne, ta, która jest niższa duchowo, ta prymitywniejsza i nieludzka staje się zwycięzcą. Teoria Danilewskiego to była sztuczką manipulatorską, w wyniku której Słowianie mieli zrobić swoją pożyteczną dla turańszczyzny robotę i zniknąć w niebycie. Wszelkie tu pomówienia wobec Konecznego, zwłaszcza stwierdzenia o “lepszości” i “gorszości” cywilizacji na które niby miał je dzielić Koneczny to czysta propaganda – nie ma nic wspólnego ze zdrowm krytycyzmem, z argumentami merytorycznymi, z podejściem fachowym, metodycznym, analitycznym, z naukową, wręcz pedantyczną dociekliwością i systematyką uporządkowania”. Powtarzam zwłaszcza: “Teoria Danilewskiego była sztuczką manipulatorską, w wyniku której Słowianie mieli zrobić swoją pożyteczną dla turańszczyzny robotę i zniknąć w niebycie”.

I to się działo bardzo realnie za komuny – Słowianie byli tępieni w Rosji Sowieckiej – żydokomuna tak jak i w Polsce wymordowała narodowe elity, demoralizując i przeciętnych Rosjan. Wszystko to miało wymiar odcinania Rosjanom słowiańskiej głowy z zamiarem przyszycia im głowy turańskiej.

Ma to i szerszy wymiar. Dotyczy wszelkich mieszanek cywilizacyjnych, ale nie tylko, bo kulturalnych, i religijnych, i prawnych (prawo choć jest tylko wartością polityczną, nie ma więc nic do cywilizacji, jednak w cywilizacjach sakralnych prawo może nabierać wartości religijnej (np. w hinduizmie i judaizmie, oraz częściowo w islamie), a więc i nabierać roli wartości – choć tylko dla wyznawców tej religii). Tak więc w przypadku próby tworzenia z nimi mieszanek cywilizacyjnych (a tu wystarczy już równouprawnienie czy prawny nakaz tolerancji) zawsze będzie to przyszywanie ich praw religijnych jako głowy nad prawodawstwem państwowym w państwach ich pobytu, grozi i mieszanka źródeł prawa, z dążeniem do narzucania ich źródeł prawa jako nadrzędnych, a w praktyce grożą i próby przejmowania przez nich władzy ekonomicznej i państwowej. Wmawianie chrześcijanom, że trwa ich wspólnota religijna z Żydami też ma wymiar przyszywania chrześcijanom głowy żydowskiej, i to nawet nie z jednością przez Chrystusa, nie “przedchrystusowej”, a potalmudycznej, więc wojowniczo antychrześcijańskiej, zwłaszcza antykatolickiej.

W końcu i do nich w roku 194. zawitała II wojna światowa i trzeba było się odwołać do sił “narodnych”. Komuna ocalała, tylko, że jak to ktoś podawał, to czasy żydokomuny połączone z II wojna światowa to “holokaust” 100 milionów Słowian. Tak naprawdę to już niewiele zostało z narodu rosyjskiego jako słowiańskiego – na dobitkę zamordowano ostatnio narodowy Chór Aleksandrowa. Faktycznie została tylko turańszczyzna, w tym turańszczyzna która przeniknęła do islamu, który już zaczyna odgrywać w Rosji główną rolę.

Autorstwo: miarka
Źródło: NEon24.pl


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

59 komentarzy

  1. MasaKalambura 02.07.2018 18:55

    Wacek Moralność to zbiór zasad, co jest dobre a co złe. A etyka to dział nauki, filozofii, badającej różne rodzaje moralności.

    Możesz mieć moralność żydowską chrześcijańską, islamską, ateistyczną, Kalego i wiele innych. I to etyka, która je bada i porównuje, o nich ci najlepiej, prócz ich samych, opowie.

    Mówiąc, największym złem dla człowieka jest wiedzieć czym jest dobro i zło troszkę się ośmieszasz. Choć jest w tym biblijna glebia. Największym złem dla Adama i Ewy była decyzja o ich poznaniu. A jedynym ich grzechem było właśnie wejście w nasz świat. Znowu niewiedząc czym jest dobro i zło nie jesteś w stanie ogarnąć etyki, która różnice między różnymi ich rodzajami opisuje. Nie jesteś wiec godzien podjęcia próby wydostania się ze świata poznawania dobra i zła. Stajesz się na niego skazany.

    Estetyka pomyliła ci się z postawą szlachetności. Postawą człeka miłosiernego i sprawiedliwego. Mądrego. Etyka takich ludzi jest pozbawiona działań opisywanych przez większość rodzajów moralności jako złych. Albo bezwzględnie zlych (dobro i zło mogą być względne i bezwzględne). Nie ma to związku z poczuciem piękna- estetyką właśnie. Aczkolwiek inaczej niż pięknymi trudno tych ludzi uznawać. Piękni wewnętrzne. Piękni w czynie i słowie.

    Etyka bywa urzywana wymiennie z postawą i moralnością. Dlatego kto jak kto ale ty nie powinieneś się tak do tych słów przywiązywać.

  2. MasaKalambura 02.07.2018 21:28

    Moglbym przyjąć twoje definicje. Ale wolę te ogólnie panujące.

    https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Moralność
    https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Etyka
    https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Estetyka

    Nakazy i zakazy to prawo. Cos jeszcze innego.
    https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Prawo

  3. MasaKalambura 02.07.2018 22:53

    Jednak skoro etyka wyciąga wnioski z różnych rodzajów moralności i na ich podstawie buduje postawy ludzkie, jakim prawem nazywasz moralność największym kłamstwem człowieka a etykę, która z niej wychodzi nazywasz dla kontrastu (i nie wprost) najwiekszym dobrem?
    Powtarzam raz jeszcze. Te słowa są tożsame i jednymi definiujemy drugie. Uciekanie od słów “dobro i zło” w kontrze do “doskonałość i brzydota” mija się z celem, gdyż filozoficzne i religijne między nimi lawirowanie wyłuskuje właśnie, rozwija i wzmacnia to, czemu cała zabawa służy. Zatem ma przekonać człowieka do postaw tożsamych ze światłem i odsunąć go od ciemności. Cała zabawa to tylko słowa. Niekonieczne kłamstwo.

    Ale sednem są czyny. To w nich oraz w intencji prezentuje się etyka wypływająca z danej moralności widzianej w prawdzie, naprawdę.

  4. polantek 03.07.2018 00:14

    Ad2. Bóg wpisał w świat jako jedno z praw ciągłość zmian, zatem tzw. “nauka” szczególnie wtedy gdy się puszy, że coś ustaliła to tylko taka religia. Cywilizacja oparta na nauce to dyktatura i potworek.

  5. MasaKalambura 03.07.2018 10:31

    Jednak takim ujęciem sprawy eliminujesz z codziennego użycia bardzo wygodne sprawne i proste narzędzie służące do określania jakości drogi, jaką obieramy podejmując decyzje. W zwyczajnym, pełnym prostych spraw życiu nie ma czasu na wikłanie się w głębokie rozmyślania nad etycznym pomnikiem mego czy jakiegoś innego ja. Dobro i zło. To jest dobre a to złe. Tak nie. Lewo, Prawo. Przód tył. Przejdź i zapomnij. To w takim przyziemnym poziomie funkcjonuje ta zmienna. I jest ona tam i dokladnie taka – prosta, niezwykle potrzebna. Ludzie są zazwyczaj prości i chcą prostych dróg. Na etykę stać jedynie garstkę.

    Nie powinieneś tez kosztem tego narzędzia rozprawiać się ze swoimi wrogami. Nienawidzisz kapłanów, religii, twój problem. Dobro i zło to nie jest ich wynalazek. Oni go także dostali i zaadaptowali do swych celów. Tego typu małostkowość jeszcze bardziej zaciemnia ten temat.

  6. MasaKalambura 03.07.2018 11:24

    Dokładnie tak. Dobro i zło to pojęcia drogi i kierunku, wektorowy wskaźnik, kompas moralny. Tak definiuje ono życie i tak właśnie opisuje. Nie jest jego celem ocena albo sąd, tym zajmuje się inna instancja. Etyka.

    Możesz sobie udowadniać wyższość własnej osoby na tysiące sposobów, również w tej sferze, ale nie czyni ciebie ani twej postawy to w żaden sposób lepszym od prostych ludzi. W gruncie rzeczy ty tak jak oni tez dochodzisz do momentów wyboru i tez bierzesz albo dobro albo zło. I to one, te wybory ciebie definiują a nie etyka, w jaką wierzysz i jaką można ciebie opisac. Chocbys nawet niewiem jak się nie nawyginal w ich nazewnictwie zastępczym.

    Życie to chwila teraz i tu. Nie wczoraj ani nie jutro. A w teraz i tu jest czas tylko na dobro albo zło, prowadzące do swych celów. Etyka zaś zajmuje pozostałe strefy czasowe.

    Etyka to posąg rzeźbiony moralnością. A dłutem i młotkiem jest dobro lub zło.

  7. mr_craftsman 03.07.2018 19:54

    ad1. Antyczna Grecja to było wiele ustrojów, i wiele bytów politycznych zmieniających sojusze.
    Natomiast było wspólne tło kulturowe – np. postępowanie względem zmarłych, wyrocznie, traktowanie religii.
    I faktycznie kilka jednostek zmieniło ustrój, ale kultura pozostała.

    ad2. płytkie traktowanie nauki. To nie tylko pan ze szkiełkiem i okiem.
    Rzymianie jak najbardziej prowadzili własne nauki, owszem, bazując na reszcie basenu śródmorza, ale kto nie korzysta z poprzedników ?
    Dominują oczywiście praktyczne warianty nauk. Poznaje się geometrię, ale ceni bardziej jej zastosowanie – inżynierię, i ją się rozwija.
    Poznaje się dzieła dawnych mistrzów opowiadania historii – ale bardziej się ceni i rozwija naukę praktyczną – retorykę.
    Kopiuje się i empirycznie rozwija sztukę żeglarską, astronomię, inżynierę Fenicjan – również dla celów praktycznych.
    To pragmatyczne traktowanie nauki jest dość typowe dla tej cywilizacji – i JEST jedną z jej cech.
    Pomijanie tego, to jakby odbierać chemii status nauki, bo prowadzi do praktycznych rezultatów.
    Niedorzeczne ;>

    ad.3 –
    Chrześcijaństwo “weszło” na miejsce Rzymu ?
    Tak samo z siebie ? ;>
    chrześcijaństwo “weszło” w początkowym okresie rozpadu Imperium, i wzięło udział w tym rozpadzie.
    W tym okresie są ciągłe wędrówki ludów, przesiedlenia, zdrady, pogromy, napady i przemarsze łupieżcze rozmaitych przywódców, cesarzy, wodzów, uciekinierów, itp, itd.
    Okres WIEKÓW CIEMNYCH to okres CIĄGŁYCH KONFLIKTÓW, i ogromnej depopulacji.
    Rzymskie miasta zdedukowały się tak bardzo, że nieraz wszyscy mieszkańcy żyli w obrębie amfiteatru.
    Konflikt to kres postępu – bo do postępu trzeba wolnych zasobów.
    Jeśli jest za mało ludzi, bo muszą pracować na zywność, albo walczyć z wrogiem – to nie będzie żadnego postępu.
    Kto zapoczątkował Renesans we Włoszech ? – odpowiedź: uchodźcy z Bizancjum !
    Bizancjum, podupadłe i zagrożone ciągłymi konfliktami, nie miało środków na rozwój. Za to bogacące się na handlu miasta włoskie – miały.
    Ważniejsi artyści byli podkupywani przez różne ośrodki, by tworzyli na chwałę danego miasta.
    Gdy trwały wojny – pieniądze szły na wojsko, nie na rozwój.

    ad.4
    Grecja Antyczna NIE BYŁA JEDNYM ORGANIZMEM POLITYCZNYM z wieloma centrami…
    Więc nie było policentryzmu jednego organizmu.
    Duże i silne polis albo wchodziły ze sobą w tymczasowe sojusze (sojusz to nie organizm polityczny, tak dla pewności podpowiadam).
    Były okresowe Związki, tyle że zawsze miały one wyraźne CENTRUM, ścisłe państwo, które dominowało resztę, i rozkazywało mniejszym polis, np Związek Ateński. Różne związki współzawodniczyły ze sobą, a zarządzające polis mściło się krwawo za odstępstwa. Póżniejsza próba rekonstrukcji związków była porażką, gdyż nie da się zarządzać policentrycznie na wojnie – pozbawione jednego centrum – szybko się rozpadały.
    Ponownie – (prawie) jeden organizm panował tylko raz – okres podboju przez Aleksandra, ale i tak nie podbili wszystkich, i znowu – było JEDNO centrum.

    ad.5
    nikt nie podejmuje decyzji, kto jest “dobry, lepszy, najlepszy”
    zależy to od systemu wartości danej cywilizacji.
    stopniujemy – dobry – lepszy – najlepszy/najszlachetniejszy – bo wypełnia wartości danej cywilizacji.
    jeśli pojawia się policentryzm systemów wartości, to stopniowo doprowadza to do triumfu norm biologicznych – “kto,kogo” – bo są one najłatwiejsze do zastosowania.
    ewentualnie – jeden system wartości zniszczy inny.
    jeśli to nie nastąpi, to w ramach permanentnej wojny kulturowej rządzi biologizm.

  8. MasaKalambura 03.07.2018 20:59

    Nie mi się myli, tylko tobie. Od początku ci piszę, ze zmieniasz ogólnie przyjęte definicje nadając moralności i etyce swoje własne cechy. Skoro etyka bada pochodzenie i znaczenie dobra i zła, to znaczy, że jest przez nie kształtowana. To jak w matematyce Y=A*X gdzie Y – etyka jest funkcją zależną od A – rodzaju moralności oraz X – dobra i zła które bada. Jak ustaliliśmy jest to funkcja okresowa, sinus lub cosinus, tangens lub cotangens w których X to kąt wektora wyznaczający cel.
    Wiadomo, etyka nie zależy tylko jednego rodzaju moralności, dlatego ten wzór powinien byc raczej sumą szeregu różnych X i A na kształt mniej wiecej Y=ΣAX

  9. MasaKalambura 05.07.2018 08:07

    “Nie masz elementarnej wiedzy o niczym” klasyk.
    Ty za to tworzysz w swej głowie iluzję ze masz wiedzę. A jedynie tworzysz swoje o wiedzy wyobrażenie. Nie podparte niczym sensownym ani nie oparte na rzeczywistości. Niesprawdzalne. Choć, muszę przyznać, zdarza ci się nawet dość często powiedzieć coś sensownego. Może dlatego rozmawiamy. Przeplatanka tego typu ściąga uwagę.

    Rowniez twój klasyczny zarzut o kapłańskim stylu rozmówcy możesz ze spokojem przypisać sobie. To ty wygłaszasz tu swe własne kazania, wymysły zwykle kompletnie bez sensu, bo masz do zarzucenia światu wiele . Jednak logika jest dla ciebie równie bełkotliwa jak matematyka. Dlatego zmuszony jesteś narzucać swe poglądy siłą ( chorendalnie rozległymi wpisami) bo egzystują one jedynie w twojej głowie. Nie da się ich zaobserwować gdziekolwiek indziej.

  10. MasaKalambura 05.07.2018 09:21

    Tak właśnie rozumujesz.
    Z nauki badającej moralność, która posługuje się pojęciami dobro i zło, wywnioskowałem, ze pojęcia dobro i zło rozumiane przez różnie przez różne rodzaje moralności wpływają na etykę, która posługując się rozumowym wnioskowaniem jest przez nie kształtowana.
    To prosty ruch w tą i z powrotem pozwalający sprawdzić jakość rozumowania i jego trafność.
    Twojego rozumowania nie potwierdza bo wprowadziłeś tu właśnie nową starą Religię Etyków rozumiejacych etykę Powackowemu.

  11. MasaKalambura 05.07.2018 11:12

    Obiektywność nauki nie zmienia treści badanego obiektu. A wnioskowanie jest właśnie nabieraniem kształtu. To, ze etyka posługuje się nie tylko moralnością, nie zmienia faktu ze moralność etyka oraz moralność tych których on bada wpływa na jego rozumienie etyki i wnioski, jakie wyciąga. Jak powiedział @Miarka, to moralność jest żywa bo żyje w człowieku. A etyka jest martwa, bo to obraz czy rzeźba stworzona na podstawie żywych moralności. Twoja etyka to już jakaś pseudo religia na najwyższym piedestale.

  12. MasaKalambura 05.07.2018 13:45

    Cale szczęście system kastowy to przeszłość i dziś można być inżynierem, robotnikiem i filozofem jednocześnie a w chwilach wolnych poszukiwaczem mistykiem.

  13. MasaKalambura 05.07.2018 15:50

    …każdy uznaje się za kompetentnego do wypowiadania się we wszystkim…
    Wypisz wymaluj Wacek.

    Owszem podział na zadania i różne role społeczne to naturalny stan. Ale to podział płynny i zmienny a nie kastowy na sztywno od urodzenia do śmierci. Jeszcze może dziedziczny. To wynika z natury. W młodości to, dojrzalosci tamto a na starość coś jeszcze innego. Aby nie skapcieć. Aby całe życie uczyć się. Nie tylko nauczać. Aby wypierając zbytnio rozbudowane poczucie własnej wartości, wszechmocne ego, przywołać młodość. I być młodym mimo wieku.

  14. MasaKalambura 05.07.2018 16:41

    Nie dziwne, ze pragniesz kast, skoro w twoim ich opisie jako filozof stawiasz się zaraz po Bogu. Nie licząc kilku geniuszy. Wyżej w mniemaniu o sobie dojść już chyba nie można.

    Osobiście uważam ze filozofia dlatego jest matką nauk, ze wymaga znajomosci niemal wszystkich dziedzin życia. Zarówno naukowych jak i zwykłych codziennych. A do tego trzeba lat życia w świecie i poznawania go od dołu. Nie tylko z góry. Ora et labora.

  15. realista 05.07.2018 19:19

    Wacek, daruj sobie. jesteś akurat przykładem braku wiedzy ogólnej. nie namiastki wiedzy, którą posiadasz, a jaką daje podstawówka, tylko wiedzy jako rozumienia nauki. różnica jest taka jak między napisaniem słowa “telewizor” lub co najwyżej zastosowaniem telewizora, a znajomością jego konstrukcji, właściwości fal radiowych, transmisji obrazu, zastosowania elementów elektronicznych itp.
    jeśli ktoś całe życie wychowywany jest w marginesie tego, w czym ma być dobry, ten nigdy nie pozna innych dziedzin, w których mógłby być prawdziwie dobry i nie będzie mógł skonfrontować swojej “dobroci” z innymi dyscyplinami wiedzy. edukacja obecnie to jakaś farsa, ale brak chęci do zdobywania wiedzy i rozumienia jej to jeszcze większa tragedia… .. .

  16. MasaKalambura 05.07.2018 20:46

    Ja zaraz po Bogu ustawiam Wysłanników i Prorokow. Hierarchia boska zależy od Boga. Wyznacznikiem jej jest bogobojność.

    Na ziemi trzeba natomiast stosować zazadę odpowiedni ludzie na odpowiednich stanowiskach. Ale czy od razu kasty? Fachowcy i uczciwi ludzie. Którzy dzięki swej uczciwości płynącej z bogobojności wyeliminują wszelkich partaczy pchających się na sile tam, gdzie być nie powinni.

    Czy ludzie są naturalnie równi, tu bym był ostrożny. Co to znaczy równi. Tylko wobec Boga i tylko wobec prawa. Zdolności i mozliwosci mamy różne. A to czyni nas nierównymi.

    Twój zarzut o rozumieniu słów zgodnie z ich znaczeniem, potocznym jak pogardliwie dodajesz, zgodnym ze słownikami, jest rzeczywicie celny. To faktycznie zło. Lepiej rozumieć jest w znaczeniu niepotocznym i zrozumiałym tylko temu, kto je wypowiada. Bełkotliwym. To cały ty.
    Po 100 postów i więcej.

  17. MasaKalambura 05.07.2018 22:11

    Bogobojni rządzą światem? To chyba na twojej planecie.

  18. MasaKalambura 05.07.2018 22:42

    Bogobojność nie polega na lękaniu się Boga i skupianiu się na strachu, tylko na życiu miłością, na kochaniu Go tak mocno, ze chce się żyć w nawyzszej dostępnej formie doskonałości, sprawiedliwości, miłosiernosci, mądrości uczynności dobroci dla innych ludzi i nie tylko, itd. To najwyższa z możliwych etyka przełożona w praktykę moralności nieskalanej ku zadowoleniu Ukochanego.
    Jeśli jest tu strach to raczej przed utratą związku i łączności ze Stwórcą na podobieństwo lęku o utratę najukochańszej żony. Bo związek z Bogiem to nieustanne błogosławieństwo, spokój i wewnętrzna rozkosz. Bać się utracić spokój nie jest czymś złym.
    Zdecydowanie nie jest to potoczność twego spaczonego nienawiścią do sakrum sposobu widzenia.

  19. realista 06.07.2018 12:51

    miłość i inne uczucia to właściwość mózgu. powstają w znacznej mierze nieświadomie i stąd jest trudne bądź niemożliwe ich kontrolowanie… .. .

  20. MasaKalambura 06.07.2018 13:32

    Miłość daje się kontrolować, pod jednym warunkiem, musi być stale regulowana, uaktywniana, przesyłana i odbierana świadomie ukierunkowywana, oczyszczana i udoskonalana, wymaga stałej obsługi swiadomosci, raz wprawiona w ruch jest nie do zatrzymania bez wysiłku, uruchomiona i nie utrzymywana pod stałym nadzorem szybko wymknie się spod kontroli.
    Jedynym Gwarantem posiadania miłości pod kontrolą jest podłączenie się do Boga i kochanie Jego. Wtedy opanowanie miłości staje się zdecydowanie prostsze.
    Jednak aby pokochać Boga, rzeczywiście zakochać się w Nim, to jest dopiero sztuka. Wymaga wielu lat zabiegów lub nagłego impulsu. Nikt nie wie jak, tylko Bóg.

    Ale gdy to się stanie…

  21. realista 06.07.2018 13:59

    Wacek, a ty jak zwykle bez sensu spłycając do własnego (nie)rozumienia zagadnienia…
    sam wiesz piąte przez dziesiąte, więc się tym przynajmniej nie popisuj.
    sam w przeciągu naszych dyskusji wprowadzałeś własne definicje niezliczoną ilość razy.
    biblioteki bibliotekami, ale nie można kierować się tylko tym, co już napisano. wiedza się poszerza, i przydałoby się prócz rycia w papierze poznać to, czym nauka się zajmuje… .. .

  22. realista 06.07.2018 14:04

    a Masa ma rację w ogóle, ale w szczególe imho się myli. oczywiście, że jak się bardzo chce i się nad tym pracuje, to można sobie wkręcić dowolną miłość. mózg już taki jest, że nam na to pozwala, plastyczny. myli się tylko w tym, że jego bóg i duchowość jest tylko pragnieniem i sposobem patrzenia na świat, nie implikuje to jednak jego realności, choć dla niego jest realne. tu jednak wkraczamy na teren obiektywizmu vs. interpretacji. nie możesz jednak Masie narzucać własnej definicji, a co gorsza definicji zaprzeszłych autorytetów, bo nie tędy droga. czym innym są definicje naukowe, a tych z kolei ty trzymać się nie lubisz, i zmyślasz własne. przyganiał kocioł garnkowi… .. .

  23. MasaKalambura 06.07.2018 14:11

    Nie tylko doświadczyłem, ale również znalazłem tego niezwykle dokładny opis.
    Poznaj Traktat o miłości Ibn Arabiego. Poezję sufich. Tam masz wszystko.

  24. realista 06.07.2018 14:48

    Masa, nie trawię tego. zupełnie inaczej patrzę na świat. ja widzę go głównie jako “konkurencję algorytmów” i świetnie mi się to wszystko skleja. jednym z algorytmów, jaki widzę, jest algorytm wierzenia i doświadczania boskiej miłości. poważnie, Masa, rozumiem, że wierzysz i doświadczasz, ale mam swoje zdanie co do źródeł i przyczyn inne niż twoje, i mnie nie przekonasz, bo to nie jest kwestia przekonania a takiego rozumienia świata. i tyle. ja ciebie przecież też nie przekonam, prawda?… .. .

  25. realista 06.07.2018 15:00

    cyt.:”A jaka to wiedza i nowe odkrycia pozwalają rozróżnić emocję od uczuć niby?”

    w ogóle nie pisałem o takim rozróżnieniu. nie zmyślaj sobie.

    cyt.:”Nie można sobie wkręcić miłości, emocje euforii i pragnienia jakiegoś obiektu/osoby nie są miłością, co wy bredzicie? Jakby można było sobie wkręcać miłość to byś sobie ją kupował w sklepie.”

    a Masa sobie wkręcił. i co? można?
    i nie działa to tak, że sobie kupujesz w sklepie. znowu zmyślasz sobie argument. na to jest nazwa nawet.

    cyt.:”Ludzie od tysięcy lat dumają nad miłością, chcą choć trochę zrozumieć to opętanie przeczące rozumowi, myślom, a wy spłycacie to wszystko do swoich przyziemnych poziomów”

    ludzie od tysięcy lat biorą coś za coś innego, stąd nadal nie wiedzą o co chodzi. robią z igły widły. a to zwykła biologia, mózg… on tyle potrafi, zobacz… widzi, słyszy, przewiduje, zapamiętuje, liczy, kojarzy, tworzy. serio myślisz, że do miłości jednak nie jest zdolny? że to musi być coś innego? na jakiej podstawie?

    widzisz, że coś jest bliżej a coś dalej, ale nie myślisz o paralaksie, jaką wykrywają twoje oczy, ani o napięciu soczewki. to wszystko dzieje się podświadomie. to samo z lokalizowaniem źródła dźwięku – nie zdajesz sobie sprawy z przesunięcia fazowego odbieranych sygnałów różnych częstotliwości ani nie umiesz podać różnicy natężenia dźwięku w ułamkach decybeli, a jednak wiesz skąd dobiega dźwięk. choćbyś nie wiadomo ile się naczytał co na to filozofowie, to i tak odpowiedzi na to jak to działa może udzielić tylko nauka, i zarówno optyka jak i akustyka w powiązaniu ze wspaniałym ludzkim mózgiem ma na to odpowiedzi…

    grzeb dalej w papierach, zamiast otworzyć oczy na realia. twój mózg już zadbał o to, abyś z tego czerpał przyjemność i oszukuje cię, że to ty się nie mylisz, tylko wszyscy inni, włącznie z realiami ;)… .. .

  26. MasaKalambura 06.07.2018 15:19

    Realista, przecież mamy to już obgadane. Ani cię nie namawiam, ani nie nalegam. Nawet nie zwracałem się do Ciebie. To była zwięzła odpowiedź dla Wacka. Bo mi tu zarzuca kłamstwo. To niech i on poczyta i zrozumie, ze mówię o czymś znanym od wieków. Ależ to dziwny człowiek.

    Akceptuje twoje podejście i nic mi do tego. Jak zwykle przy tej okazji powiem oczywiście, ze szczególnie mocno polecam ekstatyczne stany doświadczania Stwórcy. Ale nie są one dla wszystkich. Większość zadowala się zwyczajną miłością. Tez piękna, tez od Boga. Też wypełnia szczelnie klatkę piersiową.

  27. realista 06.07.2018 15:27

    cyt.:”Ale nie są one dla wszystkich.”

    oczywiście. są one dla tych, którzy bardzo chcą takich stanów doświadczyć, i dlatego doświadczają… .. .

  28. realista 06.07.2018 16:09

    cyt.:”ja sobie wkręciłem że jestem słoniem więc trąbą piję wodę,”

    jak zwykle zmyślasz bzdury nie na temat. no nie da się z tobą rozmawiać na poziomie…

    cyt.:”Wypisujesz takie brednie, że pasuje pozamykać teraz te uniwersytety gdzie się studiuje ludzką psychologię, przecież to wszystko tylko chemia.”

    znowu twoja nadinterpretacja, i to na dodatek płytka i nielogiczna. psychologia to jakby software, neurologia to hardware. nie zamyka się studiów programistycznych, bo to wszystko to tylko komputery…

    cyt.:”Rekordu jesteś bardzo blisko.”

    tobie i tak nawet wszyscy razem nie dorównamy. dałeś popisy liczone już w setkach.

    cyt.:”Różnica taka, że uczuć nie da się ani wywołać ani kontrolować, uczucia są wynikiem sumy naszych działań”

    dalej uprawiasz pustosłowie, nieuprawnienie stawiasz tezy, których niczym nie popierasz. ja twierdzę, że da się wywołać i kontrolować uczucia, bo uczucia są wynikiem sumy naszych działań.

    cyt.:”serce jest z tym powiązane bo wytwarza naszą elektryczność i wibruje”

    serce nie wytwarza elektryczności i nie wibruje. serce pompuje krew poprzez skurcze kilku jego części i przy współudziale skurczów tętnic.

    nie zmyślaj sobie głupot, bo potem ciężko się z tym dyskutuje, jak w przykładzie z kalkulatorem i algorytmami losowymi. ubzdurasz sobie coś, a wtedy problem z odkręcaniem tego, i sam musisz wtedy kolejne głupoty wymyślać, żeby nie wyjść na idiotę. po co ci to?… .. .

  29. realista 06.07.2018 17:13

    cyt.:”serce pompuje krew? a dzięki czemu, dzięki sile wiatru? :)”

    a ty musisz takie głupie komentarze pisać? nie wiesz dzięki czemu mięśnie się kurczą? spało się na biologii? to może ci ojcowie filozofii podpowiedzą?…

    cyt.:”Jaka jest różnica pomiędzy wkręceniem sobie, że kochasz a rzeczywistym kochaniem?”

    to jest znowu bez sensu. no jaka jest różnica? skąd wiesz, że jest różnica?

    cyt.:”skąd możesz wiedzieć gdzie jest ich źródło…”

    a ty skąd wiesz? a co na przykład powiesz na to, że człowiek z amnezją nie kocha najbliższej mu osoby, bo zapomniał, że ją kocha?

    cyt.:”bo powtarzasz zmyśloną bzdurę o tym, że uczucia, emocje, nawet myśli są właściwością mózgu”

    dlaczego “powtarzasz”? to ty lubisz powtarzać po swoich mistrzach filozofach. ja tak po prostu uważam. obserwuję i analizuję rzeczywistość, ty analizujesz książki, i tym się różnimy. uważam, że to jest domena mózgu, który ewoluował, bo po pierwsze sam myślę i odczuwam, co poddawałem wielokrotnie analizie, widzę i rozmawiam o tym z innymi, widzę jak zachowują się nasi bracia mniejsi, odnoszę to do różnych dysfunkcji mózgu albo do różnych zachowań społecznych, i takie mam wnioski. nie muszę po nikim powtarzać.

    no napisz coś jeszcze nie na temat, nie krępuj się… .. .

  30. MasaKalambura 06.07.2018 18:27

    Jak kocha ktoś, kto nie kocha siebie samego?

  31. MasaKalambura 06.07.2018 19:09

    Ktoś, kto przejawia rodzaj awersji do siebie samego, kocha siebie dysfunkcyjnie, taką samą dysfunkcyjną miłość i jej przejawy udziela innym. Myśląc ze tak się kocha innych. Na przykład uzależniając ich od siebie, wieziąc emocjonalnie, zazdroszcząc chorobliwie, czasem nawet znęcając się.

    To jeden ze sposobów rozumienia.
    Jest jeszcze inny, bardziej złożony.

    Akt kochania to wydatek emocjonalny, uczucie wewnątrz ciała, oraz akt biochemiczny, który jest materialnym efektem lub przyczyną wszelkich sensacji odczuwanych umysłem. Umiejetność odpowiedniego zarządzania obiegiem substancji energetycznych przepływających przez ciało, które biorą udział w syntetyzowaniu spermy, komórek jajowych i chormonow im towarzyszących to również umiejetność kochania. Zarządzania obiegiem qi i energii wyższych tez trzeba się nauczyć czy to w akcie modlitwy, medytacji, czy jakimś innym akcie czci.
    Ktoś kto tego nie umie kto nie konroluje substancji miłości płynącej wewnatrz siebie samego , daleki jest od kontroli miłości i umiejętności sterowania jej kształtowaniem przy pomocy woli, wysyłaniem jak i odbieraniem.
    Jest skazany na jej porywy, opętanie czy inne takie z opisów Wacka czy poetów romantycznych dotyczących samoistnych miłości eksplozji.

  32. realista 06.07.2018 19:29
  33. realista 07.07.2018 09:47

    OMG, o czym on pisze? :O… .. .

  34. MasaKalambura 07.07.2018 11:39

    Intencja stoi tuż obok woli rozumu i uczuć. Ona spaja w jedno myśli słowa i uczynki. Oraz uwidacznia hipokryzję. Istnieje tez Intencja Nadrzedna. Indianie obserwują ją w akcie Widzenia jako falowanie, drżenie obrazu. Ona wyraża Ducha przenikającego wszystko i sterującego całą tą symulacją, calym tym matriksem Słowa Boga.

  35. MasaKalambura 07.07.2018 17:45

    Jestem niemal pewien, ze ta definicja prawdy jest dla Wacka równie zrozumiała co Y=ΣAX, czy jakakolwiek inna matematyczno fizyczna definicja logiczna.

  36. miarka 07.07.2018 18:21

    @ MasaKalambura 07.07.2018 17:45

    To co piszesz kojarzy mi się z wychowaniem japońskim. Oni długo zdobywaja dobre wykształcenie ogólne, a dopiero wtedy zaczynają studia techniczne. I dopiero to skutkuje ich wysoka kulturą techniczną.
    W tym porównaniu Wacek wydaje sie tym, który wchodzi w dyskusje na tematy szczegółowe już w założeniu że jest na tyle inteligentnym żeby rozmawiać na tematy techniczne, ale wciąż tkwi na poziomie wiedzy ogólnej. Jest na poziomie jakby nie zaczął studiów technicznych (pewnie i nie zaczął).
    – Wciąż nie wie co, skąd, i po co. Miejsce dyskusji w przestrzeni mentalnej ma wyrobione wiedza ogólna, ale poza tym ma wszechogarniajacy bałagan – każdą pseudonaukowość, każdą iluzję, każdą dowolnie abstrakcyjna teorie jest gotów uznawać za odnoszącą się do bytu realnego.
    Jak on na poważnie traktuje Hegla i Tolla?…

  37. MasaKalambura 07.07.2018 18:33

    Obawiam się ze na poważnie nie bierze niczyich słów ze swoimi na czele. Sam to kiedyś przyznał. Nazywając głupcami tych, którzy to czynią.

    Co swoją drogą zdradza jego rzeczywiste podejście do prawdy. Przynajmniej tej dotyczącej słów. Jego myśli i czynów możemy się tylko domyślać. A tylko zgodność tych trzech jest definicją subiektywnej prawdy. Bóg posiadający wiedzę o każdej sprawie jest definicją prawdy obiektywnej. Tylko kontakt z Nim zapewnia wiedzę o niej.

  38. MasaKalambura 07.07.2018 19:51

    Czyżby miarka się przebrała?

  39. miarka 07.07.2018 20:54

    @ MasaKalambura 07.07.2018 18:33

    Słowa, myśli i czyny… “A tylko zgodność tych trzech jest definicją subiektywnej prawdy. Bóg posiadający wiedzę o każdej sprawie jest definicją prawdy obiektywnej. Tylko kontakt z Nim zapewnia wiedzę o niej”.

    Oczywiście. “Subiektywnej” jak piszesz, ale prawdy lokalnej, prawdy dotyczącej Ciebie i tych z którymi wchodzisz w relacje.
    Dobrze że rozróżniasz prawdę subiektywną od obiektywnej.
    Bo co do obiektywnej to tylko ludzie którzy żyją w bliskości z Bogiem są w stanie popatrzeć na wszystko jak On, czyli “Jego oczami”. To już łaska, często “natchnienie Boga Ducha Świetego”.

    Tu idzie o to, że Bóg jest jeden, stąd i prawda dotycząca wszystkich, czyli prawda obiektywna jest jedna.

    Jednak na codzień dla nas bezpośrednio ważniejsze jest że jedna musi być prawda dotycząca wszystkich ludzi z którymi wchodzimy w relacje, z którymi możemy w jakikolwiek – pozytywny czy negatywny – sposób łączyć los swojego życia. Przecież to ona buduje nasze dalsze relacje. Jeśli można znać prawdę obiektywną to tak, ale w pełni wystarczy tylko ta związana z nami.
    Nam nie potrzeba wszystkiego wiedzieć zawsze, ale co nas dotyczy to już tak. To już tyle, co i nasza obecność, przytomność, trzeźwość, nasz wpływ na nas dotyczące decyzje, a “nic o nas bez nas”. “Władzy nad sobą nie oddawaj nikomu”.

    – Prawda subiektywna – bo ona nas kształtuje najpierw – buduje naszą uczciwość wewnętrzną, czyli podstawę sprawiedliwości, a za nią i całego człowieczeństwa (bo sprawiedliwość ma swoje służebności i wobec całego naszego człowieczeństwa).
    To z prawdą subiektywną podchodzimy do Boga w oczekiwaniu na pokierowanie nas ku prawdzie obiektywnej tam gdzie może byc potrzebna.
    Oczywiście prawda subiektywna to całkiem co innego jak “moja prawda”, czy “prawda stanowiona”, którą chcielibyśmy narzucić jako “prawdę obiektywną” innym.
    Prawda subiektywna podlega weryfikacji i dalszemu odkrywaniu, podczas gdy “moja prawda” jest już uformowana, “ustanowiona”, czasami nawet ubrana w fałszywa “literę prawa”, czy w wolę uzurpatorskiej władzy.

    Nadto trzeba mieć świadomość, że każdy kto w jakiś sposób wkracza w pogaństwo wyznaje wielobóstwo. – Ma za boga siebie, a Boga Prawdziwego na równi z wszelkimi bożkami świata ma za tego, co spełnia jego życzenia. Taki żyje nie prawdą obiektywna, nie prawdą subiektywną, a “swoją prawdą”.

  40. MasaKalambura 07.07.2018 23:01

    Śnimy tutaj wszyscy.
    Tylko opanowawszy świadome śnienie mamy szansę na obudzenie się na jawie. A wtedy staje się jasnym, że właściwe obudzenie nie ma wiele wspólnego z życiem tutaj. Dopiero w Ostateczności budzimy się naprawdę.

    Zatem słodkich snów. I do obudzenia.

  41. MasaKalambura 08.07.2018 10:52

    Dyletantem jest ktoś kto praktykuje czy ten kto tylko o tym czytuje?
    Jeśli się nie obudzisz tutaj, nie opanujesz śnienia. Jeśli nie opanujesz śnienia nie obudziłeś się tutaj.
    Nie widzisz w tym typowej dla duchowości wymienności i sprzężenia zwrotnego?
    Bo dowodu na to, ze jesteś uśpiony, nieświadomy i daleki od celu ujrzeć nie możesz, to pewne.
    A duchy zamieszkujące ten świat, z najeźdźcą na czele jeżdżą po tobie jak po łysej kobyle.

  42. miarka 08.07.2018 12:08

    @ MasaKalambura 08.07.2018 10:52

    “Nie widzisz w tym typowej dla duchowości wymienności i sprzężenia zwrotnego?”

    Sprzężenie zwrotne jak najbardziej jest dla duchowości typowe, ale wymienność to już nie – nie ma jej nigdzie gdzie nie może być równouprawnienia – właśnie jak z cywilizacjami – czyli jest tu ścisły związek z notką.

    “Jeśli się nie obudzisz tutaj, nie opanujesz śnienia. Jeśli nie opanujesz śnienia nie obudziłeś się tutaj”.

    Już lepsze było: “Dlaczegoś biedny, boś głupi. Dlaczegoś głupi, boś biedny”. Tu przynajmniej wszystko było “w teraźniejszości”.
    W tym “Twoim” “obudzisz”, “opanujesz” jest czas przyszły, ale “obudziłeś się” to jeszcze czas przeszły.
    W rzeczywistości to co jest w czasie przyszłym to to co jest w czasie teraźniejszym plus intencja. Trzeba jeszcze chcieć się obudzić.
    (Co do procesów trwających to może być to co było w przeszłości plus intencja która wtedy była).

    Zauważ że szyk wyrazów w zdaniu w języku polskim nie ma większego znaczenia. To że coś piszesz później nie znaczy że to jest późniejsze czasowo.

    Wychodzi z tego niezły galimatias. Podejrzewam że piszesz do Wacka, to i posłużyłeś się tu jego “maszynerią “logiczną””, a więc i Hegel wsadzał tu swoje brudne łapy.
    To u niego jest i wymienność logiczno-duchowa i podwójne sprzężenie zwrotne.

  43. MasaKalambura 08.07.2018 12:50

    Wymienność światów jawy i snu, oraz poważne dylematy mistyków na temat, który z nich jest bardziej realny, powinny zostać tu zatem wspominanie. Bo o tym mówię.
    Obudzenie się we śnie jest aktem odzyskania pełni kontroli nad ciałem śnienia. Czujesz je jak ciało fizyczne, możesz dowolnie nim operować. Możesz za jego pomocą robić co chcesz. Oraz możesz we śnie czegoś rzeczywiście chcieć, a nie tylko obserwować jak jesteś prowadzony swoimi pożądaniami. (Nie mówimy tu o snach proroczych, w nich jest się zawsze prowadzonym)

    Obudzenie się na jawie jest aktem odzyskania pełni kontroli nad umysłem jawy. Możesz wreszcie zatrzymać wewnętrzny dialog, a wewnętrzny operator, najeźdźca tłumaczący nam co widzimy i jak mamy to rozumieć jest wreszcie rozpoznany jako ciało obce. Może być uciszony, zdławiony a po jakimś czasie zupełnie odrzucony. I wreszcie uwolniony od niego możesz rzeczywiście chcieć z nie tylko obserwować, co ci się przydarza przez pożądania, jakimi jesteś targany.

    Wymiennosc jest dlatego, ze obudzenie w jednym implikuje obudzenie w drugim. To jest właśnie sprzężenie. Nie ma znaczenia czas. Jak zaczniesz tu zaczynasz i tam. Jeśli zaczynasz tyko w jednym a w drugim już nie, tyłko sie oszukujesz. Wacek się oszukuje.

    Wacek oczywiście przeczytam. Będę miał kolejny sposób interpretacji tego co znam. Jak natomiast osadzić co masz ty, jeśli operujesz jedynie interpretacją? Skąd wiesz o czym mowa i czy słowa tam użyte znaczą to co znaczą bez znajomosci środowiska?

  44. miarka 08.07.2018 14:32

    @ MasaKalambura 08.07.2018 12:50

    To co piszesz, piszesz dobrze, ale tu już mam uwagi:

    “Wymiennosc jest dlatego, ze obudzenie w jednym implikuje obudzenie w drugim. To jest właśnie sprzężenie. Nie ma znaczenia czas. Jak zaczniesz tu zaczynasz i tam. Jeśli zaczynasz tyko w jednym a w drugim już nie, tyłko sie oszukujesz”.

    Nie ma tu wymienności. Dam przykład:
    Śni mi się że prowadzę jakieś rozważanie i dochodzę do ważnej konkluzji. Uważam to za tak ważne że aż się budzę z wrażenia. Budzę się, zapisuję całe rozważanie i idę dalej spać. Rano się budzę, ale nic nie mam zapisane. Samą konkluzję pamiętam, ale bez powołania się na rozważanie jest bezwartościowa. A rozważanie zapomniałem, bo przecież po to je zapisywałem żeby móc swobodnie myśleć o czym innym.

    Nie ma wymieności, bo ja już siebie widziałem jako obudzonego, a obudzony nie byłem.

    W rezultacie to nie ja się oszukałem, tylko oszukał mnie sam mechanizm śnienia – dokładnie to pełna równoważność świadomości w czasach snu i czuwania, równoważność za którą idzie ich nierozróżnialność dla woli.

    Myślę że to dotyczy i snów prorockich. Prorok pamięta co ważne, ale drogę dojścia do tego oraz warunki konieczne to już niekoniecznie.
    – Raczej dopiero po spełnieniu się proroctwa poznaje że to było to, że już o tym wiedział.
    Myślę że i proroctwa biblijne były z reguły spisywane dopiero wtedy, kiedy się spełniły.

    Żeby obudzić się ze snu musi być najpierw obudzenie się na jawie. Bez tego władzę nad swoim ciałem mamy, ale wirtualną, iluzoryczną, choćby w najszczerszym przekonaniu że jest realna.

  45. MasaKalambura 08.07.2018 16:01

    Według Indian i mojej własnej praktyki, ilość sekund wewnętrznej ciszy uzyskanej na jawie odpowiada tej samej ilości sekund świadomości śnienia. Zatem zgadzam się. Zamiast wymienność powinienem napisać symultaniczność, jednoczesność. Zaczyna się na jawie a potwierdza w śnieniu. Jeśli nie ma na jawie, niema i śnienia.

    Proroctwo w śnieniu wedle Biblii oraz Koranu, to cecha ludzi sprawiedliwych w oczach Boga. To obok prawdziwych wizji ostatni rodzaj proroctwa pozostawiony na Ziemi po Muhammadzie PZN.

    Poszukiwanie prawdy w zwykłych snach jest niemal tak samo trudne jak nie trudniejsze, niż w wizji jawy. Tutaj to co mówi Wacek zaczyna mieć sens. To świat tak subiektywny, zależny od emocji, podświadomości i wpływów zewnętrznych, ze próba szukania w tym sensu bliskia jest szaleństwu, jakie w snach panuje.
    Dopiero gdy obudzić się we śnie – wyciszyć się na jawie, wprowadzić sprawiedliwość i bogobojność do swego życia- uwolnić od stresu i pożądliwości, wtedy śnienie i wizja stają się kontaktem z Absolutem. I w tym jest wielki krok ku prawdzie i ku wolności.

  46. miarka 08.07.2018 16:59

    @ MasaKalambura 08.07.2018 16:01

    Dobrze że wspominasz w tym miejscu Indian, bo oni do swoich “śnień religijnych” używali halucynogenów. Podobnie zresztą jak i inne kultury, w tym i nasi Słowianie.

    W dzisiejszej “kulturze” korporacjonizmu-syjonizmu-globalizmu już nie ma zdawania się na żadnego boga – bogami, czy szamanami są ci, co mają możność manipulacji czyli takiego manipulowania świadomością wolnością i dobrymi chęciami ich ofiar, że te myśląc że chcą dobra, chcą w rzeczywistości tego co zaszkodzi im lub tym, którym według swoich najlepszych intencji chcą dobro świadczyć.

    To się wszystko dzieje na granicy snu i jawy, z nierozróżnianiem snu i jawy, bajki, iluzji, utopii, nawet nielogiczności od rzeczywistości. Np. najpierw wypuszczane są wodziki – że chcemy czegoś siłą emocji nadmiernych, bezrozumnych i bezwolnych…
    Dopóki jesteśmy we śnie, nic nam nie grozi, bo nad nami czuwają mechanizmy autonomicznego układu nerwowego. Kiedy zaś w łapach manipulatorów – moga z nami robić co zechcą, a ku naszej zgubie.

    Dlatego tak ważne jest aby “władzy nad sobą nie oddawać nikomu”.
    A już najgorsi z nich to sa tacy co równouprawniają sprzeczności, przeciwieństwa, wrogów wewnętrznych, zdrajców i kłamców, a robią to w imię np poprawności politycznej czy dialektyki Hegla, czy dowolnej pseudonaukowej ideologii.
    A później przyjdzie taki Tolle, czy Tusk i powiedzą: dziś będziemy trwonili wszystko co posiadamy bo mamy w teraźniejszości swoją chwilę na poużywanie sobie. A jak już się ludzie przekonają że to oszustwo, to przyjdzie ich bliźniak Kaczyński i powie że po nich to każda zmiana dobra… i dopiero zaczną się rządy diabła.
    … Znów Hegel, znów równouprawnienie dobra ze złem (we śnie takie stany możemy przeżywać bezpiecznie – przecież takie porównania są częste w naszych wyborach, w życiu na coś takiego nie możemy sobie pozwolić nigdy, bo nie przeżyjemy konfrontacji z życiem). – Znów zacznie się nawet szukanie “cywilizacji” przeciwnej do cywilizacji życia – jawne szukanie samozatracenia, pochwała satanizmu.

    “Tutaj to co mówi Wacek zaczyna mieć sens’.

    Nie zgodzę się. On nie wzywa do trzeźwości, a raczej do równania i równouprawniania wszystkiego.
    Co do snów też, i co do równania snów z jawą i jawy ze snami też – przecież popiera Hegla i Tolla.
    Raczej przypadkiem wyłowiłeś coś z jego bełkotu, bo w szerszym kontekście to sie nie potwierdza.

  47. MasaKalambura 08.07.2018 18:01

    Urzywanie roślin mocy nie było, o ile wiem, standardowym sposobem wchodzenia w śnienie doświadczonych czarowników. Było raczej metodą ukazania i utrwalenia w dotąd materialistycznym umyśle niektórych tylko młodych adeptów szamanizmu obrazu z Widzena świata energii innych niż światło dzienne. Miało za zadanie przyzwyczaić umysł nowicjusza do myśli, ze pod tym obrazem jaki pokazują nam nasze bydlęce oczy, jest coś więcej i jest to przed nami ukryte.

    Doświadczony czarownik nie używał roślin mocy do wchodzenia w śnienie/widzenie dla własnych potrzeb, wchodził tam na zawołanie, siłą woli i intencji. I tego tez uczył. Jeśli je używał z innymi, to tylko po to by moc nad nimi czuwać i w razie potrzeby ingerować w ich wizje będąc w tym samym rodzaju wibracji umysłu

    Jednak prawdziwa sztuka szamanizmu to sztuka kontroli percepcji i śnienia bez żadnego wspomagania. Tylko dzięki gromadzeniu wewnętrznej energii przez nieskazitelne życie i gromadzenie wewnętrznej ciszy.
    Cisza daje siłę wizji, a nieskazitelność daje niewzruszoność w trakcie jej trwania.

  48. miarka 08.07.2018 19:00

    Zgadza się. Tak w ogóle to podchwyciłem to halucynogenne wchodzenie w stan snu nie dlatego żeby walczyć z szamanizmem, a dla pokazania sztuczności łączenia snu z jawą tak wtedy (choćby jak piszesz dla “ukazania i utrwalenia w dotąd materialistycznym umyśle niektórych tylko młodych adeptów szamanizmu obrazu z Widzena świata energii innych niż światło dzienne”,
    jak i współcześnie, gdzie to sie odbywa dla manipulacji społeczeństwem, i to głównie w intencjach materialistycznych.
    Chociaż…
    Ten świat ” energii innych niż światło dzienne” już nie jest światem pogańskim takim jak go ludzie przeważnie widzą z jego wielobóstwem. W świecie pogańskim energia jest “z tego świata”, i bogowie są “z tego świata”.
    Tu już do głosu dochodza “energie duchowe” – jest więc pozór, że są “nie z tego świata”. – W sensie celowości społecznych można tu przyjąć że są.
    Na tym się jednak kończy, bo skoro to daje się osiągać sztucznie, to i cały efekt będzie sztuczny, i duchowość też będzie przyziemna.
    Trzeba więc przypuszczać że i tam chodziło o cele społeczne, choć śmiało można założyć że to były cele prospołeczne, moco zorientowane na zycie i trwałość całego systemu ich zorganizowania się, a więc z silnymi ujemnymi sprzężeniami zwrotnymi, nie zaś antyspołeczne i skojarzone z dodatnimi sprzężeniami zwrotnymi, czyli z tym, aby ci co mają mieli więcej, itd.(a w końcu wszyscy nic) – jak dziś u tych co nami manipulują.

    Samo to, że szamani potrafili osiągać swoje szczególne stany duchowości na innej drodze – czysto duchowej – to już inna sprawa, chociaż tak wstępnie to bałbym się z góry zakładać, że to, co w tych stanach osiągali przychodziło z góry, od Boga, choćby zwanego Wielkim Manitou, czy jakkolwiek.
    Jednak diabły potrafią się podszywać i pod aniołów światłości.
    I znów wracamy do Hegla biorącego antybyty z kapelusza czarnoksiężnika i do “Potęgi teraźniejszości” Tolla – pardon, potegi manipulacji.

  49. MasaKalambura 08.07.2018 19:48

    Cóż, oceny działania szamanizmu w Amerykach dokonała historia. Zostali potraktowani bezlitośnie przez białych najeździow, niemal zupełnie wybici i okradzeni ze swych ziem. Jako rasa niemal wytępieni. A stanowią 4 cześć ludzkość. Im również pisane jest zbawienie, zatem i do nich przyszła droga prosta. Z ich nauki śnienia wynieść możemy wiele, chociaż dziś o OOBE i LD można dowiedzieć się wiele również z innych źródeł.
    Dość powiedzieć, ze śnienie ma za zadanie pomoc uporać się z własnymi demonami i problemami spychanymi do podświadomości, które potem powodują choroby i inne problemy. Następnie ma pomoc w pozbyciu się obcej instalacji, podającej się za nasz umysł. Następnie ma pomoc odzyskać kontrole własną uwagą i nad śniącym ciałem. Aż wreszcie na umiejętności korzystania z ciała śnienia w świecie jawy i pełnej kontroli nad własną duszą. To w połączeniu z nieskazitelnym życiem, takim przeżytym w oparciu o przykłady z życia proroków, powinno zapewnić piękne i ciekawe życie tutaj jak i po zmartwychwstaniu.

  50. miarka 08.07.2018 20:46

    @ MasaKalambura 08.07.2018 19:48

    Nie rozwiewasz moich wątpliwości.

    “Z ich nauki śnienia wynieść możemy wiele…”.

    Tak, ale i na dobre, i na złe. Załeży czy ta nauka będzie nakierowany na nasze dojrzewanie w człowieczeństwie, czy to będzie “nauka śnienia dla dalszego śnienia”.

    “Dość powiedzieć, ze śnienie ma za zadanie pomoc uporać się z własnymi demonami i problemami spychanymi do podświadomości, które potem powodują choroby i inne problemy. Następnie ma pomoc w pozbyciu się obcej instalacji, podającej się za nasz umysł. Następnie ma pomoc odzyskać kontrole własną uwagą i nad śniącym ciałem”.

    A praktyka? Słyszałem że Indianin może w dowolnej chwili położyć się na ziemi i umrzeć.
    To wymaga nauki, jakiegoś ingerowania w procesy autonomicznego układu nerwowego, z pewnością powiązanego i “nauką śnienia.
    A jak OUN, to i podświadomość. – To i zamiast walki ucieczka, nawet w śmierć, a to już sprawa najwyższej wagi moralnej, nie tylko etycznej.
    Umysł też nie zawsze jest naszym wrogiem. Jest jedną z naszych czterech władz. – Średnio trzy razy jest naszym wrogiem, ale raz ma rację, a jeszcze są możliwości harmonijnej pracy naszych władz. Każda z nich też inaczej trafia do innych ludzi w procesach komunikacji społecznej.

    Ta ” kontrola własną uwagą i nad śniącym ciałem”. Tak, Indianie potrafili spać i biec na wielokilometrowych dystansach z pocztą”, czy “stać na warcie i spać” (i dobiec lub wartować skutecznie). Pewne aspekty idzie więc wyćwiczyć – jakoś się włączać w procesy OUN, ale co z resztą, jakim to się kosztem odbywa? Czy można tu do końca ufać nauczycielom?

    To samo z “umiejętności korzystania z ciała śnienia w świecie jawy i pełnej kontroli nad własną duszą”. Oni moą tego potrzebować, bo już się tu uzależnili, jednak uzależnienie to i oddanie władzy nad sobą.
    Może i dlatego w swoim czasie tak łatwo ulegli europejskim najeźdźcom.
    Może mimo pozorów zaawansowania w życiu duchowym pozostali poganami?

    No i sprawa “pełnej kontroli nad własną duszą”. Tak, Indianie zmierzają do “pełnej kontroli nad ich duszami”. My chrześcijanie mamy tu w zamiarze “doprowadzenie duszy do nieba”, ale wciąż “z pozostawieniem jej autonomi””: “Uwielbia dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, Zbawicielu moim”

    ” To w połączeniu z nieskazitelnym życiem, takim przeżytym w oparciu o przykłady z życia proroków, powinno zapewnić piękne i ciekawe życie tutaj jak i po zmartwychwstaniu”.

    Chciałoby się zakrzyknąć: Tak! – Jest jednak “mały” szkopuł – najpierw trzeba przeżyć, najpierw trzeba się obronić, najpierw trzeba obronić swoje wartości i powołania, najpierw trzeba zapewnić warunki do przeżycia potomstwu.
    Śnienie uwalnia nas od życia z nadmiarem szczegółów, ale nie może nas od myślenia o nich uwalniać nadmiernie, a zwłaszcza całkiem.
    Mamy to i w chrześcijaństwie – przypowieść o nadmiernych troskach – wobec “nie nadmiernych” mamy być gospodarzami którzy nie pozwalają się okraść, którzy nie dopuszczają do nadmiernych strat (- same straty dopuszczają – przypowieść o “złym ziarnie”) .

  51. MasaKalambura 08.07.2018 21:54

    Słusznie zauważasz, na drodze śnienia jest również wiele zagrożeń jak na drodze jawy. To samo mówi Wacek. I jest to prawda. Ale czy to coś zmienia kiedy śnisz świadomie i nieświadomie? Czy żyjesz swiedomie czy nieświadomie? Czy brak świadomości zagrożeń eliminuje je czy czyni bezbronnymi?

    Owszem, jeśli masz skłonność do ciemnej strony, ona cie pochłonie. To właśnie stało się z szamanami przeszłości. Dali się uwieść łatwiejszej i szybszej mroczności, pozostawili swój lud samemu sobie, i wszyscy wpadli w łapy morderców z Europy.

    Droga na ścieżce duchowej, to ścieżka wojownika, to zmaganie się, dżihad. To ciągły wysiłek w opanowywaniu własnych słabości, zmaganie się z problemami, i z napierającym materialistycznym światem, który zwalcza wszelkie przejawy ducha.

    Napisałem ciekawe życie. Nie nudne.
    Istnieje kilka zasad podstawowych w śnieniu i na jawie. Jedną z nich jest zakaz wchodzenia w relacje ze swiadomosciami niematerialnymi posiadającymi własną wolę. Zakaz spirytyzmu. Oprócz tego zwyczajne zmaganie ze sobą samym.

    Trzeba pamiętać jaki jest cel i trzymać się go. Celem ma być wyzwolenie. Zbawienie. A w tym celu wspomaga nas Stwórca. On jest oparciem i ochroną. Tak samo na jawie jak i w śnieniu. To wielkie wsparcie.

    Uzyskać to wsparcie można tylko dzięki praktyce nauczanej przez Wysłanników Boga. Dzięki nieskazitelności w czynach, słowach i myślach. Wsparciem jest proroctwo. Kiedy przyjdzie do ciebie, wiedz ze jesteś już na właściwej drodze. Teraz czyn wysiłek, by na niej pozostać.

  52. miarka 09.07.2018 00:03

    “Ale czy to coś zmienia kiedy śnisz świadomie i nieświadomie?”

    Jasne że zmienia. Śnisz nieświadomie, to zdajesz sie na swój autonomiczny uklad nerwowy. On Cię nie zawiedzie. Oczywiście o ile nie będziesz w nim mieszał – w tym o ile będziesz chronił swoją duszę przed zagrożeniami jej wolności, w tym przed grzechem.

    “Istnieje kilka zasad podstawowych w śnieniu i na jawie. Jedną z nich jest zakaz wchodzenia w relacje ze swiadomosciami niematerialnymi posiadającymi własną wolę. Zakaz spirytyzmu”.

    Tak, właśnie to należy do podstaw ochrony duszy. Inicjację okultystyczną czy satanistyczną można przechodzić bez własnej woli i świadomości.

    “Czy żyjesz swiedomie czy nieświadomie? Czy brak świadomości zagrożeń eliminuje je czy czyni bezbronnymi?”

    Świadomość jest Ci konieczna żeby podejmować decyzje, ale zbłądzisz, gdy będziesz patrzył tylko na nią. Równie ważna jest wola – wolna i dobra w intencji, w tym twoje decyzje uczuciowe. One też uwalniają od nadmiaru świadomości, są jak “sen na jawie”.

    “Napisałem ciekawe życie. Nie nudne”.

    Ja bym tu napisał “spełnione życie” – nieważne”ciekawe”, czy “nudne”. Nasze życie to droga nie tyle nam dana co zadana.

    “Trzeba pamiętać jaki jest cel i trzymać się go. Celem ma być wyzwolenie. Zbawienie. A w tym celu wspomaga nas Stwórca. On jest oparciem i ochroną. Tak samo na jawie jak i w śnieniu. To wielkie wsparcie”

    W młodości stwierdziłem, że “Człowiek jest szczęśliwy już w drodze do szczęścia”. Później się dowiedziałem, że “Niebo to stan ducha”. Jakbym teraz się z Tobą zgodził, to bardzo bym się cofnął w rozwoju.

    “Uzyskać to wsparcie można tylko dzięki praktyce nauczanej przez Wysłanników Boga”.

    To ma sens. Ale jeszcze większy ma pełne przyjęcie łaski Bożej i współpraca z nią. – Dopiero wtedy Twoje:
    “jesteś już na właściwej drodze. Teraz czyn wysiłek, by na niej pozostać”.

  53. MasaKalambura 09.07.2018 06:31

    Wielkie jest twoje zaufanie do autonomicznego układu nerwowego. Zadziwiająca wiara, ze decyzje podjęte nieświadomie nie są wiążące.

    A co gdybym ci powiedział ze autonomia nie działa. Zarówno tutaj jak i w śnieniu. Jeśli w walce zdasz się wyłącznie na odruchy, z pewnością już przegrałeś z każdym, kto trenuje jakąś sztukę walki. Swiadomosci nieorganiczne są mistrzami walki duchowej, bo żyją znacznie dłużej i ich duchowa moc olbrzymia.
    Co się tyczy niezależności nieświadomego, zapominasz ze kiedyś byłeś młody i głupi. I szukałeś tam gdzie nie powinieneś. Sam pisałeś, ze inicjacji można dokonać nieświadomie. I większość z nas jak nie wszyscy dokonali jej. I w akcie dorastania przyjęli coś, co odebrało im ich dziecinność i wolność a dało obcy opis świata.
    A teraz tylko świadomością więzy te i ustalenia uczynione nieświadomie można zerwać. I wcale nie jest to łatwe, bo dla tamtej strony one obowiązują i ona z nich nie zrezygnuje gdyż się tym odrzywia. W gruncie rzeczy rozmawiając z tobą mam nadzieję ze prawdziwy ty, ten z czasów gdy byłeś dzieckiem ma wciąż wystarczająco dużo siły aby o siebie walczyć. Bo to ten obcy umysł ci mówi ze śnienia nie chcesz rozwijać. I ze jest to złem dla ciebie. I daje argumenty. I sam sobie przytakuje. A prawdziwy wolny ty wie coś zupełnie innego. I czasem budzi się we śnie i zaczyna fruwać spadać cokolwiek byle nie śnił dalej. Instalacja się broni. Budzi cię strachem do latania. A w prawdziwym może być jeszcze niebezpieczniejsza. Nie odda niewolnika. Prędzej go zabije.

    Pisałem już to Wackowi. I każdemu to powiem. Tylko małe dzieci nie mają tej instalacji. Wśród dorosłych jeszcze nikogo bez niej nie spotkałem odkąd jestem jej świadomy. U niektórych tylko ich prawdziwe Ja jest na tyle silne, ze czasem daje o sobie znać.

    Szczęście i radość pochodzi od Boga. Ignorancja to błogostan. W czym jesteś ty?

  54. MasaKalambura 09.07.2018 10:50

    Mylisz śnienie progresywne z OOBE. Nawet w linku który przesłałeś znajdziesz to rozróżnienie.

    W śnie nie musisz pamiętać snu, a utrzymywać uwagę w pełni i nie dać się rozproszyć obrazami snu. I aby to było możliwe musisz tyle samo czasu utrzymywać wewnętrzną ciszę na jawie gromadząc energię uwagi.
    Jeśli medytujesz i świadome sny ci się nie przydarzają spontanicznie, coś z twoją medtacją jest nie tak.
    Jednak aby to było w pełni świadome konieczna jest intencja śnienia. Należy przed zaśnięciem z całą mocą i wiarą to zamierzyć. Mieć tego szczerą intencje. Nawet na kilka sekund ale uda się.

  55. realista 09.07.2018 12:11

    cyt.:”moim celem jest zawężenie wszystkiego do punktu zero”

    i chyba nawet ci to wychodzi, bo powoli popisałeś się już wiedzą “0” z każdego tematu, o którym rozmawialiśmy. zostaje ci tylko wertowanie starych ksiąg. jakie to nowoczesne ;)… .. .

  56. miarka 09.07.2018 14:10

    @ MasaKalambura 09.07.2018 06:31

    “Wielkie jest twoje zaufanie do autonomicznego układu nerwowego. Zadziwiająca wiara, ze decyzje podjęte nieświadomie nie są wiążące”.

    Zgadza się, tylko co w tym dziwnego? Przecież dopóki nie podjeliśmy świadomej decyzji swojej wolnej woli, nasz dobry duch wciąż pozostaje dobrym, a więc i może walczyć i korygować swój niezawiniony duchowo zły stan nawet bez żadnej pomocy z zewątrz.

    “A co gdybym ci powiedział ze autonomia nie działa. Zarówno tutaj jak i w śnieniu. Jeśli w walce zdasz się wyłącznie na odruchy, z pewnością już przegrałeś z każdym, kto trenuje jakąś sztukę walki”.

    A to bym powiedział, że autonomia to nie tylko odruchy. Np. “Uwielbia dusza moja Pana…”. Dusza też kocha, dusza też ma swoje autonomiczne intencje.

    A patrząc tak dosłownie, to gdyby “autonomia nie działała. Zarówno tutaj jak i w śnieniu”, to nie byłyby nam potrzebne żadne sny, a głowy mielibyśmy jak ruskie czołgi i jeszcze by nam rosły.

    “Swiadomosci nieorganiczne są mistrzami walki duchowej, bo żyją znacznie dłużej i ich duchowa moc olbrzymia”.

    To i tak wszystko nic wobec nieśmiertelności ducha ludzkiego i duszy ludzkiej. – A o wszechmocy Boga już wspominać nie trzeba.

    “Co się tyczy niezależności nieświadomego, zapominasz ze kiedyś byłeś młody i głupi. I szukałeś tam gdzie nie powinieneś. Sam pisałeś, ze inicjacji można dokonać nieświadomie. I większość z nas jak nie wszyscy dokonali jej. I w akcie dorastania przyjęli coś, co odebrało im ich dziecinność i wolność a dało obcy opis świata”.

    To ciężkie oskarżenie. Dokładnie to znaczy tyle że “wszyscy zgrzeszyli”. Kto się z tym godzi, ten przepadł.
    Dla katolika jednak nie jest to stan beznadziejny. – Poganin zaś się nie nawróci. On nie odzyska autentyczności, a co najwyżej zmieni się według swoich ograniczonych o niej wyobrażeń.

    Śnienie zaprogramowane jako “powrót do dzieciństwa” byłoby jednak skuteczne dopiero wtedy, kiedy AUN dokona wszelkich potrzebnych duszy napraw. Inaczej wciąż trwa interwencja ducha według jego ograniczeń co do świadomości i wolności. To wciąż “bycie jak Indianin” – a to już się okazało że nie może być wzorem do naśladowania.
    Myślę, że dla Indian najbardziej zgubne w tych ich “hockach-klockach” z programowaniem śnienia była już konieczna automatyczna rezygnacja z całej ich drogi od dzieciństwa do ludzkiej dojrzałości. Za wcześnie kończyli swoje ludzkie dojrzewanie.

    “A teraz tylko świadomością więzy te i ustalenia uczynione nieświadomie można zerwać. I wcale nie jest to łatwe, bo dla tamtej strony one obowiązują i ona z nich nie zrezygnuje gdyż się tym odrzywia”.

    Nie jest to katolicki punkt widzenia. Tamta druga strona to jest albo pasożyt, albo byt wyimaginowany jak u Hegla z całą głębią destrukcyjnego strachu wobec niego i beznadziei.

    I rzeczywiście, pasożyta można nabyć świadomie lub nieświadomie (byt wyimaginowany to już zdrada umysłu).
    Świadomie lub nie można też pozbyć się pasożyta. Funkcjonujący w ramach zdrowej duszy AUN ma tu swoje możliwości.

    I wcale nie trzeba z pasożytem od razu walczyć świadomie. – Ważniejsze aby najpierw “zrobić swoje”. Jak już pisałem wcześniej, nie wolno tylko popadać w nadmiary i niedostatki. Ale to już inna historia, bo w ocenie tych stanów nadmiaru lub niedostatku nasz świadomy umysł może poważnie błądzić.

    Śnienie tu nic nie wniesie jeśli nie mieliśmy rzetelnej wiedzy przed snem.

    “W gruncie rzeczy rozmawiając z tobą mam nadzieję ze prawdziwy ty, ten z czasów gdy byłeś dzieckiem ma wciąż wystarczająco dużo siły aby o siebie walczyć. Bo to ten obcy umysł ci mówi ze śnienia nie chcesz rozwijać”.

    Nie wierzę w żaden “obcy umysł” – stoją za nim pasożyty, strach i beznadzieja. To stan chorobowy. Co do mnie to raczej nie chcę się wdawać w sen programowany, odbywajającysię poza kontrolą nad nim przez mój AUN.
    Ten “ja” z czasów kiedy byłem dzieckiem to też nie jest moje “prawdziwe ja”. Moje “prawdziwe ja” to dopiero to “ja” z czasów kiedy byłem dzieckiem plus rozwój duchowy którego dokonałem aż po dzisiaj i intencje co do przyszłości.
    Oczywiście że bywają liczne przypadki, że ludzie potrzebują powrotu do stanu duchowego z dzieciństwa, ale nie po to żeby w nim trwać, tylko żeby zaczynać od nowa od miejsca kiedy jeszcze byli na dobrej drodze.

    “I ze jest to złem dla ciebie. I daje argumenty. I sam sobie przytakuje. A prawdziwy wolny ty wie coś zupełnie innego. I czasem budzi się we śnie i zaczyna fruwać spadać cokolwiek byle nie śnił dalej. Instalacja się broni. Budzi cię strachem do latania. A w prawdziwym może być jeszcze niebezpieczniejsza. Nie odda niewolnika. Prędzej go zabije”.

    Co Ty wypisujesz, przecież jest zupełnie odwrotnie.
    Owszem, latamy we śnie, latamy w krótkich, autonomicznych chwilach fazy snu w trakcie dziennej aktywności, tylko że to też proces robienia porządków w naszym wnętrzu przez AUN. Wyraża raczej naszą gotowość do dalszego wzrostu duchowego. To są chwile, kiedy AUN melduje naszą wewnętrzną pełną sprawność i wolność woli. Jeżeli w tym stanie “odczuwamy strach przed lataniem”, to jest to właściwie strach przed odlotem od rzeczywistości, którą już w tym stanie dobrze czujemy. To strach zdrowy, samozachowawczy, trzeźwiący i budzący gotowość do walki. To tyle co normalne zakończenie snu.
    Złe by dopiero było gdybyśmy na ten strach nie zareagowali, i beztrosko pofrunęli w przestrzenie złudzeń okultyzmu i wirtualizmu.

    “Pisałem już to Wackowi. I każdemu to powiem. Tylko małe dzieci nie mają tej instalacji. Wśród dorosłych jeszcze nikogo bez niej nie spotkałem odkąd jestem jej świadomy. U niektórych tylko ich prawdziwe Ja jest na tyle silne, ze czasem daje o sobie znać”.

    Nie widzę powodu żeby kwestionować że masz takie osobiste doświadczenie. Ja mam inne.

    “Szczęście i radość pochodzi od Boga. Ignorancja to błogostan. W czym jesteś ty?”

    Już pisałem: “Człowiek jest szczęśliwy już w drodze do szczęścia”. Bóg wskazuje tą drogę, ale iść ną już trzeba samemu, i wciąż patrzeć aby z niej nie zboczyć. Podobnie i z radością. To wielka emocja, ale towarzyszy nie tylko właściwemu postępowaniu na drodze sobie zadanej, ale i właściwemu korzystaniu z darów Boga Ducha Świętego. Też nie jest stanem stabilnym, a “w drodze” (“radość wiekuista” jako nagroda to co innego).
    Radość to tzw. owoc Ducha Świętego – owoc naszego właściwego postepowania we współpracy z Nim.
    A co do “błogostanu” to raczej chcą w nim tkwić ci, co chcą śnić nadmiernie, co nie chcą trzeźwieć i się budzić do aktywności i walki.

  57. MasaKalambura 09.07.2018 19:06

    Dokładnie. Śnienie to życie bez pełni swiadomosci. Zarówno w dzień jak i w nocy.
    Dlatego mówimy obudził się we śnie.
    Dlatego mówimy na oświeconych przebudzeni.

    Zycie to ciągłe zmaganie o wolność. O duszę. O życie wieczne. Dżihad. Ścieżka wojownika.

  58. miarka 09.07.2018 20:03

    @ MasaKalambura 09.07.2018 19:06

    Dziękuję że nie potraktowałeś naszej dyskusji w kategoriach “przegrana-wygrana” jak np. Wacek.
    Rozmawiać trzeba do końca, ale nie na zasadzie “przegadania adwersarza”, a znalezienia wspólnych ustaleń na dalszą drogę nie tyle tej dyskusji, co życia.

    Ja się ostatnio niewiele udzielam w internecie, ale zwykle możesz mnie spotkać na portalach Neon24 i Niepoprawni.pl pod tym samym nickiem.

    Myślę, że na tym moglibyśmy zakończyć już całość tej dyskusji.

  59. MasaKalambura 09.07.2018 20:38

    Tak. Przekraczanie 120 wpisów zawiesza serwer.
    Wpadaj częściej.
    Pozdrawiam. Pokój z Tobą. As Salamu Alejkum.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.