Ostateczne rozwiązanie problemu nienawiści

Opublikowano: 28.07.2011 | Kategorie: Prawo

Liczba wyświetleń: 1030

Bartłomiej Kozłowski zwrócił mi uwagę na inicjatywę Stowarzyszenia przeciw Antysemityzmowi i Ksenofobii „Otwarta Rzeczpospolita”, zmierzającą do zmiany treści art. 256 § 1 Kodeksu karnego. Artykuł ten przewiduje obecnie karę dla tego, kto „propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość”. Wkrótce, zgodnie z projektem posłów SLD znajdującym się aktualnie w sejmowej Komisji Nadzwyczajnej do zmian w kodyfikacjach, kara może grozić temu, kto „publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub wywołuje albo szerzy nienawiść lub pogardę na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, płeć, tożsamość płciową, wiek, niepełnosprawność bądź orientację seksualną”.

Inicjatywa „Otwartej Rzeczpospolitej” idzie znacznie dalej. Według nich karze powinien podlegać ten, kto „publicznie rozpowszechnia informacje, które mogą doprowadzić do propagowania faszystowskiego lub innego totalitarnego ustroju państwa, albo szerzenia nienawiści lub pogardy na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, płeć, tożsamość płciową, wiek, niepełnosprawność bądź orientację seksualną”. Czyli karalne powinno być już nie tylko samo propagowanie totalitarnego ustroju lub „szerzenie nienawiści lub pogardy”, ale również publiczne rozpowszechnianie wszelkich informacji, które mogą kogoś zainspirować do takich zachowań.

A zainspirować do takich zachowań może cokolwiek. Na przykład wiadomości o zbrodniach dokonywanych przez członków jakiejś grupy narodowościowej lub religijnej. Informacje o atakach terrorystycznych na World Trade Center, w Madrycie czy Londynie z pewnością zainspirowały – a przynajmniej mogły zainspirować – sporo ludzi do szerzenia nienawiści lub pogardy wobec muzułmanów. Gdyby wówczas obowiązywały przepisy proponowane przez „Otwartą Rzeczpospolitą”, dziennikarze informujący o zamachach mogliby zostać na ich podstawie pociągnięci do odpowiedzialności karnej.

Tak samo pociągnięty do odpowiedzialności mógłby zostać dziennikarz piszący dajmy na to o kryminalistach narodowości romskiej. No bo przecież przeczytanie jego artykułu może doprowadzić kogoś do szerzenia nienawiści lub pogardy wobec Cyganów w ogóle. Właściwie już doprowadziło – wystarczy poczytać sobie niektóre komentarze: „Cyganie wracajcie do Indii. Wy was tu nie chcemy”, „Jeszcze nie spotkałem psa, który zachowywałby się jak niektórzy cyganie”, „Wszędzie tam gdzie te dzikie pasożyty tam kłopoty i syf z malarią”, „Po za tym nie mówi się Rom. Bo to słowo sugeruje jakąś pozytywną grupę etniczną. W języku polskim mówi się Cygan, Cyganisko ewentualnie złodziej”, „Miejsce Roma jest w atmosferze”…

Kara groziłaby również za np. wspominanie, że jakaś osoba oskarżana lub skazana za zbrodnie stalinowskie – jak na przykład Józef Różański, Stefan Michnik czy Salomon Morel – miała pochodzenie żydowskie. Nie mówiąc już o wskazywaniu faktu, że „wielu polskich Żydów uczestniczyło w budowie reżimu komunistycznego w Polsce w latach 1944-1956, zajmując eksponowane stanowiska w PZPR”. Bo wszak może to doprowadzić niektórych do szerzenia nienawiści do Żydów w ogóle. Ba, samo wspominanie o zbrodniach stalinowskich – a także hitlerowskich – jako takich również mogłoby być ryzykowne. Któż zaręczy, że nie wiedza o Auschwitz nie prowadzi niektórych do nienawiści do Niemców, a wiedza o Katyniu – do nienawiści do Rosjan?

Za rozpowszechnianie informacji o kimś takim, jak Anthony Morley – „najpiękniejszy brytyjski gej”, który okazał się kanibalem – również groziłaby kara. Jak dowodzą niektóre komentarze pod tą informacją: „pedalstwo jest zboczeniem”, „homoseksualizm to choroba psychiczna”, „w tym środowisku takie odchyły to norma”, „jedno zboczenie pociąga za sobą drugie”, „kochają i odżywiają się inaczej, nic dziwnego” – taka informacja zawsze może doprowadzić kogoś do szerzenia nienawiści, a co najmniej pogardy ze względu na orientację seksualną.

Niewykluczone, że karą zagrożone byłoby nawet rozpowszechnianie Koranu, Talmudu czy Biblii. Bo jak dobrze poszukać, to można znaleźć tam treści, które mogą różnych ludzi doprowadzić do szerzenia nienawiści na tle różnic wyznaniowych – i historia dowodzi, że często się to zdarzało.

I tak dalej, i tak dalej. Właściwie można powiedzieć, że karalne byłoby informowanie o wszystkich negatywnych zjawiskach. Bo wielu ludzi tak ma, że za negatywne zjawiska obwinia różne kozły ofiarne – czy to Żydów, czy imigrantów, czy homoseksualistów, czy też Kościół i katolików. A sporo ludzi ma też tak, że upatrują receptę na te zjawiska w „rządach silnej ręki”, nierzadko w stylu faszystowskim czy komunistycznym.

Dozwolony byłby tylko obraz świata, w którym wszyscy się kochają, nie ma żadnych konfliktów, zbrodni ani wojen. A jeśli nawet się zdarzają, to są wynikiem działań ludzi bez narodowości, rasy, przynależności etnicznej, orientacji seksualnej, płci, wieku i stanu zdrowia. Tak, aby nikt nie skojarzył ich z tymi cechami, nie uogólnił i nie zaczął szerzyć pogardy lub nienawiści.

Inicjatywa „Otwartej Rzeczpospolitej” jest najdalej idącą propozycją ograniczenia wolności słowa i dostępu do informacji, z jaką spotkałem się w Polsce po 1989 roku. Propozycją tak kuriozalną, że aż trudno uwierzyć, iż ją wysunięto. I że zrobiło to stowarzyszenie, którego celem jest „przeciwdziałanie (…) postawom godzącym w godność człowieka”. Bo twierdzenie, że należy zabronić komuś rozpowszechniania jakiejś – nawet prawdziwej! – informacji tylko dlatego, że może zainspirować ona kogoś innego do szerzenia nienawiści lub pogardy jest postawą godzącą w godność człowieka.

A dodatkowo „Otwarta Rzeczpospolita” proponuje jeszcze zmianę Kodeksu wykroczeń „poprzez penalizację w tym trybie udziału w zgromadzeniach, w toku których dochodzi do artykulacji „mowy nienawiści””. Czyli kara za wykroczenie ma spotkać każdego uczestnika zgromadzenia, podczas którego ktoś – choćby podstawiony prowokator – krzyknie „Żydzi do gazu!” albo choćby „baby do garów!”. Odpowiedzialność zbiorowa. Której Stowarzyszenie „Otwarta Rzeczpospolita” domaga się całkiem jawnie, z uwagi na to, że „praktyka orzecznicza wskazuje na niemożność imiennego ustalenia sprawców przestępstw mowy nienawiści w toku manifestacji czy też zgromadzeń publicznych”.

Być może autorzy obu tych pomysłów uważają, że w ten sposób zlikwidują lub przynajmniej ograniczą pogardę lub nienawiść, jaka występuje w społeczeństwie polskim na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, płeć, tożsamość płciową, wiek, niepełnosprawność bądź orientację seksualną. Ale jeśli tak myślą, to się mylą. Ograniczanie wolności wypowiedzi, dostępu do informacji i zgromadzeń w tak skrajnej formie na pewno wywoła jeszcze większą nienawiść. Skierowaną oczywiście w dużej mierze przeciwko „żydokomunie”, „pedałom”, „muslimom”, „czarnuchom”, Cyganom i innym grupom, które w zamierzeniu miało chronić.

Bo nie wyrwie się nienawiści z serca człowieka kneblując mu usta. Przeciwnie.

Autor i źródło: Jacek Sierpiński


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

1 wypowiedź

  1. janpol 28.07.2011 12:17

    Uważam (prywatnie), że art. 13 Konstytucji RP i 256 § 1 KK wymagają jednak “drobnej redakcji”, która nie stawiała by znaku równości miedzy totalitaryzmem (szczególnie, że ciągle ideolodzy nie mogą zgodzić się na dokładną i jednoznaczna definicje totalitaryzmu i jednoznaczne oddzielenie go od autorytaryzmu) a przemocą na tle rasowym, wyznaniowym itp. czy ludobójczymi systemami jakimi były nazizm i leninizm-stalinizm, zwany komunizmem (też jest kłopot z jednoznacznymi definicjami zresztą). Ostatecznie można sobie wyobrazić totalitarny system sprawowania władzy, oparty na ideologii humanistycznej, choć przyznaję, że z trudem!

    Ale to co proponuje SLD i „Otwarta Rzeczpospolita” to jest też prosta droga do jednej z cech totalitarnego sposobu sprawowania władzy, czyli EWIDENTNY zamach na wolność słowa. Zwrócił bym tu szczególną uwagę na sformułowanie: “…wywołuje albo szerzy nienawiść lub pogardę…”. Jest bowiem, moim zdaniem, ZASADNICZA różnica miedzy “nienawiścią” i “pogardą” (uczucia i PRYWATNE poglądy danego człowieka, do których ma NIEZBYWALNE PRAWO (!!!)) a przemocą lub tylko dyskryminacją tle rasowym, wyznaniowym itp. Próba narzucania innym co maja odczuwać i myśleć to już jest pierwszy krok do totalitaryzmu właśnie!!!

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.