Osa morska – morderczyni rodem z morza

Opublikowano: 31.12.2009 | Kategorie: Zdrowie

Liczba wyświetleń: 483

Lekarzy i farmakologów zastanawiało jednak dlaczego natura wyposażyła je w truciznę tak silną i w takim nadmiarze.

Ciepły, wręcz upalny dzień u wybrzeży wyspy Melville’a na północy Australii. Plaża Garden Point wypełniona jest ludźmi, wśród nich dzieci. Jedno z nich – ośmioletni chłopczyk wskakuje do wody i płynie do zakotwiczonej nieopodal łodzi. Od strony oceanu wolno i majestatycznie płynie stworzenie prawie niewidoczne. Jego środek to blado-biały parasol wielkości piłki, a liczne macki są przeźroczyste i podobne do zmarszczek na wodzie. Chłopiec wykrzykuje coś do kolegów, wdrapuje się chłopiec i meduza zwana osą morską. Jej cztery prymitywne oczy wypatrują cienia ofiary. Atakuje błyskawicznie. Chłopiec zostaje na moment opleciony jej mackami. Udaje mu się dopłynąć do brzegu, krzyczy z bólu, a jego ciało pokryte jest jasno – czerwonymi pręgami. Ratownik udziela mu natychmiastowej pomocy, ale dziecko umiera na jego rękach.

W australijskich raportach policji takich opisów jest więcej. Przez wiele lat tego typu zejścia śmiertelne tłumaczono odczynem alergicznym spowodowanym kontaktem z meduzą. Prawda okazała się jednak przerażają. Bezpośrednim mordercą jest jad chiromex. Jego strukturę zbadano dokładniej dopiero w roku 1956, ale wszystko zaczęło się 12 lat wcześniej. Przebywający na ćwiczeniach marynarki wojennej młody oficer i lekarz Ronald Southcott zauważył na ciele marynarzy, którzy skarżyli się na okropny i piekący ból jasno – czerwone pręgi. Zaczął dociekać przyczyny tej dolegliwości. I znalazł. Wyłowił meduzę i zaczął eksperymentować na sobie. Odciął mackę i przyłożył do ramienia. Znalazł sprawcę, pozostało znaleźć przyczynę. Przewertował literaturę medyczną, ale nie znalazł niczego. Poddał się. Zrobił jednak notatki, rysunki i szkice. Podzielił się też swoimi spostrzeżeniami z kolegami. Dopiero w 1955 r jeden z jego kolegów dr Hugo Flecker przesłał mu zakonserwowany okaz meduzy, który prawdopodobnie był przyczyną śmierci innego 5-letniego dziecka. Przysłana meduza i szkice wykonane wcześniej okazały się identyczne. Nie był to jednak żaden dowód.

W 1957 r. Flecker umiera, dr Ronald Southcott nazywa meduzę Chironex fleckeri, na cześć przyjaciela. Dorobek badań Fleckera przejmuje inny lekarz Jack Barnes. Porównano próbki ciała zmarłej kolejnej ofiary 11-latki z USA. Tym razem nie było już wątpliwości. Udało się wyselekcjonować jad chironex. Służy on meduzom do zabijania swych ofiar. Ich odwłok ma średnicę piłki, a długość macek dochodzi do 5 metrów. Dorosły osobnik ma tyle jadu, że jest w stanie zabić nawet 60 ludzi. Lekarzy i farmakologów zastanawiało jednak dlaczego natura wyposażyła je w truciznę tak silną i w takim nadmiarze. I na to znaleziono odpowiedź: główną ofiarą są krewetki wyposażone w twarde i ostre skorupy co kontrastuje z bardzo delikatnym ciałem meduzy. Jakikolwiek odruch obronny mógłby być śmiertelny dla kata. Ofiara musi zostać zabita natychmiast. Przez wiele lat popełniano w dobrej wierze kardynalny błąd. Ofiary poparzeń polewano alkoholem. Badania wykazały, że pozostawione w ciele ofiary po zetknięciu się z alkoholem aktywizują się znacznie wstrzykując kolejną porcję trucizny. Tu rozwiązanie było genialnie proste: środkiem łagodzącym okazał się zwykły ocet. Zamyka on skutecznie nitki wypełnione jadem. Budowa cząsteczkowa toksyny chironex nie jest poznana do tej pory. Poza antyciałami w postaci surowic nie udało się wytworzyć szczepionki uodparniającej organizm, a być może przy niewielkiej liczbie tego typu przypadków nie opłaca się jej produkować. Całe szczęście, że meduzy tego gatunku występują w określonych i nielicznych miejscach, na pewno jednak zasługują na miano najgroźniejszego wroga człowieka. Na burtę i po chwili popisuje się pięknym skokiem. Tu się spotykają – on i ona.

Autor: Hamilton Starszy
Źródło: iThink


Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.