Opowiadam się za judaizmem niezwiązanym z przemocą państwa

Opublikowano: 08.10.2012 | Kategorie: Polityka, Publicystyka, Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 691

Poniższy artykuł Judith Butler, profesorki retoryki i literatury porównawczej na Uniwersytecie Berkeley, powstał w odpowiedzi na stanowisko Thomasa von der Osten-Sackena, eksperta od spraw Bliskiego Wschodu, zaprezentowane w “Jungle World” i “The Jerusalem Post”, w którym krytykuje miasto Frankfurt za decyzję o przyznaniu Butler nagrody im. Theodora W. Adorno. Thomas von der Osten-Sacken, ale także Yakov Hadas-Handelsman, ambasador Izraela w Niemczech i Efraim Zuroff, izraelski historyk, zarzucili Judith Butler sympatyzowanie z Hamasem i Hezbollahem oraz wspieranie kampanii BDS (Boycott, Divestment and Sanctions) wymierzonej w akademickie i kulturalne więzy między Frankfurtem, fundatorem nagrody im. Theodora W. Adorno, a jego miastem partnerskim, Tel Awiwem.

Niedawno “Jerusalem Post” opublikował artykuł mówiący o organizacjach, które sprzeciwiają się przyznaniu mi nagrody im. Theodora W. Adorno, nagrody wręczanej co trzy lata osobom pracującym na polu szeroko rozumianej teorii krytycznej. Oskarżono mnie o wspieranie Hamasu i Hezbollahu (co nie jest prawdą) oraz kampanii BDS (co jest częściowo prawdą), nazwano mnie przy tym antysemitką (co jest kompletną nieprawdą). Być może nie powinnam być aż tak zaskoczona tym, że oponenci odwołają się do bezpodstawnych i grubiańskich zarzutów, aby dopiąć swego. Jestem naukoznawczynią, dla której myśl żydowska stanowiła wprowadzenie w świat filozofii. Uważam się za obrończynię i kontynuatorkę tradycji etyki żydowskiej, którą współtworzyły takie postaci jak Martin Buber, czy Hannah Arendt. Otrzymałam żydowskie wykształcenie w Cleveland, Ohio w synagodze (“The Temple”) pod okiem rabina Daniela Silvera, co pomogło mi rozwinąć w sobie silne poglądy etyczne bazujące na żydowskiej myśli filozoficznej.

Zrozumiałam i zaakceptowałam fakt, że jesteśmy wzywani przez innych, ale też przez nas samych, do reagowania na napotkane cierpienie i apelowania o jego złagodzenie. Musimy wpierw jednak usłyszeć ten głos, znaleźć środek, którym można wyrazić sprzeciw i czasem ponieść tego konsekwencje. Na każdym etapie mojej żydowskiej edukacji uczono mnie, że milczenie w obliczu niesprawiedliwości jest niedopuszczalne. To trudny nakaz, bo nie mówi wprost kiedy i jak zabierać głos, i jak mówić w sposób nie wywołujący nowych niesprawiedliwości, a więc tak, by nasz przekaz był usłyszany i właściwie odebrany. Wspomniani krytycy są głusi na moje aktualne stanowisko i być może nie powinno mnie to dziwić, bo ich taktyką jest zniszczenie warunków, w których można usłyszeć cokolwiek.

Studiowałam filozofię na Uniwersytecie Yale i w trakcie mojej edukacji kontynuowałam rozważania nad zagadnieniami etyki żydowskiej. Pozostaję wdzięczna za wzorce moralne – za to co mnie ukształtowało i wciąż inspiruje. Twierdzenie, że krytycy działań państwa Izrael to antysemici, a jeśli są Żydami, po prostu nienawidzą siebie (“self-hating Jews”) jest bolesną nieprawdą i absurdem. Tego rodzaju oskarżenia służą demonizowaniu osoby wyrażającej krytyczny punkt widzenia, aby z góry zdyskredytować jej poglądy. To taktyka uciszania: osoba pozostaje bez prawa głosu, a jeśli mówi cokolwiek, to jest to z góry podważane, bądź przeinaczane w sposób negujący sam akt mowy. Oskarżenie nie bierze pod uwagę punktu widzenia, nie rozważa jego zasadności i zawartych w nim dowodów, nie wyciąga solidnych wniosków poprzez wysłuchanie argumentów. Oskarżenie jest nie tylko atakiem na osoby, które posiadają poglądy mogące budzić zastrzeżenia, ale także atakiem na rozsądną wymianę zdań, na sam akt słuchania i mówienia w kontekście, który dopuszcza możliwość wzięcia pod uwagę co druga osoba ma do powiedzenia. Kiedy jedna grupa Żydów określa inną grupę Żydów mianem “antysemitów”, stara się tym samym uzyskać monopol na prawo występowania w imieniu wszystkich Żydów. Zarzut o antysemityzm w rzeczywistości przesłania więc spór toczący się wewnątrz społeczności żydowskiej.

Niepokoiła mnie liczba amerykańskich Żydów, którzy oburzeni polityką Izraela – włączając w to okupację, nieuzasadnione przetrzymywanie w więzieniach, bombardowanie ludności cywilnej w Gazie – wyrzekali się swojej żydowskości. Błędem w ich myśleniu jest utożsamianie państwa Izrael z żydowskością i uznanie, że jeśli ktoś identyfikuje siebie jako Żyda, to z miejsca wspiera działania państwa Izrael. Zawsze przecież istniały żydowskie tradycje, które przeciwstawiały się państwowej przemocy, popierały współistnienie wielu kultur i broniły zasad równości, lecz to istotne dziedzictwo etyczne ulega zapomnieniu, lub jest spychane na margines za każdym razem, gdy ktokolwiek z nas uznaje państwo Izrael za podstawę tożsamości żydowskiej i jej wartości. Tak więc, z jednej strony, Żydzi krytyczni wobec Izraela myślą prawdopodobnie, że nie mogą być już Żydami, bo Izrael jest wzorcem żydowskości; z drugiej strony ci, którzy chcą zganić każdego kto krytykuje Izrael, także zrównują żydowskość z Izraelem, wiodąc do konkluzji, że każdy krytyk musi być antysemitą, bądź jeśli jest Żydem, musi pałać do siebie nienawiścią. Moje naukowe i publiczne starania mają na celu doprowadzenie do wydostania się z tej pętli. Uważam, że istnieją silne żydowskie tradycje, a nawet wczesne tradycje syjonistyczne, które cenią sobie współżycie wielu kultur i oferują sposoby przeciwstawiania się przemocy każdego typu, włącznie z przemocą państwa. To ważne, aby te tradycje były docenione i stały się dzisiaj żywe – reprezentują wartości diaspory, starania na rzecz społecznej sprawiedliwości i niezwykle ważną żydowską wartość „naprawy świata” (Tikkun).

Jest dla mnie oczywiste, że to nadmierne namiętności odpowiadają za trudności w mówieniu i słuchaniu. Kilka słów wyrwanych z kontekstu, wypaczenie ich znaczenia, wystarcza zupełnie do zaszufladkowania, bądź napiętnowania. Dzieje się tak często w przypadku osób krytykujących Izrael – nazywane są antysemitami, a nawet sympatykami nazistów; ten rodzaj oskarżeń ma na celu narzucenie trwałych i toksycznych form stygmatyzacji i demonizacji. W przeciwników celuje się słowami wyrwanymi z kontekstu i wypaczonym sensem, i wpisuje się te znaczenia w jego tożsamość; to w istocie unieważnia poglądy danej osoby, bez względu na ich treść.

Dla tych z nas, którzy są potomkami europejskich Żydów unicestwionych w hitlerowskim ludobójstwie (rodzina mojej babci została uśmiercona w małej wiosce na południe od Budapesztu), najbardziej bolesną zniewagą i krzywdą jest być nazwanym współwinnym nienawiści do Żydów, lub oskarżonym o pałanie nienawiścią do siebie (w sensie: do własnej żydowskości). Jest to tym bardziej trudne do zniesienia, gdy szkalowana osoba stara się zachować to co najbardziej wartościowe z judaizmu dla współczesnej myśli etycznej, włączając w to relację etyczną z wysiedlonymi i pozbawionymi prawa do samostanowienia, tymi co próbują podtrzymać pamięć o doznanych krzywdach i dążą do życia życiem, które będzie i musi być godne opłakiwania. Twierdzę, że wszystkie te wartości wywodzą się z ważnych źródeł żydowskich, co nie znaczy, że są to dla nich źródła wyjątkowe. Dla mnie jednak, biorąc pod uwagę historię, która mnie ukształtowała, wypowiadanie się przeciw niesprawiedliwości i walka z wszelkimi formami rasizmu jest czymś ważnym dla Żyda. To nie czyni mnie samonienawidzącym się Żydem, lecz kimś, kto pragnie kultywowania takiego judaizmu, który nie jest utożsamiany z przemocą państwa, ale z szeroko zakrojoną walką o sprawiedliwość społeczną.

Uwagi na temat Hamasu i Hezbollahu zostały wyrwane z kontekstu i poważnie zniekształciły moje wyrobione i stałe poglądy. Zawsze byłam zwolenniczką pokojowych działań politycznych i ta zasada konsekwentnie charakteryzuje moje stanowisko. Kiedy kilka lat temu zostałam zapytana przez członka publiczności akademickiej, czy Hamas i Hezbollah należą do tzw. globalnej lewicy, odpowiedziałam w dwóch punktach. Pierwsze stwierdzenie miało charakter czysto opisowy: te grupy polityczne uważają się za antyimperialne, a antyimperializm jest jedną z charakterystyk światowej lewicy, więc akurat na tej podstawie można je zakwalifikować do nurtu lewicowego. Natomiast mój drugi wniosek był krytyczny: tak jak w przypadku każdej organizacji po lewej stronie, musimy zdecydować, czy ją popieramy, czy nie, i tu należy dokonać krytycznej analizy swojego stanowiska. Osobiście nie akceptuję i nie udzielam poparcia każdemu z ugrupowań znajdujących się po lewej stronie. W istocie wspomniane uwagi ukazały się po wykładzie, który kładł nacisk na znaczenie publicznej żałoby i praktykę polityczną non-violence – zasadę, którą szczegółowo omawiam i uzasadniam w moich trzech ostatnich książkach: (“Precarious Life”, “Ramy wojny” i “Parting Ways”. Kilka internetowych magazynów, takich jak “Guernica”, przeprowadzało ze mną wywiady dotyczące non-violence, które łatwo znaleźć, jeśli tylko kogoś interesowałoby moje stanowisko. Bywam nawet obiektem drwin ze strony lewicowców popierających zbrojny opór, którzy myślą, że mam problem ze zrozumieniem takich praktyk. To prawda: nie popieram zbrojnego oporu, tak jak nie popieram przemocy państwa, i nigdy nie myślałam inaczej. Ten pogląd prawdopodobnie czyni mnie bardziej naiwną, niż niebezpieczną, lecz jest to mój własny pogląd. Zawsze więc wydawało mi się absurdem, że moje komentarze brano jako poparcie dla działań Hamasu i Hezbollahu! Nigdy nie zajmowałam stanowiska w sprawie żadnej z tych grup, tak jak nigdy nie wspierałam każdej z organizacji, którą można zaliczyć do kręgu lewicy – nie jestem bezwarunkową zwolenniczką wszystkich ugrupowań, jakie obecnie składają się na światową lewicę. Gdy mówi się, że konkretne organizacje wchodzą w skład lewicy, nie oznacza to z miejsca, że powinny do niej należeć, lub że w jakikolwiek sposób je wspieram.

Dwie dalsze uwagi. Na swój sposób popieram kampanię BDS (Boycott, Divestment, Sanctions). Odrzucam jej niektóre warianty i zgadzam się z innymi. Dla mnie BDS oznacza niezgodę na inwestowanie w firmy zajmujące się produkcją sprzętu wojskowego, którego głównym przeznaczeniem jest wyburzanie domów. Oznacza to także, że nie rozmawiam z przedstawicielami izraelskich instytucji, jeśli zdecydowanie nie sprzeciwiają się okupacji. Nie akceptuję natomiast żadnego z wariantów BDS, który dyskryminuje człowieka ze względu na narodowość i utrzymuję kontakt z wieloma izraelskimi naukowcami. Jednym z powodów, dla którego mogę udzielać poparcia kampanii BDS, w przeciwieństwie do Hamasu i Hezbollahu, jest fakt, że BDS to największy obywatelski ruch non-violence mający na celu zagwarantowanie Palestyńczykom równości i prawa do samostanowienia. Uważam, że mieszkańcy tych ziem, Palestyńczycy i Żydzi, muszą znaleźć sposób, aby żyć ze sobą w warunkach równości. Jak wielu innych, tęsknię za prawdziwie demokratyczną strukturą polityczną (ang: polity) na tych terytoriach i uznaję zasady samostanowienia i współistnienia dla obu narodów – w istocie dla wszystkich ludzi w ogóle – i jest moim życzeniem, a jest to wspólne życzenie rosnącej ilości Żydów i nie tylko Żydów, żeby zakończyła się okupacja i każdego typu przemoc, a wszyscy ludzie zamieszkujący sporne terytoria zyskali istotne prawa polityczne umocowane w nowej strukturze politycznej.

Dwie ostatnie uwagi: oskarżająca mnie grupa to Scholars for Peace in the Middle East, jej nazwa jest w najlepszym razie myląca. Organizacja na stronie internetowej twierdzi, że Islam jest z natury religią antysemicką. Wbrew temu co pisze Jerusalem Post, nie jest to duża grupa żydowskich naukowców z Niemiec, lecz międzynarodowa organizacja z siedzibami w Australii i Kalifornii. To prawicowa organizacja będąca stroną w konflikcie żydowsko-żydowskim. Były członek jej zarządu Geral Steinberg znany jest z atakowania organizacji praw człowieka w Izraelu, w tym Amnesty International i Human Rights Watch. Najwidoczniej ich gotowość do podejmowania kwestii naruszeń praw człowieka przez Izrael kwalifikuje je do miana organizacji “antysemickich”.

Na koniec dodam, że nie jestem narzędziem żadnej organizacji pozarządowej: zasiadam w komitecie doradczym Jewish Voice for Peace, należę do Kehillah Synagogue z Oakland w Kalifornii i jestem członkinią wykonawczą Faculty for Israeli-Palestinian Peace z USA oraz The Jenin Theatre w Palestynie. Zakres moich poglądów jest stosunkowo duży i nie ogranicza się wyłącznie do kwestii bliskowschodniej i państwa Izrael. W istocie, pisałam o przemocy i niesprawiedliwości w różnych częściach świata, skupiając się głównie na wojnach prowadzonych przez Stany Zjednoczone. Pisałam również o przemocy wobec osób transgenderowych w Turcji, przemocy psychiatrycznej, torturach w Guantanamo i działaniach policji względem pokojowych demonstrantów w USA, by wymienić kilka z tematów. Poruszałam także temat antysemityzmu w Niemczech i występowałam przeciwko dyskryminacji rasowej w USA.

Autor: Judith Butler
Tłumaczenie: Michał Gauza
Źródło oryginalne: criticallegalthinking.com
Źródło polskie: Kampania Solidarności z Palestyną


TAGI: , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

11 komentarzy

  1. papamobile 08.10.2012 19:04

    Czy prawdę o izraelskim i amerykańskim syjonizmie może otwarcie wypowiadać tylko przedstawiciel narodu wybranego? Gdyby takie poglądy głosił np. Polak to na pewno byłby okrzyknięty antysemitą.

  2. Gabriel Augustyn 08.10.2012 20:50

    Oto kilka przykładów etycznych zasad z Talmudu (świętej księgi judaizmu), w których została wychowana Judith Butler:

    „Wycinajcie istoty ludzkie, gdyż narody świata nie są ludźmi, lecz zwierzętami.” Baba Mecia 114,6.
    „Żyd może okraść goja, może go oszukać w rachunku, który winien być przez niego odebrany, inaczej byłoby zhańbione imię Boga.” Schulchan Aruch, Choszen Hamiszpat, 318.
    „Gdyby goj któremu Żyd jest winien pieniądze zmarł i jego potomkowie nie wiedzieli o długu, Żyd nie ma obowiązku go spłacić.” Schulchan Aruch, Choszen Hamiszpat 283,1.
    „Żyd może mieć stosunek seksualny z dzieckiem tak długo, jak dziecko będzie mieć mniej niż dziewięć lat.” Sanhedryn 54b.

  3. Gabriel Augustyn 08.10.2012 23:12

    Ale jest na świecie tylko jedna wiara, która nawołuje do eksterminacji innych nacji i tą wiarą jest właśnie talmudyczny judaizm. Nowy Porządek Świata jest niczym innym jak Żydowskim Porządkiem Świata, w której rządzą Żydzi, a reszta ludzkości jest ich niewolnikami.

    “Nasza rasa jest Rasą Panów. Jesteśmy świętymi bogami na tej planecie. Różnimy się od niższych ras tak, jak one od insektów. Faktycznie, porównując do naszej rasy, inne rasy to bestie i zwierzęta, bydło w najlepszym wypadku. Inne rasy są uważane za ludzkie odchody. Naszym przeznaczeniem jest sprawowanie władzy nad niższymi rasami. Nasze ziemskie królestwo będzie rządzone przez naszego przywódcę za pomocą żelaznej pięści. Masy będą lizać nasze stopy i służyć nam jako nasi niewolnicy.” – Menachem Begin, premier Izraela, laureat Pokojowej Nagrody Nobla

  4. Gabriel Augustyn 08.10.2012 23:48

    Talmudu nie uznaje zaledwie kilka procent Żydów. Talmud jest podstawą żydowskiej wiary. Polecam film o antysemityzmie:
    http://www.youtube.com/watch?v=uOOmbgCIgYQ&feature=player_embedded

  5. Rozbi 09.10.2012 00:58

    Gabriel Augustyn napisałeś:
    “Talmudu nie uznaje zaledwie kilka procent Żydów”

    To tak jakby napisać “Nowego testamentu nie uznaje zaledwie kilka procent katolików – chrześijan”

    I tu zapewne masz racje.
    Tylko że w nowym testamencie jest napisane:

    “Nie sprzeciwiajcie się złemu, a jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi.”

    I mimo iż wszyscy uznają nowy testament to do tego fragmentu stosuje się zaledwie kilka procent.

    Więc idąc logicznie tym tropem równie dobrze nawet Żydzi uznający Talmud nie muszą się stosować do wszystkich jego zapisów – tak samo jak chrześcijanie nie stosują się do wszystkich zapisów nowego testamentu, a Muzułmanie nie stosują się do wszystkich zapisów Koranu.

    To że znalazłeś takie fragmenty w talmudzie to nie oznacza że 90% wyznających daną wiarę bezmyślnie wykonują zalecenia “świętej księgi”.

    I to nie ma nic wspólnego z Żydami, Muzułmanami, Chrześcijanami – tylko ogólnie wszystkich religii – nigdy zalecenia, polecenia czy nawet prawo świętych ksiąg danej religii nie jest wykonywane przez wszystkich w 100% – każdy stosuje sobie religię wybiórczo do swojego życia – dobrze to wiemy.
    Ci którzy chcą w 100% spełniać zapisaną wolę Boga to są tylko fanatycy – a tych jest niewielu. Reszta to zwykli ludzie którzy wybierają te zapisy które są dla nich wygodne, moralne i stosują je , przy tym wierząc że są religijni i uznają świętą księgę.

    Mam nadzieje że to jest logiczne.

    Pozdrawiam.

  6. Prometeo 09.10.2012 04:35

    @rozbi
    co ty tak pleciesz o tym stosowaniu i przestrzeganiu przecież żadne prawo czy to kościelne czy świeckie nie jest po to by go bezwzględnie przestrzegano ma tylko jedno zadanie czyli wyznaczać ogólny kierunek naszego postępowania bo nikt do holery nie jest święty po za tym regułek napaprane jest tyle że nikt ich nie skuma . 90% Bibli Koranu czy Talmudu to przemoc i nienawiść gdybym mial dzieci to bym je od tego wszystkiego zabral jak naj dalej i czytał im bajki i baśnie zwłaszcza Polskie i Rosyjskie tam nikt nie morduje brata ani syna ani nikogo nie zamęcza jako bękarta i nikogo nie przybija do krzyża.

  7. Prometeo 09.10.2012 04:40

    czemu trzeba być żydem albo mieć powiązania z żydami żeby być laureatem jakiejś nagrody albo być znaną postacią? Dziwny ten świat

  8. Prometeo 09.10.2012 05:31

    cyt,,Zrozumiałam i zaakceptowałam fakt, że jesteśmy wzywani przez innych, ale też przez nas samych, do reagowania na napotkane cierpienie i apelowania o jego złagodzenie. Musimy wpierw jednak usłyszeć ten głos, znaleźć środek, którym można wyrazić sprzeciw i czasem ponieść tego konsekwencje. Na każdym etapie mojej żydowskiej edukacji uczono mnie, że milczenie w obliczu niesprawiedliwości jest niedopuszczalne.” zwróćcie uwagę że nie do łagodzenia cierpienia tylko do reagowania i apelowania co w rezultacie znaczy niech sobie cierpiący sami pomogą albo szybciej będzie jeśli nie . i na to gdzie jest uczono mnie przecież akurat to to człowiek ma we krwi podobnie jak całą sterte frazesów z nauk starożytnych religii
    ps. reakcji na niesprawiedliwość nie da się nauczyć bo polega na współodczuwaniu

  9. belfanior 09.10.2012 07:49

    Obejrzalem ten link od Gabriela Augustyna!
    Matko Boska, ale jaja!
    Polecam wszystkim!!!

  10. bXXs 09.10.2012 20:59

    Człowiek jest człowiekiem, reszta to nalepki,ubarwienia, mity, manipulacje. Czasami musimy zbłądzić by się odnaleźć. Ludzie często krzywdzą z intencją niesienia pomocy. Samoedukacja, współczucie i uprzejmość, warto spróbować 🙂

  11. papamobile 09.10.2012 22:49

    Żydzi i obywatele żydowskiego pochodzenia żyjący na terenie innych państw mieli i mają skłonność do tworzenia tajnych stowarzyszeń, koterii, towarzystw wzajemnej adoracji, nepotyzmu, zmowy i w ten sposób stopniowo uzyskują coraz większe wpływy w ważnych sferach życia państw. Popierają swoich i obsadzają nimi ważne stanowiska. Niekoniecznie są to fachowcy najwyższych lotów, ale swoi i wierni. Ich specjalność – finanse i prawo. Także medycyna, media, oświata, kultura, nauka no i polityka.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.