Okładki ze złota vs otwarty e-podręcznik

Opublikowano: 05.10.2013 | Kategorie: Opowiadania

Liczba wyświetleń: 745

Pospólstwo jakoś nie chciało wierzyć, że otwarte e-podręczniki zrujnują kraj i wpędzą dzieci w chorobę. Wydawcy podręczników musieli znaleźć jakąś nową broń przeciwko temu niebezpieczeństwu.

– Drodzy koledzy i koleżanki! Zebraliśmy się tutaj po to, aby znaleźć sposób na zwalczenie niebezpieczeństwa, jakim będą otwarte e-podręczniki – mówił do zebranych Prezes Pewnego Wydawnictwa. – Wcześniej próbowaliśmy różnych zabiegów. Tłumaczyliśmy pospólstwu, że otwarte podręczniki to będzie katastrofa gospodarcza. Potem straszyliśmy ich utratą zdrowia przez dzieci, ale nie pomogło. Pospólstwo jest zbyt głupie, by rozumieć, że manipulujemy nim dla jego dobra. Musimy znaleźć lepsze wyjście!

Na sali zapanowała cisza. Wreszcie nieśmiało odezwał się Prezes Innego Wydawnictwa.

– Nie wystarczy przelewik? Albo… jakiś wypadek? – spytał nieśmiało.

– Obawiam się, że… zbyt wiele osób zaangażowało się w te e-podręczniki.

– A może kilka przelewików i kilka wypadków? – spytał głos z sali.

– Nie, to się raczej nie uda – Prezes odchrząknął. – A ponieważ nie bardzo wiemy, co robić, postanowiłem zaryzykować i zasięgnąć opinii eksperta. Rozmawiałem z prof. Pogodnym z Uniwersytetu w Paprotkach. Udzielił mi bardzo ciekawej rady.

Prezes Pewnego Wydawnictwa zrobił pauzę i obserwował zebranych. Najwyraźniej byli zainteresowani. W powietrzu wyczuwało się jednak napięcie.

– Ekspert twierdzi, że… na rynku oprogramowania już są otwarte alternatywy i… da się z nimi konkurować.

Na sali zapanował szum. Producenci podręczników nie lubili słowa “konkurować”. Owszem, konkurowali między sobą, ale tego i tak było za dużo. Trzeba było dawać prezenty szkołom, żeby kupiły droższy podręcznik. Jeszcze więcej konkurencji? To było nie do pomyślenia!

– Niby jak mamy konkurować z darmochą? – spytał ktoś, przebijając się przez harmider.

– Nasz ekspert twierdzi – mówił podniesionym głosem prezes – że ludzie są w stanie wybrać płatną opcję i porzucić otwartą alternatywę, jeśli ta płatna opcja będzie wyraźnie lepsza jakościowo! Po prostu musimy dać ludziom coś, za co będą chcieli zapłacić.

– Co znaczy “chcieli”?!?! – spytała jakaś kobieta. – Pospólstwo jest od tego, żeby kupować podręczniki, które ktoś inny każe im kupić! Lud nie ma chcieć. Ma płacić. My tu jesteśmy dobrem narodowym, nie oni!

Mimo powszechnego oburzenia Prezesowi Pewnego Wydawnictwa udało się uciszyć rozwścieczonych ludzi. Kiedy siedzieli w miarę spokojnie, znów podjął wątek.

– Posłuchajcie! Musimy tylko dać lepszą jakość, przecież potrafimy to zrobić, prawda? Zróbmy sobie burzę mózgów! No, sami powiedzcie! Jak można dać nową jakość podręcznikom?

Kobieta, która krzyczała wcześniej, teraz nieśmiało się uniosła.

– Możemy dać więcej, ogromnych kolorowych obrazków – powiedziała w uniesieniu.

– O tak! I możemy przejść z papieru na pergamin! Będzie drożej, ale to będzie nowa jakość… taki oldschool – krzyknął inny mężczyzna zachęcony przykładem koleżanki.

– Dobrze, bardzo dobrze, chcemy więcej pomysłów. Kto da więcej? – zachęcał Prezes Pewnego Wydawnictwa.

– Co tam obrazki! Możemy wstawiać w podręczniki takie wycinanki 3D. No wiecie… że rozkładasz kartki i robi się z nich taki domek albo coś – powiedziała kobieta.

– Oprawy będziemy dawać tylko twarde albo… ze złota! – zaproponował Prezes.

– Co tam ze złota! Z bitcoina! To taki drogi materiał, podobno w internecie sprzedają – mówiła kobieta.

Zabawa trwała dość długo, a pomysły były coraz lepsze. W pewnym momencie ktoś zaproponował, aby wyjść poza schemat podręcznika i dołączonego do niego zeszytu ćwiczeń. Wydawcy zaproponowali, aby do podręczników dołączać jeszcze zeszyt ćwiczeń relaksacyjnych, zeszyt ćwiczeń dodatkowych oraz – najlepsze – pudełko artefaktów.

– No, wiecie! Obowiązkowy dodatek do podręcznika! Pudełko z gadżetami. Przykładowo do podręcznika do przyrody byłoby pudełko ze szkieletami do składania albo z preparatami. Oczywiście treść w podręczniku byłaby taka, aby bezwzględnie wymagała używania tych artefaktów – tłumaczył Prezes Pewnego Wydawnictwa.

– Ale… czy to nie będzie za drogie? – spytał nieśmiało inny Prezes.

– No, spokojnie – odparł Prezes. – Przecież rząd musi dopłacić. Nie zostawi biednych dzieci bez książek…

Autor: Marcin Maj
Źródło: Dziennik Internautów


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

3 komentarze

  1. ZIWK 05.10.2013 16:23

    Smutne…
    Są już podręczniki (nie zeszyty ćwiczeń! – to co innego), w których obowiązkowo piórem/pisakiem rozwiązuje się ćwiczenia…

    Teraz nowy pomysł wydawnictwa Nowa Era – seria dla I klasy gimnazjum: ważny tylko 1 rok dołączony do podręcznika indywidualny kod dostępu do “nadobowiązkowych” ćwiczeń na stronie wydawnictwa…

    Co dalej?

  2. awkward 09.10.2013 01:56

    Jak mi zrobią wyciąg spod pachy, to pół Wall Street zabije ;D

  3. awkward 09.10.2013 01:59

    Fajne opowiadanie, oparte na dialogu. Pozostawia czytelnikowi dużą dowolność w rysowaniu obrazu otoczenia.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.