Liczba wyświetleń: 1239
UNIA EUROPEJSKA. Posiadacze praw autorskich po cichu rozmawiają z dostawcami internetu w zakresie “współpracy”. Rozmowy te wspiera Komisja Europejska, ale wiemy o nich tylko z przecieków. Może to oznaczać, że rozwiązania takie, jak monitorowanie internautów, zostaną wprowadzone z pominięciem zasad demokracji. Dwóch europosłów wystosowało w tej sprawie priorytetowe pytania pisemne do Komisji. Ciekawie będzie poznać odpowiedź.
Rozmawianie o zwalczaniu piractwa za plecami obywateli to nie nowość. Przez ponad dwa lata coś takiego robili twórcy porozumienia ACTA. Teraz inne porozumienie tworzone z pominięciem zasad demokracji staje się zagrożeniem w Europie.
Prawdopodobnie od roku 2009 Komisja Europejska organizuje regularne spotkania dostawców internetu i posiadaczy praw autorskich, które mają prowadzić do dobrowolnej współpracy pomiędzy tymi dwiema stronami. Te spotkania określane są jako “dialog uczestników rynku”, ale tak naprawdę chodzi o wprowadzenie rozwiązań istotnych dla wszystkich obywateli.
Dokumenty odnoszące się do prowadzonych rozmów opublikował w ubiegłym roku francuski PCINpact. Wynika z nich, że rozmowom przewodzi Margot Fröhlinger z Dyrekcji Generalnej ds. Rynku Wewnętrznego. Uczestnicy rozmów to m.in. IFPI, ETNO i EuroIspa, Vivendi, Virgin Media, BT, Ofcom.
Łatwo sobie wyobrazić czego chcą posiadacze praw autorskich. Chcieliby oni, aby dostawcy internetu filtrowali treści w sieci, czyli wprowadzili zwykłą cenzurę. Posiadaczom praw autorskich zależy też na monitorowaniu aktywności internautów i wprowadzeniu rozwiązań podobnych do prawa Hadopi. Z przedstawionych przez PCINpact dokumentów wynika, że rozmowy pomiędzy stronami mają prowadzić do podpisania porozumienia, które “pozwoli na osiągnięcie najlepszych praktyk w obecnych ramach prawnych”.
Lektura dokumentów przedstawionych przez PCINpact pokazuje, jak jednostronne są rozmowy uczestników rynku. IFPI występuje w nich jako niby obiektywny “ekspert” oceniający wpływ P2P na przemysł rozrywkowy. Organizacje stojące za operatorami są otwarte na dialog, ale mówią o potrzebie prowadzenia “przejrzystych rozmów”. Z jakiegoś powodu rozmowy wciąż nie są przejrzyste.
Grupa La Quadrature du Net informuje, że do rozmów usiadły już Amazon, Google, Yahoo. Jest to ciekawa informacja w kontekście ostatnich antypirackich działań Google. Takie rozmowy są też bardziej niepokojące w momencie, gdy trwają prace nad dyrektywą IPRED i wszystko wskazuje na to, że Komisja Europejska jest całkowicie uległa wobec posiadaczy praw autorskich. Jeśli dojdzie do porozumienia o współpracy operatorów i przemysłu rozrywkowego i będzie ono dostosowane do nowych ram prawnych, internet w Europie może się bardzo zmienić.
Są powody do niepokoju, ale szczerze mówiąc wciąż niewiele wiemy o prowadzonych negocjacjach. W tej sytuacji najlepiej spytać o nie Komisję i to właśnie postanowiło zrobić dwóch europosłów. Stavros Lambrinidis i Françoise Castex wystosowali priorytetowe pytanie pisemne do Komisji Europejskiej. Skan dokumentu można zobaczyć na stronie La Quadrature du Net.
Europosłowie zadali pytania:
– Czy Komisja potwierdza, że takie rozmowy miały miejsce? Jeśli tak, to jaka była agenda i lista zaproszonych (europosłowie wymieniają w swoim pytaniu konkretne daty rzekomych spotkań)?
– Czy zaproszono władze sprawujące nadzór nad danymi osobowymi, w tym Europejskiego Inspektora Ochrony Danych? Jeśli nie, to dlaczego?
– Czy to prawda, że Komisja jest zaangażowana w rozmowy dotyczące porozumienia pomiędzy organizacjami branżowymi, które dotyczą podstawowych praw obywateli?
– Jaka jest rola Komisji i jak Komisja dba o spełnianie ustalonych procedur i zasady przejrzystości?
– Czy Komisja zaprzeczy informacjom, że uczestnicy rozmów mieli wyłączny dostęp i pierwszeństwo udziału w procesie decyzyjnym dotyczącym przeglądu IPRED? Jeśli tak, czy można uzyskać informacje o tym, kto jeszcze uzyskał podobny dostęp?
Następny ruch należy do Komisji.
Opracowanie: Marcin Maj
Na podstawie: La Quadrature du Net, PCINpact
Źródło: Dziennik Internautów
Jeśli coś takiego nastąpi to piraci i tak znajdą metodę na to by te nowe ograniczenia obejść a stracić na tym mogą dostawcy internetu jeśli ludzie zrezygnują z usługi przez to że nie lubią być śledzeni. No ale dobrze że ktoś trzyma rękę na pulsie i kontroluje ten eurokołchoz. 😐
ponownie pieniądz [ prawa autorskie ] ma ograniczać naszą ‘wolność’ . generalnie rozchodzi się o FILM + MUZYKA + SOFTWARE . może tak internauci powinni przez tydzień nie kupować filmów/muzyki/programów … ? w ramach protestu ‘ wolimy wolność sieci niż wasze filmy i muzykę ‘