O-JOW-ianie

Opublikowano: 12.04.2013 | Kategorie: Polityka, Prawo, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 1086

Jednomandatowe okręgi wyborcze czyli tzw. JOW-y są pomysłem zagrażającym demokracji, nie zaś zwiększającym jej zakres, jak sądzą niektórzy.

Tworząca się Platforma Oburzonych przyjęła – bez chyba żadnej refleksji – postulat zmiany ordynacji wyborczej z proporcjonalnej na większościową. Ulicami wielu wojewódzkich miast przeszły 23 marca 2013 r. demonstracje, które również przyjęły ten postulat. Z licznych rozmów z uczestnikami tych inicjatyw wynika, że często nie zdawali oni sobie sprawy jakie faktyczne skutki wywoła taka zmiana ordynacji. Niestety, jak to zwykle bywa wielu uległo chwytliwemu hasłu, zupełnie nie trudząc się w wyszukaniu kontrargumentów przed jego poparciem.

Komicznie, ale też przerażająco brzmi argumentacja, że jednomandatowe okręgi wyborcze przyniosą nam więcej demokracji. Wiadomo wszakże, że ta związana jest z reprezentacją możliwie wszystkich światopoglądów, oczywiście proporcjonalnie do ich przedstawicieli w danym państwie, jednostce podziału terytorialnego. Tymczasem system większościowy prowadzi do wyboru przedstawicieli jedynie dominującego nurtu na danym obszarze, zupełnie pozbawiając reprezentacji pozostałych, nawet gdy mają one dość znaczne poparcie, np. 30 proc. W związku z tym łatwo przewidzieć skutek wprowadzenia tej zmiany w Polsce. Próbkę mieliśmy w 2011 r. podczas wyborów do Senatu. Mandaty przypadają partiom głównego nurtu, przede wszystkim Platformie Obywatelskiej, którą tak bardzo krytykują zwolennicy JOW-ów. Szanse wprowadzenia niezależnych społeczników są niestety w granicach błędu statystycznego. Jak łatwo przewidzieć skutkuje to dość szybkim i trwałym zamknięciem sceny politycznej z udziałem dwóch dominujących partii. Bez wątpienia następuje wówczas proces oddalania się od demokratyzacji, na którą powołują się o-JOW-ieni oburzeni.

W dyskusjach nad ordynacją wyborczą przywołuje się często problem sposobu wyłaniania kandydatów na listy wyborcze i ich kolejności na nich. Obecna ordynacja sprawia, że ich pozycja na liście jest często uzależniona od środków finansowych i decyzji kierownictwa danych partii. JOW-y rzekomo miałyby to zmienić. Doprawdy nie wiem skąd ta naiwna wiara skoro dalej to kierownictwo i zasoby finansowe kandydata zadecydują o tym, kogo dana partia wystawi jako tego jedynego w danym okręgu. Jest nawet gorzej, bo wyborca będzie miał drastycznie ograniczony wybór. W ordynacji proporcjonalnej może przynajmniej zdecydować, na którego kandydata danej partii zagłosuje, w większościowej ma narzuconego tylko jednego. Im mniejszy wybór tym mniej demokratycznie. W takim systemie pozapartyjny udział kandydata wiąże się z ogromnym nakładem finansowym, co z miejsca wyklucza społeczników i niezależnych, którzy często chcąc zaistnieć w wyborach decydują się na poszukiwanie i przyjmowanie wsparcia finansowego od zamożnych sponsorów. Prowadzi to oczywiście do uzależnienia ich w późniejszym czasie w zakresie wolności działania jako posłów, senatorów, radnych etc. Patologia ta ma swoją nazwę – oligarchia. Właśnie do niej prowadzi w ekspresowym tempie ordynacja większościowa.

Niestety, nastroje antyrządowe zawsze wykorzystuje się dla partykularnych celów manipulując ich zwolennikami, którzy nie zadają sobie trudu poznania argumentów za i przeciw przedstawianym im propozycjom. Jeśli do tego angażują się w to celebryci, tacy jak Paweł Kukiz, sukces jest murowany. PO i Donaldowi Tuskowi pomysł JOW-ów spodobał się już dawno. Udało im się nawet wprowadzić ten system w wyborach do Senatu. Poglądów nie zmienili i pomysłowi znanego wokalisty kibicują zacierając ręce przed wygraną, która na dodatek będzie zasługą oburzonego ludu. Nie od dziś wiadomo, że najprostszym i najbardziej genialnym sposobem rządzenia jest takie zmanipulowanie niezadowolonej większości, aby poparła interesy rządzących, jednocześnie łudząc się, że dane, wywalczone postulaty pozwolą na pozbycie się tych, znienawidzonych przedstawicieli.

Poziom wiedzy obywatelskiej w naszym kraju jest na bardzo niskim poziomie. Dzięki temu nasze społeczeństwo jest niezwykle podatne na manipulacje. Nie chodzi tu nawet o jakąś szerszą wiedzę o demokracji, ale zwyczajne podstawy. Demokracja wiąże się nierozerwalnie z pluralizmem poglądów, a co za tym idzie kroki zmniejszające pluralizm prowadzą do procesu idącego w przeciwnym od demokratycznego kierunku. Pozostawianie dużej części społeczeństwa bez reprezentacji politycznej prowadzi do przejęcia władzy przez tylko jedną partię, oraz do trwałego zamknięcia się sceny politycznej. Realnie demokratyczny system wyborczy powinien być skonstruowany tak, aby wybory wyłaniały faktyczną reprezentację społeczeństwa, a tego nie zapewniają jednomandatowe okręgi wyborcze.

Ordynacja proporcjonalna jest pomysłem, który pojawił się po ordynacji większościowej. Powodem były liczne wady JOW-ów, które tym sposobem chciano wyrugować. Oczywiście nie jest tak, że obecny system jest bez wad. Ma ich nawet bardzo dużo, ale sposobem ich rozwiązania w nawet najmniejszym stopniu nie jest zmiana go na jednomandatówki. Nie zapominajmy o tym i nie dajmy się nabierać na proste hasła, za którymi kryją się manipulacje mające na celu odwrócenie procesów demokratyzacji i zabetonowanie sceny politycznej.

Autor: Damian Chodorek
Źródło: Socjalizm Teraz
Nadesłano do “Wolnych Mediów”


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

27 komentarzy

  1. lboo 12.04.2013 08:27

    W Polsce jest tzw. deokracja fasadowa 🙂

  2. Raptor 12.04.2013 08:47

    “Demokracja wiąże się nierozerwalnie z pluralizmem poglądów…”

    …a ponieważ na tej zasadzie nie da się niczym sterować w świecie fizycznym (wyobraźmy sobie kapitana statku, który musi obrać kurs jednocześnie w 4 kierunkach świata, by uniknąć buntu załogi), to nigdzie jej skutecznie nie wdrożono. Na dużą skalę działa tylko dyktatura samolubna i przebiegła lub racjonalna. Demokracja może się sprawdzić najwyżej w małej zgranej grupie, posiadającej wspólny cel, której członkowie dysponują podobną wiedzą i poziomem inteligencji. W takich warunkach decyzje można podjąć na zasadzie logicznej burzy mózgów 🙂
    Logiczny i neutralny sposób rządzenia może zapewnić tylko komputer z zainstalowanym systemem ekspertowym… albo ktoś wszechwiedzący 😉

  3. Takie_tam 12.04.2013 09:17

    “W związku z tym łatwo przewidzieć skutek wprowadzenia tej zmiany w Polsce. Próbkę mieliśmy w 2011 r. podczas wyborów do Senatu.”
    Jakaż to próba wspaniała była? Jeśli masz kiepską recepturę na lody i na jej bazie stworzysz nowy smak to dalej masz kiepskiego loda. Z nowym smakiem, ale kiepskiego. Kto powiedział, że partie są konieczne? Do czego?

    “Im mniejszy wybór tym mniej demokratycznie.”
    To jest dopiero argument. Czyli lepiej wybierać spośród 10 marchewek – długich, krótkich, grubych, fikuśnych niż spośród 3 różnych warzyw – marchewki, buraka i kapusty. Jakoś tak warzywnie, ale chyba czytelnie 🙂

    Dalej to już bełkot codzienny. Ukazanie pomysłu z argumentacją, że to manipulacja. Tekst, który ma na cel zdyskredytowanie czegoś za pomocą kiepskich argumentów przechodzących w ogólniki, bo takie mamy na końcu to jest dopiero manipulacja. Zatem co? Manipulacja mówi o manipulacji, że jest manipulacją? 😉

  4. lboo 12.04.2013 10:04

    @Raptor: “Demokracja może się sprawdzić najwyżej w małej zgranej grupie, posiadającej wspólny cel…”

    Tak naprawde większosć ludzi ma wspólny cel, chcą żyć w zgodzie z innymi, w spokoju, bez wojen i nienawiści. Chcą prowadzić w miarę dostanie życie z poczuciem bezpieczeństwa. Tak naprawdę tylko jednostki psychicznie skrzywione lub przez takowe zmanipulowane chcą mieć wiecej i więcej, niezależnie od tego ile im naprawdę potrzeba.

    Ludzi specjalnie dzieli się na prawicę, lewicę, katolików, muzułmanów, żeydów. Homo i hetero seksualistów, czarnych, białych, żółtych. Wszystko to tylko po to żeby było nimi łatwiej rządzić.

  5. Aaron Schwartzkopf 12.04.2013 10:43

    System rządzenia państwem musi zostać calkowicie odpolityczniony i oparty o samorządy lokalne. Wiem, że to utopia.

  6. rumcajs 12.04.2013 11:54

    Panie Chodorek, z pańskiego “arcydzieła” roznosi się “odorek”..Służalczości obecnym klasom złodziei.
    A że można z JOW-ami, i demokracją bezpośrednia, dobrze rządzić, niech będą przykłady państw, choćby jedno w europie, że tak można, i że pańskie pisanie to brednie. JOW-y nie sa zagrożeniem dla demokracji, a dla beneficjentów obecnych układów, partyjniactwu, szemranym interesom, i tak można by długo.To że takie jak te piśmidła będą, jest logiczne, trzeba ludzi ogłupiać, i odpychać od tej idei, bo jeśli się spełni, możemy jako państwo zacząć sami sobą rządzić, a nie poddawać się dyktatom, różnej maści “interesantów” ze świata.

  7. aZyga 12.04.2013 13:46

    @realista ale w JOW-ach masz możliwość bezpośredniego rozliczenia klienta (posła) z jego deklaracji wyborczych.Do tego powinno dojść jeszcze referendum, ale takie żeby sejm nie mógł go odrzucić.

  8. aZyga 12.04.2013 13:53

    No to wychodzi na to, że wszyscy są zadowoleni, może oprócz Brunona, bo tylko on próbował ich rozliczyć 😉

  9. Aaron Schwartzkopf 12.04.2013 13:59

    aZyga,
    do rozliczania klientów niezbędne jest prawne umocowanie pojęcia obietnicy (deklaracji) wyborczej.

  10. use.your.head 12.04.2013 14:08

    Tak to widzą zwolennicy JOW:

    http://www.skubi.net/jow-argumenty.html

    I mają sporo racji, bo w tym momencie to demokracji w Polsce nie ma.

  11. cetes 12.04.2013 14:14

    Pomyślcie o byłym senatorze. Nazwijmy go S.
    Pół powiatu należy do niego i każdy u niego pracujący, wraz z rodziną, musiał wynieść czystą kartę do głosowania poza lokal wyborczy i przekazać ją przedstawicielowi pana S. który po ich “właściwym” wypełnieniu wrzucał je zbiorowo do urny.
    To tacy panowie “s” będą decydowali, kto wygra w jakimś okręgu.
    To, że aktualnie pan S. odbywa reedukację w ZK, absolutnie mu nie przeszkodzi w uzyskaniu mandatu i immunitetu. Jeśli zechce.

    Jak tak ma wyglądać jow-demokracja, to ja dziękuję. Wolę tą ułomną-obecną.

  12. Zuzanna 12.04.2013 14:29

    Obecnie nie ma demokracji, jeżeli wierzycie, że wybierani są naprawdę ci, na których głosujecie, to gratuluję optymizmu. Poza tym już żeby kandydować w wyborach trzeba być ustawionym, więc od lat kandydują wciąż ci sami ludzie.

  13. cetes 12.04.2013 14:39

    Demokracji w Polsce nie ma i długo nie będzie.

    Można ją jednak poprawić prędzej przez likwidację senatu, zmniejszenie liczby posłów o połowę, z czego np. 100 będzie wybieranych w jowach, a reszta w obecnie obowiązującym systemie proporcjonalnym.

  14. Aaron Schwartzkopf 12.04.2013 18:08

    Tej quasi-demokracji naprawić się nie da. Oligarchiczne, totalitarne elity nie pozwolą odebrać sobie władzy, nie dopuszczą też do niej nikogo spoza własnych kręgów bez względu na cenę (są przykłady). I dlatego żadne zabiegi w ramach panującego systemu nie są w stanie niczego zmienić. System trzeba rozpirzyć w drobny mak.
    Na początek proponuję utworzenie JEDNOGILOTYNOWYCH okręgów wyborczych. Potem będzie można próbować budować prawdziwe państwo.

  15. MichalR 12.04.2013 22:38

    Dlaczego więc nie możemy głosować na konkretne nazwisko na jednej liście całego kraju?

    Jeśli ktoś się obawia że wtedy jedna osoba zebrałaby 2mln głosów i zmarnowała przez to 1,9mln, bo tylko 100 tys potrzebnych jest do wejścia do sejmu… To uważam, że osoba która zgarnęła 20 razy więcej głosów niż powinna zasłużyła na to żeby móc wybrać 19 osób które będzie dysponować jej głosami które ona nie może zużyć.

    W takiej systuacji mielibyśmy pełną demokrację. Każdy głosowałby na nazwisko i za nazwiskiem stałaby odpowiedzialność. Mniejszości zbierałyby się za swoimi pojedynczymi twarzami. Mogłoby się okazać, że wybory do sejmu zaczęłyby właściwie bardziej przypominać wybory prezydenckie, bo po jakimś czasie zamiast list wyborczych na których byłoby 500 nazwisk mielibyśmy listę na której byłoby 30 lokomotyw które miałyby później na celu dobranie sobie doradców po zorientowaniu się ile stołków im przysługuje.

  16. Czejna 12.04.2013 23:41

    Nie zamierzam przykladac piora do kosmetycznych poprawek w postaci JOW-ow.
    Mnie interesuje, jako punkt do odzyskania wladzy Suwerena, Demokracja Bezposrednia, ktora jest doskonalym matecznikiem do nowych, swiezych rozmyslan nad Suwerenem.

  17. MichalR 13.04.2013 11:32

    Jeśli chcielibyśmy demokracji bezpośredniej, to według mnie najsłuszniejszym byłoby podzielenie Polski na województwa działające na zasadach stanów w USA i danie każdemu z tych województw możliwości ustanawiania prawa nadrzędnego nad prawem państwowym.

    W kwestii Polski jako całości powinny leżeć stosunki zagraniczne, polityka monetarna (ewentualnie województwo mogłoby wstąpić do strefy Euro) i wojsko. Wszystko inne powinno być indywidualne.

  18. LeeFak 13.04.2013 11:49

    Po pierwsze jakiej demokracji? Wywod ten wiec jest bledny…

  19. retor 13.04.2013 15:34

    @Czejna zgadzam się – JOW-y, to kosmetyka, tylko DB daje szansę odzyskania przez naród roli suwerena, czyli prawa do decyzji o najważniejszych dla niego sprawach poprzez wiążące dla władzy referenda. Pozwala też na zgłoszenia weta wobec złych decyzji władzy, a także odwołania i rozliczenia tych jej przedstawicieli, którzy zdradzili interes narodu na rzecz własnego. Dopóki nie będzie skutecznej, bieżącej (nie co 4 lata), kontroli władzy przez społeczeństwo, nie ma mowy o demokracji – same wybory to tylko teatr.

  20. Rozbi 13.04.2013 21:20

    W sumie to też się z wami zgadzam – demokracja bezpośrednia jest jedynym wyjściem – i tutaj uwaga – szczególnie dlatego że jest nieopłacalna, kosztowna i uniemożliwa uchwalanie dużej ilości ustaw.

    Ale najpierw trzeba by przeprowadzić daleko idącą derogację – trzeba by usunąć większość przepisów żeby móc ustalać prawo od nowa.

    A jako iż demokracja bezpośrednia nie pozwala na uchwalanie ustaw w każdej dziedzinie życia – uchwalane byłyby tylko w głosowaniach bezpośrednich (i tu są dwie możliwośći)

    1- albo te najważniejsze dla gospodarki (cła zaporowe, nacjonalizacja / prywatyzacja / stawki podatkowe / reformy społeczne (typu – przymus emerytalny czy zdrowotny) / polityka zagraniczna (traktaty zagraniczne/ gospodarcze itd) / dług publiczny

    2- albo te głupkowate nie mająze znaczenia np: – związki partnerskie / wiek przedszkolny / legalizacja depenalizacja marichuany / dofinansowanie in vitro / umowy śmieciowe

    Niemożliwe jest uchwalanie takiej ilości ustaw jak obecnie w formie demokracji bezpośredniej (pomijam już fakt że każdy musiałby się zapoznać z ustawą (a to jednak trochę czytania jest)
    zresztą kto nie wierzy to proszę bardzo:

    http://dziennikustaw.gov.pl/DU/2013

    tylko ciągu 4 miesięcy sejm i rząd (bo są także uchwały ministrów) uchwalił ponad 400 nowych przepisów (lub zmian w obowiązujących…

    Rzecz nie do pomyślenia przy demokracji bezpośredniej (miliony obywateli musiałoby przeczytać projekt – zrozumieć – zaczerpnąć porady ekspertó (nie każdy zna się na ochronie roślin itp itd..) – a następnie organizować wybory… (nie ważne czy elektroniczne czy papierowe – koszt byłby gigantyczny.

    Dlatego też jestem jak najbardziej ZA wprowadzeniem demokracji bezpośredniej – im mniej przepisów tym państwo jest zdrowsze – a tylko demokracja bezpośrednia daje nam gwarancję minimalnej liczby przepisów i biurokracji.

    Tylko nie oszukujmy się- najpierw trzeba przeprowadzić (jak wspomniałem już wcześniej) – daleko idącą derogację

  21. aZyga 13.04.2013 21:26

    @retor masz rację w pełni się zgadzam, ale nie przejdziesz do DB bez JOW-ów, nawet ciężko mi wyobrazić sobie, że JOW-y uda się przepchnąć. Oni koryta nie puszczą.Pierwszą sprawą jest referendum, nie może tak być, żeby dwustu paru posłów wyrzuciło do kosza milion czy więcej podpisów obywateli.Co oni się za alfę i omegę mają ?

  22. aZyga 13.04.2013 21:35

    @Rozbi po co mam czytać ustawy, od tego jest rząd, żeby je napisać.My się tylko wypowiemy czy chcemy np. związków partnerskich czy GMO, a rząd ma napisać odpowiednią ustawę. Po co Nam 400 złych i głupich ustaw, lepiej niech będzie 40, a mądrych i prostych bez dwudziestu sposobów ominięcia ich.

  23. aZyga 13.04.2013 21:37

    Kurde My tu piszemy o Sci-Fi

  24. retor 14.04.2013 00:09

    Nadrzędną sprawą jest odebranie władzy prawa odrzucenia obywatelskiego wniosku o referendum, pytanie tylko, jak zmusić władzę do zmiany korzystnych dla siebie przepisów (puszczenia koryta). Tu możliwości są tylko dwie:
    1. Demokratyczna – czyli popieranie inicjatyw typu Platforma Oburzonych czy partia DB i wytworzenie odpowiednio licznej i zjednoczonej pod wspólnymi żądaniami grupy obywatelskiego nacisku na władzę.
    2. Rewolucyjna – dojdzie do desperackiego, spontanicznego wybuchu społecznego buntu i konfrontacji z władzą, która, jeśli nawet siłowo wygra ten konflikt, to na pewno straci legitymację “demokratycznej”.
    Podstawowym warunkiem powodzenia jest jednak zjednoczenie obywatelskie wokół wspólnych celów. Naród tak podzielony, jak jest obecnie, nie ma żadnych szans na odzyskanie kontroli nad władzą – przeciwnie – jest przez nią dowolnie manipulowany.

  25. MichalR 14.04.2013 08:23

    od rewolucji łatwiej i lepiej już zebrać 500 tysięcy podpisów aby zorganizować referendum w sprawie.

    Z tym że sądzę że osób przeciwnych demokracji bezpośredniej byłoby jednak więcej niż jej zwolenników. Ja akurat nie chcę demokracji bezpośredniej głównie z powodu tego, że wtedy jak pisał Rozbi każdy obwatel idealnie by było gdyby przeczytał projekt ustawy lub jego streszczenie. Uważam za niemożliwe aby chociaż 10% osób głosujących w referendum przeczytało dokumenty związane z tematem w którym zabierają głos.

    Uważam że system reprezentantów w organie ustawodawczym jest jedynym słusznym i teraz tylko należy go usprawnić.

  26. janpol 17.04.2013 14:27

    Czytam sobie i oczom własnym nie wierzę…

    Ale jednak zabiorę głos, choć mam świadomość że to “głos wołającego na puszczy”…

    Już od co najmniej 100 nieomal lat wiadomo wszystkim, którzy używają rozumu, że demokracja to może nie najdoskonalszy sposób rządzenia ale NAJLEPSZY i NAJSPRAWIEDLIWSZY oraz, że prawdziwa demokracja jest nierozłączna z wolnością polityczną oraz jest oparta na świadomej, wolnej i światłej zgodzie większości, wyrażonej przez wolne i tajne wybory, przeprowadzone z poszanowaniem dla wolności i opinii mniejszości. O takiej demokracji warto rozmawiać i o taką demokrację walczyć.

    Polityka, nawet rozumiana jako: sztuka rządzenia państwem, której celem jest dobro wspólne (definicja Arystotelesa znana od ok. 2,5 tys lat), mówi nam, że nie ma czegoś takiego jak “apolityczność” dla każdej jakoś-tam rozumianej aktywności społecznej. Ci którzy usiłują mówić coś o “apolityczności” to DURNIE (!!!!!!!) lub CYNICZNI ŁAJDACY (!!!!!!!), najmici tych co są u koryta i starają się nie dopuścić “hołoty” do władzy!!!

    Ordynacja proporcjonalna z okręgami wielomandatowymi (ściślej: głosowanie na listy partyjne), o czym POWINNO być wiadomo, szczególnie socjalistom, bowiem PRZEZ NICH została wprowadzona w XIX w., ma na celu zwiększenia władzy lidera partyjnego i wprowadzenia do parlamentu WIĘKSZEJ ilości (uwaga: nie TYLKO, bo to nie możliwe, jeżeli jakieś resztkowe mechanizmy demokratyczne są pozostawione, np. “kariery” Albina Siwaka i Zofii Grzyb w PZPR jeżeli ktoś jeszcze o tym pamięta) “posusznych aparatczyków” i ma niewiele wspólnego z demokracją.

    Demokracja bezpośrednia to OCZYWIŚCIE najlepszy sposób wyrażania woli społeczeństwa, ale uwaga: SPOŁECZEŃSTWA OBYWATELSKIEGO i chyba trochę jest przedwcześnie aby myśleć o tym w naszym kraju. Znowu: JOW z ordynacja większościową, racjonalnym wyznaczaniem okręgów i racjonalnym sposobem rejestracji kandydatów, to może i nie najdoskonalszy sposób wyłaniania reprezentacji społeczeństwa ale w naszych warunkach najlepszy i najsprawiedliwszy.

  27. cetes 17.04.2013 15:06

    @ janpol
    Twój wpis to świetny /no! prawie!/ przykład dobrej roboty propagandowej ubranej w “szaty” rzekomej bezstronności.

    Ten wizerunek psuje jednak przypomnienie w Twoim poście, że “nie ma apolityczności”.
    To Twoje stwierdzenie pokazuje prawdziwe intencje zachwalania jowów w zakończeniu postu.

    Po prostu Czytelnicy najlepiej zapamiętują końcówkę.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.