O co walczy WikiLeaks?

Opublikowano: 17.12.2010 | Kategorie: Media, Polityka

Liczba wyświetleń: 482

Julian Assange wyszedł za kaucją i będzie oczekiwał na decyzję ws. ekstradycji na wolności. Sąd brytyjski, będąc poważnym, nie mógł w takim stanie faktycznym podjąć innej decyzji. Przypomnijmy, że założyciel “WikiLeaks” został oskarżony przez dwie kobiety o przestępstwo – jakim jest w Szwecji – odbycie stosunku płciowego bez zabezpieczenia, czyli z narażaniem zdrowia tychże niewiast. Nie znam dokumentów sprawy, ale wygląda na to, że opiera się ona na zeznaniach w/w kobiet i analizie pękniętej prezerwatywy. Nie oceniając zasadności szwedzkiego prawa (przecież one się na seks z panem Assange nie tylko zgodziły, ale wygląda na to, że mocno do niego parły) trzeba powiedzieć, że ja, na miejscu szwedzkiej prokuratury, trzy raz bym się zastanowił przed wydaniem Europejskiego Nakazu Aresztowania.

Amerykańska odpowiedź jest na razie zrównoważona. Używając swoich wpływów, “przekonali” PayPal, Vise i MasterCard by nie obsługiwały WikiLeaks. To jednak jak walka z hydrą, bo WikiLeaks zawsze znajdzie sposób na finansowanie. Ataki hakerskie również nie przyniosą skutków, gdyż również dokumenty można publikować na wiele sposobów. Jeśli nie przez stronę, to wystarczy odpowiednie materiały – co czyniono dotychczas – wysłać do kilku największych tytułów prasowych. Assange jest twarzą WikiLeaks, a nie jednoosobową instytucją, także zamknięcie go lub inny przypadek (np. “nieszczęśliwy” wypadek) tylko wspomoże “walkę o sprawę”, robiąc z niego męczennika, a ludzi do dalszego publikowania nie zabraknie.

IDEALIŚCI WALCZĄCY O PRAWA?

Pytanie, które warto postawić brzmi właśnie – “o co walczy portal WikiLeaks?”. Oficjalnie chodzi o “ujawnienie prawdy”, walkę o wolność słowa, a także prawa człowieka. WikiLeaks – według podawanych przez siebie informacji – redagują m.in. dysydenci z Chin, Tybetańczycy, rosyjscy emigranci, były amerykański analityk wywiadu.

Z brzmienia cele wydają się idealistyczne. Czy wśród nas nie brakuje romantyków, walczących o wolność słowa, walczących o prawdę oraz prawa człowieka? Można nie zgadzać się z motywacją, ale czy wtedy działania ludzi związanych z portalem nie byłyby wytłumaczalne pod względem aksjologicznym? Wariaci walczący o sprawę, uderzający np. w Amerykanów, Rosjan i Chińczyków, pokazujący ich fałszywą politykę oraz prawdziwe oblicze.

PRAWA CZŁOWIEKA I WOLNOŚĆ SŁOWA?

Nie mówi się o tym głośno, ale z organizacjami walczącymi o prawa człowieka najczęściej jest taki problem, że najaktywniej prowadzą swoje działania tam, gdzie ludzi traktuje się najlepiej. Ma to nawet swoje sensowne wytłumaczenie – wiadomo, że żaden dyktatorski, okrutny reżim nie będzie przecież ułatwiał działalności obrońców praw człowieka na swoim terytorium. Podobnie jest z WikiLeaks – nawet samo “dowalanie” tylko Amerykanom, ale w słusznej sprawie ma jak najbardziej sens. Opublikowanie filmiku z amerykańskimi żołnierzami strzelającymi do bezbronnych cywilów było jak najbardziej usprawiedliwione, pomimo iż uderzało w Amerykanów. To samo będzie tyczyło się Guantanamo, gdzie Amerykanie bezprawnie przetrzymują więźniów.

WikiLeaks do tej pory nie opublikowało nic, co mogłoby by być problematyczne dla państw, w których prawa człowieka nie istnieją lub nie są przestrzegane. Istnieją tylko pomniejsze publikacje na temat gróźb wobec Anny Politkowskiej czy chińskiej działalności w Afryce – rzeczach, które nie mogą zadziwić nawet laików. WikiLeaks słusznie robi, gdy podaje poprzez przeciek, ile osób mogło do tej pory zginąć w Iraku, ale daleko wykracza poza swoje deklarowane cele, gdy w depeszach możemy odnaleźć taktyczne informacje mogące szkodzić poszczególnym państwom – najczęściej Stanom Zjednoczonym, a także pokojowi w regionie.

Walka o wolność słowa? Cóż, o wolność słowa należy walczyć w Chinach, w Birmie, w Korei Północnej, w wielu państwach Afryki, w Rosji, ale nie w Unii Europejskiej oraz Stanach Zjednoczonych, kraju, w którym kręci się filmy, że ataki z 11 września to dzieło George W. Busha i jego przyjaciół z administracji. Ciekawe, co stałoby się z założycielem WikiLeaks, gdyby podobną wolność słowa zechciał uprawiać w Iranie, publikując tajne dokumenty tamtejszych dyplomatów? Wolność słowa nie polega na tym, że wszystko co tajne, staje się jawne (nie wiem, kto wymyślił ten nonsens), a na możliwości nieskrępowanego wyrażania swoich poglądów do momentu, gdy nie łamie się praw innych ludzi. Tych nieprzekonanych mogę tylko zapytać, czy naprawdę chcieliby, aby ich wszystkie rozmowy prywatne nagle, w ramach polityki jawności, zostały opublikowane?

OD KOGO PRACOWNICY WIKILEAKS DOSTANĄ PREZENTY NA ŚWIĘTA?

Czy jednak walką o prawa człowieka jest publikacja depeszy relacjonującej rozmowę amerykańskiego dyplomaty z ówczesnym (2008) ministrem obrony narodowej Libanu, Eliasem Murrem? Miał on dawać “dobre rady”, jak zaatakować Hezbollah. Poprzez amerykańskiego dyplomatę miały one trafić do Izraelczyków. Murr zapowiedział, że w przypadku ataku, wojska libańskie pozostaną w bazach, a w sprawę zamieszał wtedy dowódcę wojsk, a teraz prezydenta Libanu – Michela Suleimana. Niewątpliwie ta publikacja może zaognić sytuację w Libanie, w którym Hezbollah jest państwem w państwie. Armia libańska nie jest w stanie rozbroić “Partii Boga”. Czy Julian Assange weźmie odpowiedzialność w przypadku otwartej konfrontacji? Nie muszę chyba dodawać, że zarzut “kolaborowania” z Izraelem, ma w państwach muzułmańskich dość duże znaczenie.

WikiLeaks pomaga również Iranowi przeciwko Arabii Saudyjskiej i innym niechętnemu mu państwom arabskim. Na przykład Katar zgodził się nie tylko na użycie bazy lotniczej położonej na jego terytorium do bombardowania, ale również zaproponował, że pokryje 60% jej kosztów. Arabia Saudyjska z kolei ma nie tylko problem “odcięcia głowy węża” (czyli ataku na irański program atomowy). Ujawniono również, że próbowała stworzyć koalicję zdolną do zniszczenia irańskiej macki w Libanie – Hezbollahu. Prezydent Ahmadineżad powinien wysłać pracownikom WikiLeaks duże prezenty na święta, bo te depesze idealnie nadają się do propagandowego wykorzystania, nawet jeżeli oficjalnie twierdzi, że im nie ufa. Chaled Meszal, przywódca Hamasu, również powinien się dorzucić, bo fakt wycieku informacji o konsultowaniu interwencji w Strefie Gazy przez Izrael z Egiptem władzami Autonomii Palestyńskiej, choć oczywisty dla osób zainteresowanych tematem, nie jest taki dla “palestyńskiej ulicy”.

Niespodziankę sprawiono również terrorystom, którzy dostali całkiem niezły spis potencjalnych celów na ataki terrorystyczne. Co prawda są oni bardziej zainteresowani atakowaniem w metrze, pociągach, na stadionach itd, ale jakby zechcieli zmienić taktykę – proszę bardzo, wiedzą, gdzie znajdują się ważne obiekty z punktu widzenia amerykańskiego bezpieczeństwa narodowego. Wesołych Świąt!

Na samym końcu czytelnikom pozostawiam do refleksji pytanie, czy przecieki WikiLeaks o polskiej polityce wobec (albo precyzyjniej mówiąc: przeciwko) Rosji, szczegółach dotyczących powodów, rozbieżnych od deklarowanych, dla których chcieliśmy zainstalować tarczę antyrakietową, a także ocenie Sikorskiego dotyczącej zagrożenia ze strony Rosji oraz działań Polski w czasie wojny gruzińsko-rosyjskiej, były korzystne dla naszej racji stanu? Wbrew pozorom to również nie są żadne rewelacje, ale teraz nie są już nawet tajemnicą Poliszynela, której oficjalnie można się wyprzeć, więc ja nic – poza rózgą – bym nie szykował.

Autor: Patryk Gorgol
Źródło: Kącik Dyplomatyczny


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

2 komentarze

  1. Lakszmi 18.12.2010 03:36

    problem z ameryką jest taki wszędzie wściubia nosa i wszczyna konflikty, ja tam raczej pytam czemu ameryka nie walczy o wolność dla czeczenii albo tybetu czy innych państw w których łamane są prawa człowieka a nie dlaczego wiki atakuje ameryke, no tak biedna ameryka, co oni mogą pomóc bracią chińczykom w kraju gdzie łamane są prawa człowieka i tamtejszy lud zapiernicza za grosze żeby amerykanie się paśli tanią chińszczyzną i europejczycy zresztą już taż, no tak pewnie nie rozumie na czym polega gospodarka wyzysku… i jakie są relacje między mocarstwami…
    do autora ..no tak mentalność super dzięki że nie żyjemy w chinach i powstają takie filmy…bo jest wolność słowa czyli tajemnica poliszynela non stop…. oficjalnie wszystkiego można się wyprzeć
    i odpowiedź ..nie mam nic przeciwko jawnością moich rozmów tylko kto je będzie czytał i po co… nie mam w sumie nic do ukrycia przed tzw bogiem i ludźmi nie knuje i nie spiskuje, no jedyne co bym chciała zachować to życie intymne ale chyba tego nie można porównywać z tajemnicą poliszynela 😀 czy politycznymi kłamstwami i grami

  2. Piotrek 18.12.2010 18:31

    Dlaczego nie ujawniać tego co tajne? Gdzie w dyplomacji łamie się prywatne prawa innych, skoro ci ludzie pracują dla państwa, a więc obywateli i są osobami publicznymi. Podobnie jak rozmówczyni wyżej jedyne co nie nie powinno być przedmiotem zainteresowanie publiki to życie intymne. Kto jest czysty nie ma nic do ukrycia i nie boi się, że informacja może mu zaszkodzić.
    Twierdzisz, że teraz prezydent Iranu może stosować propagandę, żeby pokazać kraj jako ofiare spisku. Co w takim razie robią USA do tej pory jak nie propagandę, chcą naprawdę zaprowadzić tam demokrację??
    Punkt widzenia amerykańskiego bezpieczeństwa narodowego jest mocny przesunięty poza granice tego kraju i ciągle sie rozszerza, a usprawiedliwieniem jest światowa misja zaprowadzenia pokoju.
    Co do Polski, zwykle w polityce bywa tak, że opini publicznej przekazuje się to co chce usłyszeć, a rozmowy wyglądają inaczej. I to wcale ni wina Wikileaks, że publikuje informacje tylko skutek prowadzonej polityki i raczej braku, niż jakiejś polskiej racji stanu. Wychodząc poza tarcze rakietową, to nastapiło rzekome znaczne poprawienie stosunków polsko-rosyjskich oczywiście dzięki polityce obecnego rządu i prezydenta Polski. Na tyle dobre, że prezydent Medwiediew odwiedził nasz kraj. W podzięce mamy w Kalingradzie rakiety Iskander..

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.