O cenzurze, odpowiedzialności i notice and takedown

Opublikowano: 17.07.2012 | Kategorie: Prawo, Telekomunikacja i komputery, Wiadomości z kraju

Liczba wyświetleń: 665

Jak dalece właściciele stron WWW powinni odpowiadać za pojawiające się w nich treści? To trudne pytanie wiąże się z nowelizacją Ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Będzie ona regulować delikatną kwestię, jaką jest odpowiedzialność e-usługodawcy oraz usuwanie treści na prośbę np. posiadaczy praw autorskich.

Wśród różnych aktów prawnych dotyczących internetu szczególne miejsce zajmuje Ustawa o świadczeniu usług drogą elektroniczną (UŚUDE). To ona zawiera przepisy dotyczące tego, w jaki sposób można świadczyć e-usługi, kto i jak za nie odpowiada, jakie są prawa e-klientów, co uważamy za spam itd.

W roku 2011 Dziennik Internautów kilkakrotnie pisał o nowelizacji UŚUDE, która miała m.in. nakładać nowe obowiązki na e-handlowców oraz zwolnić operatorów wyszukiwarek i katalogów z odpowiedzialności za linkowanie do danych naruszających prawo. To zwolnienie z odpowiedzialności ma działać wówczas, gdy operatorzy nie wiedzą o bezprawnym charakterze treści. Obecnie nie jest pewne, czy np. wyszukiwarki nie powinny sprawdzać zawartości stron, które trafiają do wyników wyszukiwania.

W projekcie nowelizacji ustawy znalazł się też rozdział 3a określający, jak ma wyglądać procedura powiadomienia e-usługodawcy o bezprawnych treściach i blokowanie dostępu do tych treści. Chodziło zatem o doprecyzowanie tego, jak ma wyglądać w Polsce procedura notice and takedown. Po burzy wokół ACTA propozycje związane z artykułem 3a przepisów wywołały panikę, ale internauci mylili się, twierdząc, że chodzi o nowy rodzaj cenzury.

Notice and takedown to procedura polegająca na tym, że e-usługodawca powiadamiany jest o treści naruszających prawa autorskie. Przykładowo posiadacz praw autorskich powiadamia YouTube o filmie naruszającym prawa autorskie. YouTube ma wybór – może usunąć film i zapomnieć o sprawie, może też go nie usunąć, ale w tym drugim przypadku naraża się na odpowiedzialność. Oczywiście YouTube może przed sądem udowodnić, że film był zgodny z prawem. Odpowiedzialność nie musi zatem oznaczać ukarania.

Notice and takedown to nie cenzura, bowiem nie mamy tu do czynienia z nadzorowaniem publikowanych treści. Chodzi tylko o określenie, w jaki sposób e-usługodawca może uniknąć odpowiedzialności za ewentualnie niezgodną z prawem treść.

Pod koniec 2011 roku przeciwko propozycjom przedstawionym w projekcie UŚUDE zaprotestowali… wydawcy. Ich zdaniem zaproponowane przepisy zbyt łatwo i zbyt arbitralnie uwalniałyby e-usługodawców od odpowiedzialności. Ponadto wydawcy doszli do wniosku, ze zaproponowana przez ustawodawcę procedura usuwania treści jest zbyt sformalizowana.

Jak widzicie, wydawcy nie postrzegają UŚUDE jako narzędzia cenzury. Ba! Mają oni pretensje o to, że ta ustawa mogłaby utrudnić usuwanie treści…

Do dyskusji na ten temat wrócono w ubiegłym tygodniu. 13 lipca w Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji odbyło się spotkanie dotyczące nowelizacji UŚUDE, które nazwano “Okrągłym stołem”. Przewodniczył mu minister administracji i cyfryzacji Michał Boni.

Spotkanie krótko opisuje notatka na stronie MAC. Wynika z niej, że celem “Okrągłego stołu” było omówienie kwestii spornych pomiędzy dostawcami treści, właścicielami praw i podmiotami administrującymi portalami i platformami internetowymi. Chodziło przede wszystkim o kwestię wyłączania odpowiedzialności host providera, podmiotów świadczących usługi wyszukiwania i dostawców linków oraz właśnie o procedurę zgłaszania i wycofywania bezprawnych danych (notice and takedown).

Michał Boni zapowiedział, że projekt nowelizacji zostanie na nowo przeanalizowany. Przy okazji opublikowano najświeższy projekt nowelizacji UŚUDE z 13 lipca 2012 r.

Nie przedstawiono żadnych ustaleń “Okrągłego stołu”, zatem dyskusja trwa. Pomimo że nowelizacja UŚUDE ma długą historię, najtrudniejsze rozmowy dopiero ruszają. Wielką sztuką będzie doprowadzenie ich do końca w taki sposób, aby odpowiedzialność nakładana na e-usługodawców była zrównoważona z ich swobodą.

Opracowanie: Marcin Maj
Źródło: Dziennik Internautów


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

2 komentarze

  1. Rozbi 17.07.2012 18:36

    Sam osobiście twierdzę iż uregulowanie internetu ustawą było najgorszą rzeczą jaka mogła nam się trafić.

    Sam pamiętam początki internetu – gdzie dostarczany był bez żadnych regulacji i ograniczeń ustawowych i nie pamiętam tragedii z tym związanych.

    Za to jestem pewien że gdyby nie było żadnych regulacji to bylibyśmy najbardziej rozwiniętym internetowo i cyfrowo państwem w Unii Europejskiej.

  2. Wentyl 17.07.2012 20:22

    Tak na marginesie, to artykuły Maja przydałoby się poodchudzać, bo strasznie leje wodę. Większość to bełkotliwy wstęp i zakończenie, a w środku ze trzy zdania treści na temat.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.