Nieodpowiedzialni wierni?

Ostatnie tygodnie przyniosły ciekawe badania. Z sondażu przeprowadzonego przez firmę ARC Rynek i Opinia na zlecenie dziennika „Polska” wynika, że blisko 51 proc. rodziców dzieci w wieku szkolnym chce, aby lekcje religii wróciły ze szkół do przyparafialnych salek katechetycznych. Przeciwnego zdania było 35 proc. ankietowanych. Badania te muszą zaskakiwać tych, którzy bezrefleksyjnie wierzyli, że Kościół rzymskokatolicki wciąż w decydujący sposób wpływa na oceny Polaków w sprawach społecznych i politycznych.

Okazuje się, że – mimo iż Kościół rzymskokatolicki jest wciąż w Polsce silny – politycy i publicyści, którzy robią wszystko, by się tej instytucji nie narazić, przeceniają jego możliwości.

Religia została wprowadzona do szkół po naciskach ze strony kościoła w 1990 r. Wybór etyki, który gwarantuje rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z 14 kwietnia 1992 r., jest w istocie fikcją, ponieważ z braku nauczycieli, głównie absolwentów filozofii, i niechęci dyrekcji wielu szkół, zajęcia te prowadzone są w tylko nielicznych placówkach. W ogóle pod uwagę nie brano możliwości prowadzenia zajęć z religioznawstwa, na których uczniowie mogliby zapoznać się z różnymi wierzeniami i systemami wartości.

Okazuje się jednak, że po 18 latach problem wciąż istnieje i sytuacja, w której katecheci otrzymują wynagrodzenie bliskie pensji nauczycieli innych specjalności, a ocena z tego przedmiotu jest wliczana do średniej ocen, wywołuje coraz większy opór, także ze strony osób wierzących i praktykujących. Również niektórzy, bardziej stąpający po ziemi, duchowni, zaczynają dostrzegać, że obecność katechezy w szkole przynosi im więcej szkody niż pożytku.

Podczas ostatniego zebrania plenarnego Konferencji Episkopatu Polski organizacje i środowiska postulujące powrót zajęć z religii do parafii określono mianem „nieodpowiedzialnych”. Wygląda więc na to, że włodarze polskiego KK o brak odpowiedzialności gotowi są nawet oskarżyć własnych wiernych.

Autor: Szymon Martys
Źródło: Trybuna Robotnicza