Nie czas żałować róż, gdy płoną lasy?

Opublikowano: 25.08.2016 | Kategorie: Polityka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 1138

„Jestem patriotą i wolałbym, aby jak najmniej Polaków umierało na czerwonego raka” – przeczytałem w komentarzu internauty pod jednym ze swoich tekstów. Felieton dotyczył m.in. walki z malarią. Przywołałem w nim założyciela Microsoftu, Billa Gatesa, który stwierdził niedawno, że badania nad wspomnianą chorobą nie opłacają się firmom farmaceutycznym. Wspomniany komentator zdiagnozował u mnie fascynację komunizmem. Podejrzewał też z detektywistycznym zacięciem, że reprezentuję partię Razem.

W mniemaniu tego człowieka, jak i wielu innych, rozprzestrzeniam najbardziej śmiercionośną chorobę świata. Przecież to oczywiste, że raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę. Tylko głupiec nie zdaje sobie sprawy, że największą bolączką Polaków i Polski oprócz, rzecz jasna, islamizmu, jest lewactwo. Zacząłem od drobnego, błahego wręcz przykładu, bo świetnie pokazuje rodzime absurdy. Poszukiwanie wrogów wewnętrznych i zewnętrznych wychodzi nam znacznie lepiej niż diagnozowanie sytuacji społeczno-gospodarczej.

Gdyby było inaczej, Polacy płakaliby nad wyzyskiem, współczuli przedstawicielom zawodów najgorzej opłacanych, ubolewali nad praktycznie nieistniejącym rynkiem państwowych mieszkań na wynajem, przeklinali fatalny transport publiczny. Listę spraw można wydłużać w nieskończoność. Co mamy w zamian? Choćby stygmatyzację rodzin, które korzystają z programu 500+. Tu się na chwilę zatrzymam. Mój znajomy ma pięcioro dzieci. Kilka miesięcy temu, niedługo po rozpoczęciu wypłat z programu, spacerował ze swoimi pociechami po mieście. – 2 tys. złotych – usłyszał w pewnym momencie. Początkowo nie skojarzył, o co chodzi. Za chwilę dotarło do niego, że ktoś przeliczył jego rodzinę na pieniądze z 500+. To niejedyny przykład. Sam słyszałem kilkukrotnie w autobusie i na ulicy podobne docinki w odniesieniu do rodzin z większą liczbą dzieci.

Rów podziału, który kopały przez lata elity polityczne, jest bardzo głęboki. To dlatego Marlena Joks, członkini zarządu Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości, mówi głośno i bez żenady, że budowanie przez państwo tanich mieszkań to potencjalny kłopot dla deweloperów. „Zmiana struktury mieszkańców może prowadzić do konfliktów społecznych, a poza tym w dłuższej perspektywie mogą spaść ceny apartamentowców sąsiadujących z działką” – raczyła powiedzieć. Interesujący jest fakt, że, poza paroma „lewakami”, obawy tej pani nie przeraziły zbyt wielu.

Często się zastanawiam, jak to jest, że na większe współczucie wielu moich rodaków może liczyć bogacz, którego partia Razem chciałaby obłożyć in spe sprawiedliwym podatkiem, niż ofiary kamieniczników czy ochroniarze pracujący po 12 godzin dziennie za kilka złotych za godzinę. Gdzie, do cholery, podziała się empatia? Z drugiej strony, nietrudno dostrzec schizofrenię. Dlaczego bowiem prawicowy PiS wygrał w ubiegłym roku wybory w Polsce? Odpowiedzi jest wiele, ale nie pomylę się, gdy napiszę, że stało się to również dlatego, że Polacy nie czuli się beneficjentami sukcesu, o którym trąbiła przez lata Platforma. Hasła socjalne z kampanii Prawa i Sprawiedliwości padły więc na podatny grunt.

To taki polski paradoks, że partia na wskroś konserwatywna, ocierająca się czasem o narrację skrajnie prawicową, doszła do władzy z lewicowymi hasłami na sztandarach. Jeszcze smutniejsze jest to, że jednocześnie dla wielu przedstawicieli tej partii „lewactwo” to główne zło tego świata. Można zżymać się na media głównego nurtu za to, że obrzydziły lewicę Polakom, utożsamiając ją z SLD. Można irytować się na to ostatnie ugrupowanie, że z lewicy uczyniło – excuse-moi – nalepkę na sedes. Wszystko to musztarda po obiedzie. Lewicy bowiem dziś w parlamencie nie ma i niewiele wskazuje, że zmieni się to w najbliższej dekadzie. Jakaż to ironia losu, że prawicowa partia pobiła lewicę hasłami, które powinny być fundamentem tej ostatniej i jeszcze linczuje na poziomie semantycznym wszystko, co z lewicą ma się kojarzyć.

Można mieć w głębokim poważaniu cały ten spór rozbijający się o nazewnictwo i definiujący strony politycznego konfliktu. W zasadzie każdy, kto wyczekuje utopii, jaką jest sprawiedliwość społeczna, powinien się cieszyć z pomysłów PiS, które śmiało można uznać za lewicowe. Problem w tym, że na jeden dobry lub przynajmniej zadowalający pomysł przypada dziesięć złych lub bardzo złych. Jakich?

Jednym tchem mogę wymienić kilka z nich. Wizja puszczy, leśnictwa i środowiska autorstwa ministra Szyszki. Polityka zagraniczna ministra Waszczykowskiego, znaczona brakiem dyplomacji tam, gdzie dyplomacja jest kluczowa. Wynikający z tej ostatniej konflikt z Unią Europejską, otwarta wręcz walka z wartościami europejskimi i stawianie ich w kontrze do tego, co polskie (czytaj: dobre). Otwarte podjudzanie obywateli przeciwko uchodźcom. Zawłaszczenie mediów publicznych na jeszcze większą skalę niż poprzednicy i zamiana programów informacyjnych w tychże w propagandową tubę władzy. Doprowadzenie do sytuacji, w której ustawy uchwalane przez Sejm nie mają de facto żadnego recenzenta i instytucji, która mogłaby wskazać ich wady. Mogę tak wymieniać owoce dobrej zmiany do jutra. „Apele smoleńskie” znalazłyby się na szarym końcu tej listy, jako kuriozalne, ale mało znaczące. Jasne, stan wojny psychologicznej z UE jest mniej wymierny niż liczba środków, które trafiły do rodzin w ramach 500+. Podobnie nie zmierzymy łatwo, jakie będę społeczne konsekwencje utożsamiania uchodźców z terrorystami.

Właśnie dlatego trudno cieszyć się z 500+ czy Mieszkania+. Czytałem komentatorów, którzy przywoływali w tym kontekście Słowackiego. Bo podobno „nie czas żałować róż, gdy płoną lasy”. Nie do końca jestem pewien jednak, co w tym zestawieniu jest różą, a co lasem.

Autorstwo: Rafał Gdak
Źródło: NowyObywatel.pl

O AUTORZE

Rafał Gdak (ur. 1978) – publicysta zafascynowany historią, nowymi technologiami, astronomią i fizyką kwantową. Nawrócony z liberalizmu lewicowiec. Mieszka w Lublinie.


TAGI: , , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

2 komentarze

  1. tikale 25.08.2016 20:40

    Zgadzam się z Panem, że to absurd, że Polacy pomimo PRLu i tylu lat socjalizmu dalej mają ochotę wybierać partie gospodarczo lewicowe, czyli zwiększające podatki, socjal, sektor publiczny, administracje i biurokracje. Jakie to partie PIS, SLD, PO, PSL jaki to daje procent społeczeństwa wybory 2015 – PiS 37,58 proc, PO – 24,09 proc. Razem – 3,62 proc. PSL – 5,13 proc. ZL – 7,55 proc. co daje 78% wyborców oczekujących gospodarczego socjalizmu.
    A wiadomo że tam gdzie jest socjalizm to nawet jak się śpi na ropie to i tak jest dziadostwo, patrz np. Wenezuela. Smutne, ale to pokazuje dlaczego tak słabo się rozwijamy gospodarczo jako Państwo. A co zresztą jest jeszcze Nowoczensa 7,60 proc która jest kapitalistyczna, ale posiada błogosławieństwo banków i koncernów zachodnich. To raczej im będzie pomagać, dalej doić polaków. Kukiz’15 – 8,81 proc. , który ma różnych anty systemowców od lewicowców, przez narodowców do libertarian, oraz KORWiN – 4,76 proc, która pod względem gospodarczym jest najbardziej wolnościowa.

    To dziwne bo lewica powinna być społecznie wolnościowa i gospodarczo konserwatywna, a prawica społecznie konserwatywna i gospodarczo wolnościowa, w to wpisuje się tylko Polska Razem Gowina, a PIS skoro jest społecznie i gospodarczo konserwatywny, nosi już znamiona totalitaryzmu. Jest jeszcze jedna opcja społecznie i gospodarczo wolnościowa są nią libertarianie.

    Z punktu widzenia dobrobytu, pracy nie ma znaczenia czy żądzą liberałowie czy konserwatyści, ponieważ w Polsce jedni i drudzy to socjaliści. I dlatego nic się szybko nie zmieni, dziękuje.

    PS
    Jak ktoś chce się dowiedzieć na rzeczywistym przykładzie jak kraj bogaty w swoim regionie za sprawą komunistycznych idei osuwa się w nędze. A najbiedniejszy dzięki wolności gospodarczej rośnie w bogactwo to zapraszam do oglądnięcia materiału.
    https://www.youtube.com/watch?v=tbK_SouhTSg

  2. lukaszstaszewski 26.08.2016 10:24

    @tikale

    Jakie 78% wyborców? Nie pisz głupot, jeśli nie masz pojęcia o czym piszesz. Wyborcy w Polsce, szczególnie jeśli chodzi o ostanie wybory, to była grupa 30 732 398 osób. Z czego frekwencja wyniosła 15 595 335osoby, czyli 50,92% wyborców. Teraz od tego trzeba odjąć głosy nieważne, czyli 394 664 i mamy wynik 15 200 671 wyborców. I teraz dopiero są podliczane wyniki partii, czyli to co napisałeś wyżej, czyli 78% z 15 200 671 osób wierzy w Polsce w socjalizm i głosuje na partie, które jak jeden mąż głoszą hasła sojalistyczne. Jak już coś masz pisać to pisz dokładnie, a nie wprowadzaj w błąd. W tym kraju ok 50% wyborców nie wierzy w socjalizm, tylko że nie mając wyboru albo z innego powodu nie chodzi głosować. Pzdr

    Żródło https://pl.wikipedia.org/wiki/Wybory_parlamentarne_w_Polsce_w_2015_roku

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.