Nie chcą jałmużny, lecz samopomocy

Opublikowano: 20.08.2012 | Kategorie: Gospodarka, Prawo, Wiadomości z kraju

Liczba wyświetleń: 910

Nie doraźnych zapomóg, ale powrotu do obowiązkowych niekomercyjnych ubezpieczeń rolnych domagają się właściciele gospodarstw poszkodowanych przez nawałnice.

Jak informuje portal Farmer.pl, wójt Wilczyc (powiat sandomierski) Adam Bodura, twierdzi, że tylko na terenach tej gminy poszkodowanych przez żywioł jest co najmniej 450 rolników i sadowników. Trzy czwarte z nich nie ubezpieczyło gospodarstw, bo stawki w przypadku upraw warzyw i owoców wynoszą nawet kilka tysięcy złotych rocznie. „Apelujemy do parlamentarzystów o poparcie i pomoc w stworzeniu ustawodawstwa, które umożliwi powrót do systemu obowiązkowych niekomercyjnych ubezpieczeń rolniczych. Wpłaty byłyby niższe niż obecne ubezpieczenia komercyjne i stworzyłyby fundusz wzajemnej pomocy, z którego wypłacane byłyby odszkodowania pokrywające straty rolne” – wyjaśnił Bodura, który rozmawiał o inicjatywie ze świętokrzyskimi politykami.

Zdaniem wójta Wilczyc takie rozwiązanie odciążyłoby budżet państwa, z którego obecnie wypłacane są doraźne zapomogi na pokrycie strat rolniczych spowodowanych przez anomalie pogodowe. Inicjatywę popiera prezes Świętokrzyskiej Izby Rolniczej, Ryszard Ciźla. Jego zdaniem tego typu towarzystwa ubezpieczeń wzajemnych mogłyby starać się o środki z Unii Europejskiej – takie, jakimi dysponują rolnicy np. we Francji czy Niemczech. Tam w przypadku dużych szkód odszkodowanie jest pokrywane ze składek rolników oraz z funduszy unijnych i rządowych. „Potrzebę zmian w systemie ubezpieczeń rolnych przedstawiłem w ubiegłym tygodniu podczas spotkania prezesów izb rolniczych w Warszawie, które odbyło się dwa dni po nawałnicy w naszym regionie. Pomysł będzie przez nas dokładnie analizowany. Chcemy, aby był on jednym z punktów najbliższego spotkania szefów izb rolnych z nowym ministrem rolnictwa Stanisławem Kalembą. Takie spotkanie jest zaplanowane podczas a wrześniowych dożynek prezydenckich w Spale” – zapowiedział Ciźla.

Aby stworzyć taki system ubezpieczeniowy, potrzebne jest nowe ustawodawstwo. W Polsce od powodzi w roku 2010 powstały dwie nowelizacje ustawy o ubezpieczeniach upraw rolnych i zwierząt gospodarskich, ale żadna nie przeszła uzgodnień międzyresortowych.

W Świętokrzyskiem wciąż szacowane są straty po niedawnych nawałnicach. Na razie władze województwa zajmują się wypłatami pomocy dla właścicieli 400 uszkodzonych budynków. Szacowanie szkód rolnych jeszcze się nie zakończyło. Według sadowników z południa województwa świętokrzyskiego, straty wynoszą nawet do 70 proc. tegorocznych zbiorów. Tego rodzaju problemy są znane w wielu miejscach kraju, a z powodu anomalii pogodowych stają się z roku na rok coraz częstsze i bardziej dotkliwe dla właścicieli upraw.

Źródło: Nowy Obywatel


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

20 komentarzy

  1. drumcio 20.08.2012 10:07

    Trzeba być naprawdę zdesperowanym albo nieświadomym, żeby w obecnej sytuacji prosić rząd o cokolwiek…

  2. peter_toolovitz 20.08.2012 11:26

    To wcale nie jest tak jak sugeruje artykuł, że taka inicjatywa odciąży budżet. Budżet i tak bedzie łożył pieniądze, różnica bedzie taka, że bedzie robił to z musu a nie z łaski jak robi to teraz. Do tego część pieniędzy przejadać bedzie kadra urzędnicza, bez której ten nowy twór nie powstanie. Najbardziej jednak martwi mnie postulat obowiąkowości tych ubezpieczeń. Wygląda na to, że ludzie pragną przymusu ale jest pytanie czy chcą go wszyscy, czy tylko ci, którzy najgłośniej krzyczą.

  3. _SL_ 20.08.2012 12:35

    Znow komuna ryczy o cudze pieniadze, zamiast ubezpieczyc sie jak reszta-komercyjnie. W dodatku tego typu ubezpieczenia finansowane z budzetu maja przywileje monopolisty wobec prywatnych, powodujac wzrost cen na komercyjnym rynku i spadek osob ubezpieczonych(kradna klientow dzialajac na nie rynkowych zasadach-dotacjach budzetowych).
    Psucie rynku i rozwalanie legalnych biznesow.

    Tak samo z reszta ubezpieczen, kto sie nie ubezpieczyl nie powinien dostac ani grosza. Zobaczcie na ubezpieczoncyh ludzi na wsiach, jak sie czuja gdy uczciwie placac na siebie musza w podatkach przymusowo placic za straty nieodpowiedzialnych zlobow ktorzy skapili kulkudziesiaciu pln miesiecznie(np. ok 500 pln rocznie za spory dom z garaze i ogrodami, Slaskie)?

    Ubezpieczenie jest tanie wobec potencjalnych strat, to koszt ktory uwzglednia sie w biznes planie i cenie produktu.

    Komusze wycie o uspolecznianie strat jest zwykla bezczelnoscia(tak samo jak z bankami czy kazdym innym biznesem).

  4. eLJot (Moderator) 20.08.2012 14:43

    Ubezpieczenie jest tanie, ale otrzymanie wypłaty to nie tylko koszta ekonomiczne ale i czasowe oraz nerwowe – przerzucanie się papierami, ciąganie po sądach szukanie kruczków przez ubezpieczycieli itp. itd. Biznes to też uspołecznianie strat. Rynek jak każdy inny mechanizm sprawdza się w określonych warunkach. Dobrze to widać na przykładzie Szwajcarii, gdy rynek zaczyna szaleć przykręca się socjalną śrubę. Gdy socjal zaczyna być niewydajny luzujemy rynek. Można wiele powiedzieć o Szwajcarach, ale trzeba przyznać że praktyczni są do bólu.

  5. peter_toolovitz 20.08.2012 15:19

    Biznes to nie jest uspołecznianie strat. Ludzie, którzy chcą zarabiać na innej niż rolnictwo dziedzinie, nie mają, takich możliwości. Odpowiedzią nie jest wzięcie również ich pod płaszczyk państwa! Wara państwu od takich rzeczy!

  6. eLJot (Moderator) 20.08.2012 15:46

    Jeśli biznesmen kupił za grosze prywatyzowaną państwową firmę, zamknął ją i sprzedał na kawałki gdyż była wtedy więcej warta niż za nią dał to społeczeństwo na tym straciło, pomijam miejsca pracy ale chociażby same zyski z wyprzedaży majątku. Jeśli Państwo chce być w miarę niezależne kluczowe sprawy powinno kryć inaczej jest zdane na łaskę lub niełaskę “rynków”.

  7. peter_toolovitz 20.08.2012 16:30

    eLJot-Co to jest za przykład? Jak ma państwo pokryć stratę o której mówisz? Po co miałoby to robić? Druga sprawa- Większość firm w Polsce to małe i mikroprzędsiębiorstwa do kilku pracowników a często jest to pan Henio- jednoosobowa firma co dorabia klucze albo sprzedaje gazety. Przestańmy demonizować “biznesmenów” bo najczęściej to są ciężko pracujący ludzie, próbujący wiązać koniec z końcem a w przypadku bankróctwa nikt im nie pomoże. Taka jest kolej rzeczy- koniec kropka.

  8. Rozbi 20.08.2012 16:31

    Czemu twierdzisz iż społeczeństwo na tym straciło?
    Sprzedanie nie oznacza fizycznej likwidacji – sprzęt po zakładzie nie został zniszczony tylko sprzedany, nieruchomości po zakładzie nie zostają zniszczone tylko sprzedane – to samo z dokumentacją patentami itp itd.
    Więc jak wygląda wg Ciebie ta strata?
    Tymbardziej że sprzedając po większej wartości płaci dodatkowo podatek od zysku.

  9. eLJot (Moderator) 20.08.2012 17:46

    Rockefeler to komuch? Gates to komuch? Nie, to biznesmeni. Ja nie demonizuję tylko daję przykład. A przykłady są złe i dobre. Nóż to narzędzie, można pokroić chleb albo zabić. Mały biznes jest dobry ale jeśli działa w państwie prawa. Mały biznes ma ciężko bo nie walczy o własne prawa, wielki go po prostu depcze. Jeśli prywaciarz kupił poniżej realnej wartości to znaczy że kapitał został zbyty na szkodę społeczności do której należał. Inna sprawa że jej reprezentanci nieraz robią co chcą.

  10. MamDosc 20.08.2012 20:35

    Jeżeli nie widzicie w tym stanie rzeczy części większego planu ,to jesteście po prostu ignorantami i manipulatorami .Gdy się trafia okazja systemowo wykończyć chłopinę to rząd chętnie z niej skorzysta . Trzeba szykować ziemię dla tysięcy z automatu przyznawanych obywatelstw . Polakami bez zbędnych pytań prezydenta staja się członkowie syjonistycznej tłuszczy .Polecam prześledzić ilość przyznawanych glejtów .

  11. peter_toolovitz 20.08.2012 22:06

    eLJot- mały biznes ma ciężko, bo obarczony jest wysokimi kosztami. Postulaty lewicy obciążają małe przedsiębiorstwa jeszcze bardziej. Chcecie uspołeczniania strat ale uspołecznianie nie będzie dotyczyć wiejskiego sklepu, bo tam z roboty wylecą dwie osoby. Skożysta duży zakład, jego właściciel, pracy nie straci 500 osób. I niby pięknie, tylko nikt zdaje się nie dostrzegać, że padają setkami małe firmy, właśnie pod naporem wydatków na socjał. I w tym czasie gdy obronicie w błyskach fleszy 500 miejsc pracy, gdzie indziej po cichutku zlikwidujecie 700.

  12. janpol 20.08.2012 22:50

    Produkcja żywności TO BARDZO SPECYFICZNY BIZNES!!! Jest on PODSTAWĄ funkcjonowania KAŻDEJ gospodarki, która ma ambicje być w jakimś, choćby niewielkim, stopniu niezależna i samowystarczalna. Dlatego każdy, zdrowo myślący i działający w interesie własnego społeczeństwa rząd NIGDY nie “wypuści” produkcji żywności na tzw. “wolny rynek” (chociażby z powodu specyfiki i cyklu produkcyjnego, obejmującego często więcej niż 1 rok rozliczeniowo- podatkowy). Ochronę europejskich producentów żywności ma też m.in. za zadanie polityka UE (czego efektem są np. dopłaty do ha uprawianej ziemi). Nie wolno tego działu gospodarki traktować na równi z innymi, bo jakość i styl naszego życia zależy w dużym stopniu od tego co i jak jemy. Kto tego nie widzi to jest głąb i nie warto z nim dyskutować.

    A w sprawie ubezpieczeń to też jest znany fakt, ze tzw. ubezpieczenia wzajemne są tańsze od ubezpieczeń tzw “komercyjnych” oferowanych przez towarzystwa ubezpieczeniowe i też nie warto o tym dyskutować, bo tak jest i koniec. Trzeba tylko wprowadzić odpowiednie prawo, jeżeli jest taka potrzeba.

  13. peter_toolovitz 21.08.2012 00:13

    inwestujmy w szklarnie i hodujmy banany, żeby nie kupować brazylijskich. Wyjdzie drożej? To nic- stać nas na to. Nie stać? To pożyczymy a jak bedzie trzeba to dodrukujemy!

  14. eLJot (Moderator) 21.08.2012 08:58

    @peter_toolvitz
    Proszę nie pisz do mnie chcecie, bo nie jestem ani lewicowcem ani prawicowcem. Też kiedyś myślałem że kapitalizm i wolny rynek to cud miód i full wypas. Teraz widzę plusy i minusy pewnych rozwiązań i komentuję. Właśnie dlatego podałem przykład Szwajcarii jako szerszej perspektywy. Ty się skupiasz na skutkach problemu a nie przyczynie. Powiedz mi po co stołkiści mają się wysilać i cokolwiek zmieniać skoro posmarują im ci co mają?

    Nie wiem po co wyśmiewasz janpola, w jego zamyśle celem jest krycie niezależności żywnościowej. Powiedz mi gdzie on pisał o bananach? Ty widzisz jedną stronę medalu janpol drugą. Chcesz konflikt to go masz, ale po co?

  15. peter_toolovitz 21.08.2012 12:14

    Sugerujesz “uspołecznianie strat” więc komentuję. Portal ten prezentuje często poglądy, czy to w artykułach czy w komentarzach, z którymi się nie zgadzam. Daję więc prosty przykład z bananami, na to że Janpol jest w błędzie twierdząc, że obrona rodzimych producentów wpływa (pozytywnie) na to co i jak jemy. Czy przez to, że w Polsce nie produkujemy bananów, sprawia, że jemy banana gorszej jakości? Pewnie gorszego niż zje sobie Brazylkijczyk ale lepszego i tańszego nie wyprodukujemy, więc argumentacja janpola pada. Kpię? Trochę tak ale z czego to wynika? Idąc tropem prezentowanego tu czesto myślenia, można by zacząć w szklarniach hodować banany. Zyskałoby rolnnictwo, górnictwo i hutnictwo szkła a do tego dywersyfikujemy dostawy bananów.

  16. eLJot (Moderator) 21.08.2012 12:54

    Sugeruję szukanie rozwiązania które będzie optymalnym pomiędzy tymi dwoma ekstremami. Liczące się kraje zachodu chronią swoich producentów, w obecnym kryzysie bardzo dobrze widać iż mimo wolnego rynku każdy chroni swoich. To naturalna rekcja. Wole dać zarobić lokalnym niż iść do marketu, pieniądze zostawiam w kraju. W razie kryzysu mam dostęp do żywności.

  17. janpol 22.08.2012 01:50

    Szkoda zdrowia i czasu na dyskusje z kimś, kto nie opanował sztuki czytania ze zrozumieniem. Bo co to znaczy “uspołecznienie strat” w ramach ubezpieczeń wzajemnych? Toż to jest właśnie ich sens i na tym właśnie polega ta zdobycz cywilizacyjna. A w sprawie uprawiania bananów w Polsce a na pewno w Europie w jakiejś niedalekiej przyszłości to nie był bym taki pewien czy nie będzie ona możliwa, ale jak już eLJot zauważył ZUPEŁNIE nie o to chodziło.

  18. peter_toolovitz 23.08.2012 12:01

    kolego Janpol+ pocyztaj o ubeypiecyeniach wyajemnzch jeszcze raz i sprawdź swoje czytanie ze zrozumieniem. To nie ma nic wspólnego z uspołecznianiem strat. To jest prywatna umowa kilku ludzi. Państwo nie powinno mieć nic do tego.

  19. janpol 23.08.2012 21:14

    ~@peter_toolovitz: nooo cóż… Może i nie ma obowiązku czytać wszystkich moich wypocin, ale, chyba jednak muszę sobie zapisać na stałe w buforze:
    “jak już wcześniej pisałem”,
    “najfajniej jest” jak ktoś, kto czegoś tam nie douczył się, nie doumiał lub nie doczytał i własne cechy przypisuje innym…

    No dobra: jeszcze raz “jak już wcześniej pisałem”, wiki to dobre źródło wiedzy ale niestety często niepełne i NA PEWNO nie ROZSTRZYGAJĄCE.

    I tak “uspołecznienie” to pojęcie, w swojej najogólniejszej definicji (CZYLI najbardziej prawidłowej, pisałeś kiedy szanowny peterze_toolvitzu jakiś test i go zdałeś?) oznacza przejęcie czegoś (np. jakiej rzeczy) przez jakaś społeczność czyli wspólnotę. “Uspołecznienie” jako wychowanie do życia w społeczeństwie lub upaństwowienie (np. w sensie reprywatyzacja) to definicje późniejsze, węższe i pochodne od w/w.

    Ubezpieczenia wzajemne to pojęcie dużo starsze i szersze niż to co wypisuje wiki. Znane jest już od starożytności a w Polsce od średniowiecza (warto np. sobie poczytać coś o cechu gwarków).

    Czyli, mówiąc powoli i dużymi literami, jak wynika z postulatów opisanych w powyższym artykule, rolnicy nie chcą płacić wysokich składek towarzystwom ubezpieczeniowym i nie chcą wymuszać na skarbie państwa czy gminie jakichś nędznych zapomóg i po ciężkich bojach (np. awanturach w środkach masowej dezinformacji) czy po dłuższym czasie, w końcu je otrzymać (lub nie pod byle jakim pretekstem), tylko chcą aby powstały przepisy umożliwiające powoływanie towarzystw ubezpieczeń wzajemnych, w ramach których utworzyliby wspólnotę (społeczność) ubezpieczonych, płacili składki (z reguły sporo mniejsze niż w TU) i solidarnie oraz wzajemnie zapewnialiby sobie nawzajem ochronę ubezpieczeniową. W ten właśnie sposób swoiście “uspołecznialiby” straty jakie poniesie kiedyś jakiś członek ich wspólnoty. Na dodatek, jak wynika z powyższego artykułu takie TUW-y mogą się starać o dofinansowanie ze środków UE. W ten sposób “uspołecznianie” strat rolników, członków TUW rozszerza się na jeszcze większą “społeczność”.

    I to by było na tyle. Chyba, że jeszcze jakieś pytania?

  20. janpol 24.08.2012 08:37

    Wow! Chyba jednak nikt nie czyta moich wy-pocin 😉
    Roz-juszony się trochę roz-pędziłem i walnąłem “małą nieścisłość”.

    “Uspołecznienie” w sensie “upaństwowienie” to oczywiście nie re-prywatyzacja (widać w zakrętach kory szwenda mi się reprywatyzacja w związku z uspołecznieniem i wylewa się niekontrolowana 😉 ). Re-prywatyzacja to oczywiście prywatyzacja czegoś co niegdyś prywatne później uspołeczniono.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.