Nie bój się loda

Data publikacji: 01.07.2008

„NIE” rozmawia z seksuologiem Zbigniewem Lew-Starowiczem.

– Zwierzęta w porównaniu z człowiekiem, Polakiem katolikiem, są bardzo rozwiązłe…

– Gdy idzie o długość penisa, liczbę stosunków odbywanych raz po raz, to mamy gatunki, które biją nas na głowę.

– Czy na podstawie swojej lekarskiej praktyki, może Pan powiedzieć, że seksualność Polaków zaczyna wychodzić z jaskini?

– Jak porównuję dane z poszczególnych raportów, z końca lat 70., 80., z roku 1992 czy 2002, to jest jakaś tam stopniowa ewolucja, którą można zauważyć. Na przykład więcej Polaków uprawia i akceptuje seks oralny. Więcej Polaków próbuje też różnych pozycji. Chociaż większość nadal jest seksualnie konserwatywna. Seksuolodzy robią w tej kwestii podział na Polskę A i B. A jest rygorystycznie katolicka, B liberalnai otwarta wobec seksu.

– I ten podział przebiega jakoś na mapie?

– Polska tradycyjna dominuje na ścianie wschodniej, zwłaszcza na południu. Polska B dominuje na ścianie zachodniej plus w wielkich miastach.

– Dlaczego tolerancja dla homoseksualizmu tkwi na tym samym negatywnym poziomie i ani drgnie?

– Ponieważ z jednej strony mamy Kościół z jego twardym wobec gejów stanowiskiem, z drugiej mamy uwarunkowania kulturowe. Te uprzedzenia się zbiegają. Ostatnio ten brak tolerancji nawet urósł, bo Polacy uznali, że pedofilia bierze się z homoseksualizmu. W ogóle po aferach pedofilskich Polacy wszędzie węszą teraz dewiację.

– Ale z antykoncepcją już się poprawiło. Jest lepiej niż w Nigerii?

– Otóż nie. Nie poprawiło się. Tu nie ma czasowej ewolucji. Polacy generalnie nie stosują antykoncepcji.

– Czy seksualna pomroczność ma wpływ na funkcjonowanie społeczeństwa jako całości?

– Oczywiście, że są tego typu korelacje. Nawet najbardziej zwarte społeczeństwo składa się z jednostek, a człowiek, który ma dużo blokad wobec seksu, różnych tabu, nie może być w swoim życiu otwarty, bo jest skrępowany. W Polsce, jeśli chodzi o seksualność, obecny jest przede wszystkim lęk…

– Przed grzechem?

– I przed ciążą. Ale nie tylko, ciągle jest spory procent Polaków, którzy seks oralny uznają za dewiację. Większość kobiet seks oralny toleruje ze względu na partnera, ale to nie jest szczere. W związku z tym mężczyźni będący w stałych związkach chodzą na „terapię” do agencji towarzyskich. Tymczasem zdrowy seks powinien być naturalny, bez blokad.

– Czy w polskim społeczeństwie istnieje jakiś podskórny konflikt na tym tle?

– Od dawna. Gdy ministrem edukacji był Jerzy Wiatr, szło o edukację seksualną w szkołach. Minister miał dwóch doradców – mnie, realizującego pod tym względem program Światowej Organizacji Zdrowia, i pewną panią reprezentującą stanowisko Kościoła. Doszło wówczas niemal do wojny domowej, chodziły petycje, listy, protesty. Wytworzył się bardzo wyraźny podział w społeczeństwie. Był nawet taki karkołomny pomysł, żeby Polskę podzielić na edukowaną i nie. Mieszanka seksu i polityki okazała się wybuchowa, ale się uspokoiło, bo nie było chętnych do dyskusji z argumentami papieża w kwestii seksu, zwłaszcza że w ramach tej dyskusji liberałów zastraszano i obrzucano wyzwiskami albo przypisywano im żydowsko-masońskie korzenie.

– Istnieje u ludzi zależność, jak u zwierząt, pomiędzy aktywnością i otwartością seksualną a inteligencją?

– Nie istnieje. Kopulować bez przerwy może i inteligent, i bezmózgowiec. Generalnie inteligencja ułatwia partnerstwo, jest erotycznie twórcza, przełamuje bariery seksualne, ale z drugiej strony powoduje przesubtelnienie. Ciągle spotykam pary, których związek przez cztery lata nie został skonsumowany, oraz dziewice mimo woli.

– Czy brak aktywności seksualnej wpływa negatywnie na psychikę?

– Popęd seksualny jest naturalną potrzebą człowieka jak jedzenie – to wiadomo. Ludzie z normalnym nie obniżonym popędem nie uprawiający seksu wpadają często w obsesje. Stąd bierze się np. słynny antyfeminizm. Ludzie walczący ze swoim popędem są napastliwi i złośliwi.

– Antyfeministą nie może być ktoś, komu się w seksie dobrze wiedzie?

– Wrogość wobec kobiet i ich wolności jest wynikiem zaburzeń seksualnych różnego typu. Można się z feministkami nie zgadzać, ale atakowanie ich różnymi epitetami oznacza, że ktoś ma problem ze sobą, z seksem.

– Wracając do dewiacji – jest coś, o czym nie wiem?

– Co jest dewiacją, czyli patologią seksualną, o tym decyduje klasyfikacja chorób WHO: na przykład pedofilia, masochizm, ekshibicjonizm, sadyzm..

– Pedofilia obok ekshibicjonizmu?

– Tak, to są dewiacje. Przypominam, że ani homo-, ani biseksualizm nie są żadnymi dewiacjami. W Polsce karze się za seks z dziećmi i młodzieżą do 15. roku życia, karalny jest też seks ze zwierzętami i nekrofilia. Ekshibicjonizm można podciągnąć pod kodeks karny, ale to się rzadko zdarza.

– To jak na polskie warunki liberalnie…

– Tak, niektórzy chcą to zmienić. W Sejmie planuje się zaostrzyć na początek kary za pedofilię. Społeczeństwo jest żądne krwi, najchętniej ludzie zabijaliby, katowali, kastrowali pedofilów. I to jest wola absolutnej większości. Partia, która chce szybko zbić polityczny kapitał, może to sobie śmiało wpisać w program wyborczy. Tymczasem są różne typy pedofilii. Jest pedofil dobry wujek, którego można wyleczyć, i pedofil, który na widok dziecka działa jak robot. To są pedofile pierwotni. Z takim jest trudniej.

– Można jakoś „na oko” rozpoznać wrednego pedofila?

– Nie, bo nie ma konkretnych typów ludzkich w tym względzie. U większości pedofilów ucieczka w dzieci wiąże się z problemami w relacjach z kobietami. Pedofilów pierwotnych jest bardzo mało.

– Jak zatem w przypadku prałata Jankowskiego ocenił Pan, że Jankowski pedofilem nie jest?

– Ale mnie nie stawiano takiego pytania. Prokuratura zapytała mnie, biegłego, czy ksiądz odbywał stosunki z chłopcami. Chłopcy zaprzeczali. Można być pedofilem i nigdy nie mieć takich kontaktów seksualnych. Ale to się zdarza bardzo rzadko.

– Może chłopcy nie chcieli zeznawać, jak było naprawdę… To nie robił Pan prałatowi badań, takich z metalowymi spinaczami poprzypinanymi do głowy i rąk?

– Prokuratura wymagała ode mnie tylko odpowiedzi na pytania. Gdyby chłopcy go oskarżali, pewnie bym go badał, ale tak się nie stało. A propos pytań, ostatnio pewna pani sędzia zapytała mnie, biegłego, czy mężczyzna domagający się od żony seksu dwa, trzy razy dziennie nie jest pozbawiony uczuć wyższych?

– Ściemnia Pan… Co odpowiedział biegły?

– Serio tak było, ale to się zdarza częściej. Biegły odpowiedział, że ten mężczyzna ma normalny popęd seksualny. A kiedyś jeden z posłów przekonywał mnie, że akt kobiecy jest pornografią.

Autor: Iza Kosmala
Źródło: Tygodnik „NIE”