Naukowcy piszą bzdury, których nikt nie czyta

Opublikowano: 20.11.2016 | Kategorie: Nauka i technika, Wiadomości ze świata

Liczba wyświetleń: 785

Profesorowie spędzają zazwyczaj od około trzech do sześciu miesięcy (czasem dłużej) na badania i napisanie 25-stronicowego artykułu, by opublikować go w akademickim czasopiśmie naukowym. Większość z nich odczuwa dreszczyk emocji, otwierając miesiące później list informujący, że ich artykuł został zaakceptowany do publikacji, więc zostanie przeczytany przez… średnio 10 osób.

Tak, dobrze Państwo przeczytali. Statystyki z ostatnich badań wyglądają marnie. 82% artykułów opublikowanych w dziedzinie nauk humanistycznych nie jest cytowana nawet raz. Z tych, które są cytowane, jedynie 20% jest rzeczywiście czytana. Połowa artykułów naukowych nie jest nigdy czytana przez kogokolwiek prócz ich autorów, kolegów, recenzentów i wydawców czasopism naukowych.

Co więc jest przyczyną tego szaleństwa? Dlaczego na świecie co roku publikuje się niemal 2 miliony artykułów naukowych?

Główną przyczyną są pieniądze i bezpieczne posady. Celem każdego profesora jest otrzymanie etatu, a dzisiaj kryterium warunkującym uzyskanie etatu jest ilość zrecenzowanych publikacji. Komitety przyznające etaty uznają te publikacje za dowód na to, iż profesor jest w stanie przeprowadzić poważne badania.

Niestety jednak wiele artykułów naukowych jest dzisiaj jedynie ćwiczeniem czegoś, co pewien znany mi profesor nazywał „kreatywnym plagiatowaniem”; przeorganizowaniem wcześniejszych badań z dodaniem do nich nowej tezy.

Inną przyczyną jest wzrost specjalizacji we współczesnym świecie, po części wynikający z podziału uniwersytetów na różne dziedziny i wydziały, uprawiające naukę na własną modłę.

Jednym z nieszczęśliwych rezultatów tej specjalizacji jest fakt, że tematy większości artykułów czynią je niedostępnymi dla odbiorców, a nawet dla przytłaczającej większości profesorów. (Proszę mi uwierzyć: większość naukowców nie chce nawet czytać artykułów swoich kolegów.) Niektóre z tytułów z najnowszych numerów “Journal of the American Academy of Religion” — mieniącego się jako „najpopularniejsze czasopismo naukowe w dziedzinie religioznawstwa” — służą za dowód „Różaniec Dony Benty: radzenie sobie z niejednoznacznością w brazylijskim kółku różańcowym dla kobiet”, „Śmierć i demonizacja Bodhisattwy; Guanyinskie przeformułowanie w chińskiej religii” i „Panny młode i niedoskonałości: badania nad niepełnosprawnością kobiet w rabinicznym prawie małżeńskim”.

Wzrost specjalizacji doprowadził zatem nie tylko do alienacji profesorów względem zwykłego odbiorcy, ale także profesorów w ich własnym środowisku.

Wszystko to jest wielce niezadowalające. W idealnym świecie wielkie uczone umysły powinny służyć społeczeństwu i rozwiązywać jego problemy. Zamiast tego jednak, większość zachodnich uczonych używa dziś swego potencjału intelektualnego, by odpowiadać na pytania, których nikt nie zadaje, w artykułach, których nikt nie czyta.

Co za marnotrawstwo.

Autorstwo: Daniel Lattier
Tłumaczenie: Arkadiusz Sobiech
Źródło oryginalne: Intellectualtakeout.org
Źródło polskie: Mises.pl


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

5 komentarzy

  1. nemoein 20.11.2016 12:22

    bo zwykli ludzie zamiast interesować się nauką, wolą interesować się walką pudziana z popkiem, oglądać trudne sprawy w tv oraz spędzać czas z piwkiem w ręku.

  2. sandvinik 20.11.2016 12:34

    efekt przekazywania ciepłych profesorskich fotelików z pokolenia na pokolenie ???

  3. Logika 20.11.2016 12:42

    Miałem styczność z paroma takimi artykułami. Teoretycy w najwyższej formie, gorzej jak trzeba to zweryfikować z rzeczywistością, bo na modelu czy symulacji wszystko wygląda SUPER!!

  4. realista 20.11.2016 13:12

    spójrzmy na to inaczej:
    18% z 2 000 000 artykułów jest cytowana (=360 000 artykułów)
    z tego 20% jest rzeczywiście czytana (=72 000 artykułów)

    72 TYSIĄCE artykułów rocznie, popartych badaniami, wnoszących jakieś nowe treści do nauki.

    czy ktoś z was przeczytał w roku choćby PROMIL z tych prac? a może napisał jakikolwiek artykuł naukowy bądź przeprowadził jakiekolwiek badania? a może choćby dyskutował na temat jakiegoś naukowego artykułu? czy choćby naukowo coś komuś próbował wytłumaczyć?

    las rąk… .. .

  5. sandvinik 20.11.2016 13:41

    @realista
    pisałem doktorat, przerwałem po 2 roku ze względu na chorobe taty, więc moge smiało rękę do góry.
    i powiem tak-72 tys artykułów wobec 1900 tys gniotów to mniej więcej to co pamietam jako stan faktyczny.
    był czas że 2 dni w tygodniu w całości szły na przeglądanie bieżących artykułów i większość była robiona na mase-nie na jakość, nie na sztuke tylko na mase.

    zapytałem kiedyś swoją opiekun-adiunkt jak to jest a ona (cytat z pamieci); “tego i tak nikt nie czyta poza tymi co piszą to samo, a tobie potrzeba jest 2-3 artykuły do obrony doktoratu a naukowe to możesz sobie pisać kiedyś, zresztą jak zostaniesz na uczelni to i tak się bedziesz spowiadać z liczby artykułów”

    zobaczcie sobie liste patentów polskich wobec patentów z innych krajów-to jest dobry wyznacznik która uczelnia coś robi a która tylko marnuje papier…

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.