Najwyższa Bogini na mównicy
Według popularnego biblijnego mitu zerwanie przez Ewę jabłka i spożycie go wspólnie z Adamem jest przyczyną „upadku ludzkości”. Ewa i jej partner, przyodziani jedynie w figowe listki, bez grosza przy duszy, zostali wypędzeni z Edenu. Jeszcze długo potem kobiety były pomawiane i obarczane winą za „całe zło” tego świata.
W rzeczywistości, opowieść o Edenie jest metaforą utraty przez ludzkość jej kreatywnej energii, odseparowania się od natury i stopniowego zacieśniania więzi ze światem materialnym. To właśnie oddzielenie człowieka od przyrody położyło grunt pod zniekształcone postrzeganie kobiety jako „ucieleśnienia zła”, które potem zakorzeniło się w wielu religiach i przetrwało do dziś.
Ruchy feministyczny i wegetariański, podobnie jak religia, zyskały poklask, przyjmując formę czegoś, co najwyraźniej ma więcej wspólnego z fundamentalizmem niż z grupą osób wyrażających opinie, będące odzwierciedleniem ich wyborów.
Interesujące, jak w wielu przypadkach oba te ruchy przeplatają się. Wiele dzisiejszych feministek zdaje się utożsamiać z założeniami wegetarianizmu, natomiast wiele wegetarianek podziela idee feminizmu. I feministki, i wegetarianki zyskały reputację pełnych jadu awanturnic, co niejednokrotnie zmusza przerażonych oponentów do wycofywania się z dalszej konfrontacji. Jeśli zwyczajna rozmowa wywołuje aż tak strachliwą reakcję wśród ich krytyków, to może należałoby się bliżej przyjrzeć motywom, jakie stoją u podstaw ruchu feministyczno-wegetariańskiego.
Często cytowane wyniki badań Daniela Yankelovicha z 1992 roku, zlecone przez czasopismo Vegetarian Times, pokazują, że z 12,4 miliona osób, które określają siebie mianem wegetarian, aż 68% stanowią kobiety.
W ciągu ostatnich kilku lat ruch feministyczno-wegetariański gwałtownie urósł w siłę. Jak wspomniano powyżej, każdy odwiedzający jedną z wielu stron lub forów poświęconych temu zagadnieniu, szybko zorientuje się, że większość dyskusji przesiąknięta jest pyszałkowatą złością. O ile, co zrozumiałe, nikt nie miałby ochoty na rozmowy o mięsie na portalach wegetariańskich, o tyle wiele prowadzonych przez mięsożerców stron jest opanowanych przez grupy wegetariańskich „krzykaczy”, wyrażających oburzenie z powodu najmniejszej sugestii, kwestionującej rzekomy zbawienny wpływ diety wegetariańskiej na zdrowie. Dla ludzi, którzy opowiadają się za pokojem i miłością, fanatycy wegetarianizmu są postrzegani z pewnością jako jednostki pełne gniewu. Dlaczego tak się dzieje?
Często pod przykrywką złości kryje się strach i głębokie rozczarowanie. Być może feministko-wegetariankom powróciła pamięć o emocjonalnym zranieniu, jakiego doświadczyły w dzieciństwie, i poprzez ratowanie zwierząt i nawracanie mięsożerców usiłują ocalić siebie?
JEDZENIE MIĘSA I KOBIECE ZNIEWOLENIE
Wiele kobiet identyfikuje się ze zwierzętami najwyraźniej dlatego, że potrafią dostrzec olbrzymie cierpienie, jakiemu poddawane są zwierzęta z masowych hodowli i ubojni (CAFOs). W gruncie rzeczy, swoje własne doświadczenia przenoszą najwidoczniej na zwierzęta. Przetwórnie przemysłu mięsnego to niezaprzeczalnie miejsca pełne przemocy i okrucieństwa, niemniej jednak wegetarianki napawa wstrętem w równym stopniu idea jedzenia mięsa zwierząt wypasanych na łąkach, które żyją w większej zgodzie z naturą. Niektóre z nich są tak mocno zaangażowane w tę kwestię, że niestety nie są w stanie znieść żadnego cierpienia obecnego w królestwie zwierząt; nawet polowanie i zabijanie w celu przetrwania to dla nich zbyt wiele.
Uczucie aż takiej empatii w stosunku do istot żyjących jest godne pochwały, niemniej jednak w przypadku wegetarianek ma ono zastosowanie wyłącznie w odniesieniu do zwierząt, a także tylko tych osób, które podzielają ich światopogląd. Empatia jest podstawową ludzką cechą (a przynajmniej tak było kiedyś) i powinna być obecna podczas każdej ludzkiej interakcji, nawet z tymi, którzy dokonali odmiennych wyborów. Dlaczego życzliwość wobec osób, które postanowiły jeść mięso, i respektowanie ich wolnej woli doprowadza wegetarianki do utraty rozumu?
A może jest tak, że niektóre feministko-wegetarianki doznały aż tak głębokiego bólu i cierpienia (poprzez seksizm i inne formy poneryzacji), że nie potrafią już, tak jak ich męskie odpowiedniki, rozpoznać siebie w kimś innym? Bardzo często przyczyną życia w takim stanie jest, najwyraźniej, wystarczająco długotrwała odmowa spojrzenia w głąb siebie – w celu uzyskania dostępu do własnego emocjonalnego krajobrazu – aby zdać sobie sprawę ze swojego człowieczeństwa i skłonności do popełniania błędów. Zamiast pogodzić się z tym nieskomplikowanym faktem, opowiadają się po stronie zwierząt, w desperackiej próbie udowodnienie sobie samym i innym, że wzniosły się ponad każdą słabość, ukrytą czy widoczną. Niemniej jednak, utożsamiając się z całej siły z prześladowanymi, same nieświadomie wcielają się w rolę prześladowców każdego, kto nie podziela ich poglądów.
Przyjście na ten świat w ciele kobiety wiąże się z doświadczaniem przemocy fizycznej i/lub emocjonalnej, niejednokrotnie przez całe życie. Trudne do zniesienia, nieustające osądy innych (a w końcu własne) często prowadzą do uformowania wokół siebie ochronnej ściany w celu przetrwania. W przypadku tych, którzy doświadczają nadmiernej seksualnej lub psychologicznej przemocy, jest ona wyjątkowo gruba i wysoka. To sprawia, że odbiór komunikatów dochodzących z zewnętrz zostaje utrudniony, gdyż są one często brane za atak. A zatem nic dziwnego, że niektórzy, skonfrontowani z zagadnieniami seksu i płci, przenoszą własne emocjonalne rany na kogokolwiek lub cokolwiek, jeśli tylko stanowi ich odzwierciedlenie.
Kobiety już od dzieciństwa doświadczają seksizmu. Jeśli nie przystają do społecznych standardów, są ciągle narażane na poniżanie i zakłopotanie. Wyzwiska kierowane pod ich adresem typu „suka” i „krowa” to dla wielu z nich chleb powszedni. A może te obelżywe określenia sprawiają, że kobiety jeszcze bardziej utożsamiają się z pełnym zniewagi traktowaniem zwierząt? Dodatkowo, część mięsa pozyskuje się z osobników żeńskich, co może być przyczyną tego, że wiele kobiet nie tylko wczuwa się w sytuację zwierząt, ale usiłuje też bronić je przed uprzedmiotowieniem.
Traumy z przeszłości ciągną się za pokrzywdzoną do tego stopnia, że każda sytuacja jest postrzegana przez nią w kontekście “my przeciwko im”. Sytuacja staje się jeszcze bardziej skomplikowana, gdy każdy dowód na społeczną patologię traktuje się po prostu jako pretekst do przyjęcia zwykle ekstremalnie moralistycznego stanowiska, co prowadzi do znajdowania winy w tych, którzy nie ponoszą żadnej odpowiedzialności. Są to swoiste „straty poboczne”.
Teoretyczka ruchu feministyczno-wegetariańskiego Carol J. Adams, autorka książki pt. “Polityka seksualna mięsa: teoria krytyczna ruchu feministyczno-wegetariańskiego” (The Sexual Politics of Meat: A Feminist-Vegetarian Critical Theory), próbuje zestawić uprzedmiotowienie zwierząt i kobiet oraz postawić pomiędzy tym zjawiskami znak równości. Na tę okoliczność ukuła termin antropornografia:
„Antropornografia to przedstawienie nie-ludzi jako zwierzęcych prostytutek, które pragną zostać zjedzone. Począwszy od nieżywego kurczaka na wysokich szpilkach w jednym z wydań Vanity Fair, a skończywszy na „indyczej / tureckiej prostytutce” (turkey hooker), z cierpienia zwierząt uczyniono seksualną rozrywkę. Wraz z antropornografią, nierówność pomiędzy gatunkami przechodzi w nierówność pomiędzy płciami, a pożądanie ukrywa potrzebę dominacji. Antropomorfizację zwierząt, czyli przypisywanie im cech ludzkich, zarzuca się wegetarianom, weganom i aktywistom na rzecz zwierząt, natomiast w rzeczywistości czynią to najwyraźniej mięsożercy i zwolennicy antropornografii. Aktywiści na rzecz zwierząt zdają sobie sprawę z tego, że zwierzęta są jak istoty ludzkie, bo ludzie de facto to zwierzęta. Animorphs, czyli ci, którzy posiadają moc przemiany w zwierzęta, dzięki pełnemu współczucia magicznemu usposobieniu, też sugerują, że to prawda”.
W powyższym fragmencie, Adams porównuje sposób traktowania zwierząt i kobiet w kontekście pornografii. Niestety, autorka ma na myśli każdego, kto nie jest wegetarianinem lub weganem. Podobny brak umiejętności oddzielenia jednostek i ich specyficznych osobistych doświadczeń jest powszechnie widoczny w ruchu feministycznym, gdzie z każdego mężczyzny próbuje uczynić się wroga. To, czego Adams i jej podobni najwyraźniej nie pojmują, to że istnieje wróg o znacznie większej sile oddziaływania, jeśli uwzględni się rolę psychopatów, jaką mają do odegrania w społeczeństwie. Szczegóły przesłaniają autorce istotę rzeczy; podobnie rzecz się ma w przypadku wielu wegetarian i wegan, co sprawia, że wszystkich mięsożerców postrzegają oni, w najlepszym przypadku, jako zwolenników mizoginii, a najgorszym – jako morderców.
NIE SŁYSZĄC DZWONÓW BIJĄCYCH NA POGRZEB
„Żaden człowiek nie jest samoistną wyspą; każdy stanowi ułomek kontynentu, część lądu. Jeżeli morze zmyje choćby grudkę ziemi, Europa będzie pomniejszona, tak samo jak gdyby pochłonęło przylądek, włość twoich przyjaciół czy twoją własną. Śmierć każdego człowieka umniejsza mnie, albowiem jestem zespolony z ludzkością. Przeto nigdy nie pytaj, komu bije dzwon: bije on tobie” – John Donne, Medytacja XVII.
Powszechnym błędnym wyobrażeniem na temat mięsożerców, podzielanym przez wegetarian i wegan, jest brak zainteresowania losem zwierząt oraz brak poszanowania dla ich życia. Mięsożercy to bezmyślne żarłoki. Podczas gdy w niektórych przypadkach może być to prawdą, to z pewnością nie obejmuje wszystkich. W rzeczywistości, wielu zwolenników jedzenia mięsa ma wielki szacunek dla życia i świadomie dokonuje wyborów, które wspierają prawo do zdrowego i radosnego życia zwierząt. Bez wątpienia zdają sobie sprawę z tego, że jakość mięsa, jakie spożywają, wpływa bezpośrednio na ich życie. Wielu wegetarian i wegan wie, że jeśli pożywienie pochodzi z możliwe najzdrowszego źródła, to wszyscy na tym zyskują, cała natura. Natomiast to, czego niektórzy z nich nie dostrzegają, to potrzeby i wybory innych.
Jako że to kobiety są często odpowiedzialne za robienie zakupów w gospodarstwach domowych, to one decydują o tym, kto co je. Dla kogoś, kto ma bardziej urozmaiconą dietę, może stanowić to trudność. Na przykład niektóre zwierzęta otrzymują karmę wegetariańską, bez względu na to, czy sprzyja ona ich zdrowiu, czy nie. Gdy określona dieta nie jest naturalna lub optymalna dla utrzymania zdrowia innej istoty, to czemu dokładnie ma służyć jej narzucanie? Najwyraźniej to paradoksalne, oparte na ucisku pragnienie określania potrzeb innych sprawia, że wielu wegetarian i wegan przekracza granice. Skoro w efekcie spożywania przez całe życie niewłaściwego jedzenia wiele osób przedwcześnie umiera, niejednokrotnie w bólu, to w takim razie zlekceważono nie tylko ich prawo do zdrowia, ale też prawo do spokojnej śmierci. Jak właściwie przebiega ten cały proces i o co w nim chodzi?
Jeśli “wszystko ma swój czas”, to dlaczego niektórym wegetarianom i weganom tak trudno pogodzić się z tym, że w pewnym momencie każde życie dobiega do końca? Natura obejmuje rośliny i zwierzęta i niestety w każdym cyklu życia, aby coś mogło żyć, coś innego musi umrzeć. Spójrzcie na przyrodę, która was otacza. Wielu osobom trudno przyjąć do wiadomości, że za jakiś czas one też muszą umrzeć. Jako że wśród wegetarianek są również kobiety obdarzone zdolnością do dawania życia, to nie wykluczone, że niektórym z nich trudniej pogodzić się ze śmiertelnością, a zatem przenoszą swoje własne zrozumienie koncepcji Matki obdarzającej życiem na wszystkich, którzy stają na ich drodze, z pominięciem mięsożerców, którzy przypominają im o śmierci.
Może być również tak, że w odczuciu feministko-wegetarianek mięsożercy wykształcili w sobie pewne psychologiczne blokady, dzięki którym pozostają nieświadomi faktu, że ich posiłki zawierają w sobie niegdyś żywy pierwiastek. Nie dotyczy to jednak wszystkich konsumentów mięsa. Co więcej, niektórzy mięsożercy są wyjątkowo świadomi faktu, że zwierzę oddało dla nich swoje życie i są mu za to wdzięczni. Dodatkowo, kupując mięso ze zwierząt wypasanych na łąkach, bez problemu dostrzegają ich ścięgna, mięśnie, kości, krew i organy. Nie da się nie zauważyć, że to mięso należało kiedyś do żyjącej, oddychającej istoty. Jeśli jesteśmy wystarczająco uważni, możemy skorzystać z okazji zmierzenia się z naszą własną śmiertelnością i uszanować to odebrane życie, starając się żyć bardziej świadomie.
Opór przed zaakceptowaniem śmierci został wprogramowany we współczesne społeczeństwo. Opinię publiczną zachęca się do odsuwania od siebie wszelkiej myśli na temat bólu i śmierci, oferując jej gotowe, przetworzone „jedzenie” lub farmaceutyki, odciągające uwagę od konfliktów zbrojnych, prowadzonych przez rządzących przeciwko niewinnym ludziom na całym świecie. W związku z tym potrafię pojąć, dlaczego niektóre feministko-wegetarianki nie chcą mieć nic wspólnego z czymkolwiek, co kojarzy się im ze śmiercią.
Ignorowanie śmierci nie oznacza jednak większego umiłowania życia; oznacza de facto umniejszone umiłowanie życia. Decydując się na niepostrzeganie rzeczywistości taką, jaka jest, w gruncie rzeczy przestajemy ją akceptować. Innymi słowy, nie darzymy jej szacunkiem. To jakby powiedzieć, że kochamy kogoś bardziej tylko dlatego, że nie akceptujemy wszystkich innych. Dobieranie i wybieranie tego, co lubimy i czego nie lubimy, jest w istocie pogardzaniem każdym doświadczeniem, które uczyniło nas tym, kim jesteśmy. Gdy ktoś twierdzi, że nas kocha, jednocześnie odrzucając niektóre nasze cechy, to w rezultacie nie obdarza nas pełną miłością. A zatem wegetarianki i weganki, które nie potrafią pogodzić się ze śmiercią zwierząt, po to, abyśmy mogli żyć, gdyż „kochają” je tak mocno, powinny ponownie rozważyć, czy są zwolenniczkami życia, czy pogardzają jego istotnym i nieodłącznych aspektem.
Opowiadając się za życiem, akceptujemy fakt, że wszyscy jesteśmy i drapieżnikiem, i ofiarą. Ludzie są ciągle narażeni na śmierć, czy to w wyniku ataku zwierzęcia, innej osoby czy wreszcie przez chorobę. W końcu coś nas dopadnie. Nawet jeśli uda nam się długo wytrwać w zdrowiu, nasze ciała i tak staną się pożywką dla mikroorganizmów w glebie. Cyklu życia nie da się odrzucić i nie powinno się tego robić. W swojej najbardziej pierwotnej formie oznacza on, że każdy zjada całą resztę. Obiektywnie rzecz ujmując, przyroda jest zadziwiająca. Wszystko żywi się i jednocześnie stanowi pokarm dla innych lub – jak napisała Lierre Keith w książce „Mit wegetarianizmu” (The Vegetarian Myth) – aby jeden żył, drugi musi umrzeć”.
„Świadomość, że każde zwierzę, roślina, osoba, wiatr i pora roku zawdzięcza swoje istnienie całej reszcie, jest wiedzą przepełnioną mądrością, zrozumieniem. Odrzucanie naturalnej wdzięczności, która pojawia się wraz z narodzinami, oznacza, że nie chcesz być częścią życia i że nie chcesz dorosnąć” – Martin Pretchel, „Długie życie, miód w sercu” (Long Life, Honey in the Heart).
Powyższa koncepcja była akceptowana przez wiele starożytnych i “prymitywnych” społeczeństw, które miały znacznie zdrowszy pogląd na życie. Jest ona częścią wiedzy, której niezwykle brakuje w naszym „współczesnym” świecie. Ci, którzy odrzucają ten niezwykły, rzeczywisty i głęboki aspekt rzeczywistości, są jak dzieci, którym nie udaje się pojąć jakiejś kwestii, bo jest ona zbyt skomplikowana dla jeszcze nie w pełni rozwiniętego umysłu. Podczas gdy nie wszyscy mięsożercy przyklaskują tej idei, to wielu z nich ma świadomość faktu, że tak jak oni coś konsumują, tak też ktoś konsumuje ich. Dla innej formy życia to oni są „mięsem”.
KULT BOGINI
Jak zostało już wspomniane, wywody feministko-wegetarianek często przypominają fundamentalistyczne doktryny religijne, wzmocnione kompleksem mesjasza. Taktyka stosowania przymusu i wzbudzania winy stosowana przez wegetarianki niejednokrotnie sprawia, że niczemu niewinni mięsożercy natychmiast udają się w kierunku najbliższego wyjścia. Wegetarianki, pojawiające się na portalach promujących dietę mięsną, zostają często pozbawione prawa dostępu za wysyłanie napastliwych lub obraźliwych komentarzy. Co jest siłą napędową takiej zaciętości?
Na początku artykułu sugerowałam, że gniew wegetarianek może być podszyty strachem, wywołanym przez emocjonalne rany z dzieciństwa, oraz niemalże obsesyjną potrzebą ratowania siebie poprzez próbę ocalenia innych. Strachem przed śmiercią, przed życiem, przed własnym człowieczeństwem i przed innymi ludźmi, który często prowadzi do irracjonalnych zachowań. Niewykluczone, że istnieją również inne czynniki sprawcze….
Diety wegetariańska i wegańska stanowią przedmiot wielu badań i jak pokazują wyniki, są one pozbawione istotnych substancji odżywczych, niezbędnych do prawidłowego rozwoju mózgu. Wbrew temu, co twierdzą wegetarianie, mięso jest optymalnym pokarmem dla ludzi. Jeśli mózg pozbawiony jest odpowiednich składników, pojawiają się zaburzenia psychiczne. To z kolei pogłębia problem traumatycznych doświadczeń z przeszłości i znacznie utrudnia pracę nad innymi, powiązanymi zaburzeniami. Innymi słowy, wegetarianki odrzucają dietę, która ma zasadnicze znaczenie dla pomyślnego rozwiązania ich problemów natury psychicznej.
Poniżej interesujący punkt widzenia, swoista głębsza prawda, odnośnie kwestii, która jest przedmiotem tego całego sporu (sesja z 11 czerwca 2011 r.):
ODPOWIEDŹ: Ciało genetyczne skłania się ku zwierzęcej naturze. Zwróćcie uwagę, że powiedzieliśmy „skłania się”. U tych o fanatycznej „wegetariańskiej” naturze ta skłonność jest bardzo silna. W istocie, można nawet powiedzieć, że istnieje u nich silna identyfikacja z genetycznym ciałem i wszystko połączone jest z nim energetycznie.
PYTANIE: (L) Co rozumiecie przez „silną identyfikację z genetycznym ciałem i wszystko połączone jest z nim energetycznie”? Czy dobrze myślę, że ci fanatyczni wegetarianie nie chcą jeść mięsa, bo dla nich to jak spożywanie przedstawicieli ich własnego gatunku? Jedzenie wołowiny jest dla nich jak kanibalizm, gdyż tak silnie identyfikują się ze światem zwierzęcym, że…?
ODPOWIEDŹ: Tak. […]
PYTANIE: (L) OK. (Galaxia) Czyli zasadniczo są to ludzie o zwierzęcej esencji?
ODPOWIEDŹ: Tak.
PYTANIE: (L) Identyfikują się energetycznie… (Galaxia) Wyglądają jak ludzie, ale nimi nie są.
ODPOWIEDŹ: Tak.
PYTANIE: (Galaxia) Nie jedzą wołowiny, bo mają esencję krowy!
ODPOWIEDŹ: Tak.
PYTANIE: (Ark) Bardziej przejmują się losem krów, niż ludzi.
ODPOWIEDŹ: Tak.
PYTANIE: (L) To znaczy, że odczuwają empatię wobec zwierząt – tj. wobec przedstawicieli własnego duchowego gatunku – a nie wobec do ludzi.
ODPOWIEDŹ: Tak.
To tłumaczyłoby fanatyczną naturę niektórych feministko-wegetarianek, a dodatkowo wyjaśniałoby, dlaczego niektóre z nich zdają się mieć mnóstwo empatii w stosunku do zwierząt, ale już niewiele w stosunku do ludzi. Nadal jednak pozostaje pytanie o przyczynę fundamentalistycznej natury ruchu feministyczno-wegetariańskiego:
PYTANIE: (L) Kiedyś zapytałam, czy wegetarianizm jest właściwym modelem odżywiania, a wy powiedzieliście, że nie, że zazwyczaj nie, gdyż skupia się on na fizyczności. Co dokładnie chcieliście przez to powiedzieć?
ODPOWIEDŹ: Większość wegetarian jest taka, wierząc, że jest to bardziej „uduchowione”. Jest to przeświadczenie, że odżywianie się w określony sposób zmieni naturę, przeznaczenie lub upodobania ducha. Jest to równie skuteczne, co akt spowiedzi, pokutowanie, a potem grzeszenie od nowa. Poza tym, jak zauważyliście, wegetarianie, których spotkaliście, byli wyjątkowo „nieuduchowieni”.
PYTANIE: (L) OK, pozwólcie, że zapytam w ten sposób: czy fakt, że jemy mięso, przynosi uszczerbek naszej duchowości?
ODPOWIEDŹ: Absolutnie nie.
PYTANIE: (L) Ale powiedziałabym, że samo jedzenie mięsa nie jest w ogóle kwestią duchowości. (Perceval) Jedzenie jest sprawą ciała. (L) Tak, chodzi mi o to, że próbujemy jeść w optymalny sposób, aby dać ciału właściwe paliwo, abyśmy mogli pracować. Chodzi o to, żeby dostarczyć ciału optymalne paliwo.
ODPOWIEDŹ: Dostrzegacie różnicę? Wy jecie po to, aby optymalnie odżywiać ciało, a oni jedzą po to, by podtrzymywać iluzję.
PYTANIE: (L) Cóż, nie wszyscy z nich jedzą po to, by podtrzymywać iluzję. Wielu z nich jest zdania, że warzywa są optymalnym paliwem, ale to ułuda. (Perceval) Ale nie mogliby tak myśleć, gdyby naprawdę obiektywnie zapoznali się ze wszystkimi szczegółami.
ODPOWIEDŹ: Brak im obiektywnej wiedzy.
A zatem być może to nadmierna identyfikacja ze sferą materialną/fizyczną utrzymuje ruch wegetariański w ryzach, a niektóre feministko-wegetarianki szczególnie utknęły we własnej iluzji. Strach przed śmiercią, przed sobą samą i przed innymi, który u wielu osób wyraża się poprzez traumę, u nich znajduje odzwierciedlenie w autorytarnym zachowaniu. Jednak jakie kroki mieliby podjąć ci, którzy utknęli w wegetariańskiej iluzji nie aż tak, żeby nie móc odzyskać zdolności klarownego myślenia?
Najwyraźniej tylko ci, którzy postanowili postrzegać rzeczywistość obiektywnie, będą próbowali zajrzeć za zasłonę czarownika. Jednak dalece zbyt wielu zdecydowało się pozostać w stanie uśpienia. Aczkolwiek dotarcie do pomocnych informacji może być trudne – sporo z nich jest już na tym portalu.
Odszukanie własnej religii
Niektórzy mogą twierdzić, że kiedyś zwykli byli jeść mięso i że czuli się fatalnie, niemniej jednak [czego mogli być nieświadomi] za ich niedomagania często odpowiedzialny był gluten, nabiał, cukier w różnej postaci, kukurydza, soja i tłuszcze trans. Jeśli eksperymentujesz z dietą, odstaw toksyczne ziarna i produkty mleczne, ostrożnie i stopniowo zwiększaj konsumpcję białka i zdrowych tłuszczów, a wiele dolegliwości samoistnie ustąpi. Nasze organizmy nieustająco próbują nam w pomóc w odzyskaniu zdrowia. Okazuje się, że styl życia oparty na diecie paleo jest najbardziej optymalny dla ludzi.
Książki “Mit wegetarianizmu” (The Vegetarian Myth), “Pierwotne ciało, pierwotny umysł” (Primal Mind, Primal Body, “Życie bez chleba” (Life Without Bread) i inne są niezbędne w celu zrozumienia nie tylko przyczyn dobroczynnego wpływu mięsa na ludzi, ale też dlaczego wybór diety mięsnej sprzyja zdrowiu i dobrobytowi zwierząt oraz poszanowaniu życia w ogóle.
Trwała decyzja o tym, aby w każdej chwili widzieć rzeczywistość taką, jaka jest, to najlepszy sposób, aby darzyć szacunkiem każdą żyjącą istotę, bez względu na gatunek, do którego przynależy. Kto czyni inaczej, nie tylko stawia się w roli boga, ale też uprzedmiotawia, wykorzystuje i zadręcza siebie, innych, a w szerszym ujęciu – cały Wszechświat.
Autorstwo: Gena Winterbrook
Źródło oryginalne: Sott.net
Tłumaczenie i źródło polskie: PRACowniA