My z woli narodu, sejm wam wybraliśmy, tylko klepnijcie

Jarosław Kaczyński już wybrał nam posłów, Tadeusz Rydzyk o swoich też z pewnością zadbał (ok. 50% listy PiS). Posłów wybrała nam również Ewa Kopacz. Wschodzące gwiazdki Kukiz i Petru jeszcze myślą. Boże ratuj, tylko JOW.

Lokomotywy wyborcze, kolejki do stóp, rączek i łask prezesów, tak wygląda polityczna Polska przedwyborcza. Jarosław Kaczyński nie przebaczył swojemu bulterierowi Kurskiemu, ale przebaczył Ziobro. Mastalerek też podpadł, nie bardzo wiadomo czym, ale pewnie nie był wystarczająco grzeczny w poprzednim parlamencie. O tym dziś mówią politycy PiS. Gdy Pani Ewa Kopacz wprowadziła swoje porządki i przewróciła listy wyborcze lokalnych kacyków PO, wyrzucając miłych ich sercu choć skompromitowanych działaczy, też dyskutowała cała PO, też były rozmowy, awantury, rozważania. Taka jest nasza „Polska demokracja” pod rządami obecnej ordynacji wyborczej. Kilku ludzi: Ewa Kopacz, bo damy mają pierwszeństwo, Jarosław Kaczyński i Tadeusz Rydzyk (dawca ok. połowy posłów PiS), decyduje o 60-70% składu naszego parlamentu. A później posłowie muszą tańczyć jak przywódcy każą. Podpadniesz jak Marcin Mastalerek, poszukaj sobie innej pracy, koleżanko lub kolego, a operacja odcięcia ryja od żłobu bolesna, oj bolesna. Nie tańczysz jak chce prezes, to prezes na listę cię nie wciągnie i co zrobisz bidaku? Skończyłeś politologię, skończyłeś etnografię, jak pani Beata Szydło tak popłatnej pracy ja poseł nie znajdziesz.

Co wybory się dziwimy, nowy sejm a jakby stare, znane twarze. No cóż, w nowym sejmie z pewnością zobaczymy panią Pawłowicz, co nie mając prawa jazdy ani samochodu pobierała pieniądze za przejazdy w celach poselskich własnym samochodem, co z sali sejmowej sobie zrobiła tanią jadłodajnię, bo akurat była głodna, co wykazała się znajomością ortografii języka polskiego godną Bronisława Komorowskiego, z tym, że Bronisław Komorowski do błędu się przyznał, zaś pani Pawłowicz od lewaków zwyzwała tych, co jej błąd wykazali. No cóż trochę inna buta i mentalność i kultura. Tak więc pani Pawłowicz znów będzie w sejmie z ustami pełnymi umoralniających treści, bo Jarosław Kaczyński uznał, że jest tego godna. Czy co wybory nie zastanawiamy się, jak Polacy mogli być tak głupi, by tak skompromitowanego człowieka wybrać? A jednak, choć czy oni?

Dlaczego to wszystko? To właśnie cód dzisiejszej ordynacji wyborczej, która zapewnia nam błogostan, iż to my wybieramy, podczas gdy sejm wybiera kilku „miłych przywódców” a my tylko decydujemy ile procent z jednej watahy ma dorwać się do koryta a ile z drugiej. Też miłe zajęcie, prawda Polacy, ale czy pożyteczne?

Dziś nasza scena polityczna zdążą do modelu USA. Dwie partie, jedni głosują na PO by tylko PiS nie dorwało się do koryta, a drudzy na PiS by PO oderwać od tego koryta. A reszta składa modlitwy, by tylko próg wyborczy przeskoczyć.

Pierwotnie udawany konflikt między tymi dwoma partiami, który później przerodził się w rzeczywisty, bo po pierwsze próba lądowania we mgle pod Smoleńskiem stworzyła jakże ważne pytanie, kto zawinił? Ten co nie szanował prezydenta Kaczyńskiego, czy ten co uparł się, że mimo mgły prezydent musi dotrzeć na cmentarz w Katyniu, prawda, dotarł, tylko, że na Wawel. Co więcej PiS doznało wielu porażek, a Jarosław Kaczyński i znaczne grono przywódców tej partii jest święcie przekonane, że to oni są najmądrzejszymi, „najpatriotyczniejszymi” i najbardziej katolickimi Polakami w Polsce, stąd wrogość stała się rzeczywista.

Tyle, że cóż, PiS już rządził i rządził tak źle, tak źle, że gdy tylko Kaczyński sprzedał władzę oraz swych koalicjantów, Samoobronę i LPR, za dotacje, bo okazało się nagle, że w finansowaniu wyborów PiS narobili tyle machlojek, iż im chciano dotacje odebrać, a dotacje zawsze były sercu J. Kaczyńskiego miłe, że naród odetchnął pełną piersią i przez 8 lat regularnie dawał PiS czerwoną kartkę. I nie mówmy o sfałszowanych wyborach, czy też zapatrzonych w TVN, bo dla PiS są one sfałszowane zawsze, gdy tylko PiS nie wygra, zaś ludzie zapatrzeni są w polskojęzyczne media, czy to „zależne”, zależne od PO, czy też „niezależne”, zależne od PiS i międzynarodowego zakonu prowadzącego swą działalność w prawie 100 krajach na świecie. Bo przecież kto mógłby nie uwierzyć w wielkość Jarosława Kaczyńskiego? Dziś wiemy, że w szeregach PO jest wielu ludzi, którym miła jest wyłącznie ich własna kieszeń, to prawda, tylko czy przypadkiem w PiS takich nie ma? Albo to na próżno Henryk Sienkiewicz ustami Bogusława Radziwiłła mówił Polakom o „czerwonej szmacie”, co każdy chce mieć jej jak największy kawałek? Nie mieli koryta, nie mieli dostępu do dużych pieniędzy to kilometrówkami, przelotami tanimi liniami, gdy oficjalnie własnymi samochodami jeździli i SKOK-ami dorabiali. Bo przecież dieta posła + pieniądze na prowadzenie biura to na „waciki starczą” jak mówiła w kultowej komedii „Killer” żona pewnego „bonza” – Siary.

Zbliża się referendum, które jak kukułcze jajo politykom podrzucił odchodzący Bronisław Komorowski. Referendum o JOW. Dlaczego podrzucił? Bo wiedział, że „grupa trzymająca władzę” uznała, że kolejne 4 lata rządów PO z pięcioletnią kadencją Komorowskiego, będzie już tak śmiesznym iż ludzie mogą wreszcie się ruszyć, a która „grupa trzymająca władzę” lubi, gdy ludzie im okna w gabinetach wybijają?

A wystarczy złożyć kilka faktów. Styczeń 2015, w Krakowie odbywają się wyjazdowe obrady Knesetu. Z ramienia sejmu uczestniczy w nich m.in. Anna Fotyga i Andrzej Duda, a po nich Bronisław Komorowski nagle z prezydenta spokoju, prezydenta stabilizującego Polskę i sytuację międzynarodową, popieranego przez 70% narodu stał się człowiekiem śmiesznym, skaczącym po krzesłach w Japonii, nie znający ortografii itd. itp. któremu sondaże lecą na łeb na szyję. Nikomu nieznany prawnik z kancelarii prezydenta Kaczyńskiego nagle pokonał uwielbianego przez naród prezydenta.

Bronisław Komorowski nie w ciemię bity on przecież wiedział, iż „grupa trzymająca władzę” uznała, że nie jest już im potrzebny. Stąd poza zafundowaniem Andrzejowi Dudzie remontu klimatyzacji, by ten później mógł zasiąść pod „przesławnym żyrandolem”. Zrewanżował się „grupie trzymającej władzę” propolskim referendum. Ot cała tajemnica szopki.

Już za kilka dni pójdziemy głosować a w telewizji, prasie i innych mediach cisza, jak makiem zasiał. Nikt o zaletach i wadach JOW nawet nie mruknie. Cisza, jakby nadchodziły wakacje a nie Polacy mieli zadecydować o istotnej dla Polski sprawie, „w jaki sposób będziemy głosowali na wybrańców narodu”. Pojawiają się drobne reklamy pokazujące, że JOW jest złe, nic nie zmieniają, bo i tak większość wybieranych w wyborach zgodnych z JOW posłów to członkowie partii, jakby przy dzisiejszej ordynacji inaczej nie było, prawda? A rzetelnej iskrzącej naród dyskusji jak nie było tak nie ma i pewnie się nie doczekamy.

„Grupa trzymająca władzę” poszła na to, żeby kukułcze jajko Komorowskiego załatwić niską frekwencją. Polacy nie pójdą, bo tak naprawdę nie wiedzą, po co iść na to referendum. Media pełniące rolę edukacji publicznej na pewno im o tym nie powiedzą. Do tego przecież to referendum zarządzone zostało przez „śmiesznego prezydenta Komorowskiego”, więc lepiej z przyjaciółmi nad grillem łapać ostatnie ciepłe dni odchodzącego lata, nieprawdaż?

A TO REFERENDUM MIMO WSZYSTKICH WAD, JAKIE NIOSĄ Z SOBĄ JOW, JEST OSTATNIĄ DESKĄ RATUNKU POLSKI. WYTRĄCA Z RĘKI JAKŻE NIEWIELU MOŻLIWOŚĆ TWORZENIA NAM SEJMU DLA JAKŻE WIELU.

Nie pójdziemy, to damy tym kilku „twórcom sejmu” dodatkowy argument. Przecież SPOŁECZEŃSTWO ODRZUCIŁO JOW, oni chcą BYŚMY MY, 3-5 OSÓB DECYDOWAŁO O CAŁYM KRAJU. Utworzymy sobie grono „BOGÓW”, którzy zrobią co będą chcieli trzymając nad głowami transparent, „JESTEŚMY Z WOLI NARODU”.

Dlatego mimo wszystkich wad, referendum o JOW jest brzytwą, której muszą uchwycić się Polacy, by nie utracić choćby minimum kontroli nad krajem. W JOW każdy okręg wybierze tego, kogo uzna za swego reprezentanta. Wybiorą mądrze, to dobrze, głupio, sami będą sobie winni ale oni a nie „BOGOWIE” zadecydują o kształcie sejmu. Tylko od mądrości nas Polaków będzie zależało kto zasiądzie w sejmie jako nasz reprezentant. Ten reprezentant nie będzie chodził na postronku przywódcy partyjnego, bo to jak jego działania zapiszą się w pamięci wyborców zadecyduje, czy w kolejnych wyborach na niego zagłosują, czy też nie. Ale właśnie głosując za JOW damy sobie szansę by to Polacy decydowali, kto będzie ich reprezentował w sejmie a nie „BOGOWIE POLITYKI”: Kaczyński, Rydzyk, Kopacz i kilku co wybory się zmieniających, rozpaczliwie walczących o przekroczenie progu wyborczego, „gwiazdek jednej kadencji”.

Autorstwo: Zawisza Niebieski
Źródło: NEon24.pl