Money for nothing, czyli bezwarunkowy dochód podstawowy

Opublikowano: 15.09.2016 | Kategorie: Gospodarka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 665

Bezwarunkowy dochód podstawowy (BDP) zyskuje na popularności. Dwie główne motywacje za BDP to ograniczenie ubóstwa oraz odrzucenie etosu pracy. Wprowadzenie BDP jest nierealne ze względów finansowych. Program mógłby mieć także negatywne konsekwencje dla rynku pracy.

WPROWADZENIE

Idea dochodu gwarantowanego czy też bezwarunkowego dochodu podstawowego (BDP) — w świecie anglosaskim określana mianem unconditional basic income, universal basic income, basic income guarantee, czy też po prostu basic income — zyskuje na popularności. Nie jest to koncept nowy — jej zalążków badacze doszukują się już u Thomasa Paine’a, zaś Milton Friedman zbliżył się do niej, proponując negatywny podatek dochodowy — jednak zdecydowanie odżyła w ostatnich latach. O wzroście znaczenia tej idei może świadczyć to, że w tym roku w Szwajcarii zorganizowano referendum, w którym Helweci odrzucili propozycję otrzymywania co miesiąc od państwa 2,5 tysiąca CHF. Ponadto w przyszłym roku w kilku holenderskich miastach oraz w Finlandii ruszą w ramach eksperymentu pilotażowe programy wypłaty BDP. Pomysł ten wzbudza duże kontrowersje: zwolennicy twierdzą, że wypłacanie dochodu podstawowego to jedyne rozwiązanie problemu prekariatu, podczas gdy przeciwnicy argumentują, że to jedynie nowe i bardziej kosztowne opakowanie starego systemu socjalnego. Jak jest naprawdę? Celem tego artykułu będzie dokładniejsze przyjrzenie się tej idei oraz argumentom wysuwanym na jej rzecz.

DEFINICJA BDP

Bezwarunkowy dochód podstawowy stanowi regularne, równe, niezwrotne świadczenie pieniężne otrzymywane indywidualnie przez wszystkich obywateli[1] od państwa niezależnie od ich sytuacji materialnej czy posiadania bądź nie pracy. Najważniejszymi jego cechami są powszechność oraz bezwarunkowość — idea jest taka, aby każdy członek społeczeństwa otrzymywał świadczenie w takiej samej wysokości, niezależnie od uzyskiwanego dochodu czy statusu zatrudnienia i bez żadnych wymagań co do zachowania. W przeciwieństwie zatem do tradycyjnych zasiłków, BDP nie wymaga spełnienia testu niskiego dochodu czy też testu gotowości do podjęcia pracy. Choć nie istnieje konsensus co do wysokości takich płatności, przyjmuje się dość ogólnie, że powinny one zapewniać „godny” poziom życia, a przynajmniej minimum egzystencji, czyli zaspokajać podstawowe potrzeby na minimalnym poziomie (dochód podstawowy w takiej wysokości określa się mianem „pełnego”). Istnieją pewne podobieństwa do negatywnego podatku dochodowego: osoby nieuzyskujące żadnego dochodu na rynku w obu przypadkach otrzymywałyby płatność od państwa. Jednak BDP otrzymywaliby wszyscy, podczas gdy negatywne podatki (świadczenia) byłyby wypłacane tylko do momentu, w którym dochód jednostki przekroczyłby wyznaczony próg.

ARGUMENTY ZA BDP

Według prof. Skidelsky’ego dwie główne motywacje za BDP to ograniczenie ubóstwa oraz odrzucenie pracy jako podstawowego celu w życiu[2]. Pierwszy cel jest sam w sobie zrozumiały i niekontrowersyjny — zaspokojenie podstawowych potrzeb wszystkich członków społeczeństwa chociażby na minimalnym poziomie jest szlachetnym ideałem, do którego warto dążyć. Przeciwnicy BDP nie kwestionują tego celu, lecz wartość BDP jako środka doń prowadzącego. Odniesiemy się do tego zagadnienia w czwartym rozdziale.

Kontrowersyjny jest z kolei szerszy obraz kreślony przez zwolenników BDP. Rysują bowiem dość ponury obraz rynku pracy w krajach wysoko rozwiniętych. Globalizacja oraz automatyzacja pracy przyczyniła się do rosnącego bezrobocia i stagnacji w poziomie płac. Rozwijają się elastyczne formy zatrudnienia, w wyniku czego następuje uśmieciowienie pracy i wzrost niepewności zatrudnienia. Na domiar złego nowe technologie i robotyzacja grożą utratą wielu miejsc pracy w przyszłości, co sprawia, że niezbędne staje się zapewnienie obywatelom dodatkowego źródła dochodu. Dodatkowo, dominacja nisko płatnych zajęć tłumaczy niski poziom zagregowanego popytu, który mógłby ulec zwiększeniu dzięki BDP.

Nie trzeba dodawać, że powyższa diagnoza jest błędna. Postęp techniczny nie niszczy miejsc pracy, lecz je tworzy. Podobnie globalizacja nie niszczy miejsc pracy, lecz je tworzy. Owszem, realne płace rosną wolniej niż przed wielką recesją, ale jednak rosną, zaś stopa bezrobocia spada od kilku lat. Poziom ubóstwa na świecie systematycznie ulega zmniejszeniu. Rynek pracy w krajach OECD może i nie zachwyca, ale konieczne są tutaj reformy strukturalne, a nie kolejne świadczenia pieniężne i podatki je finansujące.

Druga motywacja wzbudza znacznie większe kontrowersje. BDP ma bowiem zwiększać bezpieczeństwo socjalne, zmniejszając zależność obywateli od sytuacji na rynku pracy oraz związane z tym stres i niepewność. Argumentuje się również, że BDP wzmacnia pozycję osób na utrzymaniu innych, np. młodzieży bądź kobiet. Słowem, program ten promuje „wolność od tyranii biurokratów, mężów i szefów”. Otrzymywanie dochodu podstawowego zwiększa zatem „niezależność socjoekonomiczną” jednostek oraz ich siłę przetargową na rynku pracy, ponieważ nie muszą dłużej akceptować pierwszej dostępnej oferty pracy. Mogą teraz dłużej szukać odpowiadającego im stanowiska, inwestować w swoją edukację, założyć własny biznes lub po prostu zmniejszyć ilość czasu przeznaczaną na pracę i przeznaczyć go na inne cele i „niewyalienowane życie poza pracą najemną”[3]. Jak zatem widać, tradycyjne demoralizujące i zwiększające zależność od państwa zasiłki zostałyby zastąpione poprzez postępowe narzędzie zwiększające rzeczywistą wolność i zakres wyboru jednostek poprzez zapewnianie środków na realizację koncepcji dobrego życia.

Ponadto zwolennicy BDP podkreślają to, że nie jest on uzależniony od dochodu uzyskiwanego przez obywateli, zatem nie utrwala biedy i bezrobocia, ponieważ znalezienie pracy i zwiększenie dochodu nie prowadzi do utraty świadczeń. Innymi słowy, ponieważ BDP otrzymuje się niezależnie od uczestnictwa bądź nie w rynku pracy, system ten nie wpływałby na wybór między pracą a czasem wolnym. Zastąpienie obecnego systemu pomocy społecznej BDP zmniejszyłoby zatem bezrobocie.

To nie koniec argumentów na rzecz BDP. Ponieważ dochód podstawowy ma charakter nie tylko bezwarunkowy, ale i uniwersalny, to nie prowadziłby do stygmatyzacji korzystania z państwowych świadczeń pieniężnych. Do tego wskazuje się, że byłoby to proste i przejrzyste rozwiązanie, które mogłoby zastąpić obecny skomplikowany system pomocy społecznej i tym samym zmniejszyć kontrolę i arbitralność biurokratów związaną z przyznawaniem zasiłków. Co ciekawe, z tego powodu niektóre osoby uważające się za libertarian, takie jak Matt Zwolinski, również popierają BDP, mimo że historycznie był to postulat zgłaszany raczej przez ruchy socjalistyczne. Trzeba jednak zaznaczyć, że libertarianie popierają ten program jedynie przy założeniu, że zastąpiłby on obecny system pomocy społecznej, a nie stał się kolejnym jego elementem[4].

Choć BDP zyskuje zwolenników z całego spektrum politycznego, argumenty na jego rzecz wyrastają głównie ze sprzeciwu wobec kapitalizmu. System ten ma odpowiadać na takie problemy jak zwiększająca się polaryzacja i prekaryzacja miejsc pracy, rosnące bezrobocie technologiczne oraz nierówności dochodowe. Główną motywacją jest niepewność zatrudnienia i dochodu wynikająca z globalizacji i automatyzacji. Widać tutaj echo socjalizmu utopijnego, który występował przeciwko industrializacji i tradycyjnym stosunkom pracy. Istotnie, zwolennicy BDP utopijnie krytykują konieczność pracy, która ogranicza człowieka (nie podoba im się także paternalizm i warunkowość obecnej pomocy społecznej, która jest postrzegana jako zależność od urzędników). BDP chce zwiększyć pozycję pracowników na rynku pracy — jednak nie tyle poprzez dobrowolne wspólnoty produkcyjne, ile poprzez wypłacanie świadczeń pieniężnych tworzących zabezpieczenie socjalne, traktowanych jako kolejne pozytywne prawo człowieka.

ARGUMENTY PRZECIWKO BDP

Z ekonomicznego punktu widzenia najważniejsze argumenty przeciwko BDP to jego koszt oraz wpływ na rynek pracy. Zacznijmy od tej pierwszej kwestii. Ponieważ świadczenia miałyby uniwersalny charakter, koszt programu byłby ogromny. Przyjmijmy dla uproszczenia, że dorosłych Polek i Polaków jest 30 mln i że każde z nich otrzymywałoby 500 zł co miesiąc[5]. Daje to sumę 15 mld zł miesięcznie, czyli 180 mld rocznie. Jak widać, na tle BDP program 500+ mający kosztować „zaledwie” ponad 20 mld rocznie wypada blado. Proponowane rozwiązanie zwiększyłoby wydatki państwa (rządu centralnego) o ponad 50 proc. — jest to zatem program zupełnie nierealistyczny (nawet jeśli przyjmiemy, że zostałyby zniesione inne programy pomocy społecznej[6]) i nie do przyjęcia dla tych, którzy opowiadają się za zmniejszeniem roli państwa w gospodarce.

Jego wdrożenie wymagałoby zatem: a) odejścia od powszechności; b) odejścia od bezwarunkowości; c) wypłacania świadczeń w symbolicznej wysokości; d) znacznego podniesienia podatków (bądź uruchomienia prasy drukarskiej). Pierwsze dwie opcje wypaczyłyby ideę programu, przekształcając go w kolejną odsłonę tradycyjnej pomocy społecznej. Trzeci wariant nie realizowałby celu programu w postaci zmniejszenia ubóstwa i zwiększenia bezpieczeństwa socjalnego. Z kolei czwarty scenariusz miałby negatywne konsekwencje gospodarcze, które mogłyby doprowadzić do rezultatów sprzecznych z intencjami programu i np. do wzrostu stopy bezrobocia na skutek dodatkowych obciążeń podatkowych płacy, obecnie i tak już wysokich.

Choć idea powszechności i prostoty jest może i piękna, to znacznie podnosi ona koszty finansowe programu. Selektywne programy dla najbardziej potrzebujących komplikują system, ale są z pewnością tańsze, a być może i skuteczniejsze. Uniwersalność generuje bowiem jeszcze jeden problem: trudno ustalić parametry programu w ten sposób, aby odpowiadał on na potrzeby wszystkich. W konsekwencji jedni otrzymywaliby świadczenia, chociaż by ich nie potrzebowali, zaś inni otrzymywaliby za mało (a prawdopodobnie mniej niż w przypadku tradycyjnych systemów pomocy społecznej). Problemy te widać przy programie 500+, zaś w przypadku BDP byłyby jeszcze wyraźniejsze. Nie trzeba dodawać, że w konsekwencji może istnieć pokusa zwiększania przez polityków kwoty świadczeń, zwłaszcza przed wyborami, lub tworzenia kolejnych, uzupełniających świadczeń dla najbardziej potrzebujących (np. niepełnosprawnych) lub dodatków kompensujących regionalne różnice w kosztach utrzymania, co szybko przekreśliłoby prostotę systemu.

Drugi podstawowy problem to negatywny wpływ na podaż pracy. Prawdą jest, że dotychczasowe eksperymenty z programami podobnymi do BDP[7] nie wykazały istotnego ograniczenia podaży pracy w odpowiedzi na świadczenia (choć badania pokazują, że redukcja podaży pracy wystąpiła, zwłaszcza w przypadku kobiet oraz młodzieży — innymi słowy, kierunek zmian jest jasny, lecz ich skala nie). Trzeba jednak pamiętać, że wnioski z eksperymentów mają ograniczoną wartość, ponieważ ograniczony czas ich trwania powoduje, że ludzie wolą nie ryzykować swojej pozycji na rynku pracy dla jedynie tymczasowych świadczeń. Wprowadzenie uniwersalnego programu na stałe miałoby znacznie poważniejsze konsekwencje.

Analiza ekonomiczna wyraźnie podpowiada, że wzrost pozapłacowego dochodu przesuwa linię ograniczenia budżetowego do góry i zwiększa płacę progową, co prowadzi do ograniczenia czasu pracy (przy założeniu, że odpoczynek jest dobrem normalnym). Nie twierdzimy, że wprowadzenie BDP spowodowałby natychmiastową i powszechną rezygnację z pracy — raczej byśmy obserwowali słabnącą motywację do rozpoczynania pracy oraz stopniowe ograniczanie czasu pracy przez już pracujących, zwłaszcza przez osoby relatywnie pozostawania poza rynkiem pracy niż w przypadku tradycyjnych, selektywnych słabo związane z rynkiem pracy (np. osoby pracujące dorywczo, na część etatu, młodzież uczącą się, kobiety wychowujące dzieci itp.). Zwolennicy tego systemu mają oczywiście rację, twierdząc, że BDP nie zniechęca tak do pracy jak tradycyjne zasiłki, które nie przysługują jednostkom po rozpoczęciu przez nich pracy. Trzeba jednak zaznaczyć, że to, co jest zaletą w oczach zwolenników BDP, czyli brak (lub mniejszy poziom) stygmatyzacji społecznej oraz jego bezwarunkowość, mogłoby w większym stopniu osłabiać etos pracy i zachęcać do i warunkowych zasiłków. Nie trzeba dodawać, że wzrost opodatkowania konieczny w celu sfinansowania programu również przyczyniłby się do zmniejszenia podaży (i popytu) pracy.

Warto wskazać na jeszcze dwa argumenty przeciwko BDP. Po pierwsze, system ten mógłby zwiększyć, i tak już znaczną, niechęć do swobody przepływu osób i przyjmowania imigrantów w przypadku zbyt powszechnego charakteru programu (albo powstałby pewien wyłom w uniwersalności systemu). Po drugie, BDP stanowi kolejną interwencję w rynek (wymagającą kolejnych podatków) mającą odpowiadać na nieefektywny system opieki społecznej oraz niesprawne rynki pracy. Innym rozwiązaniem zwiększającym finansową niezależność obywateli, prawdopodobnie lepszym, byłoby zwiększenie kwoty wolnej od podatku. Wydaje się, że uelastycznienie rynku pracy, likwidacja ciężarów podatkowych i barier przedsiębiorczości przyniosłyby lepsze rezultaty niż kolejne podatki i świadczenia pieniężne dla obywateli.

PODSUMOWANIE

Ostatnia recesja i stosunkowo wolne ożywienie, które po niej nastąpiło, przyczyniło się do wzrostu niechęci wobec globalizacji i zwiększonej popularności bezwarunkowego dochodu podstawowego. Jego podstawowym celem społecznym i praktycznym jest ograniczenie ubóstwa i zwiększenie bezpieczeństwa socjalnego, jednak program ten realizowałby to zadanie w niezwykle kosztowny sposób. Wypłaty świadczeń wszystkim obywatelom wymagałyby znacznego zwiększenia opodatkowania, co zahamowałoby wzrost gospodarczy i mogło doprowadzić do przeciwnych skutków od oficjalnie zamierzonych. BDP zmniejszyłoby także podaż pracy, co również zmniejszyłoby tort ekonomiczny do podziału.

Z kolei główną przesłanką etyczną programu wydaje się moralny sprzeciw wobec konieczności pracy[8], która ogranicza wolność jednostki i nie pozwala jej się w pełni realizować na inne sposoby. Zwolennicy BDP zapominają jednak, że przykrość pracy jest po prostu rzeczywistością doczesnego świata, której prawdopodobnie nigdy nie uda się wyeliminować[9]. Podobnie jest zresztą z niepewnością pracy czy ogólniej niepewnością związaną z ludzkim życiem, w tym z wszelką działalnością gospodarczą. BDP jej nie likwiduje, tylko przerzuca koszty z nią związane z pracowników na podatników[10] [11].

Autorstwo: Arkadiusz Sieroń
Źródło: Mises.pl

PRZYPISY

[1] W literaturze brakuje zgody co do tego, kto dokładnie powinien być uprawniony do takich płatności. Czy obywatele, czy stali rezydenci? Czy wyłącznie dorośli obywatele, czy także dzieci? Czy tylko ludzie w wieku produkcyjnym, czy także emeryci?

[2] W najobszerniejszej polskiej publikacji na temat BDP (s. 42-43) czytamy: „Gdybyśmy uznali, że godne realizacji są tylko te koncepcje dobrego życia, które jednostki są w stanie zrealizować dzięki wypracowanym przez siebie środkom, przesądzalibyśmy, że dobre życie to takie, którego częścią jest hołdowanie pracowitości. Jeśli chcemy tego uniknąć, argumentuje Van Parijs, powinniśmy wprowadzić BDP”.

[3] Podnosi się także argumenty proekologiczne. Redukcja podaży pracy mogłaby ograniczyć „turbokonsumpcjonizm” i uratować planetę od niezrównoważonego rozwoju. Co ciekawe, zwolennicy BDP jednocześnie argumentują, że bezwarunkowe świadczenia nie będą prowadzić do zmniejszenia podaży pracy, a nawet że będą stanowić istotny impuls popytowy.

[4] Za taką zmianą jest np. Charles Murray, który proponuje wprowadzenie BDP w Stanach Zjednoczonych przy jednoczesnej likwidacji Social Security, Medicare, Medicaid, bonów żywnościowych oraz wszelkich innych form zabezpieczenia społecznego. Choć jego propozycja jest ciekawa, nie wydaje się ona realna politycznie i fiskalnie.

[5] Przyjęliśmy założenia życzliwe dla zwolenników programu. W rzeczywistości dorosłych Polaków jest więcej, zaś kwota minimum egzystencji dla jednoosobowego gospodarstwa domowego wyższa niż 500 zł. Założyliśmy ponadto, że tylko osoby dorosłe byłyby uprawnione do świadczenia.

[6] Według mapy wydatków państwa w 2014 r. cały sektor publiczny na ten cel przeznaczał 42,7 mld zł. Emerytury i renty pochłonęły 231 mld. Zastępując nie tylko pomoc społeczną, ale także wypłaty emerytur i rent BDP byłby więc tańszy, jednak świadczenia byłyby zbyt niskie do zaakceptowania przez społeczeństwo. Dzieląc wydatki na emerytury, renty i pomoc społeczną przez 30 mln obywateli, otrzymalibyśmy kwotę ok. 760 zł możliwą do przekazania każdemu obywatelowi (likwidując dodatkowo państwowe wydatki na służbę zdrowia i edukację, moglibyśmy zwiększyć świadczenie do ok. 1156 zł). Przeciętna emerytura wynosi ok. 2 tys. zł brutto – wątpliwe jest zatem, aby emeryci poparli BDP.

[7] W latach 1968-1982 przeprowadzono cztery eksperymenty w Stanach Zjednoczonych polegające na lokalnym i tymczasowym wprowadzeniu negatywnego podatku dochodowego. W latach 1975-1979 przeprowadzono podobny eksperyment w Kanadzie. Niektórzy wskazują jeszcze na Alaskę, gdzie obywatele co roku otrzymują dywidendę stanowiącą część zysków stanowego funduszu Alaska Permanent Fund pochodzących z eksploatacji złóż ropy naftowej. Trzeba jednak pamiętać, że płatność dokonywana jest co roku, jej wysokość jako uzależniona od zysków funduszu jest zmienna, a w dodatku raczej niewielka (w ubiegłym roku było to nieco ponad 2 tys. dolarów) — nie jest to zatem przykład pełnego BDP.

[8] Zwolenników BDP musi napawać smutkiem fakt, że finansowanie programu mającego na celu uwolnienie się od konieczności pracy zależy od dochodu wypracowanego przez społeczeństwo w ramach rynku pracy.

[9] W przyszłości można sobie jednak wyobrazić brak konieczności pracy ze względu na pełną robotyzację. Co ciekawe, automatyzacja pracy jest czymś, na co zwolennicy BDP narzekają.

[10] Aby było zabawniej, często są to te same jednostki.

[11] Choć w artykule skupiliśmy się na aspekcie ekonomicznym, nie można zapominać o wymiarze etycznym programu. BDP jest oczywiście nie do zaakceptowania dla libertarian: prostota systemu nie powinna przesłaniać ogromnych kosztów prowadzących do rozrostu państwa i forsowania poglądu, według którego dochód podstawowy stanowi prawo człowieka. Przekonanie, według którego każdy ma prawo do otrzymywania pewnego świadczenia pieniężnego za nic i bez względu na możliwości samodzielnego zarobkowania na rynku, jest bowiem radykalną i niebezpieczną ideą. Tradycyjna pomoc społeczna również zakłada redystrybucję dochodu, ale wyłącznie do osób, które tymczasowo (lub trwale ze względu np. na niepełnosprawność) nie są w stanie same się utrzymać. Libertarianie słusznie sprzeciwiają się państwu opiekuńczemu. Nie oznacza to jednak, że powinni popierać przejście do modelu pomocy społecznej opartej na gwarancji prawa do dochodu.

BIBLIOGRAFIA

1. Bojras G., 2016, Labor economics, McGraw-Hill.

2. Colombino U., 2015, „Is unconditional basic income a viable alternative to other social welfare measures?”, IZA World of Labor, nr 128, luty.

3. Hum D., Simpson W., 1993, „Economic Response to a Guaranteed Annual Income: Experience from Canada and the United States”, Journal of Labor Economics, vol. 11, nr 1.

4. Parijs P. van, 2004, „Basic Income: A simple and powerful idea for the twenty-first century”, Politics and Society, vol. 32, nr 1, s. 7-39.

5. Reed H., Lansley S., 2016, „Universal Basic Income: An Idea whose time has come?”, London, Compass.

6. Robins P. K., 1985, „A Comparison of the Labor Supply Findings from the Four Negative Income Tax Experiments”, The Journal of Human Resources, vol. 20, nr 4, jesień, s. 567-582.

7. Skidelsky R., 2016, „Basic Income Revisited”, Project Syndicate, 23.06.2016 r., https://www.project-syndicate.org/commentary/unconditional-basic-income-revisited-by-robert-skidelsky-2016-06, [data dostępu: 1.08.2016 r.].

8. Szlinder M., 2014, „Bezwarunkowy dochód podstawowy”, Praktyka teoretyczna, nr 2(12)/2014.

9. Wispelaere, L. Stirton, 2004, „The Many Faces of Universal Basic Income”, The Political Quarterly Publishing.

10. Zwolinski M., 2012, „Classical Liberalism and the Basic Income”, Basic Income Studies, vol. 6, nr 2, s. 1-14.


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

16 komentarzy

  1. emigrant001 15.09.2016 12:51

    Cytat : Wprowadzenie BDP jest nierealne ze względów finansowych. Program mógłby mieć także negatywne konsekwencje dla rynku pracy.
    Odpowiedź: Ben Shalom Bernanke arcybankster FED postuluje rozdawnictwo “drukowanych” pieniędzy aby pobudzić wzrost gospodarczy i uruchomić inflację w efekcie zmniejszyć dług a to wszystko pod banksterskim patronatem. Czyli jednak można jeśli chcą tego banksterzy ale pod żadnym pozorem nie wolno gdyby chciał tego naród.
    Cytat : “Postęp techniczny nie niszczy miejsc pracy, lecz je tworzy. Podobnie globalizacja nie niszczy miejsc pracy, lecz je tworzy.”
    Nie wiem skąd autor ma dane ale logicznie jeśli zastąpimy 1000 ludzi 10 robotami kierowanymi przez jednego człowieka to gdzie powstało 999 miejsc pracy? Globalizacja nie tworzy tylko przenosi miejsca pracy, pozostawiając po sobie bezrobotnych.
    Cytat : BDP to „wolność od tyranii biurokratów, mężów i szefów”
    Odpowiedź – pełna zgoda.
    Cytat : Jego wdrożenie wymagałoby zatem: a) odejścia od powszechności; b) odejścia od bezwarunkowości; c) wypłacania świadczeń w symbolicznej wysokości; d) znacznego podniesienia podatków.
    Odpowiedź – pełna zgoda. Nie da się wprowadzić BDP jako dochód bezwarunkowy i powszechny nie wywołując hiperinflacji nad którą nikt nie zapanuje.

  2. Czosnkaty 15.09.2016 15:15

    @emigrant001

    Co do ostatniego zdania-niekoniecznie prawda. Jest zjawisko luki nabywczej, w Polsce na poziomie 35%, jest to różnica pomiędzy wartością kupionych produktów i usług, a ilością zarobionych pieniędzy. Jesteśmy w stanie wydać więcej niż zarabiamy dzięki kredytom konsumenckim, tak chętnie udzielanym na lewo i prawo przez banki. Pieniądze z BDP mogłyby zastąpić pieniądze z kredytów, nie powodując inflacji.

    Kiedy zachodzi inflacja?

    Inflacja ma miejsce kiedy ilość środka płatniczego przewyższa ilość dóbr i usług dostępnych na rynku. Trzeba pamiętać, że żyjemy w czasach, kiedy to właśnie niedobór pieniądza (celowo utrzymywany przez banksterskie lobby), a nie towarów powstrzymuje nas przed wzrostem konsumpcji. Globalne środki produkcji są w stanie zaspokoić podstawowe potrzeby wszystkich ludzi. To środek płatniczy jest nierówno rozdystrybuowany, tak, że miliard ludzi każdego dnia idzie spać z uczuciem głodu, a 1% ładuje fikcyjne miliardy w rynki finansowe. BDP pomoże tę dysproporcję zmniejszyć i przybliżyć do idealnej sytuacji rozkładu normalnego w przychodach.

  3. emigrant001 15.09.2016 16:06

    @Czosnkaty Kreacja pieniądza oparta na długu w efekcie powoduje deflację. Jeśli nie zlikwiduje się banksterów żaden BDP nie powstanie. Globalne środki produkcji nie są dziś w stanie zaspokoić Chin, Indii i Afryki. Wyobraź sobie jakie zanieczyszczenie planety spowoduje użycie domestosa przez 7 mld ludzi każdego dnia.
    Najpierw banksterzy , później ekologia, na końcu BDP. Nie za naszej kadencji.

  4. Dorota Nawigatorka 15.09.2016 20:07

    Ten artykul to jedno wielkie nieporozumienie. Finansowanie BDP z podatkow, czyli odbieranie waskiej grupie ‘uprzywilejowanych’, czyli pracujacym czesci ich dochodow calkowicie mija sie z celem. Luka nabywcza jest faktem jak zauwazyl Czosnkaty, stosunkowa prosta do oszacowania (35- 40%). Skoro wiec mamy potencjal do produkowania wiecej (niemal kazda firma to deklaruje i walczy sie o zamowienia), a brakuje tylko srodka wymiany, wystarczy go dodrukowac- dokladnie tyle, by pokryc luke. Nie powstanie wtedy inflacja, a banksterow nikt nie musi ‘likwidowac’- BDP spowoduje, ze nie bedzie tylu chetnych na ich (nie)drukowane pieniadze. To naprawde jest AZ TAK proste. Odwiazanie w naszych umyslach scislej zaleznosci pracy (byle jakiej najczesciej, czasem wrecz spolecznie szkodliwej, jak biurokracja) ze zdolnoscia nabywania dobr to podstawowy warunek wprowadzenia zmian systemowych likwidujacych przyczyny wielu problemow. Krotko mowiac: pozwolmy maszynom za nas pracowac, a z efektow ich pracy niech maja mozliwosc korzystania WSZYSCY BEZ WYJATKOW. Oczywiscie nie w rownym stopniu. Pracujacy wciaz beda ‘uprzywilejowani’. Polecam film ‘Nowy system finansowy’ na kanale YT Nawigatorow Jutra oraz ksiazeczke Izy Litwin (bezplatny e-book) na stronie fundacji Jestesmy Zmiana.

  5. emigrant001 15.09.2016 21:24

    @Dorota Nawigatorka W Polsce nie ma tylu maszyn i tak zaawansowanych żeby mogły za ludzi pracować. Jest około 17 na 10 000 mieszkańców. Korea Płd. ma 49 i to nadal niewiele. W Polsce dominuje rolnictwo; jabłka, pieczarki itd. Z pracy sadowników będziemy korzystać wszyscy? Co oni na to? Luka 35% nie oznacza, że jej wypełnienie dzięki środkom wymiany obdarzy wszystkich dobrobytem. Czy pracownicy tych firm będą skorzy dzielić się powszechnie i bezwarunkowo? Skoro nie ma popytu na te nadwyżki 35-40% to ich realizacja nikomu się nie przyda. To że firma ma potencjał wyprodukować 1 mln samochodów dziennie nie oznacza, że ludzie tyle potrzebują. Biurokracja zgoda, podatki zgoda, ale to banksterzy pochłaniają efekty ludzkiej pracy za sprawą odsetek i jeśli się ich nie powstrzyma 0,1% populacji będzie posiadał 90% majątku. To jest realny problem.

  6. MasaKalambura 16.09.2016 00:59

    Czy złego, czy głupiego?
    Oto jest pytanie.

    Weź zapytaj je.

  7. MasaKalambura 16.09.2016 01:31

    Bezsensem w 90% posiadalności przez 1% Ludzkości w obecnym kształcie jest spektrum i skala małości ludzkiej tego procenta.

    Nawet licząc 7 000 000 000, które daje 70 000 000, Taka Polska licząc wszystkich ludzi na planecie, (przyznających się do polskości) z których każdy chce być tym, co stoi nad tą rozkoszną 70 dziesiątką.

    . .. … Jeden nad tym wszystkim jest tyko Jeden, i nikt z ludzi ani duchów.

    Niedefiniowalny.

    Wszystko co się z tym nie zgadza, niewolnikiem materii i ducha jest.
    Bez Ducha posiadającego Istnienie ponad materią i duszą materii … .. .

    Więc jeśli ich liczyć, to nadal jest wszystkiego na Ziemi w nadmiarze.
    Wszystkiego, czego potrzeba wszystkim (100%).

    Jednak nie starczy wszechświata dla chciwości człowieka i jego rozumu-pamięci-wyobraźni zatopionej w tym, co może poczuć, a co do Ducha nie sięga.

    Bo więzi go materia i duch materii

    Dlatego Ludzkość nie umie rozkwitać wraz ze środowiskiem, które zasiedla.
    Ludzkość Goga i Magoga w ciągłej wojnie.

    Bo nie cała.
    Promil w tym udziału nie bierze.
    I o promil będzie, jest bój.
    Prawdziwy dziesięciowymiarowy Bój.
    Wraz ze swoją grawitacją czasu.
    I właściwym oddzieleniem.

  8. Fenix 16.09.2016 06:21

    @WZ dokładnie musimy odpuścić sobie państwo by stać się Narodem .
    1. Państwem należy kierować ,tu władza sprawowana i prawa wodza totalitaryzm wybieranych, naród bezwładny
    2. Naród sam kieruje państwem bezpośrednio ,dzieli władze stanowi prawo które mu służy . Świadomi ludzie, prawo jednego , Naród władny.
    “Jest to iście szatański sposób na uzależnienie olbrzymich mas ludzi (tych, którzy jednak odpuszczą sobie pracę) od państwa. Kiedy już system się utrwali, będzie można zacząć lekko go modyfikować — np. „dla niezaszczepionych nie ma BDP”.”
    To o czym piszesz nie ma miejsca w takiej sytuacji. Rozważ, dzielenie władzy dla stanowienia praw tam każdy zachowuje władzę. Widzisz różnice!
    Nie będzie tych którzy tobą władają a ty ich utrzymujesz, nie ma takich których wybierasz do sprawowania władzy , nie ma tych którzy władzę kupią, bo nikt im władzy nie sprzeda, jest to równoznaczne z sprzedażą albo zrzeczeniem się to utratą wolności osobistej , mojej i twojej naszej własnej .

  9. Fenix 16.09.2016 07:00

    Zdaliśmy do następnej klasy. Naród władzą a prawem państwo .

  10. Dorota Nawigatorka 16.09.2016 13:12

    No tak. Nie wspomnialam, ze drugim filarem BDP jest niewymienialnosc waluty. Dlatego Nawigatorzy postuluja wprowadzenie lokalnej waluty (da sie na gruncie tego prawa), ale nie komercyjnej tylko zakotwiczonej w podatkach lokalnych (emitowanej przez gmine lub powiat). I w niej wlasnie wyplacanie BDP.
    Wciaz jednak do ludzi nie dociera, ze w tym systemie nie warto nic poprawiac i trzeba radykalnie odwiazac sie od schematow typu socjalizm-kapitalizm, popyt-podaz (to Iza tlumaczy swietnie w tym rewelacyjnym wystapieniu:
    https://www.youtube.com/watch?v=VZeW630-jGQ ) itp. Zagladnijcie do filmiku, o ktorym pisalam wczesniej. Krzysztof to moim zdaniem najlepszy spec od walut lokalnych i swietnie o tym mowi.
    Co do ilosci maszyn- niewazne. Faktem jest, ze jest luka i nadpodaz (zwlaszcza potencjalna), wiec trzeba doprowadzic do punktu rownowagi, ktory daje sie wyliczyc.

  11. kozik 16.09.2016 14:06

    @Dorota Nawigatorka
    BDP wypłacany w walucie lokalnej ma sens tylko, jeśli obrót nie będzie obciążony daniną dla budżetu centralnego (nieobjęty VAT, albo będzie się odbywał w szarej/czarnej strefie).

    Postulat niewymienialności waluty lokalnej jest w praktyce niewykonalny – np. koło mnie żuliki wymieniali “niewymienialne” bony na obiad na “małpkę”.

    Ogólnie jednak uważam, że waluty lokalne są dobrym pomysłem – ale moim zdaniem tylko pod warunkiem działania zainteresowanych po części:
    -w szarej strefie: usługi, produkcja;
    -w białej strefie: opłacanie podatków na infrastrukturę lokalną, ubezpieczenie zdrowotne, piramidę finansową ZUS, obronność itp.

    Czy banksterzy na to pozwolą? Patrząc na wycisk, jaki dają Ukrainie – NIE!
    Matematycznie jest tylko jedno rozwiązanie: niewola u ludzi sterujących podażą pieniądza.

  12. Balcer 16.09.2016 20:50

    1. Jak ludzie wydają podarowane pieniądze, a jak zarobione? Urzędnicy to też ludzie i mamy skrajnie drogie orliki i autostrady. Czy pamietacie przypadek, gdzie jedna gmina nie dostała dotacji i wybudowała orlika 5x taniej niż te dotowane?
    Podobnie ludzie nie będą szanować grosza z BDP i rzeczywista inflacja pójdzie w górę (GUS oczywiście ma metodologię przeczącą rzeczywistej inflacji ok 7%)
    2. Gdy ludzie dostają dobra, gdy na nie nie zasłużyli, to działa na ich psychikę niekorzystnie. Czują się niepotrzebni, bezwartościowi i częściej popełniają samobójstwa. Może komuś o to chodzi, by zatrzymać wzrost liczby ludności na Ziemi.

  13. Fenix 17.09.2016 11:11

    Naród ma władzę nad kreacją pieniądza z własnym udziałem BDP, przybywa dóbr bez długów.
    Ilość pieniądza zwana kredytem odnawialnym jest dobra , dzielisz dług z innymi, żyjesz z wymiany dóbr i kredyt odnawialny to szansa ( każdy każdemu daje)+własny zysk wytworzony.
    Zła jest ilość pieniądza dłużnego, bez szans ( każdy każdemu zwraca) na który pracujesz, by zarobić dług i pomnożyć dług , żyjesz za dług niespłacalny – podatki narzucone.

  14. Fenix 18.09.2016 13:20

    @DN, z walut mamy lokalną to złotych polski ,wystarczy by banksterzy i rząd oddali nam władzę to Narodowi Polskiemu prawowitym udziałowcom banku. Prawowitym udziałowcom władzy i praw , dla utworzenia kredytu odnawialnego tzw. BDP to szansa, plus możliwości wypracowana dochodu własnego ,osobistego. Pożyczając sobie z banku oddaję sobie w banku, zachowana równowaga, urzeczywistniam własne marzenia, wyzwolona energia twórcy ,przybywa dóbr bez oporów.
    Likwidacja podatków , gdyż każdy ma kredyt odnawialny.
    Wolna i dobra wola sponsorów może się uaktywnić.

  15. robi1906 18.09.2016 19:25

    W,r.
    czekałem kilka tygodni, żeby potwierdzić to, że jesteś żydowskim neoliberalnym agentem lub działaczem.
    Nie wierzę w to że jesteś Polakiem d……,
    takim jak Wałęsa, bo on gra cały czas rolę takiego “niedorozwoja”,
    który nam wciska cały czas kit o tym jak to walczył z “komuną”,
    bo h.. wie kim on jest, a może przestało mnie to obchodzić?,
    a ciebie Wu,erze,
    obchodzi to, co o tobie myślimy?.

  16. realista 18.09.2016 19:38

    on jest zwykłym, małoletnim, pożytecznym idiotą, a nie żadnym agentem.
    serwuje tutaj formułki, które sprawdzają się jedynie w teorii i powtarza slogany.
    do tego ma oczywiście wszystkich za idiotów i za siłę roboczą, nic więcej.
    mam nadzieję, że życie brutalnie zweryfikuje jego wierzenia… .. .

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.