Mleko nasz „wybawca” i inne ciekawostki

Opublikowano: 12.06.2010 | Kategorie: Zdrowie

Liczba wyświetleń: 1478

Wydarzenia przedstawię od bardziej przyziemnych kwestii do coraz to istotniejszych zagadnień!

Moja historia z mlekiem zaczęła się dosyć dziwnie. Otóż jako niemowlę stale bywałem głodny. Ssałem zatem pierś w celu zaspokojenia pierwotnej potrzeby potocznie określanej głodem. Nieprawdaż, dosyć niespotykana historia?!

A teraz bardziej poważnie…

PRACA W MLECZARNI

Jest rok 2007 i zdałem maturę, szukam pracy na wakacje. No i jest, trafiłem do OSM (Okręgowej spółdzielni Mleczarskiej – gdyby ktoś nie znał rozwinięcia, w co szczerze wątpię). Stanowisko serowara przybliżyło mi „troszkę” proces powstawania i obróbki produktów z tzw. kategorii Nabiałów. Zdarzało się zastępować innych pracowników na ich liniach produkcyjnych. Nic specjalnie ciekawego, by z tego nie wynikało, gdyby nie fakt, że właśnie to konkretne wydarzenie zmieniło diametralnie moje poglądy dotyczące pochłanianego przeze mnie jedzenia (w tym przypadku mlesia).

Kierownicy zmiany i kontrolerzy jakości często spacerowali po halach, nadzorując przebieg naszej pracy. Praca na linii produkcyjnej wyglądała dosyć zabawnie z perspektywy pracownika. Ledwo zostawaliśmy sami, zrzucano wszelkie maseczki, czy czepki do trzymania włosów. Gdy kogoś z nas dopadała choroba – nieziemskie zimno panujące na każdej hali, czy wielogodzinne trzymanie rąk w lodowatej wodzie (temp. Od 6 do 10 stopni C) bezkarnie kasłał sobie na lewo i prawo, nie bacząc na higienę miejsca pracy, że o kapiącym nosie nie wspomnę – rękaw sztywniał po paru godzinach wycierania weń smarków. Dorzucę do tego liczne skaleczenia. Praca polegała m.in. na krojeniu twardego twarogu na mniejsze porcje, co by łatwiej i lżej było go przenosić do mielącego kombajnu. Jak to bywa na linii produkcyjnej, nie ma czasu nawet na skoczenie do toalety, więc ociekający palec po prostu raz na jakiś czas wkładało się do ust, by bodajże na chwile zatamować kapiącą krew. Wracając do twarogu, a ten był dosyć śliski i mokry, często wysuwał się z rąk (fakt, gdyby dawali rękawiczki, to może…) i lądował na podłodze. Jak wiadomo po podłodze się zazwyczaj chodzi, no chyba że ktoś umie latać, w co szczerze wątpię. Nie stało jednak nic na przeszkodzie by taki twaróg wylądował w kombajnie, a po dalszej obróbce wylądował na waszym, czy moim talerzu w postaci sera.

Schodząc z nocki, nie zawsze był czas by umyć maszyny, czy zeskrobać zaschnięty twaróg. Zostawialiśmy więc takie maszyny dla porannej zmiany. Często się jednak okazywało, że na tej zmianie znowu byliśmy my….o losie i weź to teraz domyj. Bach i maszyna chodzi, po co się szarpać, skoro i tak praca dawała nam ostro popalić.

Wanny na twaróg, z naciekowymi koszami, czyszczone najczęściej były w roztworze kwasu solnego. Gwarancji nikt dać nie może, że zawsze wszystko zostało wypłukane, pieniło się aż miło, a jak prysło na ręce to ubaw po pachy (kto ostatni w WC… to ma wesoło).

Przyszedł więc pewien etap w moim życiu, że filary otaczającej mnie rzeczywistości rozsypały się jak domek z kart, zaczęło się od mleka!

Mleczarnia, jako zakład produkcyjny ma na celu wytwarzanie wszelakich produktów, w których skład wchodzi ukochane przez wielu Mlesio.

CO ZATEM ZAWIERA MLEKO?!

Hmm… W zasadzie to nikt nie zadaje sobie tego pytania, wsypując swoje ukochane Corn Flakes do talerza i zalewając je tą cieczą (ten etap mam już na szczęście za sobą).

Otóż mleko zawiera dużo białka, a konkretnie Kazeiny. W mleku kobiecym białka – kazeiny jest mało, zaledwie 0,2%. Kazeina to substancja niezbędna cielakowi, odpowiada za wzrost kopyt i rogów, jednak spożywana jest tylko przez 6 pierwszych miesięcy życia cielaczka. Człowiek potrzebuje znacznie mniej białka, dlatego że znajdujące się w naszym jelicie grubym bakterie świetnie sobie radzą z rozkładaniem białek z węglowodanów, których dostarczyć możemy spożywając produkty roślinne.

Za proces rozkładu Kazeiny w organizmie odpowiada podpuszczka. Paznokcie i włosy wykształcają się kompletnie w wieku 2 lat, więc dziecko nie potrzebuje już więcej Kazeiny. W tym czasie układ trawienny dziecka zaprzestaje wydzielania podpuszczki. Od tego momentu krowie mleko staje się dla organizmu produktem ciężkostrawnym.

Kolej na Żelazo (Fe), które rzekomo tak obficie występuje w mleku. Jakoś nie dostarcza cielakom niezbędnego minimum, przez co muszą je uzupełniać spożywając trawę. Organy trawienne cielaka pozwalają mu strawić mleko i trawę oddzielnie (dobrze pomyślała matka natura). Całkiem inaczej jest zbudowany układ pokarmowy człowieka. Krowie mleko w momencie dostania się do żołądka człowieka, ścina się pod wpływem kwaśnych soków żołądkowych, a jego zawartość konsystencją zaczyna przypominać twaróg. Ów “twaróg” oblepia cząstki innego pokarmu znajdujące się w żołądku. Dopóki ścięte mleko nie ulegnie strawieniu, cały pozostały pokarm zapycha nas na tyle, że nie pozostaje nic innego jak czekać, aż wpierw zostanie strawione mleko. Częste powtarzanie tego procesu prowadzi do zaburzeń w twoim układzie trawiennym. Zatem po co tracić wiele cennej energii na zbędne procesy i szkodzenie samemu sobie?

CZEGO NAM POTRZEBA DO ROZWOJU KOŚCI?!

Wapnia (wiedziałem, że wiesz).

Fakt! Wapń jest w mleku, jednak dużo więcej wapnia znaleźć możemy w orzechach, kapuście, marchwi, czy burakach. Nie dość, że zawierają go więcej, to jeszcze znajdują się tam w idealnej proporcji z innymi minerałami. Kolejną ich zaletą jest to, że forma w jakiej tam są, jest dużo łatwiej przyswajalna przez organizm.

Tłuszcz zwierzęcy pochodzący np. z mleka, powoduje zwiększenie ilości złego cholesterolu i wypłukuje wapń z organizmu, dlatego też mleko się odtłuszcza. Tłuszcze znajdujące się w orzechach i ziarnach słonecznika (najwartościowsze) są zdecydowanie łatwiejsze w przyswajaniu przez nasz organizm (80% wchłania się niemal natychmiast). W regionach gdzie coraz częściej spożywa się mleko niskotłuszczowe znacznie zmniejszyła się ilość zachorowań związanych z układem krwionośnym i pokarmowym.

W kwaśnych produktach mlecznych, bakterie już zrobiły to, co organizm człowieka czyni z wielkim trudem!

Zatem wniosek jest taki:

Mleko NIE.

A Kefir, jogurt, żółty ser, czy twaróg jak najbardziej TAK – pod warunkiem, że pochodzi z dobrego źródła!

Przedstawię jeszcze jeden aspekt spożywania mleka, otóż obecnie mleko jest szkodliwe, szczególnie dla dzieci, z racji swych ekologicznych zanieczyszczeń. Nieodłącznym składnikiem wapnia w mleku jest radioaktywny (promieniotwórczy) pierwiastek – stront-90.

Zapewne wiele razy dodawaliście mleko do kawy, czy herbaty. Lepiej tego nie robić, ponieważ pod wpływem temperatury kazeina ścina się. Kazeina jest surowcem do produkcji kleju organicznego.

W naszym organizmie, niestrawiona Kazeina “klei” kamienie w nerkach, naczynia krwionośne, powoduje powstawanie guzów w nogach, deformację palców rąk, a inne niestrawione składniki mleka osiadają w naszych tkankach i ścięgnach pod postacią śluzu.

Niestety nie wszystkie te informacje przyjmują do świadomości ludzie, u których mleko jest ważnym produktem w jadłospisie. Człowiek z trudem rozstaje się z tak głęboko zakorzenionym nawykiem. Jednak wszystko zależy głównie od CIEBIE. Lepiej zastąpić mleko kefirem i chudym twarogiem. Od dziś przyjrzyjcie się uważnie swoim odczuciom, czy po spożyciu mleka nie odczuwacie żadnych dolegliwości jelitowych, nie macie choćby wzdęcia brzucha?!

Oprócz tego należy pamiętać, że mleko z uwagi na specyficzne trawienie należy spożywać zawsze oddzielnie, nie łącząc go z innymi produktami.

Obecnie szeroko stosowana jest zamiana mleka kobiecego na mleko krowie lub sztuczne mieszanki pokarmowe. Dziecko karmione sztucznie to potencjalny alergik. Trudno przewidzieć jakie jeszcze choroby mogą spotkać dziecko, które jest pozbawione pokarmu matki. Wraz ze sztucznym mlekiem krowim do organizmu dziecka dostają się białka – antyciała, których organizm dziecka nie jest w stanic strawić. W mleku kobiecym znajduje się w dużej ilości laktoza (cukier mleczny), która dociera do jelita grubego, tworząc odpowiednio korzystne środowisko do powstania mleczno-kwasowych i innych pożytecznych bakterii. Jednym słowem buduje zdrowe jelito grube.

Podczas spożywania mleka krowiego, lub innych zamienników, zamiast fermentacji mlekowej, kwasowej powstają gnilne procesy fermentacyjne, co wywołuje samozatruwanie słabego organizmu, zaburzenia mikroflory jelita grubego i jego zwyrodnienia.

Sztuczne mleko nie posiada energii biologicznej, która jest obecna w mleku matki z tego powodu dziecko chodzi ciągle głodne i jest stale podkarmiane. Wcześnie otrzymuje pokarm skrobiowy i mięsny. Jego układ pokarmowy nie może strawić i wchłonąć tych produktów, system fermentacyjny jest jeszcze niezupełnie ukształtowany. Dzieci w wieku od 2 do 5 lat mają pod nosem ciągle śluzowatą wydzielinę – to przez nadmiar pożywienia zawierającego skrobię. Dzieci sztucznie karmione ciągle chorują na przeziębienia i zapalenia. Całkowicie brak im instynktu samozachowawczego.

Jeśli w pożywieniu ciężarnej kobiety przeważają słodycze, białe pieczywo, wędlina, krowie mleko, kawa, smażone (pieczone) mięso, itp. rafinowane produkty i na dodatek pali ona papierosy, to może mieć za mało pokarmu, lub w ogóle pokarmu mieć nie będzie.

WRACAJĄC DO PRODUKCJI…

Z mleka nie robi się tak po prostu serka, czy masełka, ponieważ tradycyjne metody wyrobu wszelakich nabiałów to już niemal legendy (enzymem powszechnie stosowanym dotychczas w serowarstwie była podpuszczka cielęca – mówię o wyrobie serów żółtych).

Wyobraźcie sobie wielki tank (kocioł mleczarski), który mieści w sobie ponad 6000 litrów mleka. Normalnie do ścięcia się takiej ilości mleka w twaróg potrzeba około 2, 3 dni (czas szacowany) przy czym warstwy już podciętego mleka należy przemieszać, raz na kilka godzin.

To uproszczony schemat, ponieważ aby uzyskać nasz SER potrzeba wielu więcej czynności m.in. selekcji surowca, wirowania (oczyszczania mleka), pasteryzacji mleka, normowania zawartości tłuszczu w mleku, homogenizacji, baktofugacji, stosowania dodatków w postaci: chlorku wapniowego, farby serowarskiej, saletry, zakwasu lub preparatu bakterii fermentacji mlekowej, następnie obrabia się skrzep, gęstwę serową i formuję się batony, czy kostki, na koniec się pakuje, znakuje, wrzuca do chłodni i sery dojrzewają sobie, a serowarzy zaglądają i pielęgnują swoje wyroby.

Obecnie wprowadzono do produkcji serowarskiej szereg preparatów pepsynowo-podpuszczkowych, oraz preparaty pochodzenia mikrobiologicznego uzyskiwane najczęściej z pleśni Mucor pusillus Lindt, Mucom miehei, Endothia parasityca.

W dotychczas stosowanej technologii, zaprawianie mleka polega na jednorazowym dodawaniu do mleka serowarskiego całej ilości enzymu niezbędnego do wytworzenia w określonym czasie skrzepu.

Przez dodatek pełnej dawki enzymu proteolityczno-ścinającego w ilości od 2,0 do 3,0 g o aktywności ścinającej 1:100.000 można ściąć mleko w niespełna GODZINĘ!!!

Całe 6000 litrów!

Po tym czasie mleko powinno osiągnąć odpowiedni przyrost kwasowości świadczący o właściwej aktywności dodanego zakwasu.

Następnie mleko zaprawia się podpuszczką (np. FROMASE100) w ilości 1g na cały nasz Tank. Mleko miesza się przez 3 minuty, a następnie ruch mleka zatrzymuje się. Skrzep gotowy do krojenia uzyskuje się po 30 – 40 minutach.

Samą czynność krojenia gotowego twarogu i incydenty temu towarzyszące, opisane językiem mniej fachowym znaleźć można na początku artykułu.

Każdy ser ma swój odrębny plan przechodzenia przez podane wyżej czynności, przy czym wymieniłem te najistotniejsze, starając się zachować właściwą kolejność.

I na koniec dodam, że krówki pijące wodę w gospodarstwach rolników, już w tej wstępnej fazie ulegają zatruciu (więc i wytwarzane przez nie mleko również). W wodzie bowiem znajdują się trujące związki (uryny – z moczu zwierząt i ludzi), które mimo przegotowywania, chlorowania, ani innych podjętych doraźnych działań mających na celu jej oczyszczenie nic po prostu nie dają i dać nie mogą. Zwierzęta wodne wyrzucając z siebie nieczystości i odzwierzęce związki rakotwórcze stale ją zatruwając. Przy czym pomagamy im my, przez bezpośrednie wydalanie naszych uryn i innych rakotwórczych związków(np. pochłanianych z jedzenia) do obiegu naszej wody pitnej!

Obieg ten cały czas trwa, mimo nieudolnych starań oczyszczalni miejskich. Najgorsze jest to, że względnie oczyszczona woda płynie do nas z powrotem BRUDNYMI rurami.

Pisać miałem o mleku, więc tutaj kończę tą opowieść.

Happy End’u nie będzie.

Autor: Jamal
Źródło: NWO

OD AUTORA

Źródeł, z których korzystałem było tak wiele, że musiałbym sporządzić podziękowania na kolejną stronę A4, więc z tego miejsca proszę o łaskawość i odpuszczenie biednemu głupcowi.


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.