Liczba wyświetleń: 475
W majowych eurowyborach po raz pierwszy na listach wyborczych będzie musiało być minimum 35 proc. kobiet lub mężczyzn. Część partii zamierza ułożyć listy “pół na pół”. Według Magdaleny Środy z Kongresu Kobiet 35-procentowy udział to za mało na wyrównanie szans kobiet.
Państwowa Komisja Wyborcza w styczniu podała, że w wyborach do PE będzie miał zastosowanie zapis Kodeksu wyborczego, zgodnie z którym na liście wyborczej liczba kandydatów kobiet i mężczyzn nie może być mniejsza niż 35 proc. liczby wszystkich kandydatów na danej liście.
W poprzednich eurowyborach w 2009 r. (nie było wówczas regulacji dot. kwot) kobiety uzyskały 10 z 50 mandatów (osiem mandatów z list PO i dwa z list koalicji SLD-Unia Pracy).
Według Środy z Gabinetu Cieni Kongresu Kobiet kwoty na listach wyborczych to za mało, by wyrównać szanse kobiet na zdobycie mandatu do PE. Zaznaczyła, że partie stosują różne strategie, by te szanse zmniejszyć, np. nawet jeśli kobieta otrzymuje pierwsze miejsce na liście, to np. w takim okręgu, w którym partia nie ma szans na zdobycie mandatu. Według Środy problem rozwiązałby system “suwakowy”, czyli naprzemienne umieszczanie nazwisk kobiet i mężczyzn na listach. Przypomniała, że obietnicę w tej sprawie złożył na Kongresie Kobiet w 2012 r. premier Donald Tusk.
Na listach koalicji Europa Plus Twój Ruch będzie system suwakowy (nazwiska kobiet i mężczyzn będą ułożone naprzemiennie) – zapowiedział rzecznik Twojego Ruchu Andrzej Rozenek. Zaznaczył, że kobiety będą liderkami w sześciu okręgach, mężczyźni w siedmiu. Rozenek dodał, że ponieważ koalicja startuje w eurowyborach po raz pierwszy, nie jest w stanie powiedzieć, które z okręgów okażą się “biorącymi”. Zdecydują wyborcy – powiedział.
Barbara Nowacka, córka posłanki Izabeli Jarugi-Nowackiej (woj. lubelskie), była przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Dorota Gardias (woj. pomorskie), dyrektorka poznańskiego “Teatru Ósmego Dnia” Ewa Wójciak (woj. łódzkie) mają być “jedynkami” koalicji Europa Plus Twój Ruch. Według nieoficjalnych informacji z tej listy ma też startować Kazimiera Szczuka (kujawsko-pomorskie) i Wanda Nowicka (jako dwójka w Warszawie).
Z kolei SLD informuje, że na “jedynkach” znajdą się przynajmniej cztery kobiety. Jak mówił PAP Tomasz Kalita (SLD), będą to listy w okręgach “biorących”, czyli w tych, w których prawdopodobieństwo zdobycia mandatu jest wysokie. SLD zapowiada, że “suwak” będzie na liście warszawskiej. Jak powiedział PAP europoseł Wojciech Olejniczak (“jedynka” na liście warszawskiej), z drugiego miejsca w tym okręgu wystartuje Katarzyna Piekarska, z trzeciego Marek Balicki, dalej nazwiska kobiet i mężczyzn także będą ułożone naprzemiennie.
SLD ma wystawić z nr 1 europosłankę Joannę Senyszyn (okręg: woj. małopolskie oraz świętokrzyskie), celebrytkę, prawniczkę Weronikę Marczuk (woj. łódzkie), europosłankę Lidię Geringer de Oedenberg (na zdjęciu; okręg: woj. dolnośląskie oraz opolskie).
Na listach komitetu koalicji SLD i Unii Pracy w eurowyborach w 2009 r. nazwiska kobiet stanowiły nieco ponad 18 proc. Koalicja zdobyła wówczas siedem mandatów, z czego dwie kobiety: Joanna Senyszyn (startowała z Krakowa, była druga na liście) oraz Lidia Geringer de Oedenberg (startowała jako “jedynka” z Wrocławia).
Autor: jkl
Źródło: Lewica.pl
Czasami głupota ma na imie środa”, ale jest wielkości całego tygodnia… Ba nawet miesiaca. Jak kończy sie polowanie ma koniecznie kobietę w rządzie, mozna przeanalizowac po ostatnich pomysłach obecnego, gdzie mamy panią “MINISTRA”… No i ostatni “kwiatek na korzuchu”, …==sorkialemamytakiklimat==
Po staremu, nie liczy jakośc a ilość… wychodzi na to, że głupoty w kiecce.
Odnoszę wrażenie że przedstawiciele partii palikota, czy SLD uważają kobiety za gorsze, bo zakładają że kobietom trzeba udzielić jakiejś nadzwyczajnej pomocy.
Kobiety powinny mieć dokładnie takie same prawa jak mężczyźni.
Zastanawia mnie czy jeśli Partia Kobiet również jest zmuszona (o ile ciągle istnieje) na swojej liście umieścić 35% mężczyzn i potem z partii kobiet dostało się 100% mężczyzn i 0% kobiet to czy komukolwiek dałoby to do myślenia…
Sugeruję lepszy parytet – dotyczący posiadanego stopnia naukowego.
Jeśli w Polsce mamy 24 tysiące profesorów co stanowi 0,06 % wszystkich obywateli kraju z czego około 0,1% osób uprawnionych do głosowania, to wprowadźmy parytet mówiący o tym że na każdej liście wyborczej musi być co najmniej 0,05% profesorów.
” Przypomniała, że obietnicę w tej sprawie złożył na Kongresie Kobiet w 2012 r. premier Donald Tusk.”
Obiecywanie wychodzi mu najlepiej i chyba tylko to potrafi.
Jest jakaś partia przeciwników unii?
Na pewno partią będącą przeciwko Unii Europejskiej jest Komitet Nowej Prawicy. Mimo że nie zgadzam się z przeważającą częścią ich programu, to jednak najbardziej zależy mi na ich głównych punktach programu. Dobrowolność uczestnictwa w państwowym systemie emerytalnym (zarabiając więcej można lepiej zadbać o swoją przyszłość), brak podatku dochodowego (likwidując niepotrzebne koszty pracy łatwiej utrzymać na powierzchni firmę, a więcej dobrze działających firm to gospodarka działająca na wyższych obrotach i więcej kasy z VATu) i okrojenie świadczeń socjalnych (nie należy nagradzać osób które nie robią).
Z racji tego że Unia zabrania tego typu praktyk, więc KNP jest za wycofaniem się z Unii.
Kto ma cycki ten ma władze, kto nie ma musi się uczyć.
I niech dziobią sroki między świniami o równiejszą równość walcząc.
A ile % “cielebrytów” będzie wymaganych na listach ?
Cytując panią Pazurę z dziszych masinformacji: ” Celebryci nie są przecież tylko od celebrowania czegoś tam”