Liczba wyświetleń: 3345
Minister Waldemar Buda ogłosił kolejny program, dzięki któremu Polaków będzie rzekomo stać na własne mieszkanie.
Problem w tym, że minister podobnie jak rząd ten i poprzednie są idiotami, i wydając państwowe pieniądze na wspomaganie mieszkalnictwa, robią dobrze tylko bankom i deweloperom.
Najnowsze pomysły Budy niczym nie różnią się od programów „Rodzina na swoim”, czy „Mieszkanie dla Młodych” polegały one na tym, że państwo dokładało się do odsetek lub dawało ulgi podatkowe.
Ile razy jednak przepisy zapowiadano, natychmiast cena mieszkań szła w górę o jeszcze więcej. Obdarowany państwową kasą więc żadnej pomocy nie odczuwał. W przeciwieństwie do banków i firm budujących mieszkanie. To one na tych programach zarabiały.
Tak będzie i teraz. Zapowiadany przez Budę stały procent kredytu zasilany budżetową dotacją, da zarobić tylko bankom, a kredytobiorcy jak byli, tak będą niewolnikami banków. Równie głupi jest pomysł specjalnych kont, na których będzie się oszczędzało pieniądze na mieszkania, a do których państwo kiedyś dołoży premię.
To już było za PRL i nazywało się książeczki mieszkaniowe. Zbierało się na wkład i gdy dane pieniądze się uskładało, wkład nagle się powiększał, więc pogoń za nim trwała w nieskończoność. W tym czasie inflacja zjadała zgromadzone na książeczce nisko oprocentowane środki.
Autorstwo: Tadeusz Jasiński
Zdjęcie: Arcaion (CC0)
Źródło: Trybuna.info
Poznaj plan rządu!
Najlepszym rozwiązaniem było by budowanie mieszkań na zlecenie rządu, który te mieszkania by potem wynajmował w zamian za zwiększone podatki najmujących. Po iluś tam latach, gdy już najemnik spłacił by wartość mieszkania, przechodziło by ono na niego i stawał by się on właścicielem.
W takim rozwiązaniu bank by na tym nie zarabiał. No ale rząd na takie coś nie pójdzie, bo ma gdzieś dobro obywateli, a jedynie swoje dobro osobiste.
Po to mamy banki państwowe, aby one udzielały takiego kredytu, na którym wychodziły by lekko na plus, czyli z dużą korzyścią dla konsumentów. Obecnie kredyt to żyła złota dla banku. Spłacam 250 zł kapitału i 1150zl odsetek, czy to jest zdrowa sytuacja? Nie miał bym nic przeciwko wysokiej racie, gdybym jednak w większości spłacał kapitał.
Podobno w tym kraju mieszkają ludzie, którzy chwalą się w towarzystwie mityczną “zdolnością kredytową” czyli ile mogą pożyczyć. Nie promuje się oszczędzania czy kumulowania majątku, ale rozpasanie, życie ponad stan i pożyczanie, tatuażyki i kacze wary. Jak można być tak tępym, aby chwalić się ILE MOŻNA POŻYCZYĆ (od osoby zza granicy, która żyje z pożyczania takim ćwierćinteligentom)? Podobno wstyd mieszkać z rodzicami jeśli kogoś nie stać na własny kąt. Podobno nie czytali umów. Podobno biorąc pożyczkę na 20-30 lat nie analizowali wykresu wibor 3m, tylko brali dziś, bo dziś jest tanio ! No to kochani z całym szacunkiem – widziały gały co brały, szczaw i mirabelki, żadnych dopłat, żadnych wakacji kredytowych, ewentualnie rabat na mocną linkę holowniczą ! 200 kapitału i 1500 odsetek? I bardzo dobrze!