Liczba wyświetleń: 745
Gdyby nie bohaterski mężczyzna usłyszelibyśmy o kolejnej tragicznej strzelaninie w Stanach Zjednoczonych, tym razem w Południowej Karolinie.
W nocnym klubie, w mieście Lyman 32-letni Jody Ray Thompson zaczął kłócić się z innymi gośćmi przybytku. Po krótkiej wymianie zdać wyciągnął on broń i zaczął strzelać w tłum, trafiając czterech bezbronnych ludzi. Szybko spotkał się ze zdecydowaną reakcją, gdy jeden z nich, anonimowy mężczyzna, odpowiedział niespodziewanie ogniem i trafił go w nogę.
Jak wynika z oświadczenia porucznika Kevina Bobo, bohatera nie czekają z tego tytułu żadne komplikacje. Miał on prawo do korzystania z broni, a także noszenia jej w miejscu publicznym. To, w jaki sposób z niej skorzystał nie okazało się także nadużyciem.
Koniec końców, niemal co tydzień słyszymy o kolejnych strzelaninach w strefach „gun-free”, z zawsze przytaczanymi tutaj argumentami za prohibicją broni palnej – dlaczego nikt nie powstrzymał napastnika? Jak widać, również takie sytuacje się zdarzają. Dzięki akcji mężczyzny, historia nie stanie się okładkowa, a liczbę ofiar zredukowano do pięciu, wliczając przestępcę – wszystkie niezagrażające zdrowiu i życiu.
Autorstwo: DoritosNachoCheese
Na podstawie: wqad.com
Źródło: ZmianyNaZiemi.pl
to bardzo proste, o tym nie będzie się mówić, bo nie ma o czym, niema czego pokazać, jakby zginęło 15 osób to przez tydzień nie było by nic innego, a tutaj raptem 5 rannych, nikt nie umarł. Takie strzelaniny z wieloma ofiarami zdarzają się tylko i wyłącznie w miejscach gdzie nie wolno nosić broni (szkoły, lewackie kluby itp.), gdyby owy bandyta spróbowałby zacząć strzelaninę w miejscu gdzie broń jest powszechna to bardzo szybko by się okazało że nie zabije 50 ludzi, nie zabije nawet 5, bo zaraz kilku cywilów wyjmie swoja broń i go zastrzelą – bandyta zawsze zdobędzie broń, legalnie czy nie, będzie ją miał, a cywil wówczas nie ma się czym bronić.