Medycyna neolitu – chirurgia tkanki miękkiej

Opublikowano: 29.04.2012 | Kategorie: Historia, Publicystyka, Zdrowie

Liczba wyświetleń: 1110

To kontynuacja opisu medycyny epoki kamienia łupanego, w drodze do pokazania kultury na naszych ziemiach w czasach gdy powstawały piramidy.

Niewiele mamy danych, by efektywnie badać epoki tak odległe, jak epoka kamienia łupanego. Materiały badawcze już dawno w pył się rozsypały. Naukowcy chcąc poznać przeszłość opierają się na poszlakach. Tworzą teorie, poddawane krytyce innych i jeżeli teoria się obroni, zostaje obowiązującą nauką.

Jakże często badania opierają się na wnioskach płynących z bardzo nikłych dowodów. Wiedzę o umiejętnościach medycznych szamanów neolitu czyli epoki kamienia łupanego poznajemy, badając metody i opisy metod stosowanych przez współczesnych nam szamanów, działających w miejscach, gdzie dostęp do nowoczesnej medycyny jest mocno ograniczony.

W poprzednim wpisie “Chirurdzy epoki kamienia” opowiadającym o szamanach będących arcymistrzami chirurgii tkanek kostnych, potrafiących wykonywać zarówno trepanacje czaszki, leczyć otwarte złamania kości, jak też wykonywać wiercenia w zębach napisałem również, że ich umiejętności w zakresie chirurgii tkanek miękkich były na tyle wysokie, że z pewnością byliby oni w stanie wprowadzić w kompleksy XIX wiecznego chirurga.

AKADEMIA MEDYCZNA W EPOCE KAMIENIA ŁUPANEGO

Dziś studenci medycyny uczą się w dużych ośrodkach uczelnianych, które dysponują zarówno zwłokami ludzkimi, jak i możliwością grupowego obserwowania wykonywanych przez starszych kolegów operacji. W czasach szamanów plemiennych możliwość uczenia się na zwłokach była rarytasem, w niewielkich grupach społecznych śmierć nie zdarzała się tak często, a i tak ciała większości zmarłych, ze względu na szacunek, jakim się cieszyli, nie mogły być materiałem do nauki. Duże zasługi w poznawaniu anatomii człowieka położyła występująca w wielu cywilizacjach mumifikacja ciał zmarłych. Jednak najczęściej to mistrz uczył ucznia, tak więc, aby poznać anatomię, wprawiać rękę w dokonywaniu różnych zabiegów, aby w momencie potrzeby móc udzielić pomocy swoim ziomkom, uczeń musiał praktykować na ciałach upolowanych zwierząt. Udajmy się zatem do niewielkiego ludu północy, Aleutów, których własny słownik anatomiczny, jak i umiejętności wykonywania zabiegów zadziwiają dzisiejszych naukowców. William Laughlin, antropolog, który poświęcił większość życia na dogłębne studia kultury Aleutów, stworzył między innymi słownik zawierający 234 miejscowe terminy anatomiczne, korzystając tylko z wiedzy tubylca Mike Lokanina, który nawet nie był lekarzem. Terminy te obejmują nazewnictwo części ciała, których dzisiejszy człowiek europejski nie potrafi nazwać. Bo o ile potrafimy zlokalizować takie elementy jak kanaliki łzowe, osierdzie, śledzionę czy też wyrostek robaczkowy, to niewielu ludzi nie związanych z medycyną będzie wiedziało, co to węzina (element łączący dwa płaty gruczołu krokowego). Aleuci swoją wiedzę anatomiczną i umiejętności wykonywania zabiegów chirurgicznych doskonalili, wykonując je na ciałach upolowanych zwierząt, zwłaszcza wydr morskich, i dopiero takie umiejętności porównywali dokonując sekcji na zwłokach ludzkich, czy też w zabiegach ratujących życie.

Znajomość anatomii stosowana była nie tylko w celach medycznych. Wykorzystywano ją również w dopracowywaniu metod walki. W które miejsce uderzyć, aby spowodować paraliż pewnych mięśni przeciwnika to sztuka znana wojownikom z tamtych regionów. Umiejętności anatomiczne Aleutów są zadziwiająco zbieżne z umiejętnościami Chińczyków. Laughlin przedstawił tezę, że zarówno Chińczycy, jak i Aleuci oraz Eskimosi swoją zadziwiającą nas dziś wiedzę wywodzą od ich wspólnych mongoloidalnych przodków, żyjących w epoce kamienia łupanego.

CESARSKIE CIĘCIE

Przenieśmy się teraz w skrajnie odmienne warunki, do Afryki. Już z XVI wieku pochodzą doniesienia z terenów dzisiejszej Ugandy o umiejętnościach tamtejszych szamanów wyjęcia żywego dziecka z brzucha matki metodą tzw. cesarskiego cięcia. W Europie cesarskie cięcie usankcjonowane, a wręcz obowiązkowe było w Rzymie, dla wyjęcia dziecka z łona matki, która zmarła w czasie ciąży lub porodu. Tą metodą przyszedł na świat m.in. Scypion Afrykański Starszy, a w późniejszych czasach papież Grzegorz IV. Przypuszcza się, że Jane Seymour, żona Henryka VIII, była pierwszą kobietą, u której zabieg ten wykonano za życia, lecz bez powodzenia, zmarła po powiciu syna Edwarda IV.

Opis pierwszej takiej operacji, którą widział Europejczyk, Robert Felkin, pochodzi z XIX w. Operacja odbyła się w 1879 roku. Zgodnie z opisem zabieg wykonano pewnie i nie nosił żadnych oznak działania prowizorycznego, wywołanego sytuacją. Operowaną była młoda kobieta (ok. 20 lat), dla której była to pierwsza ciąża. Kobietę odurzono sporą ilością wina bananowego i całkowicie nagą położono na pochyłym, opartym o ścianę łożu. Prowadzący zabieg przy wtórze magicznych zaklęć najpierw przemył winem bananowym jej brzuch, po czym swoje dłonie i nóż, będący narzędziem przy zabiegu, a następnie szybkim ruchem noża rozciął błony brzucha od łona aż do pępka. Asystent niezwłocznie rozwarł ranę, pozwalając chirurgowi precyzyjnie rozciąć macicę, z której wyjął dziecko, odcinając pępowinę. Dziecko oddano pod opiekę innej osobie, zaś chirurg szybkimi ruchami wyjął łożysko, a następnie, w czasie gdy asystent starał się zatamować krwawienie, delikatnymi ruchami obkurczał macicę. W kilku miejscach krwawienie tamowano dotknięciem rozżarzonego metalu. Po obkurczeniu macicy dziewczynę obrócono brzuchem do dołu pozwalając na ścieknięcie wszystkich płynów, które się w jamie brzusznej pojawiły. Macicy nie zszywano. Po ponownym obróceniu dziewczyny w poprzednią pozycję spięto ranę brzucha siedmioma żelaznymi, wypolerowanymi szpilkami, takimi jakie są stosowane w akupunkturze, a ranę przykryto papką z przeżutych korzeni, wymieszanych w miseczce ze śliną. Zarówno matka, jak i dziecko przeżyli, a temperatura kobiety, z wyjątkiem drugiego dnia po zabiegu, kiedy wynosiła 38,5 stopnia, nie przekraczała 37,5 stopnia.

Do znieczulenia podczas różnego rodzaju zabiegów poza alkoholem stosowano również pewną miksturę wykonywaną z bielunia. Zabiegi chirurgiczne polegające na usuwaniu różnego rodzaju guzów, nowotworów tłuszczowych są popularne w kulturach prymitywnych praktycznie na całym świecie. Narzędzia są równie prymitywne jak dawniej, bo poza obsydianem (szkłem wulkanicznym) stosowane są narzędzia z muszli, czy też zębów pewnych gatunków rekinów.

UPADEK MEDYCYNY

Prawda jest jedna, że medycyna w zakresie znajomości ziół i anatomii u człowieka pierwotnego była mocno rozwinięta. Z pewnością po dziś dzień przeszłość nie odkryła przed nami wszystkich tajemnic o lekarskich praktykach dawnych epok, przekazywanych i doskonalonych z pokolenia na pokolenie. Okres średniowiecza to okres upadku medycyny. Kościół umacniając religię chrześcijańską i walcząc z wciąż trudnym do ostatecznego wyeliminowania pogaństwem w ferworze tej walki poświęcił umiejętności lekarskie przodków. Być może dlatego, że wśród przodków funkcje lekarza sprawowali kapłani? I odrzucając stare wierzenia, odrzucano wszystko, co się z nimi łączyło? Nowa wiara wydawała się najważniejsza, a przypadki cudownych uzdrowień (Chrystus, Biblia, święci) rozgłaszane dla jej umocnienia sprowadzały rolę medycyny w bezkrytycznych umysłach żarliwych wyznawców nowej wiary do nieistotnych zabiegów. Dominowało przekonanie, że wszystko jest w rękach Boga, jego miłosierdzie jest niezmierzone, a kalectwo i choroby karą za grzechy. Bogobojne „Bóg tak chciał” tłumaczyło wszystko. Późno Kościół pojął bogactwo wiedzy, jaką posiadły szeptuchy, szamani i kapłani pogańscy. Wiedzę tę na pewien okres przejęli medycy islamscy. Stąd też w okresie wojen krzyżowych oni byli piewcami nowożytnej medycyny. Później jednak w islamie zwyciężyły ruchy religijne i medycyna podupadła również tam. Bardzo późno pojawili się w zakonach katolickich ludzie na tyle światli, aby odrzucić zabobony i przejąć tę resztkę wiedzy, która jeszcze kryła się w mądrości ludowej. Straty były ogromne, a ich uzupełnianie trwało od okresu odrodzenia prawie do dnia dzisiejszego. Do dziś wciąż metody pracy i środki medyczne stosowane przez ludzi paleolitu pozostają dla nas niezgłębioną tajemnicą.

Autor: Faral
Źródło: Nowy Ekran

BIBLIOGRAFIA

1. Richard Rudgley, “Zaginione cywilizacje epoki kamienia”.


TAGI: , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

2 komentarze

  1. zydor 01.05.2012 00:01

    Przydała by się machina czasu, żeby udać się tych parę tysięcy lat wstecz i podejrzeć jak oni wtedy to robili.

  2. szkot 06.05.2012 07:44

    Pouczająca lektura. Homo sapiens jest i był. Na pewno warto i trochę poznać ziołolecznictwo by proste rzeczy leczyć prosto. Chemiczne produkty apteczne zostawmy na gorsze choroby. Najlepiej by było aby już lekarz był wyuczany na ziołolecznika. Ale z tym różnie bywa

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.