Media we współczesnej wojnie

Opublikowano: 08.12.2021 | Kategorie: Polityka, Publicystyka, Publikacje WM

Liczba wyświetleń: 1668

Po zdawkowej wymianie uprzejmości prezydentów Rosji i USA, uwaga o potrzebie spotkania się osobiście mogła oznaczać potrzebę rozstania się z załatwianiem interesów online. Tematyka bezpieczeństwa omawiana 7 grudnia 2021 r. przez dwie godziny wideo-konferencji nie przyniosła zmiany stanowisk. Biden zatem powtarzał mantrę o rzekomych ruchach 175 tysięcy wojsk rosyjskich na granicy rosyjsko-ukraińskiej, a Putin przypominał o czerwonej linii wyznaczonej przez wcześniejsze obustronnie przyjęte porozumienie powstrzymania ekspansji NATO na wschód.

Strona amerykańska zatroskana o los Ukrainy spenetrowanej i wydrenowanej przez oligarchów pod czułym okiem ekspertów amerykańskich, przygotowała Joego Bidena do rozmowy przeprowadzoną w przeddzień konsultacją z oficjelami NATO. Zapewne chodziło o stosowną argumentację dotyczącą powodów rozszerzenia ekspansji NATO o 600 mil wbrew wcześniejszemu uzgodnieniu, że nie przesuną granicy wpływu choćby o cal po zjednoczeniu Niemiec. Dla przypomnienia młodemu pokoleniu: Rosjanie wycofali swoje jednostki z terenu wpływów Układu Warszawskiego, który zajęło NATO. Po tej roszadzie, USA instalują się coraz intensywniej nie tylko na wojowniczo szkolonej Ukrainie. Wynikły stąd kryzys przypomina kubański z roku 1961. Kraje europejskie wpychane przez administrację Bidena brną coraz wyraźniej w ten konflikt przy dużej aktywności osób takich jak Victoria Nuland (sponsor przewrotu ukraińskiego z 2014 r.). Afgański finał przeniósł punkt ciężkości bliżej Europy – na Morze Czarne i Bałtyk. Obietnice członkostwa w NATO składane Gruzji i Ukrainie podsycają apetyty na wzrost ich znaczenia w polityce międzynarodowej z pominięciem istoty – zgody bycia narzędziem w cudzym interesie. Coraz wyraźniej rysuje się powód wspierania Niemiec przez Amerykę wyłącznie w roli silnego przeciwnika Rosji. Uwikłane członkostwem w NATO państwa nie mogą pozwolić sobie na zaniedbanie własnych interesów gospodarczych z Rosją, albo Chinami. Tłumaczy to symboliczna wymowa sankcji wobec Rosji. Żadne ultimatum, ani ostra konfrontacja oczekiwana przez odległe Stany Zjednoczone nie mogą znaleźć zastosowania w Europie. Z jednej strony Jens Stoltenberg łatwo wypowiada groźby w imieniu NATO, ale ich wykonanie może okazać się płonne, choćby z racji słabego potencjału militarnego.

Podgrzewany wcześniej spór o gazociąg Nord Stream 2, jakby w obliczu zimy zastąpiony został interesem ukraińskim. Uzmysłowiono sobie, że gazociąg wzmocnił interesy gospodarcze Europy z Rosją, zwyczajnie godząc popyt z podażą. Nikt, kto prowadzi interesy nie kwapi się do wojny. Stoltenberg straszy armią amerykańską, a nie europejską, której nie ma. Trudno sobie wyobrazić państwo jak Niderlandy, Włochy, Belgia posyłające swoich żołnierzy na wojnę z Rosją w obronie interesu Ukrainy. Rozsądnym sygnałem deeskalacji aktualnej sytuacji wojennej w eterze byłoby zakończenie praktyki ćwiczeń i manewrów prowadzonych w bliskiej odległości granic Rosji. Kiedy amerykańskie bombowce strategiczne nadlatują nad obszar odległy 20 km od granicy rosyjskiej symulując naloty bombardujące, to jest działanie dostatecznie prowokujące, by nie liczyć się z kontrofensywą, choćby przypadkową. Takich nalotów nie odnotowuje się w Zatoce Meksykańskiej.

Dodatkowym czynnikiem prowokującym są media bezustannie powtarzające poza straszakiem pandemicznym argumenty o odcięciu dostaw gazu, prądu i prowokacjach rosyjskich. Jedynym okresem, w którym media wspierały Donalda Trumpa, był czas dywanowych nalotów na Syrię przeprowadzonych pod fałszywym pretekstem. Obnażony został przy tej okazji mimowolnie fakt w czyich rękach są środki masowej dezinformacji. Autorytety generalskie były najczęstszymi gośćmi studio telewizyjnych. Sterowane aktualnie przez administrację Bidena te same ośrodki popierają narrację o zagrożeniu interesu Ukrainy przez Rosję. Nie inaczej wypowiadają się ośrodki władzy i dezinformacji Wielkiej Brytanii. Media w Polsce bezkrytycznie lojalne wobec mocodawców nie zasługują na odnotowanie.

Jeśli efektem dwugodzinnej konferencji będzie naruszenie czerwonej linii przyjętej obopólnie przez USA i Rosję, a przypomnianej przez Putina, to lokalny konflikt zainicjowany przez Ukrainę może wywołać reakcję na szerszą skalę głównie za sprawą mediów. Taki był początek wojny w Jugosławii za czasów dynastii Clintonów. Medialna wojna PR-owa polityków przyniosła kolosalne zniszczenia.

Opracowanie: Jola
Na podstawie: YouTube.com
Źródło: WolneMedia.net


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.