Mafia medyczna wymyśliła niewidzialnego raka

Opublikowano: 22.11.2013 | Kategorie: Prawo, Publicystyka, Zdrowie

Liczba wyświetleń: 1570

Ta historia wydaje się wprost nieprawdopodobna, ale wydarzyła się naprawdę w USA, w stanie Utah. U idealnie zdrowego i znakomicie czującego się 11-letniego chłopca, Parkera Jensena, zdiagnozowano mięsaka Ewinga. Wprawdzie nie było go widać na rezonansie magnetycznym, scyntygrafia kości, tomografia komputerowa oraz prześwietlenie klatki piersiowej również go nie wykazały, ale lekarz stanowczo nalegał, żeby rozpocząć chemioterapię w najbliższy czwartek.

Lekarz wyjaśnił, że jest to niewidzialny nowotwór, który wymaga trwającej niemal rok chemioterapii.

Raczej nie powinno nikogo dziwić, że odpowiedzialni rodzice nie odnieśli się z entuzjazmem do propozycji lekarzy. Ojciec Parkera wydrukował długą listę chemioterapeutyków i ich skutków ubocznych. Były one straszne. Lekarze powiedzieli, że 2% pacjentów umiera na skutek tego “leczenia”, a pozostali mają poważnie uszkodzone narządy, w tym mózg, niektórzy stają się również bezpłodni.

Co mogło skłonić lekarzy do tak bezwzględnego zachowania? Czy chodziło tylko o ego? Rodzice postanowili to wyjaśnić.

Co się okazało?

Lekarz otrzymał zadanie zebrania określonej liczby ludzkich królików doświadczalnych w postaci dwunastoletnich białych chłopców do badania nowego leku na mięsaka Ewingi. Gdyby mu się to nie udało ich zgromadzić program badawczy zostałby zamknięty i wielkie pieniądze przeszłyby zespołowi medycznemu koło nosa. Wywierano więc naciski na patologa, żeby wmówił chłopcu raka, co ten zrobił zanim jeszcze wykonał badanie krwi. Władze stanowe zostały powiadomione, że chłopcu zostały 2 tygodnie życia.

Ich prawnik powiedział, że jeśli dać komuś władzę jest kwestią czasu, kiedy jej nadużyje.

Wszystkie wyniki badań Parkera były w normie, a chłopiec czuł się zdrowy, więc rodzice uznali, że nie ma żadnego powodu, żeby go leczyć i odmówili doprowadzenia go do szpitala. Wtedy władze stanowe zagroziły, że odbiorą im dziecko w przeciągu 3 dni. Mieli więc tylko 3 dni na wytoczenie sprawy sądowej stanowi. Rodzice chcieli skorzystać z konsultacji w Instytucie doktora Burzyńskiego, ale władze stanowe wydały nakaz ich aresztowania. Rząd uznał, że rodzice są niedbali i działają na szkodę syna. Szukała ich policja federalna, lokalna i stanowa, a oni przez kilka tygodni musieli się ukrywać jak przestępcy. Ojciec Parkera, Darren, został aresztowany za “porwanie” i medyczne zaniedbanie własnego dziecka. Z tego powodu stracił pracę i reputację.

W końcu przyznano, że Jensenowie mieli rację. Ale nie można powiedzieć, że wygrali. Mają do spłacenia ponad 2 miliony dolarów, bo tyle kosztowała ich walka sądowa ze stanem Utah.

Po 10 latach Parker czuje się wciąż dobrze. Nigdy nie był leczony i nigdy nie potwierdzono diagnozy, że ma raka.

Autor: Maria Sobolewska
Źródło: Jestem za, a nawet przeciw


TAGI: , , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

6 komentarzy

  1. Hassasin 22.11.2013 09:18

    Żydokomuna .

  2. agama 22.11.2013 18:41

    a gdzie tam, w CIA siedzą, igfarben, na onkologii….

  3. matimozg 23.11.2013 10:27
  4. jeszcze 25.11.2013 17:38

    U nas nie jest lepiej. Mój syn w wyniku “leczenia” cytostatykami w szpitalu na Litewskiej zupełnie stracił odporność. Krwinki białe miał na poziomie 0.1 przez wiele tygodni (norma to 4,5-10) i jak tylko trochę mu wzrosły (do 0,4) lekarz prowadząca od razu chciała podać mu kolejną porcję “chemii” nie bacząc na konsekwencje. Jako matka poszłam poprosić żeby się wstrzymała jeszcze kilka dni aż dziecko nabierze większej odporności, na co usłyszałam aroganckie: niech się pani cieszy, że w ogóle czekam z podaniem leku, bo wg protokołu powinnam podać bez względu na skutki uboczne”. Byłam zszokowana, jak bardzo za nic lekarze mają życie ludzkie. Później, kiedy w ogóle zrezygnowaliśmy z podawania chemii, ordynator oddziału onkologii krzyczał za nami na cały korytarz “mordercy!”.

  5. jeszcze 25.11.2013 17:40

    Choć muszę przyznać, że nie zamknęli nas za to w więzieniu i nie odebrali dziecka 🙂

  6. jeszcze 25.11.2013 20:28

    Tak, dodam jeszcze, że większość onkologów na ww. oddziale regularnie wychodziła na fajeczkę.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.