Leczenie depresji

Opublikowano: 01.08.2016 | Kategorie: Publicystyka, Zdrowie

Liczba wyświetleń: 1142

Co ósmy z nas cierpi na depresję, a na całym świecie prawie milion ludzi co roku popełnia samobójstwo z jej powodu. Jak ją leczyć? Prozac czy psychoanaliza?

Czytającym po angielsku i pazernym na wiedzę polecam bardzo ciekawą i dobrze napisaną książkę pt. „From Melancholia to Prozac. A History od Depression”, która właśnie ukazała się w Anglii nakładem Oxford University Press. Autorem jest Clark Lawlor z Northumbria University. Wpadła mi w ręce kilka dni temu i to co piszę poniżej jest właściwie jej recenzją lub, jak kto woli, streszczeniem na gorąco.

Starożytni Grecy wierzyli, że o psychice człowieka decydują proporcje czterech naturalnych płynów organizmu: krwi, śluzu, żółci i czarnej żółci (cokolwiek to ostatnie miałoby oznaczać). Jeśli nazwać je kolejno i odpowiednio po łacinie (sanguis) lub po grecku (phlegma, chole i melaine chole) uzyskujemy nazwy dla czterech klasycznych temperamentów – sangwinik, flegmatyk, choleryk i melancholik – wynikających z przewagi któregoś z płynów w organizmie. Zbyt duża przewaga ostatniego z nich powoduje stan chronicznej melancholii, która według tej teorii może przechodzić w depresję, dawniej leczoną m.in. wyciągiem z dziurawca (Hypericum perforatum).

Późniejsze wieki zwróciły uwagę bardziej na psychiczne przyczyny choroby. Chrześcijaństwo, zwłaszcza we wczesnym średniowieczu, widziało w niej raczej dzieło diabła i wynik wewnętrznej walki przeciwko pokusom świata i grzesznym instynktom ciała. Jako antidotum na chorobę duszy zalecano wtedy pracę fizyczną, modlitwę i dyscyplinę duchową z ascezą włącznie. W epoce Odrodzenia depresję uznawano głównie za chorobę uczonych, w tym takich jak Robert Burton, autor „Anatomii melancholii”, którzy zanadto oddawali się pracy umysłowej, a w tym zwłaszcza abstrakcyjnej i intensywnej spekulacji. Biorę sobie do serca ten pogląd jako ostrzeżenie i polecam go innym blogerom, którzy tak samo jak ja zarywają noce przed komputerem. Żeby potem nie było, że nie mówiłem.

Spór pomiędzy zwolennikami tezy o fizycznym i o psychicznym pochodzeniu depresji rozgorzał jednak najsilniej w czasach nowożytnych, zwłaszcza w XX wieku. Najwybitniejszą postacią tego pierwszego kierunku był niemiecki psychiatra Emil Kraepelin (1856-1926), współodkrywca choroby Alzheimera, uznawany za ojca nowoczesnej psychiatrii, który twierdził, że u podłoża każdego większego zaburzenia psychicznego leżą czynniki fizykochemiczne oraz pierwotne patologie biologiczne. Jego prace, prowadzone w Monachium, wkrótce jednak przyćmiła sławą i reklamą wiedeńska szkoła żydowskiego neurologa Sigmunda Szlomo Freuda (1856-1939), który niemal równolegle i w tym samym czasie doszedł do wniosku, że choroby psychiczne są wynikiem silnych emocji, szokowych lub wzbierających w czasie, co potem dało podstawy do burzliwego rozwoju psychoanalizy, głównie w Ameryce.

Te dwa podstawowe poglądy i dwie szkoły terapeutyczne nadal stanowią o treści i istocie toczącej się w psychiatrii debaty. Dla niektórych depresja jest tylko zaburzeniem neurochemii w mózgu, a konkretnie niedoborem serotoniny, co można leczyć współcześnie przez podawanie selektywnych inhibitorów wychwytu zwrotnego serotoniny (po angielsku Selective Serotonin Reuptake Inhibitor, SSRI) a zwłaszcza fluoksetyny, znanej powszechnie jako Prozac. Jest to rewelacyjny lek amerykańskiej firmy Eli Lilly zwany pigułką szczęścia, który od czasu jego wprowadzenia na rynek w 1988 roku został już przepisany ponad 54 milionom pacjentów na całym świecie. Pojawienie się fluoksetyny oznaczało prawdziwą rewolucję w psychiatrii, a zwłaszcza w leczeniu depresji.

Wydawało się już, że szkoła Kraepelina zwyciężyła i tysiące, ba! dziesiątki tysięcy, dyplomowanych zaklinaczy i hochsztaplerów od psychoanalizy (popularnych zwłaszcza w Ameryce) stracą swe łatwe dochody i monopol na omotywanie pacjentek sztuczkami na kozetce. Stawka była jednak zbyt duża, aby psychoterapeuci dali za wygraną. Kiedy więc koncern Eli Lilly zarobił na Prozacu swoje dziesiątki miliardów dolarów, badania kliniczne powtórzono i, jak to często dzisiaj bywa, nagle okazało się, że to wszystko od początku była bujda, że fluoksetyna właściwie w ogóle nie działa, podobnie jak inne antydepresanty farmakologiczne, oraz że Prozac to właściwie placebo, a pacjentom tylko się zdawało, że ich leczy. W walkę z antydepresantami wdały się różne „niezależne” ośrodki i laboratoria badawcze, a pod druzgocącymi wynikami podpisały się utytułowane autorytety naukowe i tzw. intelektualiści. Zaniepokojone Eli Lilly troche późno zaangażowało przeciw nim swoje służby i kolejne laboratoria, rzecz jasna też absolutnie niezależne, tylko trochę inaczej. Kontratak freudystów był jednak na tyle skuteczny, że do łask znowu powrócił pogląd, iż depresja jest następstwem silnego urazu psychicznego, zwłaszcza we wczesnym dzieciństwie, a więc psychoterapia ma polegać na uwolnieniu się od niego drogą (odpłatnych, rzecz jasna) rozmów, wydobywania zwierzeń i wykrywania reakcji emocjonalnych pacjenta. Wymaga to pomocy specjalisty, jest zwykle kosztowne, mozolne i nietrwałe, ale wielu pacjentów to lubi, bo przynosi im ulgę niczym grzesznikowi spowiedź. Są zresztą i tacy, którzy po prostu nałogowo lubią wyrafinowany ekshibicjonizm słowny i erotyczne opowiadactwo, jakie często się z tym wiąże, co samo w sobie też można by uznać za niezłą psychiczną odchyłę.

Dziś około 15% populacji w krajach wysoko rozwiniętych cierpi na depresje o różnej skali i intensywności i choroba ta wcale nie ustępuje, a nawet jak się wydaje, wraz z rosnącym tempem życia i skalą wyzwań – a zatem także klęsk i rozczarowań – przybiera na zasięgu i sile. Światowa Organizacja Zdrowia przeprowadziła ostatnio szeroko zakrojone badania statystyczne usiłując ustalić globalną skalę problemu. W ramach tej inicjatywy (WMHSI) na całym świecie przeprowadzono wywiady z 89.000 osób. Ekstrapolując wyniki tych badań ocenia się, że ogółem aż 120 mln ludzi cierpi na depresję i że globalnie jest ona przyczyną około 850.000 samobójstw rocznie. Nie jest to więc problem, który można lekceważyć.

Aby zaradzić chorobie pacjenci nadal najchętniej sięgają się po tabletki, głównie dlatego, że mimo wszystko (tzn. nawet jeśli jest to tylko efekt placebo) działają one szybciej i skuteczniej niż kursy psychoterapii, które mogą przecież trwać miesiące, a nawet lata. Aby jednak zaradzić konfliktowi interesów obu szkół zarządzono dalsze badania. Ci, którym je zlecono, zapewne również niezależni i odpowiednio certyfikowani, chyba prawidłowo zrozumieli do jakich tym razem należy dojść wniosków, bo obecnie w literaturze przedmiotu twierdzi się, aczkolwiek ostrożnie, że najlepsze i najbardziej długotrwałe efekty osiąga się przy połączeniu leczenia farmakologicznego (a więc jednak Prozac!) i fotela u psychoanalityka. Patrząc z zewnątrz wygląda to po prostu na podział rynku, ale wzajemne zarzuty na razie ustały i w branży zapanował spokój. I o to chodziło. Pacjentów jest tylu, a depresji coraz więcej, że zysków starczy dla wszystkich i wielkie złudzenie leczenia ma szanse trwać co najmniej tak długo jak sama choroba.

Autor: Bogusław Jeznach
Źródło: Nowy Ekran


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

28 komentarzy

  1. wiara milosc nadzieja 19.06.2012 11:06

    (Komentarz usunięty – naruszenie regulaminu punkt 8 – agitacja religijna) Mod.

  2. egzopolityka 19.06.2012 11:26

    Depresja ma różne podłoże. Może ono być spowodowane przez wadliwe działanie mózgu i tu dobrze dobrane lekarstwa przydają się. One wcale nie muszą być antydepresyjne, bo depresja często jest objawem wtórnym, spowodowanym przez główne zupełnie inne objawy, i ten objaw wtórny maskuje faktyczną chorobę. Ludzie są też przepracowani i zostaje im trzy godziny dziennie na byle jaki odpoczynek, albo mniej. Poza tym coraz więcej ludzi zauważa bezsens gromadzenia pieniędzy i przedmiotów na rzecz potrzeby uczenia się różnych rzeczy. Niestety ośrodki kultury, które powinny się tym zajmować, w ogóle nie istnieją! Istnieją jedynie szczątkowe ośrodki kultury zajmujące się jedynie działalnością artystyczną i do jest zupełnie niezadawalające. Działalność ośrodków kultury powinno obejmować też dziedziny ścisłe i wymagające myślenia, oraz dyskusji łączącej działania społeczne w całość. Resztki takich sekcji w domach kultury istniały na początku lat dziewięćdziesiątych ale zostały szybko zlikwidowane. To co ludzkość potrzebuje to: zrekonstruować ośrodki kultury do których powinien należeć każdy obywatel a nie jeden na tysiąc.

  3. pablitto 19.06.2012 13:59

    tak jest, nasza psychika może wiele – i skoro może się “zepsuć” to tak samo może się i “naprawić”. Sami mamy wpływ na nasze życie, bo od kogóż innego to niby zależy.

  4. Pola 19.06.2012 19:15

    @pablitto
    Masz rację. Sami mamy wpływ na nasze życie i sami powinniśmy podejmować decyzje nie oglądając się na nikogo. Osobiście nie wiem co to depresja, mimo potężnych tsunami, ale też zawsze sama z tego wychodziłam. Jak jest problem trzeba usiąść, zastanowić się nad wszystkim i poszukać dróg wyjścia, bo one są. To wszystko.

  5. pprawda11 19.06.2012 19:37

    (Komentarz usunięty – naruszenie regulaminu punkt 4 – agitacja religijna. To już nie pierwszy raz gdy to robisz. Następny taki komentarz zakończy się zbanowaniem. Mod.)

  6. Raptor 19.06.2012 19:40

    @pprawda11 “najbardziej uspokaja Biblia”
    Oj nie wiem, mnie np. drażni 😉 …a szczególnie nachalność osób próbujących ją sprzedawać.

  7. mokosza 19.06.2012 19:52

    A ja niestety wiem co to depresja. I jedno wam powiem: Najgorszemu wrogowi nie życzę żeby przez to przechodził.

  8. Raptor 19.06.2012 19:56

    Chyba każdy takie okresy w życiu zaliczył. Kwestia odpowiedniej presji sytuacji i otoczenia oraz brak motywacji. Lecz to nic z czego nie da się wyjść bez leków i psychologa. Wystarczy zmiana sytuacji lub nagła, choćby zewnętrzna motywacja do działania.

  9. Gregor 19.06.2012 20:32

    Stan depresji jest zwykle psychiczną klatką, w której tkwi ofiara depresji. Z jednej strony chce się od niej uwolnić, wydostać ale zwykle nie potrafi. Rzeczywista pomoc pochodzi najczęściej z zewnątrz, od bliskich nam osób, rodziny, przyjaciół. Tkwiąc w klatce depresji, jej ofiara przeżywa strach, poczucie odrzucenia, poczucie braku własnej wartości, także często poczucie utraty czegoś lub kogoś, ponadto wahania nastroju, kłopoty ze snem, zmniejszony lub znacznie zwiększony apetyt, trudności w skupieniu uwagi, pesymistyczne wizje własnej przyszłości, a w skrajnych przypadkach realizuje autoagresję. W czym leży trudność, żeby dostrzec że po każdej burzy przychodzi okres pogody i wystarczy robić swoje i przestać się martwić a będzie lepiej? Wiele dróg wyjścia pokazałby nam z pewnością psycholog, psychoterapeuta lecz nie każdego stać na prywatnego psychoterapeutę. Nawet okazjonalna pomoc – o ile ktoś się zdecyduje pójść do psychologa, a to rzadkość – pomoże tu i teraz ale kolejne dni niosą następne wyzwania i jeżeli nie mamy gruntownie w sobie posprzątane, to cały nasz bagaż i tak nas w końcu dopadnie. Trauma negatywnego myślenia, narzekania i oczywiście depresji jest bardzo zaraźliwa, a wiąże się z nią również przebywanie w toksycznym środowisku stresu. Pojawiają się w nas jako reakcja na negatywne zmiany rzeczywistości, również negatywne uczucia, typu: złość, nienawiść, obawa, strach, frustracja, zwątpienie, zawiść, chęć zemsty, ból i cierpienie, rozdrażnienie, chciwość, niecierpliwość,, poczucie rozczarowania, poczucie bycia brzydkim, nieakceptowanym, odrzucanym przez innych, itd. Uczucia te kierujemy zwykle do innych osób przez co wpychamy je do klatki traumy – kolejne ofiary przepracowują w sobie te negatywne uczucia i pułapka traumy się zamyka.
    Mówi się, że ludzie wierzący mają łatwiej – mogą oddać swoje zmartwienia Bogu, wierząc że Bóg to za nich załatwi. Jednakże jest to pewne uproszczenie, gdyż po pewnym czasie taki człowiek zostaje osaczony, gdy zgodnie z nauką Chrystusa ma oddawać dobrem za złe. Najczęściej w takim przypadku następuje ucieczka od problemu, bądź świadome przeciwstawienie się problemowi (ale to już walka). No właśnie. No i powstaje, powiedziałbym coś w rodzaju „świętej złości”, no ale to przecież to samo – znów negatywne uczucia! Jak sobie z tym poradzić?
    Wyjście jest proste, a podaje je Chrystus – i tu znajduje się m.in. żywy dowód prawdziwości i mocy jego nauki. Chrystus mówi: „módlcie się za swoich nieprzyjaciół”, nakazuje również wybaczać im winy „nawet 77 razy”. Czyli osoby wobec, których kierujemy negatywne uczucia możemy po uproszczeniu nazwać naszymi nieprzyjaciółmi.
    Więc, przykładowo jeżeli ktoś mówi o nas źle, zaniża w oczach innych naszą wartość, a każda chwila w jego obecności to niemalże fizyczna męczarnia dla nas, to zamiast dać się wciągać w kolejne kontrataki podczas których wytwarzamy w sobie nowe uczucia negatywne (zamykające naszą klatkę), należy się za niego modlić i wybaczyć mu – im szybciej, tym lepiej. Efekt jest taki, że negatywna energia wytworzona przez napastnika odbija się od nas i leci tam gdzie jej miejsce (prawdopodobnie do właściciela). Dość szybko powracamy do równowagi, przy czym bezwiedne przypływy negatywnych uczuć załatwiamy każdorazowo w ten sam sposób – przez modlitwę i pełne miłości wybaczenie.
    To jednak nie wszystko, gdyż jakkolwiek te pierwsze zwycięstwa wzmacniają, to najważniejsi wrogowie kryją się w naszych wnętrzach. I tam wewnątrz nas musimy stoczyć kolejne walki aby uwolnić negatywne uczucia zalegające w naszej psyche nawet od wielu lat.
    To jak została ukształtowana nasza psychika w dużej mierze zależy od dotychczasowych osobistych doświadczeń na polu życia. Podczas naszej życiowej drogi wielokrotnie spotykamy mniejszych bądź większych antagonistów – wrogów. Po wielu latach bywa tak, że dawni wrogowie nawet już o nas nie pamiętają (może już ich nie ma), jednak negatywne uczucia które wtedy powstały w nas pozostają – jak złe duchy. Te negatywne uczucia stają często cząstką nas samych, bynajmniej tak to wygląda – a człowiek traci radość życia i dziecięcą wrażliwość.
    Po co nam ten „negatywny” bagaż? Trzeba się od niego uwolnić! Proponuję aby każdy sporządził sobie listę, nazywam ją „czarną listą”, na której wypiszemy sobie swoich wrogów, mniejszych i tych najgorszych, wszystkich. Następnie należy modlić się w imieniu każdego z nich, przepracowując z pozycji modlitwy pełnej miłości i wybaczenia sytuacje które nas niegdyś związały. Poczujemy jak pękają niewidzialne łańcuchy negatywnych uczuć, a klatka naszej traumy zostanie otwarta i wydostaniemy się na wolność.
    Co zrobić z wolnością? O tym też mówi Chrystus – zdaje się że każdy może się tego dowiedzieć, przeczytać.
    Nasza „czarna lista” ulega wybieleniu jednak podczas kolejnych sesji odtruwania naszej psyche, pojawiają się następne sytuacje z przeszłości – wiele w nas i o nas się przy okazji wyjaśnia. Jest to również droga do poznania samego siebie. Warto zadać sobie pytania: Kim jestem? Po co tu jestem? Jakie są moje cele życiowe?
    Jak już trochę wewnątrz posprzątamy i się tam rozjaśni – zaczniemy dostrzegać nowe wyzwania, bo przecież i myśmy kogoś, kiedyś skrzywdzili – stając się jego wrogiem. Aby uzyskać wewnętrzny pokój z tej strony własnej psyche, należy odnaleźć jeżeli jest to możliwe osoby przez nas pokrzywdzone (przydaje się modlitwa i empatia) i przeprosić je za nasze złe czyny wobec niej i poprosić o wybaczenie. Zresztą podobnie na bieżąco, jeśli kogoś skrzywdzimy to należy przeprosić i poprosić o wybaczenie, a jeżeli się go nie uzyska, to jak wyżej: pełna miłości modlitwa! Negatywne uczucia natychmiast zostaną zreintegrowane, czyli odesłane tam gdzie ich miejsce.

  10. aorzel 19.06.2012 22:19

    (Komentarz usunięty – naruszenie regulaminu punkt 4 i 6 – agitacja religijna. Nadużycie wielkich liter. Mod)

  11. onelove 19.06.2012 23:05

    @Gregor z nieba mi spadles doslownie uczylem sie o tym wszystkim tylko dalej mam smietnik w glowie i nie poskladal bym tego tak ladnie. Swietnie to opisales tez sie modle za swoich nieprzyjaciol ktorzy mnie skrzywdzili i widze ze puszcza w srodku. Tak samo modle sie o to by mi wybaczyli. Rzeczywiscie to tak jest i jest to ta wyzsza swiadomosc Chrystusowa tylko ja trzeba zrozumiec i zapasc w serce jakby bylo oczywistoscia. Prosze podaj swojego mejla chcialbym porozmawiac.

  12. onelove 19.06.2012 23:10

    @Gregor i to jest wlasnie leczenie przyczyn a nie skutkow 🙂 skad to wiesz z doswiadczenia ? Doznales laski przebaczenia ? Kazda komorka sie rozluznia 😀

  13. onelove 20.06.2012 00:10

    @realista złośniku jeden. Łaska przebaczenia to ciężka praca. Jest to cierpliwość i odwaga stanąć ze swoimi demonami oko w oko czyli z negatywnymi uczuciami, emocjami. Nazwałem to tak bo gdy tego dostępujesz to wtedy spływa do Ciebie to co najpiękniejsze. Trzeba się modlić aż całkowicie puści a jak puści to stoisz wtedy jak na świętej ziemi każda twoja cząstka się rozluźnia. Uwalniasz nienawiść, złość, gniew, lęk i cala resztę tego negatywnego syfu które wpływa tez na myślenie człowieka. Tylko dopóki tego nie doświadczysz tego na własnej skórze nie będziesz wiedział czym to jest. Zycze Ci abyś dostąpił Łaski przebaczenia. Czasem życie tak daje w dupę, przez ludzi sytuacje ze gdy o tym nie wiesz to możesz właśnie popaść w depresje. Gdy wybaczasz puszczasz i wyciągasz z tego naukę.

  14. wiara milosc nadzieja 20.06.2012 07:30

    jaka agitacja religijna ?? , przeciez nie namawiam do zadnej organizacji religijnej , nie podade nr konta 😉 , to jakas farsa juz drugi raz no ale to nie przypadek – uderz w stół a nozyce sie odezwa – niech admin wyjasni na czym polega moja agitacja , przeciez nie podałem nawet zadnego linku – tylko napisałeł swoja opinia a ze opieram sie na Biblii to moja prywatna sprawa – kazdy moze sobie wybrac własna ksiege czy ksiazke przeciez sa ich miliony

    , “Grzeszników ściga nieszczęście, lecz nagrodą sprawiedliwych jest szczęście ” Księga Przysłów Salomona 13:21

    Jeśli umieszczasz treści zawierające agitację religijną, tak jak to miało miejsce wcześniej, również przeprowadzasz agitację. Zawalasz WM wklejkami religijnymi w tematach niereligijnych. Inni użytkownicy nie mają ochoty czytać coraz to nowych cytatów z Biblii. Nie potrafisz samodzielnie konstruować myśli – nie pisz. To nie pierwszy raz, a w przeszłości już byłaś za to samo zbanowana i wróciłaś warunkowo. Następnym razem będziemy zmuszeni Cię zablokować.

  15. onelove 20.06.2012 08:54

    tez przebrnelem przez buddyzm, nieudalistyke itp to tylko uczy jak wyciszyc umysl to znaczy idziesz robic herbate masz zen w glowie idziesz do pracy masz zen, nie przejmujesz sie czarnymi myslami i wiekszosc czasu masz spokojny umysl jest to jeden szczebel w prawdziwym rozwoju czlowieka dzisiaj ludzie lubia to podpinac pod przebudzenie jednak przebudzenie ma wielorakie znaczenie. Cale szczescie ze obudziłem się z “przebudzenia new age” i nie wpakowalem sie z pod deszczu pod rynne. Zaufalem Jezusowi. Duzo rzeczy ktorych mowia jest prawda ale wiekszosc to syf ktorym chca Cie zniewolic. Jak zalozona przez Konstantyna religia rzymsko-katolicka. Troche poganstwa, troche dogmatow i to ze ksiadz jest posrednikiem. Nie ma zadnych posredniokow miedzy Bogiem tylko Jezus Chrystus. Zgadzam sie ze masz go w sobie tylko ze jest to Boza czasteczka mozesz sie dokopac do tego ciezka praca i ucicywm zyciem i byc szczesliwym “bezwarunkowo”. Zaufaj swojemu sercu sercu Chrystusowemu. A bedziesz wiedzial w kazdej sytuacji co robic i przestaniesz sie pytac kim jestem bo bedziesz czul to sercem i w ogole mniej glupich mysli watpliwosci i jakis negatywnych uczuc.

  16. onelove 20.06.2012 08:56

    A modlitwa jest to “najzywczajniejsza” rozmowa z Jezusem Chrystusem i Bogiem. Dziekowanie, mowienie o problemach, proszenie i kontemplacja slow ktore zostaly nam dane jak Ojcze nasz, czy zdrowas Maryjo jesli chodzi o rozaniec.

  17. wiara milosc nadzieja 20.06.2012 09:27

    (Komentarz usunięty – punkt 4 – agitacja religijna i punkt 8 – wklejki – admin)

  18. -chris 20.06.2012 10:04

    Z moich doświadczeń wynika, że depresja jest stanem duszy i ciała wynikającym z ich permanentnie złego stanu. Nie jest ważne, czy wchodzenie w depresję zapoczątkowane zostało poprzez zły stan ciała (długotrwała toksykacja) czy duszy (długotrwały strach o dzieci, pracę, przyszłość, ocenę innych, zdrowie i co tam jeszcze chcecie). Dlatego właśnie również nie jest ważne jaką metodą można wyjść z depresji. Czy poprzez zasadnicze oczyszczenie ciała (głodówka lecznicza, właściwe odżywianie itd), czy zrozumienie “mechanizmu działania człowieka” (uwolnienie się od strachu. Stąd “nie lękajcie się”, “choćbym szedł ciemną doliną … ” itd).
    FARMAKOLOGIA nie jest żadnym sposobem na zdrowie.
    Podaję właściwe recepty:
    Głodówka lecznicza G. Małachow (ale również dr Ewa Dąbrowska http://ewadabrowska.pl/ , dieta Gersona i wiele innych)
    Enneagram (najlepiej od razu Don Richard Riso, Russ Hudson)

    Zrozumienie tego to jak …. wygrywanie w totolotka… i to kumulacja. Co miesiąc.
    Acha! – to nie są żadne czary. To prawdziwa, stara wiedza.
    Prawdziwa w odróżnieniu od tej … uniwersyteckiej. I psychologicznej i medycznej.
    Pozdrowienia dla tych, którzy zaczną.
    Kiedy szukasz, nauczyciel zawsze się znajdzie 🙂

  19. norbo 20.06.2012 10:15

    Zawsze znajdzie się jakiś odpowiedni cytat na każdą okazję.

    “Czyń wszystko, do czego serce cię skłoni.” (1 Ks. Samuela 14:7, Biblia
    Tysiąclecia)

    “A wszystkie kobiety, które skłoniło do tego serce, przędły umiejętnie sierść kozią.” (Ks. Wyjścia 35:26, Biblia Tysiąclecia)

    😀

  20. bastardus 20.06.2012 10:20

    Mi się wydaje, że sprawa jest dosyć prosta, jeśli nie uciekasz od problemów. Nie jestem nie poprawnym optymistą, ale z każdej sytuacji jest jakieś wyjście, nie zawsze satysfakcjonujące nas w 100%, ale jakieś jest. Żeby czuć się dobrze z samym sobą nie potrzebna jest religia, czy modlitwa, jeśli żyjesz tak by innym nie szkodzić, stawiasz czoło problemom a nie odwracasz się od nich, podążasz drogą, którą czujesz, że jest odpowiednia to nic cię nie ruszy. Ważne jest właśnie to by walczyć każdego dnia o prawdziwego siebie, nie poddawać się presji innych, nie poddawać się własnym nie doskonałością, np. lenistwu. Tak naprawdę każdy wie co powinien robić, każdy czuje to w sobie, ale jakoś z różnych przyczyn postępujemy odwrotnie i to jest przyczyną złego samopoczucia.

    Również zgadzam się z opinią, że aktywność fizyczna jest nie zbędna. Im szybciej sobie to uświadomimy tym lepiej. Nie ważne co, ale by zacząć i już zawsze uprawiać jakąś jej formę. Do tego należy dodać odpowiednie nawyki żywieniowe, im bliżej natury jest pokarm, który przyjmujemy tym lepiej. Rezultatem jest zadowolenie z stanu fizycznego swojego ciała. Co przekłada się w ogromnej wierze na stan psychiki.

  21. fm 20.06.2012 10:45

    @realista 20.06.2012 10:12

    “Nauczyciel się znajduje, kiedy uczeń jest gotowy.”

    Co do serca – jest ono najważniejsze, jednak zazwyczaj kobiety się nim kierują – niestety wiele z nich jest zniekształcona i to serce wykorzystują jako szantaż emocjonalny 😛

    Dajcie już spokój z tymi wstawkami z propagandy kościelnej..

  22. eLJot 20.06.2012 11:08

    Popieram, trzymajmy wysoki poziom na WM

  23. mr_craftsman 20.06.2012 12:28

    borze, ile katolickich trolli się tu lęgnie.

    paś, paś, idźcie sobie krzyżem poleżeć i pomodlić o rozum a nie spamujcie tu cytatami z księgi nienawiści

  24. Gregor 20.06.2012 18:06

    Do onelove: [email protected]

  25. aorzel 20.06.2012 19:23

    czy deklaracja wiary w Jezusa Chrystusa jest agitacją religijną? proszę jaśniej…?czy podzielenie się na forum że Jezus Chrystus pomógł mi uporać się z depresją jest agitacją religijną? czy może imię Jezus Chrystus jest na tym portalu nie mile widziane…

  26. aorzel 20.06.2012 19:25

    (Komentarz usunięty – naruszenie regulaminu, spamowanie religijne. Jako, że dostałeś ostrzeżenie, że gdy następnym razem znów naruszysz regulamin, twoje konto zostanie zablokowane, tak też się stanie. Przykro mi, ale nie pierwszy raz świadomie łamiesz regulamin. – Admin)

  27. onelove 20.06.2012 21:01

    chodzilo mi o serce Chrystusowe… kazdy je ma a jest nim Bog. Nikt tu nie nawija o religi Chrzescijanimz to nie religia tylko podarzanie za JEzusem Chrystusem 🙂

  28. Raptor 20.06.2012 21:57

    Uderz w stół a boty reagujące na słowa kluczowe związane ze “zbawieniem” się odezwą… 😉

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.