Kto kim zostanie?

Republikanie posiadający większość w Senacie mogą liczyć na wysokie prawdopodobieństwo objęcia proponowanych im stanowisk rządowych, pomimo rosnącej fali krytyki medialnej. Nie chodzi wcale o krytykę z kręgu Demokratów. Wzmianki o propozycjach personalnych spowodowały ożywione zainteresowanie dokonaniami i doświadczeniem każdej z osobistości, która niebawem ma stanowić wielki i kosztowny w utrzymaniu świecznik.

Jako że w internecie nic nie ginie, wyszperane zostały wypowiedzi, poważne czyny karalne, lecz łaskawie niedostrzeżone, czy umorzone przez aparat ścigania, afery lokalne i zagraniczne, łącznie z morderstwami. Najistotniejszym wspólnym mianownikiem wszystkich nominatów była rażąco spójna ocena ideologicznej deklaracji w związku z przyjęciem odpowiedzialności za los mocarstwa i jego mieszkańców. Tak przynajmniej wydawało się wielokrotnie oszukanym Amerykanom. Jedni tę postawę ideologiczną nazywają neokonserwatyzmem, inni mówią o zjawisku jako typowym dla zwolenników wojny, a jeszcze inni widzą ich wprost jako wojowników za dobrze nagradzany interes Izraela. Dla niepoznaki podają się za chrześcijan biblijnych jak Joe Biden. Prześcigając się w lojalności do Izraela żenią, albo wydają swoje dzieci za mąż za osoby tegoż naznaczonego wyjątkowością wyznania.

Suma odnalezionego w internecie materiału dowodowego mocno zadymiła różowe okulary wyborców, rozjaśniając umysły. Doświadczeni analitycy wieszczą, że wiele z nowych osobistości nie przetrwa roku na objętym stanowisku.

Rokują, że względny spokój na Ukrainie wkalkulowany jest w potrzebę wsparcia tonącego w niemocy własnej Izraela. Stąd, dla odwrócenia uwagi wrzaski o rzekomych pogromach. Marzenie Izraela o wojnie z Iranem wyrażają kandydaci do Białego Domu, którzy najchętniej, powielając casus Iraku, podejrzewają teraz Iran o ukrywaną broń atomową na usprawiedliwienie wojny z nim. Nominat na sekretarza obrony o aparycji brytyjskiego gwiazdora telewizyjnego, zaklina, że Izrael i USA są jednym bytem, więc Iran zagrażając Izraelowi, zagraża Ameryce.

Oto pełna lista nominatów prezydenta-elekta Donalda Trumpa do objęcia stanowisk w Białym Domu:

– Susie Wiles – szefowa Białego Domu;

– Marco Rubio – sekretarz stanu;

– Matt Gaetz – prokurator generalny;

– Todd Blanche – z-ca prokuratora generalnego;

– Robert F. Kennedy Jr. – minister zdrowia;

– Elise Stefanik – ambasador USA w ONZ;

– Tom Homan – naczelnik straży granicznej;

– Pete Hegseth – sekretarz obrony;

– Doug Collins – sekretarz ds. weteranów;

– Michael Waltz – doradca ds. bezpieczeństwa narodowego;

– Doug Burgum – sekretarz spraw wewnętrznych;

– William McGinley – doradca Białego Domu;

– Dean John Sauer – radca prawny;

– Kristi Noem – sekretarz ds. bezpieczeństwa wewnętrznego;

– John Ratcliffe – szef agencji wywiadu;

– Tulsi Gabbard – szefowa wywiadu krajowego;

– Lee Zeldin – zarządzający ochroną środowiska;

– Mike Huckabee – ambasador w Izraelu;

– Jay Clayton – pełnomocnik prawny na południowy okręg NY;

– Elon Musk i Vivek Ramaswamy – urząd optymalizacji rządu;

– Dan Scavino – zastępca szefa sztabu;

– Stephen Miller – z-ca szefa polityki i bezpieczeństwa wewnętrznego;

– James Blair – z-ca szefa ds. prawnych, politycznych i społecznych;

– Taylor Budowich – z-ca szefa gabinetu ds. łączności i kadr;

– Sergio Gor – szef prezydenckiego biura kadr;

– Steven Cheung – dyrektor ds. łączności;

– Karoline L – sekretarz prasowy.

Bujaniem w obłokach skomentowano wypowiedzi nominatów, którzy nie chcą brać pod uwagę niebotycznego zadłużenia państwa i jego niewydolności gospodarczej, co będzie musiało niebawem zaowocować niepłaceniem wielu świadczeń. Plany wojny z Bliskim Wschodem na zamówienie, kiedy sam Trump mówił o problemach z naborem do wojska, skończyć się mogą jak najnowsza ustawa ukraińska o poborze osób głuchych, chorych na gruźlicę, HIV nowelizująca kryteria poboru niepełnosprawnych. Pisze o tym całkiem poważnie gazeta „Ukrainski Kommiersant”.

Opowieści kandydata Marco Rubio, że Amerykanie wyszli z Afganistanu, bo im na tej wojnie nie zależało, zderzają się z pytaniem – po co tam byli aż tyle lat, tracąc ludzi i miliardy dolarów.

Tymczasem w mijającym tygodniu, ostrożny i wstrzemięźliwy dotąd prezydent Turcji Recept Erdogan zerwał stosunki z Izraelem. Właśnie gospodarczo zaboli to najbardziej, bo przerwie dostawy ropy dla Izraela z Azerbejdżanu.

Opracowanie: Jola
Na podstawie: CBNews.com, Komersant.info
Źródło: WolneMedia.net