Krótkie życie elektroniki

Opublikowano: 10.03.2016 | Kategorie: Gospodarka, Wiadomości ze świata

Liczba wyświetleń: 1060

Sprzedawany w Unii Europejskiej sprzęt elektroniczny psuje się zbyt szybko, jest nienaprawialny i mało trwały. Producenci postarzają swoje wyroby celowo, używając tzw. planowanej awaryjności produktów. Komisja Europejska chce ich zobowiązać do zmiany podejścia.

Zbyt szybko psujący się sprzęt elektroniczny to nie tylko dodatkowe wydatki dla konsumentów, ale i rosnące góry elektrośmieci. Według informacji portalu Forsal.pl, cykl życia sprzętów RTV i AGD jest z roku na rok coraz krótszy. Potwierdzają to badania. W lutym br. niemiecki Urząd ds. Środowiska opublikował raport, z którego wynika, że liczba urządzeń domowych, które zepsuły się w ciągu pięciu lat od zakupu, wzrosła w ostatnich latach niemal dwukrotnie – z 3,5 proc. w 2004 r. do 8,3 proc. w 2013. Zdaniem autorów raportu, ekspertów z Instytutu Badawczego Oeko-Institut i Uniwersytetu Bonn, jeszcze w 2004 r. przeciętny żywot pralki wynosił 16 lat, a w 2013 r. już prawie trzy lata mniej. Lodówka w 2004. r. psuła się po ok. 15,5 roku użytkowania, zaś w 2013 – po 14 latach.

Z badań wynika, że najczęściej psują się drobne elementy, których nie opłaca się – bądź nie da się – wymienić, np. akumulatory w elektrycznych szczoteczkach do zębów, części nawigacji samochodowej czy szczotki silnika w pralce lub odkurzaczu. Ponieważ naprawa sprzętu często jest nieopłacalna (koszt naprawy przekracza wartość urządzenia), a czasem nawet niemożliwa (bo np. brakuje części zamiennych), zwykle kończy on na śmietniku.

Elektrośmieci są trudne do utylizacji, a wytworzenie nowych sprzętów to zużycie dodatkowej energii i emisja dodatkowych zanieczyszczeń do atmosfery. Rosnące góry śmieci martwią nie tylko naukowców i ekologów, ale i polityków. „UE produkuje ok. 15 mln ton elektrośmieci rocznie, z czego 5 milionów ton nie jest odpowiednio przetwarzanych. To odpady o wysokiej toksyczności, mające negatywny wpływ zarówno na środowisko, jak i na nasze zdrowie – mówi niemiecki europoseł Jo Leinen, członek komisji Parlamentu Europejskiego ds. ochrony środowiska. „Dlatego istotne jest, aby zmniejszać ilość elektrośmieci jako całości, a to można osiągnąć tylko wtedy, jeśli urządzenia będą działały dłużej i jeśli usprawni się proces ich zbierania, przetwarzania i ponownego wykorzystania”.

Tzw. planowana awaryjność produktów polega na tym, że producenci umyślnie ograniczają żywotność wytwarzanych przez siebie urządzeń, by napędzić popyt. Unia postanowiła podjąć odpowiednie działania i zwalczać to zjawisko w ramach gospodarki w obiegu zamkniętym (circular economy). W grudniu ubiegłego roku Komisja Europejska przedstawiła nowy pakiet propozycji dotyczący gospodarki tego rodzaju. Zgodnie z jej założeniami czas odejść od dotychczasowego linearnego podejścia do użytkowania przedmiotów, które polega na użyciu i wyrzuceniu produktu. Należy ich używać w sposób cyrkularny, zakładający jak najdłuższe wykorzystanie oraz ograniczenie ilości odpadów przez recycling i odzysk. Circular economy chce powoli eliminować produkty, których nie można naprawić ani ponownie wykorzystać (w tym także wadliwą elektronikę).

Podobne założenia prezentuje dyrektywa EcoDesign, która m.in. zakłada odpowiedzialność producentów za żywotność produktów, ich „naprawialność” i zdatność do ponownego użycia. Dyrektywa ma także nakładać na producentów obowiązek lepszego etykietowania sprzętów (określania długości gwarancji i przewidywanej żywotności urządzeń) i zapewniania części zamiennych przynajmniej przez dekadę od chwili zakupu.

Źródło: NowyObywatel.pl


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

11 komentarzy

  1. sga 10.03.2016 09:54

    Nie tylko elektronika.
    Wszystko.
    Ogolnie to nic mi nie przychodzi do glowy co by bylo bardziej trwale teraz niz kiedys.

    choc moze opakowania, papier powlekany itd.

  2. adambiernacki 10.03.2016 10:16

    Dlatego ja używam wszystkiego co stare i co mogę rozebrać i naprawić nawet starego odkurzacza. Różnica między młynkiem do kawy zdiełanym dawniej a droższym 10-20 razy młynkiem znanej firmy jest taka, że ten stary jest lepszy pod każdym względem:-). Wiele z moich narzędzi ręcznych jest przedwojennych z wczesnego PRLu lub wykonanych samodzielnie. Rzadko cokolwiek kupuję w osranych markecikach gdzie imitacja papieru ściernego kosztuje więcej niż papier ścierny np. Urządzenia są celowo budowane ze zubożonych materiałów. W dawnych urządzeniach części z tworzywa były zrobione z tworzywa i to tworzywo działa często do dziś. Obecnie są to imitacje tworzyw raczej. Osłabione celowo stopy metali itd. Pracuje ze stalą i wiem, że jest różnica między jakością tej samej stali produkowanej dawniej a tej obecnie. Fakty te nie podlegają żadnej dyskusji. Większość narzędzi znajdujących się w markecikach to imitacje narzędzi wie o tym każdy kto narzędzi używa. Coś mnie jakiś rok temu podkusiło przy okazji kupowania julowej kątówki za 50 zeta żeby wziąć takie małe imadełko za 13 bodaj i złamałem je w rękach hehe. Czasami kupując ubogie urządzenie jeśli ktoś sprytny i ma możliwość można je przerobić wykonując doń części z lepszych materiałów:-) Czasem ludzie złudnie kierują się ceną czy firmą przy ocenianiu jakości:-) Faktem jest również karmienie niektórych regionów kochającej wspólnoty UłE gorszym szajsem wszelkiego rodzaju ponieważ w kochającej wspólnocie są lepsi i gorsi:-)

  3. razowy40i4 10.03.2016 11:42
  4. Piechota 10.03.2016 12:47

    W końcu człowiek sam siebie zeżre przez swoją nieskończoną i ślepą chciwość.

  5. John Donson 10.03.2016 15:25

    Nie no jak wszystko psuje się wcześniej? Nie zapomnijcie o żywności 😉

    Ostatnio przywiozłem sobie z Polski maszynkę do mięsa znanej niegdyś polskiej firmy co to na reklamach testowali śmiesznie swoje produkty. I ta maszynka choć współczesna, jest rozbieralna i da się do niej kupić części. Pytanie tylko jak długo bo firma została przejęta przez znanego niemieckiego producenta…

  6. MB 10.03.2016 17:18

    Ta sama UE w latach 2004-2006 wymusiła owo krótkie życie elektroniki dyrektywą eliminującą stosowanie lutów z ołowiem. Był to szczyt obłudy, podobnie jak w przypadku wyrugowania zwykłych żarówek – niby dla ochrony środowiska i naszego zdrowia, a w efekcie, jak widać, jest odwrotnie. Teraz, zamiast cofnąć tamte chore przepisy, znowu będzie się na producentach wymuszać jakieś bzdury, co niczego nie poprawi, a tylko podniesie ceny produktów. Ale w powyższym tekście nie ma słowa o odpowiedzialności Unii za przyspieszone padanie elektroniki. Producenci sami nie mogli by wprowadzić w życie planowanej awaryjności – w tej branży nie ma jeszcze oligopolu i klienci poszliby gdzie indziej – potrzebna była pomoc ustawodawcza… Kolejny dowód na to jak szkodliwa jest UE.

  7. Pires 10.03.2016 17:35

    A kojarzycie sprawę żarówek? Dawno temu, nie pamiętam dokładnie w jakich latach Philips stworzył żarówkę, która przy normalnym użytkowaniu świeciłaby kilkanaście lat lub nawet więcej, ale wtedy kto by kupił nową? 13 bodajże największych producentów żarówek z Philipsem na czele podpisało tajną umowę w której określono max żywotność 10 000 h produkowanych przez nich żarówek. Popyt nie zmalał dzięki temu i firmy zyskały. Stracił na tym oczywiście zwykły człowiek.

  8. Abaddon 10.03.2016 18:10

    A propos żarówek: nakazują odgórnie aby dla oszczędności używać lamp diodowych, albo świetlówek (pomijam zawartość świetlówki i jej wpływ na środowisko po stłuczeniu – bo to wszyscy tutaj wiedzą), a zauważyliście że współcześnie kupowane lampy mają zazwyczaj punkty świetlne połączone tak, że świecą wszystkie na raz? (Ja sobie porozłączałem przewody w nowym żyrandolu i zrobiłem osobny obwód z ochronnego). Gdzie tu oszczędność? Kiedyś może i były mocniejsze żarówki, ale włączało się jedną – a teraz w pokoju 10 – 15 halogeników z których każdy niech nawet “tylko” 20W pobiera. I takie urządzanie pomieszczeń jest modne. Nie widzę w tym ekologii. Za to EKONOMIA bije po oczach.

  9. Balcer 10.03.2016 19:45

    Jak będzie mnejsza sprzedaż, to spadnie ulubiony wskaźnik pseudoekonomistów z TVNbiznes, czyli “konsumpcja”. Zatem UE wpwadzi coś innego, by nie mieć ujemnego tegoż wskaźnika.
    Jeśli chodzi o awaryjność, to stosuję zasadę, że kupuję produkty wschodzących marek, takich których jeszcze nie stać na analizowanie w laboratoriach jakiego materiału użyć, by zbyt długo nie wytrzymał.
    Kupując mamy alternatywę: coś markowego lub coś niemarkowego, a za różnice można dokupić 5 lat gwarancji. Zwykle patrzę co jest popularne w kraju na dorobku, jakim są Chiny i kupuję to, co tam jest w czołówce. Jak narazie ta logika nie zawodzi, a sprzęt działa.

  10. Light 11.03.2016 01:01

    Analogiczna dyrektywa powinna dotyczyć samochodów. Awaryjność współcześnie produkowanych aut jest po prostu skandaliczna.

  11. fbli515 11.03.2016 08:35

    Unia walczy, ale sama napędza proceder, taka dyrektywa RoHS, eliminuje ołów ze spoiwa, czyli wszystkie części są przylutowane do płytki spoiwem mniej elastycznym, bo stosuje się obecnie związki cyny i srebra, zamiast cyny i ołowiu. Efektem tego jest mała elastyczność lutu i jego pękanie od naprężeń, a jak wiemy z fizyki, ciała stałe zmieniają swoje wymiary podczas ogrzewania, więc gdy taki załóżmy procesor się nagrzewa, to zmienia nieznacznie swe wymiary, ołów był elastyczny, a nowy lut pęka i tak się psuje większość urządzeń.
    Co do samochodów, to są planowo tak zrobione aby wytrzymały max 200 tyś km, bo nowe silniki 1,2 czy 1,0 są wyżyłowane i pracują na maximum swoich możliwości, więc w połączeniu z wydłużonym okresem wymiany oleju który zaleca producent, po spłaceniu 5 letniego kredytu na auto, będziesz musiał brać nowy.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.