Kopalnie zarabiają po 28 zł na każdej tonie węgla

Jeszcze nie tak dawno wielu branżowych ekspertów sugerowało, że przynoszące straty polskie kopalnie powinny zostać sprywatyzowane. Takie opinie miały swoje podstawy w wynikach finansowych Kompanii Węglowej – największej spółki węglowej kontrolowanej przez Skarb Państwa. W 2015 roku przyniosła ona 1,2 mld zł strat. Do każdej wydobytej tony węgla trzeba było dopłacać sporo pieniędzy. Dzisiaj ta sama spółka (działająca pod nazwą Polska Grupa Górnicza) w ciągu I półrocza 2018 r. wypracowała 294 mln zł zysku i na każdej wydobytej tonie węgla zarobiła po 28 zł.

Przypomnijmy – Polska Grupa Górnicza (PGG) to należące do Skarbu Państwa największe przedsiębiorstwo górnicze w Europie i największy producent węgla kamiennego w UE. Spółka ta powstała w 2016 roku celu przejęcia majątku i zobowiązań bankrutującej Kompanii Węglowej. Ponadto miała ona spróbować zrestrukturyzować się tak, aby znowu zacząć przynosić zyski, co – uwzględniając wyniki Kompanii Węglowej – wcale nie było łatwe.

Warto zauważyć, że jeszcze w 2014 roku Kompania Węglowa przyniosła 1 mld zł straty. W roku 2015 strata zwiększyła się do 1,2 mld zł. W 2016 roku (tj. w pierwszym roku działalności spółki pod nazwą PGG) firma nadal przynosiła straty, jednak nie były one aż tak wielkie jak rok wcześniej (strata na poziomie 320 mln zł). Spółka traciła wówczas ponad 80 zł na każdej tonie sprzedanego węgla. W 2017 roku sprzedawany przez PGG węgiel zaczął przynosić skromne zyski. Na jednej tonie spółka zarabiała ok. 2 zł. Po pierwszym półroczu 2018 roku PGG wypracowała już 294 mln zł zysku na czysto, a na każdej sprzedanej tonie węgla zarabiała po 28,55 zł.

Dodatkowo od stycznia do czerwca spółka wydała na inwestycje ponad 1,1 mld zł. Pieniądze poszły głównie na przygotowanie nowych ścian do produkcji węgla (ponad 600 mln zł) oraz zakupy nowych maszyn i urządzeń (327,2 mln zł).

W kontekście informacji o coraz lepszych wynikach PGG zasadnym wydaje się być postawienie pytania – czy komuś przypadkiem nie zależało na stworzeniu sytuacji w której „prywatny inwestor” miał przejąć polskie kopalnie za stosunkowo niewielkie pieniądze? Wszak w latach 2014-2015 rzeczywiście miały one problemy finansowe i w tych okolicznościach scenariusz zakładający wykupienie zadłużonych po uszy kopalni przez prywatny kapitał, który „uratuje górnictwo przed upadkiem”, mógł być na poważnie brany pod uwagę. Jeśli tak, to ciekawe do kogo dziś byłyby transferowane zyski?

Na podstawie: Stooq.pl
Źródło: Niewygodne.info.pl